intruz
Dzień dobry, jestem matka 20 letniej Małgosi.Widzę,że dorosłe praderki nie istnieją na tej stronie, moze rodzice już nie chcą mówić .Znam to uczucie pogodzenia się i niemocy.poczucie klęski.A może ktoś się odezwie chętnie porozmawiam.Pozdrawiam.
Witam Serdecznie w naszej społeczności Pani Grażyno - cieszę się i bardzo dziękuję za zabranie głosu. Jest Pani pierwsza osobą która odważyła się zabrać głos w temacie osób dorosłych. Myślę, że za Pani przykładem pójdą inne osoby i podziela się z nami swoimi doświadczeniami i uwagami. Jeszcze raz dziękuje za odwagę i zachęcam do brania udziału w dyskusjach.
administrator forum
Jacek
Grazynko,
Pewnie z czasem dotra do nas i rodzice starszych dzieci............To forum istnieje przeciez od niedawna.Nie wszyscy wiedza o jego istnieniu i nie wszyscy maja internet.
Super Grażyno że z nami jesteś, dodałaś nam rodzicom wiary w "jutro".
Osobiście bardzo się cieszę że dołączyłaś do nas, bo na pewien sposób wszyscy jesteśmy jedną wielką rodziną...
Dziekuję Ci.
Agnieszka
Grazynko, super ze jestes!!! Mam nadzieje ze w slad za toba pojda inni rodzice z doroslymi dziecmi.
Witam Cie Grażyno, myslałam, że nie ma dorosłych praderków. Dlaczego? To wynika z tego co usłyszaałam w Centrum Zdrowia Dziecka od Pani endokrynolog. Kiedy okazało się z jaką chorobą mamy do czynienia pytalismy w centrum z czym to sie je. zadałam pytanie o przyszłość mojego dziecka i otrzymałam odpowiedź, która nie dawała mi nadziei na przyszłość. Zrozumiałam z niej, że Krzysiu nie będzie nigdy dorosły. To było straszne. dokładnie pamiętam te słowa ostre jak sztylet wbijany w serce. Forum podtrzymywało moja mylną wiedzę, bo ciagle nikt nie pisał o dorosłych. ale jednak to nie prawda. Dziękuję Ci za obecność i chęć pomocy nam początkującym. Pozdrawiam z Elbląga
Witam serdecznie wszystkich !!! Jestem mamą 24 letniej Ani z Wałbrzycha. Prawie od początku czytam Wasze posty i bardzo sie cieszę że Wasze dzieci mają szansę na lepszy rozwój i życie niż nasze dorosłe praderki. Szkoda że tak mało rodziców się odzywa, ale tak jak pisze Grażynka-może brakuje nam siły i pogodzililiśmy się z "przegraną" że nic nie można zrobić dla naszych dzieci.Niestety w ostatnich latach nie byliśmy na naszych zebraniach w Warszawie,poczęsci z naszej niemocy i braku przyszłości dla dzieci .Ten rok był dla nas bardzo trudny bo u Ani wykryto chorobę nowotworową skory, na szczęście teraz jest "cisza" ale musimy być bardzo czujni.Przez ostatnie kilkanaście lat szukałam wyjścia i jakiejś iskierki w przyszłość. Zawsze mażyłam o Domu Opieki dla naszych Praderków z pełną rehabiltcją , bo przecież my też nie jesteśmy wieczni a na szczęscie Praderki żyją coraz dłużej. Wiem że zbudowanie takiej placówki jest bardzo kosztowne,a nikogo z nas na to nie stać. Brakuje nam pieniędzy na rehabilitację bieżaca i leczenie naszych dzieci.Ale stało sie jest taka