ďťż

intruz

Niestety choroba zwyciężyła i w sobotę (11.11) ?mietanka podjęła decyzję o skróceniu cierpień suni, która od piątku bardzo źle się czuła. Honda przyjechała do Krakowa w marcu tego roku ze schroniska z Dłużyny, krótki okres mieszkała w hotelu, po operacji usunięcia nowotworu trafiła do domu zastępczego do naszej kochanej ?mietanki, która zadecydowała, że zostanie u niej na zawsze. Przeszła jeszcze 3 kolejne operacje ratujące życie, przez ostatnie dni miała już podawaną morfinę, niestety przegrała z nowotworem . Choć krótkie było jej życie w nowym domu to baaardzo szczęśliwe za co serdecznie dziękujemy Ani .

Dla przypomnienia:
Honda w drodze ze schroniska




Bardzo przykra wiadomość, strasznie mi przykro z tego powodu. Smutne to bardzo, ale pocieszające że te ostatnie dni spędziła otoczona wielką miłoscią. Aniu zrobiłaś dla niej co mogłaś, trzymaj się. Pozdrawiam.
Smutna wiadomość...
?mietanka, bardzo współczuję Ci z powodu straty przyjaciela... Miałam cichutką nadzieję, że Honda zostanie jednak na dłużej.
Ale wspaniałe jest to, że sunia miała w ostatnich miesiącach życia prawdziwy dom i czułe serce kochającej ją Opiekunki!!!
Moi kochani....Przepraszam Was wszystkich..ale nie jestem a stanie jeszcze pisac o tym wszystkim..Za kazdym razem jak zaczynam to obraz mi sie zamazuje....ale koniecznie chce Wam to wszystkim opowiedzieć...bjake o najukochańszym i najdzielnieszym psie na swiecie...Ksera...mozesz mi pzreslac te zdjecia? Buziaki


Sprobuje sie teraz skupic...i nie rozklejac...Honda w połowie pażdziarnika usłyszała wyrok. To była kwestia paru tygodni...nikt nie wiedział ilu...Pozbierała sie szybko po operacji, jak zawsze....choć miewała padaczki i niestrawności..ale kilka minut po otrzepywała się i biegała dalej..to było po prostu niewiarygodne!!!!! Kiedys atak przytrafił sie nam na pasach na Wielickiej, zamarlam...co bedzie jak samochody rusza? Honda miała to w nosie i za sekung kilka wstała, otrzepała sie i zadowolona z siebie pobiegla dalej....Miny kierowców mówiły same za siebie....Po 3 tygodniach zauwazylam ze boli ja brzuch i jest wiekszy...i choc udawalam ze tego nie widze...jednak nie dalo sie ukryc ze Honda jest wolniejsza i smutniejsza...Wtedy zaczela czesciej niz zwykle sie przytulac i pchac do lóżka,,Wtedy tez pierwszy raz dostała oficjalne zezwolenie na spanie ze mna...mamy razem nawet zdjecia ..w lozeczku...Przynajmniej mialam sie z kim budzic, hehehehe...czarny humor:(
Potem, tydzien temu byla biegunka...ale taka konkretna..jeszcze łudziłam sie ze to z powodu jedzenia..ale niestety nie....Apetyt spadl..na kilka dni i wiecej spała. I nagle w srode forma wróciła , węc i ja jak dzieciak sie cieszyłam..Że już bedzie dobrze wszystko....że może dotrwamy razem chociaż do ?wiąt.....No a w piątek nagle przestała jeść, pić i wstawać...... Pani doktor zbadała ją, dostala zastrzyki przeciwzapalne, morfinke i plan był poczekać do niedzieli...jeśli ja postawi na nogi...to super...jeśli nie (czego nikt nie zakładał...) no to trzeba bedzie jej pomoc...
Jak sie domyslacie nie pomogło nic, Honda całą noc wymiotowała, odwodniła się o osłabła strasznie..nie mogła już wstawać,,,i wiecie co zrobiła? przyczołgała sie w nocy do mnie do łożka, zaczeła lizac po ręce..oczywiście nie spalam....i juz nie zasnelysmy do rana. Rano pzrenioslam sobie kocyk kolo jej..i tak sobie lezalysmy patrzac w oczy..i wtedy zrozumialam, ze to juz koniec....Ze moja najukochansza z ukochanych i nadzielniejsza z dzielnych meczy sie okropnie....I wyobrazcie sobie, ze mała nie chciala sie z tym swiatem pożegnac. To by nie było w jej stylu....po trzecim zastrzyku !!!! dalej oddychała. Myslalam ze zwariuje...jeszcze nikt w zyciu nie umieral centymetry ode mnie..A ona tak strasznie chciala zyc!!! Widzialam to w jej oczach...ze oddalaby wszystko za chocby jeden dzien...I odeszla chyba po kwadransie...przykrylam ja kocykiem...Potem razem z Aga zawinelysmy ja w przescieradlo i chcialysmy przeniesc do innego pokoju..ale niestety. Zula spostrzegła co sie stało i zaczal sie cyrk..Ciezko sie nam bylo powstrzymac od placzu ...Zula zmusila nas do odwiniecia Hondy, zaczela ja lizac, szturchać nosem i zmuszac do wstania. Powarkiwac i skuczec na przemian, az siadła w pełnym osłupieniu na tyłku i patrzyla sie z niedowierzaniem jakby chcac spytac? Co jest grane?Zanioslysmy ja do innego pokoju, Zula razem z nami..Długo jeszcze potem siedziała pod drzwiami i skuczała, dalej wieczorem to robi......A ja razem z nia...Taka jest historia ostatnich dni Hondy. Mysle ze jestem jej to winna, zeby Wam opowiedziec jaka była..do ostatnich chwil....Twarda i nieugięta, walcząca do ostatniego tchu, wesoła i radosna, zawsze zadowolona...do ostatniej minuty. I mam nadzieje, że i ja dzieki niej będę lepsza...że wszyscy zaczniemy szanować kazdy dzień..za to że po prostu jest . I będziemy sie cieszyc życiem tak Honda... Widzieć psikusa w kazdym mozliwym przedmiocie..robić wszystkim kawały, uciekać na spacerach, zaczepiać wszystkich i namawiać do zabawy..I nigdy , przenigdy sie nie poddamy...I zawsze bedziemy soba....

