ďťż

intruz

Dostaliśmy informację od wolontariuszki z Elbląga - w schronisku przebywa rottweiler. Jest piękny, choć trudno było zrobić zdjęcia przez kraty, widać że ma naprawdę dużą głowę, że jest potężny i bardzo ładny. Tak opisuje go Ania:
Bazylek - ok.5 letni rottek ze schroniska dla bezdomnych zwierząt w Elblągu. Jest raczej niekonfliktowym psem, zgadza się z innymi psami, nawet tej samej płci. Nie przejawia agresji wobec ludzi. Na ich widok radośnie kręci krótkim ogonkiem i popiskuje. Ludzie czują przed nim ogromny respekt, jest dużym i masywanie zbudowanym psem."

tutaj na rottce http://www.rottka.pl/pl/a...ja/244,244.html

tutaj na allegro http://www.allegro.pl/show_item.php?item=240211582





Bardzo biedny Bazyli. Dziś byłam w Elblągu po niego, miał jechać ze mną do Gdańska, a potem do Wrocławia z niezrównanym Wojtkiem - mężem niezrównanej Asi Już wielokrotnie pomagali nam w transportach psów ze szczecina, Gizy z Warszawy. Miał jechać Bazyl do nowego domu, który juz znamy - jest tam Andzia, była Niunia. Co sie jednak okazało. Panowie ze schroniska Bazylka mi załadowali do samochodu - przecie w ciąży jestem, nosić nie mogę rottków, ruszyliśmy. Wiedziałam że maltretowały go tam psy, na uszach miał strupy, miałam je obejrzeć dokładnie po przyjeździe na miejsce. Uszy były bardzo nieciekawie pogryzione więc zdecydowałam się po drodze zawieźć go do weterynarza na przemycie i opatrzenie. Gdy wysiedliśmy, okazało się że Bazyli ma pogryzione okolice odbytu i to dość poważnie i bardzo głęboko. Żeby tylko to. Położyliśmy go na podłodze i pokazały się następne ropiejące rany. Moszna - bardzo głęboka dziura, prącie całe opuchnięte, z długą i bardzo głęboką raną - poprostu rozerwane. Pod pachą i na łokciu także głębokie pogryzienia. Ropiejące oczy. Bazyl bardzo spokojnie znosił wszelkie zabiegi, nie warknął na nas ani razu, mimo płukania ran w bardzo delikatnych miejscach, niestety przetoka koło odbytu okazała się bardzo bolesna. Trochę się wyrywał, ale generalnie był cierpliwy i błagalnie na nas patrzył, jakby prosił o pomoc. Potem chciał wskoczyć doktorowi na stół pogodny pies. Cała skóra jest w złym stanie, gdzie się go nie dotknie - tam się drapie, pełno strupów. Rany na dzień dzisiejszy nie nadawały sie do szycia, dostał dwa zastrzyki z antybiotyku i receptę na tabletki. Jutro następny zastrzyk. W piątek - jeśli wszystko będzie okej - Bazyl będzie miał zabieg czyszczenia wszystkich ran, po czym zostaną zszyte - podobnie jak było u Kena z wrośnięta kolczatką. W tym stanie nie zdecydowaliśmy się go wydać, wolelibyśmy być pewni że nie ma zakażenia i stan zapalny ustąpił - jeśli dobrze pójdzie za ok 10 dni pojedzie z Wojtkiem do Wrocławia. Do tego czasu pozostanie pod opieką Asi, która ma dwa psy - na szczęście do tej pory nie doszło do scysji między nimi a Bazylem. Oby tak dalej, bo jeśli się nie dogadają, Bazyl będzie musiał trafić do kliniki, a to kosztuje krocie tu w Gdańsku. Całe leczenie Bazyliszka będzie kosztowało 300zł + lekarstwa po wstępnych oględzinach, miejmy nadzieję że nie wyskoczy nic więcej, choć o komplikacje nietrudno jeśli pies jest w takim stanie, zwłaszcza że rany znajdują sie w miejscach nieustannie infekowanych przez załatwianie zwykłych potrzeb fizjologicznych... Bardzo prosimy o pomoc finansową dla niego, przy tylu psach nasze fundusze topnieją w zastraszającym tempie, a tu wciąż coś nowego wyskakuje. Jest ciężko w tym okresie powakacyjnym, wszystkie opłaty się kumulują, hotele, wetrynarze, mamy chorego Amora, teraz Bazyl, Aria bardzo chora. Ciężko jest.
Jutro postaramy się wstawic foty, chociaz nie sa wyraźne, to jednak widać na nich dramat Bazylka . Po prostu straszne.
Biedny piechol Kolejne super schronisko wrrrr... Jak to dobrze Kasiu, że go zabrałaś
I dla Asi i Wojtka wielkie dzięki
Trzymamy mocno kciuki żeby szybko wyzdrowiał, bo domeczek super na niego czeka...