szansa dla nas wszystkich i naszych dzieci.los tak sprawił że spotkałam się międzynarodową firmą która "weszła' na nasz polski rynek. Sprawdziłam i przeswietliłam tą firmę z każdej możliwej strony i naprawdę przy jej pomocy i naszej pracy możemy zdobyć mnówstwo pieniędzy na leczenia indywidualne naszych dzieci izrobienie wspólnymi siłami coś na przyszlośc dla praderków. Kazdy z nas może zrobić trochę i wspólnie wyjdzie nam wspaniałe dzieło. Jeśli ktoś jest zainteresowany to proszę o kontakt. Służe też wszystkim swoim 24 letnim doświadczeniem z wychowaniem praderka. Pozdrawiam wszystkich
Ja też jestem mamą 21-letniej praderki. Waszą strone znalazłam niedawno i jestem zadowolona, że taka jest. My mieliśmy trudniej, bo po zdiagnozowaniu choroby Kasi pozostawiono nas właściwie samych, bez żadnej konkretnej pomocy. Kolejni psychiatrzy i psychologowie uważali Kaśkę za niewychowaną,a nas za rodziców nie potrafiących wyegzekfować posłuszeństwa.Do dziś nie zawsze potrafimy zapanować nad jej zachowaniem, koszmarem jest jej szykowanie się do spania, potrafi wyskubać się tak dokładnie, że wanna spływa krwią. Straciliśmy wielu pseudo-przyjaciół, pozostali tylko "ci normalni". Na własną rękę szukaliśmy jakichkolwiek materiałów na temat choroby. Po ukończeniu 18 roku zaczęły się problemy z lekarzami, przez 9 miesięcy bezskutecznie szukaliśmy endokrynologa, bo żaden nie znał choroby, znaleźliśmy - w lipcu dowiedziałam się, że w tym roku już jej nie przyjmą, bo nie ma miejsc. Czasem opadają poprostu ręce. Kasia skończyła zawodową szkołę specjalną i uczestniczy w Wasrztatach Terapii Zajęciowej " Natra", co jest naszym błogosławieństwem, bo chyba musiałabym zrezygnować z pracy, a to nierealne.Od 2 lat walczymy o rentę socjalną, bo żadna komisja lekarska nie raczyła wziąć pod uwagę głównej choroby genetycznej i powołać odpowiedniego biegłego. Biegły psychiatra nie patrząc chyba wcale w historię choroby poprostu wyrzucił nas z badania i kazał zająć się wychowaniem "rozpuszczonej i rozhisteryzowanej córki". Składałam już do sądu dwa odwołania. Po raz drugi przeprowadzono wszystkie badania genetyczne, mam nadzieję, że teraz będzie już ok. Życzę powodzenia prederkom w życiu dorosłym, bo nie jest łatwe, czego ciagle doświadczamy.
Joasiu,
Smutne jest to co piszesz...............Nie dosyc,ze trzeba waczyc z choroba,to jeszcze trzeba borykac sie z tak niekompetentnymi lekarzami,ktorzy uwazaja,za zjedli wszystkie rozumy ......................
Zycze ci z calego serca duzo cierpliwosci i wytrwania.Mam nadzieje,ze uda ci sie otrzymac rente dla corki.
Ja jestem mama 4 letniej Zosi,ktorej diagnoze postawiono badzo szybko,co na pewno bardzo pomaga w dalszym rozwoju.Widzac co ma moja coreczka,latwiej jest mi z ta choroba walczyc.Jestesmy otoczeni lekarzami ,ktorzy bardzo dobrze znaja chorobe i wiedza co robic.Zosia od 2 lat ma podawany hormon wzrostu .