Szkoda , ze ten najfajnieszy na swiecie mokry nos juz mnie nie traca rano...Ale wiem ze czeka na mnie tam na górze i jeszcze pohasamy razem
Na pewno będzie cierpliwie na Ciebie czekać!

Mysle, że dla wszystkich miłośników psów jest jasne, że miarą ludzkiej wartości są wierne ślady tuptających za człowiekiem, albo w zaciszu jego pamięci, łapek i mokre nosy, odciskające w sercu ślad prawdziwej miłości. Psie serca sprawiają, że możemy być ludźmi...

Trzymaj się ?mietanka! Życzę Ci, by ból rozstania minął - za to by dobre wspomnienia pozostały na zawsze!
Wielka szkoda ,że juz Hondusi nie ma , wspaniale śmietanka nia sie opiekowałaś , dzięki tobie zaznała tyle dobra i kochające serce człowieka. Wszystkim będzie jej nam brakowało, krótkie fielietoniki o niej i jak pieknie ja nam w nich opisywałaś.

[*]

Wika
Mam nadzieje, że Honda zostawiła po sobie coś więcej niż wspomnienie. Zostawiła nadzieje, że akcja ratowania rottków nie pojdzie na marne. I gdzieś tam w Polsce, Europie - znajdą się tacy opiekunowie jak ?mietanka i takie psy jak Honda, których trzeba połączyć. Bo ktos powiedział, kiedyś na forum , że to są dwie połówki, które się szukają
http://img182.imageshack....dsc00349no1.jpg
http://img246.imageshack....dsc00351if7.jpg
http://img168.imageshack....sc006071yx9.jpg
Nasi przyjaciele są nieśmiertelni.
serdeczności dla Ciebie ?mietanka
Witajcie mam tez ten sam problem
, moja sunia ma 13 lat jest nieuleczalnie chora juz dzisczytajac Smietanke plakalam nie wiem co bedzie potem i jak sobie z tym poradze barbara
basiu poradzisz sobie wszyscy sobie musimy radzic i pogodzic sie z rzeczami na ktore nie mamy wplywu ..................wszyscy tracimy naszych przyjaciol,,,,,,,,,,,,,,,,najwazniejsze ze dalismy im to co najlepsze