Tragedia :-( dobrze że dostał antybiotyk, rany bedą się goic dużo szybciej..... zdrowiej Bazylku!!
Tyle psów w takim stanie - tragedia. Dobrze ,że przynajmniej ma zapewniony domek na stałe .

Wika
Wstawię zdjęcia, które robiłam komórką niestety - nie miałam aparatu. Mało widać ale zawsze.


straszne. te psy musiałay mu nieźle dawać popalić :-(
Matko i córko ! A mnie się wydawało, że Protaz był pogryziony...
Czy w tym schronie nikt oczu nie miał????

Jak to dobrze Kasiu, że go zabrałaś
Marta dokonała tego osobiscie , mnie juz brzuch o kierownice napiera, ona ma jeszcze troche miejsca .
Faktycznie. Dla Martusi wielkie dzięki
przywiesc pod dom psa z poczuciem,ze zrobilo sie cos dobrego to wielka sprawa.Ale stwierdzic w jakim jest stanie to szok.Po jakims czasie zdasz sobie sprawe,ze zrobilas bardzo-bardzo wiele.
Co u Bazylego czy rany sie ładnie goją?. Widać już efekty leczenia?.

Wika
No więc rany goją się ładnie, Bazyl odżył znacznie, cieszy się, pilnuje i bawi piłeczkami. Doktor nasz (ten, który leczy nasze psy) po dokładnym obejrzeniu wszystkiego stwierdził że nie będzie szył tych ran, one się zasklepią, jest zbyt duże ryzyko juz w tej chwili, że "zaszyte na głucho" będą ropiały i nie można tak zrobić. Bazyl nie wylizuje sobie specjalnie tych ran, zostawia tak jak są - no i dobrze. Mam mu jeszcze dziś podać antybiotyk, rany Asia mu przemywa rivanolem, a dziś pojedziemy do Asi i wykąpiemy go, brudasa śmierdzi strasznie, poza tym nie powinien futrem wciąż zakażać tych chorych miejsc. W czwartek wybieramy się jeszcze na kontrolę - jeśli wszystko będzie okej, jeśli coś się będzie dzialo - wcześniej. Dostaje jeszcze do poniedziałku tabletki, one też działają przeciwgorączkowo, przeciwzapalnie itd. Je normalnie, jest łakomczuchem, a charakter ma naprawdę fajny, raz że daje ze sobą zrobiś wszystko, to jest zrównoważony i spokojny, jak prowadziłam, położył mi głowę przez przerwę miedzy siedzeniami - na siedzeniu i dotykał mnie nosem No i taki kontaktowy jest, patrzy ze zrozumieniem, dojrzały pies. Nie ma jednak więcej niż 5 lat - zęby są bardzo ładne, wcale nie starte, bez kamienia. Zna również komendy Wojtek - mąż Asi przezwał go LUIGI i on na to imię reaguje To pies, który jest kochany, ale nadzwyczajną radośc okazuje męźczyznom! Za Asi mężem piszczy, jednego pana, który siedział w busie pod gabinetem weterynarza, przywitał jak dobrego znajomego, wskoczył łapami na drzwi cały merdając i nawet udało mu sie wyżebrać od tego człowieka kawałek wędliny Będą mieli pociechę z niego Państwo Andzi
kiedyś heszt poradziła balsam szostakowskiego na takie rany paskudne i inne takie, zakupiłam prywatnie dwa, jeden schowałam w domu, drugi dałąm aby Marta miałą przy sobie w razie czego i wczoraj smarowała z Asią specyfikiem bazyla. Mam nadzieję, że mu to pomoże. cały czas słyszę od Marty jaki Bazylek kochany, więc coś musi w tym być .