Pozdrawiam,
Emilia
Dzięki za wsparcie. Cieszę się, że teraz są juz lekarze, którzy pomagają. Moja Kasia nie dostała bezpłatnego hormonu wzrostu, na odpłatny nie było nas stać. Na szczęście mieliśmy wtedy mądrą endokrynolog i dzięki lekom zastępczym Kasia urosła ze 131 na 143 cm. Pozdrowienia i powodzenia. Asia :D
Joanno bardzo Tobie dziękuję, że opowiedziałaś o swojej Kasi.Mam podobną sytuację z praderkiem Małgosią (1 czerwca skonczy 21 lat)Bardzo się martwiłam uwagami,że źle wychowałam dziecko.Moje otoczenie nie rozumie zachowań Małgosi,obwiniają mnie,żeby nie zwariować musiałam wygarnąć rodzinie co o nich myślę..i teraz jestem bez rodziny.Ale mamy spokoj.Małgosia dłubie się jak Twoja Kasia Jeżeli chodzi o rentę to Małgosia ma rentę rodzinną po zmarłym ojcu(zmarł gdy Małgosia miała 2 lata)i ma rentę socjalną tak, że to jest bardzo dużo dla mnie.Małgosia też skończyła szkołę zawodową ale nie chce chodzić na warsztaty,jest w domu.Mamy kontakt ze stowarzyszeniem"Iskra"ale tylko jezdzi na wycieczki i na baliki chodzi.Powtarzam się ale już uwierzyłam, że tylko ja na całym świecie nie potrafię wychować niepełnosprawnego dziecka.Dziękuję Tobie Joanno, że napisałaś o Kasi.Może wyjdę z tej norki, w której się zakopałam ze wstydu i upokorzenia.
Chciałam wyjaśnić,że zapomniałam hasło i zarejestrowałam się ponownie musiałam podziękować Joannie,że się odezwała.javascript:emoticon(':lol:')
Joanno czytałam wszystkie Twoje posty o Kasi i Twoje opisy Kasi np.że chodziła do szkoły normalnej i ty przeniosłaś ją do szkoły specjalnej. są identyczne jak w moim przypadku.Moja Małgosia nie nosi bielizny ani skarpet ani rajstop no jeszcze jedno uznaje tylko jako obuwie tenisówki-tak chciałam uzupełnić.Nie chodzi na warsztaty siedzi w domu i rozwiązuje zadania matematyczne,różne krzyżówki, rebusy no i puzzle.Pozdrawiam
Witam wszystkich!Jestem mamą 27 letniego syna krzysztofa . Bardzo się cieszę że jest nas więcej.Zofia
Witamy Zosiu. Chociaż sama nie tak dawno odkryłam to forum, to jest mi pomocne. Masz syna starszego od mojej Kasi. Napisz o nim coś więcej. Czym zajmuje się na codzień, bo to moja największa bolączka. O pracy możemy zapomnieć, dobrze, że jest w domu pies, to jedyne stworzenie które zmusza Kaśkę do długich spacerów. Puzzli mamy już w domu "po uszy".
Witam cię Joanno.Krzysztof ukończył szkołę podstawową mając 16 lat. Do 21 roku życia przebywał z mami w domu.Jego zajęcie to był telewizor malowanie puzle.5lat temu zapisałam Krzysztofa do stowarzyszenia dzieci niepełnosprawnych 10 km.od naszego domu.Jeżdzi tam 4 razy w tygodniu w tym 2razy korzysta z basenu gdzie pod opieką moją i rehabilitanta uczy się pływać .Jeżdzimy często na wycieczki organizowane przez stowarzyszenie oraz raz w roku do sanatorium.Krzysiu bardzo lubi jezdzić do Stowarzyszenia ma tam w różnym wieku kolegów i koleżanki z różnymi schorzeniami.Będąc w domu czuł się bardzo samotny niepotrzebny ,teraz wraca mu chęć do życia.Krzysiu jest mało samodzielny nigdzie nie wychodzi sam zawsze towarzyszy mu ktoś dorosły ,jest otyły 122kg i1,43 m wzrostu.ma dużą wadę wzroku.Ja też od urodzenia Krzysia nie podjełam żadnej pracy. Zofia.
Może wyjdę z tej norki, w której się zakopałam ze wstydu i upokorzenia. Mam nadzieje ,ze pisalas te slowa bedac zmeczona ,lub w jaims innym zdolowanym stanie.
Ale to dobry temat moje panie.Czytam wasze posty ,posty matek i dochodze do wniosku ,ze WY wogole nie istniejecie.Wasz swiat konczy sie i zaczyna na waszych dzieciach.Tak byc nie musi ,ba wrecz nie moze! Rozumiem , wrazliwosc spoleczne, rownouprawnienie, tolerancja wiele jeszcze potrzeba by to sie zmienilo,ale nie oznacza to ,ze musicie zamykac sie w domu i poswiecac w calosci dzieciom.Macie takze prawo do wyjscia z" nory" i spedzenia czasu tylko dla siebie..............tak mysle
rysiek
Witam
Pozwole sobie na opis mojej corki ktora skonczy 12 lat i nie jest jeszcze dorosła,bo o tym to nawet nie chce myslec.
