ďťż

intruz

Czesc, na pewno nie jestem ekspertem w tej dziedzinie, ale jakies doswiadczenia juz mam. To wszystko jest tak trudne, szczególnie, gdy w domu jest jeszcze drugie dziecko, zdrowe. Moja sytuacja byc moze jest ciezsza (a moze nie ), bo mam blizniaczki. Nielatwo jest wyjasnic 3-4letniemu zdrowemu dziecku, ze jak chce zjesc cos slodkiego, czy cokolwiek pomiedzy posilkami, to musi wyjsc. Tak jest u nas do tej pory (dziewczynki maja juz 6 lat), kiedys bylo latwiej, bo Maja (z PWS) rozumiala, ze jak zjadla np banana, to nie dostanie juz wafelka, ktorego jadla potem siostra. Teraz Maja nie odpuszcza i walczy nawet o sok. Aby zdrowe dziecko nie bylo poszkodowane, robilam tak, ze kupowalam np 2 wafelki, zabieralam je do kuchni w celu otwarcia, po czym obydwie dostawaly taka sama minimalna porcje (w porozumieniu ze zdrowa coreczka), nastepnie Maja szla sie bawic, a Karola dokanczala swojego wafelka w spokoju. Do tej pory to sie sprawdza, oczywiscie mozna jeszcze tlumaczyc, ale nie zawsze to skutkuje. Jesli chodzi o posiłki, na poczatku dawalam Majce danie na talerzu mniejszym niz pozostali domownicy, ale w tym samym kolorze. Jedzenie bylo rozlozone na calym talerzu, aby ilosciowo wygladalo na tyle samo. Teraz Maja widzi roznice w rozmiarze talerza , dlatego dostaje duzy np z wieksza iloscia warzyw maksymalnie rozplaszczonych na talerzu i znow objetosc sie zgadza. Jesli nie moze dostac juz jedzenia wola pic, ale oczywiscie tylko sok, dlatego dostaje go, ale rozcienczony z woda. Jesli chce jeszcze cos jesc i jest upierdliwa daje jej wtedy mandarynki, bo akurat za nimi nie przepada i wtedy je wypluwa (na szczescie jest cos co jej nie smakuje). Moje sposoby jak na razie skutkuja, ale Maja jest jeszcze mala, a choroba u nas dopiero teraz nabiera rozpedu. Nie wiem co bedzie dalej. Moze wy macie jakies pomysly juz sprawdzone, czekam na opinie. Pozdrawiam Monika


czesc monika!
ma ten sam problem jak Ty tylko starszy mam 11-latka z PWS i 10-latka zdrowego.u mnie byl jeszcze taki problem ze Janusz(z PWS)mial swietny apetyt a Robert(zdrowy) byl ogromnym niejadkiem..tak wiec jednemu odejmowalam od us a za drugim latalam godzine po calym mieszkaniu zeby zjadl kanapke ...gdy dzieci byly starsze tez tak robilam ze po kryjomu robertowi dawalam cos czego Janusz nie mogl dostac...potem jak chlopcy jeszcze troche podrosli i nie dalo sie juz ukryc przed Januszem konspiracyjnego dokarmiania Roberta, umowilam sie z Januszem ze jak Robert bierze cos slodkiego(uwielbia slodycze) to Janusz bierze cos co moze czyli jogurt, owoca, czy lakocie niskokaloryczne...no ale Robert z wiekiem zacza jesc coraz wiecej, na co nie moglam pozwolic Januszowi wiec teraz mamy ustalone godziny posilkow i tylko wtedy Janusz cos je..nie podjadania miedzy posilkami...od poczatku bylam twarda i ktos patrzacy z boku moglby pomyslec ze jestem policjantem a moze nawet tyranem..ale oplacilo sie bo nasz sposob sie sprawdzil...Janusz przyzwyczail sie do swojego planu posilkow(co nie znaczy ze jak moze cos podjesc to wykorzystuje okazje,niestety nie mowi"nie, dziekuje") i wybuchy zlosci zwiazane z jedzeniem sa dla nas przeszloscia..pozdrawiam magda
Monika postępujesz prawidłowo tak trzeba .To prawda,że z wiekiem dziecka problem narasta.Moja córeczka bedzie miała 1 czerwca 21 lat i patrząc z perspektywy czasu to tak do 10 lat było super, później trochę gorzej.Mam syna starszego o 6 lat od Małgosi praderka i był niejadkiem.Dojadaliśmy w nocy - syn do dzisiaj wstaje i czysci garnki w nocy.Ale czujność córeczki była nisamowita i bardzo często nachodziła nas na tajnym dojadaniu no i wtedy sie działo...trzeba było zrezygnowac z tajnych posiłków,ale chyba może 2 lata to funkcjonowało.Pamiętajcie nie patrzcie na to jak będzie trzeba się skupić na teraźniejszosci i każdy dzień z utrzymaną dietą to sukces.N ie piszecie nic o skubaniu sie dzieci tzn.wydubują sobie dziurki w skórze na rączkach lub nogach.
co do skubania to Janusz sdrapuje kazdy strupek jaki ma, obgryza paznokcie i skubie skorki wokol nich...nie robi sobie sam ran..