Witam-Bazyli jest chwilowo u nas.Jest to tylko przystanek przed dluga droga do Wroclawia,ktora go czeka.Pies bardzo potrzebuje kontaktu z czlowiekiem.Jest zrownowazony,nie boi sie ruchu ulicznego,tramwaji.Pieknie chodzi na smyczy i jest caly szczesliwy jak tylko odrobine zaintarasowania mu sie okaze.Lubi dzieci a przynajmniej nasza Pauline,ktora rzuca mu pilke,patyki i inne zabawki za ktorymi biega z wielka radoscia.Ze stoickim spokojem znosil wszystkie zabiegi,ktore wczoraj wykonywalysmy z Marta.Mysle,ze Marta na ten temat napisze male co nie co Piesio naprawde kochaniutki Niestety musze go odseparowywac od moich 2psow gdyz jest zazdrosny i niestety zawadiacki.Wcale sie nie dziwie ,ze taki pogryziony bo byc moze nie potrafi sie bronic a szuka zaczepki.Poraniony byl na calym ciele.Stara zeschla krew splywala wczoraj w czasie kapieli,ale mam nadzieje,ze wszystko mu sie zagoi jak na przyslowiowym psie bardzo szybko.No i juz tak nie smierdzi bo zapach z niego szedl okrutny Strasznie mi go szkoda bo my prawie caly dzien w pracy,a on samotny i tak zalosnie patrzy i popiskuje jak sie go zostawia.Mam nadzieje,ze nowi Panstwo wynagrodza mu te cierpienia i samotnosc bo naprawde zasluguje na to.Aha wydaje mi sie ,ze chyba kiedys byl lekko otyly przynajmiej takie sprawia wrazenie.
Bazyli vel Luiggi coraz bardziej sie zadomawia.Pilnuje,a swoim szczekiem potrafi przestraszyc nie jednego przechodnia.Zastanawiam sie jak przyjmie mojego meza,ktory jutro waca.Czy go bedzie jeszcze pamietal.Ogolnie jest czlowieko lubny.Caly czas odseparowuje go od moich dwoch psiakow bo Bazylek chcialby aby tylko jemu poswiecac uwage.Jak wychodze na spacer ze swoimi to zaczyna lamentowac zalosnie.Jak wracam z pracy to wita mnie bardziej niz moje psy.Jest kochany A jego futerko po naszych zabiegach upiekszajacych czyli kapieli lsni i az milo sie go dotyka.
Smutno bedzie mi sie z nim rozstac Dzis na spacerku spotkalismy pieska sasiadow.Taki wielkosci jamnika,ktory strasznie sie cieszyl az z radosci przeskakiwal nad Bazylim.Troche sie balam zeby Bazyli sie nie zdenerwowal,ze mu ktos skacze nad glowa a szczegolnie balam sie o jego swiezo zasklepione strupki,ale Nasz Luiggi wogole nie zwracal na tego malucha uwagi tylko dumnie maszerowal na smyczy.Szkoda tylko,ze tak malo czasu moge mu poswiecic.Do tego nic nie niszczy i nie przekopuje ogrodka choc na pewno mu nudno .Jest po prostu
Bazylek byl dzis u pana doktora na kontroli.Martusia przyjechala po niego rano i odwazac obwiescila,ze wszysko z nim ok.Odzyskal tez pogode ducha,dzis naprawde sprawial wrazenie szczesliwego.Widocznie poczul,ze przynalezy do nas.Moze dlatego,ze dzis nie siedzial samotnie caly dzien tylko najpierw z Marta przejazdzka autem,potem spacer z panciem po Pauline do przedszkola,a jak ja wrocilam z pracy to porzucalam mu pileczke w ogrodzie.Pierwszy raz odkad jest u nas czyli od tygodnia rozlozyl sie na plecach i nastawil swoje brzuszysko do miziania.Pelnia zaufanie.Smutno mi sie robi jak pomysle,ze juz nie dlugo bedzie musial nas opuscic.Wiem,ze im szybciej to sie stanie tym lepiej dla niego.Oby mu bylo dobrze w nowym domku,ale jak czytalam o Niuni i Andzi w nowym domku to mysle,ze bedzie mu tam dobrze.Jest bardzo rozumny ciekawa jestem jak wygladala jego przeszlosc ale nie wydaje sie byc skrzywdzony przez czlowieka raczej calkowicie mu podporzadkowany.