Ola od wrzesnia chodzi do szkoły z internatem...nie poradziłam sobie z jej napadami agersji.Dochodziło do tego,ze atakowała swoja młodsza siostre 4 letną-to gdzies niechcacy niby ja popchnała,to ugryzła dla zabawy(co sprawiało Oli ogromna przyjemnosc patrzac jak płacze jej siostra)az pewnego dnia dziubneła(w trakcie zabawy)ja nozyczkam.Wyjscie z domu na zakupy było wielka przeprawa....co zapewne wiemy wszyscy,ale zakupy trzeba robic,bo jesc musimy. Czasami zdazało sie ze wpadała w taka agresje,ze musiałam ja połozyc na chodniku i opanowac złosc,zeby nie zrobiła czegos sobie lub mnie.Dzis nie ruszam sie z domu z Ola bez specjalnego zaswiadczenia dla policji,ze mam dziecko agresywne(takowe uzyskałam od genetyka).Ola jest upoledzona w stopniu umiarkowanym(potrafi napisac tylko swoje imie)oczywiscie układa puzzle,ale dopiero od 2 lat.
Nagminne skubanie skory....z raczek, nozek i ust ....cieknaca krew,rany...to juz znam.
Wysłanie Oli do takiej szkoły nie było łatwa decyzją.....presja społeczna itd.w pewnym momencie poczułam,ze jestem matka"na siłe"za wszelka cene....bo tak powinno byc,bo tak wypada...
Od narodzin Oli nie pracuje,po dzis dzien jest tak,ze jak tylko cos narobi wsiadam w auto i jade do Oli.
Stała opieke na Ole przyznano mi dopiero w tym roku,ale juz do 16roku zycia,rowniez odwoływałam sie kiedy nie przyznano Oli stałej opieki odwołanie trwało rok,ale udało sie.
Moze jak na pierwszy raz wystarczy,bo sie troszke rozspisałam....pozdrawiam wszystkich
emis, uwazam ,ze powinnas jeszcze wiecej napisac.Tak ,wyczuwam ,ze masz ochote sie wygadac.Zrob to , napisz wiecej
pozdrawiam rysiek
Witaj
coz wiecej dodac,moze to,ze dopiero jak przeczytałam,posty rodzicow dorosłych praderkow to poczułam sie lepiej-jakbym czytała opis swojego dziecka i dlatego pozwoliłam sobie na wypowiedz na tej stronie.
Z wyboru szkoły z internatem jestem bardzo zadowolona-Ola ma bardzo duzo zajec dodatkowych,ktory ja sama nie byłam wstanie jej zapewnic,głownie z przyczyn finansowych.Ola nalezy do zespołu taneczno muzycznego(jest bardzo muzykalna,ma bardzo dobre wyczucie rytmu)uczeszcza na dogo terapie(gdzie wczesniej kopała psy),zajecia plastyczne,cwiczy gimnastyke artystyczna(OLIMPIADY SPECJALNE POLSKA) basen -ktory uwielbia chyba od urodzenia:)itd.
Rozłaka z domem bardzo poprawiła relacje miedzy nami,cieszymy sie razem kazda wolna wspolna chwila,choc nie zawsze,nadal ma napady agresji,ale sa one juz mniejsze i krotsze...ja mam wiecej siły i energii,a co najwazniejsze dla mnie,jej młodsza siostra czasami pyta -mamo Jaki dzis dzien piątek?odpowiadam tak...a to fajnie Ola przyjedzie...gdzie wczesniej zadawała pytania typu...dlaczego urodziłas mi taka siostre? boi sie Oli,ale moze juz troszke mniej.