Proszę nie zbaczać z tematu dyskusji !!!
Hej Magda, piszesz o Januszu, że ma ustalone pory jedzenia i nie podjada. A jak jest w szkole, czy chodzi do niej i czy tam go ktoś pilnuje? Ja mam syna 5-letniego i jestem żandarmem w spódnicy . Mam oczy dookoła głowy. Teraz jeszcze nie jest źle, ale już martwię się o czasy szkolne. A czy Janusz samowolnie potrafi kupić sobie w sklepie jedzenie po kryjomu? A w nocy czy podkrada jedzenie, a może masz pozamykane szafki i lodówkę na zamek czy kłódkę?
Iwonko.
Jak juz pisałam ja mam zamkniete drzwi do kuchni. Jest to jeden ze sposobów który pozwala kontrolować co nasze pociechy jedzą i kiedy.
Dodatkowo stałe pory posiłków pozwalają też w jakis tam sposób zapanować na tym "cholernym" - przepraszam za słowo - głodem. Zawsze gdy Karol przychodzi do mnie i mówi że jest głody, pokazuje mu zegarek ze jeszcze nie czas.... np. z kolacja to już tak przywykł, że nie upomina się wcześniej niż jak skończą się dedektywi i zaczną fakty na TVN. Gdy tylko słyszy będąc nawet w drugim pokoju sygnał początku faktów już stoi i wie że ma dostać.
Takie ustalenie co po czym następuje bardzo ułatwia funkcjonowanie , ale czasami jest trudne do ustalenia. Powoli mam wrażenie ze zachowuje się jak maszyna..... nic nie oczekiwanego nie może mi zakłucić dnia..... trudne, ale konieczne.
Aniu, moja mala tez lezala w szpit w Olsztynie i tez odnioslam podobne wrazenie po szkoleniu pani dietetyk.Marinka ma 5,5 roczku i byla zdiagnozowana majac 1,5. Na szczescie do tej pory nie zdazyla poznac smaku cukru i slodyczy. Uwazam, ze najwazniejsze jest wyrobienie nawykow u dziecka i przestrzeganie zelaznych zasad. Ja od najmlodzych lat wpajalam jej, ze PUSTY TALERZ OZNACZA PELEN BRZUSZEK. poskutkowalo to, gdyz nidgy do tej pory nie poprosila mnie o dokladke. druda zasada to 5 posilkow dziennie i nic wiecej. tzn sniadanko,owoc,obiad z 1 dania,jogurt i kolacja. To tez poskutkowalo, gdyz mimo ze bardzo pilnuje godzin swoich posilkow, to nigdy nie poprosila mnie o cos dodatkowego. Oczywiscie i my trzymamy sie pewnych zasad tzn nie jemy przy malej jezeli nie jest to jej czas na posilek, nie robimy sobie dokladek oraz nigdy nie probujemy nic z czyjegos talerza. nigdy nie podaje jej smazonego, najczesciej gotuje zupki lub dusze mieso. herbatki nie slodzone, soki wyciskane przezemnie z dodatkiem wody, do kanapek zamiast masla dodaje jej Philadelfie light albo cos podobnego. do zupek dodaje troszeczke oliwy z oliwek. co najmniej 2 razy w tyg ma morska rybe. mam nadzieje, ze przydadza Ci sie choc w czesci moje wskazowki. Powodzenia
I jeszcze jedno, chcialabym zapytac sie Was, czy istnieja jakiej produkty spoz albo potrawy, ktore wasze pociechy nie lubia. Marinka nie znosi ogorkow, pomidorow i salatek. Z jednej strony martwi mnie to bo wlasnie to warzywa powinna jesc, z drugiej dziwi,bo nigdy nie spotkalam sie czytajac o PWS ze dziecko czegos nie lubi. Jak to jest u Was? Pa!