Najprawdopodobniej juz w niedziele wieczorem wyruszy w podroz do swojego docelowego domu.Niewiem jak Gosiaczek sobie radzi z rozstaniami mi jest juz bardzo,bardzo smutno
Witam.Teraz rozumiesz, dlaczego Moria została u nas na stałe! A poza tym Tyson by rozpaczał.Nie mogłyśmy go narażać na taki stres, to psiuńcio specjalnej troski.Doskonale sie zgadzają, bawią sie pięknie, zgodnie maszerują ze mną na spacerki po lesie.Gdy Tyson zobaczy w moim ręku swoje szelki, to wpada w szał radości,aż muszę huknąć na niego, żeby mu je założyć.Postaram się zrobić parę fotek całej naszej "bandy"i wstawić na forum. Pozdrawiam.
Oj nie wiedzialam ,ze Moria zostaje u Was.Gdzie by jej bylo lepiej Pani Haniu jak nie w Psim Raju Na pewno razem z Taysonkiem tworza zgrany duet.A czy dalej mieszkaja w rezydencji?Prosze koniecznie napisac jak zdrowie Taysona no i fotki?
Bazylek dzis pojechal do nowego domku.Troszke mi smutno bo moj maz zapakowal go w samochod i pojechal jak bylam w pracy. Mam nadzieje ze nowi Panstwo zaloguja sie i przekaza jakies wiesci na jego temat. Madry z niego chlopak oby tylko sie dogadali z Andzia
Bazyli powinien być już przeniesiony do działu w nowym domu - poproszę .
A teraz czas na podziekowania:
TYM, KTORZY POMOGLI BAZYLISZKOWI, tak finansowo, jak i poprzez opiekę nad nim - bardzo dziękujemy
Zobaczcie, ze było warto: Bazyli jednak dzięki determinacji nowych państwa dogadał się z Andzią i stanowią świetny tandem, chociaż łatwo nie było. Marta dawała rady telefonicznie, mailowo, co robić, bachar się obawiała o natarczywość Andzi, ale udało się! Oto oni:








jesli komus sie nie otwiera wszystko, reszta zdjec tutaj:
http://akacha.fotosik.pl/albumy/287407.html
slicznie razem wygladaja , wszystkie fotki sie nie otwieraja
Kasiu dzieki za te zdjecia!!!Jakze sie ciesze ,ze dogadal sie z Andzia i ma taki fajny domek Jak milo popatrzec na ta mordke.Choc byl u nas na tymczasie tylko10dni to zzylismy sie z nim i czesto go wspominamy.Mam nadzieje,ze wyniki jego badan sa w porzadku?
Tak, badania wyszły dobrze. Okazało się jednak, że niedawno miał zapalenie miedniczek nerkowych, dlatego tak dużo pił i siusiał. Teraz wszystko wraca do normy, dobre jedzenie, ciepło w domku i opieka wspaniałych ludzi szybko przywrócą mu zdrowie
Pomóż, żebyśmy my mogli pomagać !!!!!!!!!
Kup znacznik dla swojego pupila, taniej nie znajdziesz, symboliczna 1 złotówka
koszt przesyłki ok 2 zł. lub bezpłatnie na terenie Warszawy



Każda złotówka jest na wagę złota