Z nieustannym Oli opowiadaniem i pytaniami radze i radziłam sobie krótko....Ola ale ja juz to wiem.....koncze to co Ona chce powiedzic i Ola zostaje bez słowa albo mowi a no tak...i wychodzi...nauczenie sie tego nie było łatwe,ale ona potrafiła przyjsc o 3 rano i zadawac pytania...
Nauczyłam Ole (co nie było łatwe)wspolnych wyjsc do restauracji i pizzerii co jest dla nas bardzo miłe i przyjemne a i Ola czuje sie wtedy bardzo wazna,kilka razy musiałysmy wyjsc przed podaniem posiłku,ale dzis sie juz to nie zdaza.
Wiesz Rysku chyba chciałam sie wygadac....bardzo sie bałam opisania swojego dziecka,ale tez nie chciałam "wystraszyc" rodzicow dzieci młodszych tym bardziej,ze Ola ma zaledwie 12 lat i nawet nie chce myslec co bedzie jak skonczy szkołe...
pozdrawiam emis
emis a napisz cos jak wyglada sprawa jedzenia w tym iternacie.Jak poradzilas sobie z kieszonkowym, pieniedzmi.Czy ktos ma kontrole nad tym wszystkim, czy" ufasz "swojej corce.
rysiek
sprawa jedzenia wyglada tak...posiłki internatowe czyli sniadanie obiad kolacja,zjada zawsze przy pani,zeby nie chciała wiecej,czy zeby komus nie zabrała jedzenia,nie jest to osobna dieta bo z takim problelem jest tylko ona jedna na cały internat.
Chylę czoła przed paniami,ktore zapoznały sie z tematem,bardzo mi pomagaja i staraja sie Oli pilnowac,do tego stopnia,ze dzieci przywożące słodycze z domu zostawiaja je w pokoju pan,ktore potem je wydzielaja.Wszystkie paczki prezenty czy nagrody,Ola spokojnie oddaje i one rowniez czekaja na mnie u pan.
Kieszonkowe.....Ola nie ma rozeznania pieniadza,wiec jeli jej czegos brakuje ja o tym wiem i dowoze.
Zaufania do Oli nie mam za grosz,zje wszystko co wpadnie jej w rece,dosłownie wszystko....zawsze tak było i jest nadal.Ola samodzielnie nie wychodzi,nawet w domu na chwile samej jej zostawic nie moge,bo nigdy nie wiem co jej wpadnie do głowy.Najwiekszy problem jest w szkole bo tam wyciaga dzieciom sniadania z plecakow i zjada.
Od wrzesnia do maja przytyła 5 kg mysle ze bedac w domu byłyby to 3 lub 4 kg.
Pocieszam sie tylko ze sa 2 miesiace wakacji czyli 2 kg mniej wagi bo na tyle jeszcze potrafie ja odchudzic
Witam wszystkich serdecznie ja rowniez chcialabym podzielic sie z innymi rodzicami swoimi przezyciami iproblemami.Moja corka Joasia w listopadzie skonczy 20l.Urodzila sie o czasie jako 3 dziecko,juz w szpitalu pomimo zapewnien p.doktor cos mnie zaniepokoilo,bo na kazdym karmieniu spala,a panie odpowiadaly,ze dzieci sa dokarmiane butelka i widosznie nie jest glodna,gdy ja rozwinelam-zaniepokoily mnie dziwnie opadajace ramionka.Urodzila sie z waga3,500 i 58cm dlugosci-porod byl posladkowy-trwal 12 godz. Po 3 dniach wypisano nas do domu w stanie dobrym 9/9punktow apgara.Dziecko musialam karmic z butelki sciagnietym pokarmem-nie miala odruchu ssania.Byla bardzo spokojna,prawie wcale nie plakala.Dopiero jak przyszla p.doktor z por dziec. na badanie patronackie i stwierdzila,ze nic tu nie widzi oprocz przepukliny pepkowej/rzekomo od placzu/bardzo sie zdziwilam.Pani astwierdzila,ze otrzymala tel, z noworodkow w Oświęcimiu,ze wypisali dziecko z podejrzeniem Zespolu Dawna.Zaczelismy z mezem szukac ratunku i pomocy u innych lekarzy.Domagalismy sie skierowania