Ogórki, pomidorki - szczególnie te koktajlowe mój Karol uwielbia. Ogólnie sałatki bardzo lubi. Są jednak pewne produkty których nie lubi. Głównie to groszek ( u mnie marchewka na ciepło jest sama bez groszku , bo Karol wybierał każdą zielona kuleczkę) no i nie lubi też fasoli, białą jaśka jeszcze jakos tam je, ale czerwoną z barszczu ukraińskiego wybiera.....
Haniu dziękuje bardzo za tak cenne informacje, widzę że na forum można zasięgnąć więcej informacji niż od "specjalistów".
Moja Oliwia specyficznie reaguje na każdy posiłek, jak tylko zobaczy tależyk z jedzeniem to od razu mówi "ble"(co w jej słownictwie oznacza " nie dobre") jednak po chwili wszystko z talerzyka znika. Oli podobnie jak Karolek nie lubi groszku, ale ku mojemu zdziwieniu uwielbia brokuły ze szpinakiem......
POZDRAWIAM!!!!!!!!!
witam
tomaszek tez nie lubi kilku produktow spozywczych
np nie zjada zielonych ogorkow rzodkiewek nie przepada za burakami i co dziwi mnie najbardziej bardzo nielubi koktajlu z truskawek:)mowi ze jest dla niego za slodki:)moj tomasz jest bardzo grzeczny i zdyscyplinowany jesli chodzi o jedzenie-tzn jesli ktos czestuje go lizakiem czy czekolada chipsami czy jakimikolwiek zapychaczami tomek patrzy na mnie i pyta czy moze zdarza sie ze mowi nie moge nie chce.jestem z niego bardzo dumna.ale...jak wszyscy wiemy to sa efekty codziennej "tresury" naszych dzieci i nie zawsze daja skutki:(
Witam,
u nas też jest podobnie. Kacperek nie przepada za surowymi warzywami, gotowane zje bez problemu np. brokuły, szpinak, marchewka. Surową marchewkę zje kiedy pokroję w cieniutkie plasterki i robią za chipsy Zauważyłam że to co zakazane najbardziej smakuje Kacperkowi (makaron, ziemniak, banan). Najgorsze, że nie chce pić wody. Muszę ją zabarwiać jakimś sokiem. Najważniejsze jest zachowanie zasady: 5 posiłków dziennie, starać się jak najmniej czasu spędzać w kuchni na gotowaniu, pomiędzy posiłkami nie mówić o jedzeniu i oczywiście nie podjadać. Kacperek ma 4 lata i 4 miesiące i waży 14 kg. Ale też coraz częściej słyszę pytanie co będziemy jeść, kiedy będzie obiad itd. Wtedy odpowiadam krótko i zmieniam szybko temat. Konsekwencja i rygor żywieniowy jest bardzo ważny, ale czy czasami nie mamy ochoty powiedzieć stop ja już nie chce liczyć kalorii, rezygnować z przyjemności (lody ciacho) i być strażnikiem żywieniowym dla swojego dziecka?

Pozdrawiam
Asia
Witam,
mój Krzysiu (7 lat) podobnie jak Wasze Pociechy nie lubi rzodkiewki, groszku zielonego (z sałatki cały wydłubie), fasoli czerwonej (i z sałatki i z zupy wyjmie co do jednej) nie lubi. Mówi to wszystkim zainteresowanym, nie da rady go przekonać żadnymi argumentami. Ostatnio zamieniłam fasolę czerwoną na białą i udało się, w sałatce nawet jej nie zauważył i w zupie podobnie. Ona jest delikatniejsza, bardziej miekka. Może to chodzi o tę łupinę, no nie wiem. pozdrawiam
witam was mam pytanie co moge dać dla 4i puł miesięcznego dziecka jakie posiłki ?? czekam na odpioeić