do specjalisty i dopiero ,gdy nie pozwolilismy zaszczepic dziecka,udalo sie wymusic skierowanie,ale sami musielismy znalezc por neurologiczna.Asia miala juz skonczone 4 m-ce gdy uslyszelismy diagnoze -4-ro konczynowe porazenie mozgowe i ze bedzie roslinka jak nie wlozymy maxmum wysilku w rehabilitacje,miala tez duze niedotlenienie mozgu.Ja oczywiscie juz nigdy nie wrocilam do pracy zawodowej i zabralam sie ostro do pracy nad dzieckiem z pomoca meza i dzieci starszych/7i11l./Codziennie przed kazdym karmieniem cwiczylam ja wyuczona metoda Wojdy,oprocz tego raz dziennie chodzilam do przychodni,na fachowy masaz do pani rehabilitantki.Raz w miesiacu jezdzilismy do neurologa do kontroli-75km. i po nowy zestaw cwiczen i po powrocie dalej walczylismy ,az do 9 m-ca zycia,bo wtedy okazalo sie na badaniach stawow biodrowych,ze dziecko ma niedorozwoj lewego stawu i niestety rehabilitacja zostala przerwana-lezala w rozworkach.Po skonczonym unieruchomieniu zaczely sie problemy z cwiczeniami juz nie chciala cwiczyc,trzeba bylo wymyslac cwiczenia w formie zabawy,bo caly czas duzo odstawala od rowiesnikow,dopiero zaczynala siadac i to z pomoca.Asia wogole nie raczkowala,stawac zaczela okolo18 m-ca zycia,a chodzic samidzielnie po skonczeniu 3 latek.Zaczely sie tez problemy z prochnica zebow,miala pedzlowane ustomatologa,zeby jak najdluzej powsyrzymac prochnice.Asia mowila w swoim jezyku zrozumialym tylko dla domownikow,Kiedy Asia skonczyla 4 l. dowiedzialam sie,ze moge przejsc na wczesniejsza emeryture ze wzgledu na jej stan zdrowia, ale okazalo sie,ze brakuje mi do 20l. pracy 7m-cy i 5 dni musialam podjac prace na 1/2 etatu,a Asie dalam do przedszkola na 5godz.Od malenka byla dzieckiem bardzo pogodnym,lubila bawic sie z dziecmi,troche byl problem z porozumieniem,bo nie wiedzieli co ona mowi,ale udalo sie przepracowac wymagany okres i przejsc na emeryture.Joasia do 8lat moczyla sie w nocy,ciekawa jestem czy inne dzieci tez mialy z tym problem.Prosze napiszcie o tym. Tyle narazie,bo okropnie sie rozpisalam. pozdrawiam i zycze duzo sily i wytrwalosci,ktorej czasami brakuje niestety. Halina
Witam wszystkich serdecznie. Nie jestem mama (jeszcze), ale pracuje w Irlandii z osobami z uposledzeniem intelektualnym. Mam na placowce dziewczyne, a dokladnie ujmujac kobiete z zespolem prader-willi. Ita ma ok.40 lat, okolo 130cm wzrostu, nadwage i klopoty z nadmiarem agresji. Nie mam wyksztalcenia kierunkowego - jestem ratownikiem medycznym, ale jestem opiekunem z powolania. Napisze jak tutaj radzimy sobie z Ita w jej trudnych momentach. Ita robi sobie kanapke (sama!), na stole stoja: sloik dzemu(!!!), maslo, dzbanek herbaty i dzbanek mleka. Ita otrzymuje tylko 1 kromke chleba, zaczyna nakladac masla na gruuubo (znacie to?). Ja podchodze do Ity i mowie: Ita popatrz na mnie (Ita jest jak w amoku), powtarzam: Ita popatrz na mnie. Ita patrzy, ja cichutko mowie: Ita zobacz, John, Kieran i Jenny jeszcze nie jedli, moze lepiej byloby zostawic troche masla (dzemu) dla nich? Co o tym sadzisz? Ita odpowiada, ze tak, ale nadal naklada maslo tonami. Ja powtarzam baaaardzo spokojnie wszystko od nowa i mowie: Ita chodz, musze cie o cos zapytac. Odchodzimy na bok, pytam Ite:jakie sa zasady w kuchni Ita? Ita wymienia: troszke masla, troszke dzemu, wszystkim sie dzielimy zeby dla innych starczylo. Ja: jak myslisz Ita, co byloby teraz najlepsze? Ita: nie nakladac wiecej masla (dzemu) i przeprosic. Ja: brawo Ita, jestem z ciebie dumna. Ita wraca do stolika i bardzo sie stara trzymac zasad. Czasem jej sie udaje, czasem nie. Ale chcialabym Wam powiedziec, co nam - opiekunom BARDZO ale to BARDZO pomaga: ZASADY. Ita ma bardzo dokladnie sprecyzowane zasady co wolno a czego nie, jak nalezy sie zachowywac. Gdy Ita zlamie zasady - jedno z nas siada z Ita na osobnosci i powtarza wszystkie zasady po kolei i analizujemy: co sie stalo, dlaczego Ita tak postapila, czego nie powinna byla zrobic, a co powinna i robimy "plan na przyszlosc". I nigdy, ale to NIGDY nie mowimy do Ity slowa: NIE, NIE WOLNO,NIE DOTYKAJ. Zamiast tego: odwracamy uwage Ity, lub tlumaczymy: Ita jezeli dotkniesz goracego garnka, to co sie stanie? Ita: oparze sie. My: a jak sie oparzysz to bedzie bolalo? Ita: tak. My: to jak myslisz, co w tej sytuacji byloby najlepsze: Ita: nie dotykac garnka. My: proponujemy np. ogladanie tv, gre na keybordzie, cos sensownego, co odwroci jej uwage od (cholernego) garnka
Ja bron Boze nie mowie Wam co robic - to Wy jestescie moim guru aktualnie. Po prostu moze zaciekawi Was jak np.tutaj, w Irlandii postepuje sie z praderkami (cudna nazwa ). Jesli tylko zechcecie opowiem kilka innych sytuacji - chocby ciecie skory nozem, agresje wlaczajac bicie personalu (czyli np. mnie! ) itp.i jak personal z tym sobie radzi. Serdecznie wszystkich pozdrawiam i bardzo sie ciesze, ze znalazlam te strone.
Witaj Kasiu, na forum w większości wypowiadają się rodzice małych praderków. Myślę, że bardzo cenne dla nas jest opisanie jak skutecznie radzicie sobie z dorosłą osobą. W ten sposób my możemy próbować posiłkować się Waszymi rozwiązaniami w sytuacjach dla nas trudnych. Mój Krzysiu ma 5 lat i potwierdzam Twoje spostrzeżenie odnośnie zasad. Faktycznie on jest spokojniejszy jak jasno sprecyzuję mu oczekiwania. Pozdrawiam Iwona
witajcie
U Gabrysia też najlepiej działają zasady i nawyki wpajane codziennie ( choć mam wrażenie że nigdy nie opanuję u niego chęci do zakombinowania dla zdobycia jedzenia) Zauważyłam, że jeżeli Gabek bardzo intensywnie wpatruje się we mnie to albo już coś "zmalował" albo właśnie zamierza to zrobić. Mam wrażenie, że im jest starszy tym bardziej psoci i ciągle go tzreba pilnować - wyjątek stanowi jego pokój, w którym może robić wszystko na co ma ochotę.
Piszcie o codziennych problemach waszych dzieci, wtedy łatwiej będzie się przygotować na nie, a może ktoś znajdzie złoty środek na dany problem!
pozdrawiam
och...to byl tydzien pod znakiem praderka zatytulowany "zgadnij o co mi chodzi". Ita caly tydzien agresywna, potoki lez, nieskladna mowa, incydent za incydentem...uff... Ja dostalam w twarz. Az sie zagotowalam w srodku, ale trzeba zacisnac zeby. Spojrzalam na nia, powiedzialam: to bolalo i bylo bardzo bardzo zle. I odeszlam. Ita probowala chwycic moja dlon przez nastepne dni, bo uscisk dloni oznacza dla niej, ze wszystko juz jest w porzadku. Dopiero dzis - w piatek- powiedzialam jej, ze mozemy porozmawiac.
K: Ita, pamietasz co sie stalo we wtorek?
I: tak, uderzylam cie.
K: Ita, a czy wolno kogos bic?
I: nie, nie wolno.
K: Ita, jesli jestes zla, powiedz: chce zebys zostawila mnie sama, bo jestem teraz zla. I ja zrozumiem. Co ty na to?
I: dobrze.
K: czyli, jesli bedziesz miala zly dzien, to co mi powiesz?
I: mam zly dzien, zostaw mnie sama.
K: Ita, chce ci powiedziec jeszcze jedno. Jesli jeszcze raz mnie uderzysz, nie bede juz z toba chciala pracowac. Rozumiesz?
I: rozumiem...uscisniesz moja dlon?
K: uscisne jesli zapamietasz nasza rozmowe.
I: zapamietam.
USCISK
Jak WY sobie radzicie? Jak postepujecie? Bo ja mam w glowie mala sieczke. Jak sie zachowac, jesli sytuacja sie powtorzy?
PANI EDYTO nasza Ita identycznie wyglada, gdy planuje jakies "przestepstwo" albo juz nabroila. Wyglada jak w amoku i chodzi dookola. Wtedy juz wiemy,ze cos sie swieci... Pozdrawiam wszystkich.
P.S. Cos tu Tatusiow nie widac ...
Witam serdecznie Pani Krystyno z Wałbrzycha.Czekałam dość długo, z nadzieją,że ktoś podejmie dyskusję na temat tak ważny dla naszych dorosłych pociech,ale jak narazie ,cisza kompletna.Ja jestem bardzo zainteresowana i chętna w zaangażowaniu się tą sprawą.Myślę,że czytała Pani o mojej córce Joasi,która niedługo,bo 29.11.b.r.skończy 20 l.Ja od 8 l. zostałam z Asią sama i myśl o losie mojego dziecka,gdy mnie braknie przy niej spędza mi sen z oczu,a niestety latek przybywa,a sił ubywa.Proszę bardzo o kontakt jeśli to możliwe i trochę więcej szczegółów na ten temat.Podaję namiary na pocztę
e-mail Joasi,na której się możemy skontaktować :
paryzanka19@interia.pl
Pozdrawiam serdecznie
Halina z Chełmka.
Pani Krystyno
Prosimy aby Pani przybliżyła nam temat owej firmy tu na forum, w końcu dotyczy 99,9% osób tu wypowiadających się i z pewnością zainteresuje wszystkich.
Pozdrawiam
Kochane Matki kochajcie swoje praderki bo one są najukochańsze dzieci a szybko odchodzą
Matka syna 27 letniego praderka
Wreszcie!!!!!!!!
Po czterech latach upartej walki z bezdusznym ZUS moja Kasia została uznana za niezdolną do pracy i otrzymała rentę socjalną. Sama musiałam udowodnić, że orzecznicy nie są "biegłymi " we wszystkich chorobach. Największe podziękowania dla Dr. Ewy Obersztyn.
Ryczałam z radości jak bóbr, ale jest to warte tych wszystkich wojenek, które musieliśmy stoczyć z Kasią przed każdą komisją aby tam poszła. A wierzcie nam, że było ciężko...
-
Tematy
- intruz
- =SOS= CHRZANOW , ZNALEZIONO DOROSLA , SZCZENNA SUKE ROTTWEIL
- w skierniewickim schronisku sa dwa rotki dorosle(nie wiem ja
- Dwie dorosłe, młode i grzeczne sunie do adopcji...
- Dorosła, wyszkolona, super - ale nikt jej nie chce...
- Do oddania dorosły pies
- Dorosły rottweiler
- Jakie sa "Praderki"? Jak radzicie sobie na codzien
- Zespół Willi Pradera
- Praderki w samolocie
- Rodzeństwo Praderków