intruz
Zaczynam nowy temat bo prawdę powiedziawszy nie wiem co zrobić.
Zpisałam Gabrysia już w kwietniu do szkoły na rok 2008/2009 do klasy integracyjnej. Trzeba to robić tak wcześnie bo jest to jedna z najlepszych szkół tego typu w Rzeszowie. Miałam tylko donieść orzeczenie z poradni psychologiczno - pedagogicznej o potrzebie kształcenia dziecka w klasie integracyjnej. I dziś szok - Gabryś nie dostanie takiego orzeczenia ponieważ cytuję "nie ma podstaw ku temu". Owszem on jest w normie intelektualnej ale wszyscy wiemy że nie o to chodzi! Może być tylko obięty opieką psychologiczno - pedagogiczną ale nie potrzebuje dodatkowych zajęć (terapia, logopeda itp) i opieki, co stwarza okazję do podjadania -ale to przecież "nie zagraża natychmiastowo jego życiu".
Ciekawa jestem waszych doświadczeń i opinii na ten temat bo sama nie wiem co o tym myśleć (że nie wspomnę o podejmowaniu decyzji w tej sprawie). Pozdrawiam
Czesc Edytko, ciesze sie, ze podjelas ten temat, bo ja jestem w tej samej sytuacji. Maja jest teraz w zerowce i w przyszlym roku powinna isc do szkoly, ale my wiemy juz na pewno, ze bedziemy ja na rok odraczac, ale co potem to nie mam pojecia. Tak sie ciesze, ze Gabrys jest w normie intelektualnej, u nas jest niestety gorzej. Pozdrawiam
Czesc Dziewczyny!
Podjelyscie bardzo wazny temat,tylko szkoda,ze nie ma nikogo kto by doradzil i opowiedzial o swoim doswiadczeniu.
Powiedzcie mi prosze na czym polega szkola integracyjna??
Czy jest to szkola gdzie w kazdej klasie sa i dzieci wymagajace specjalnej opieki i dzieci zdrowe? Czy nauczyciel jest wyspecjalizowany,czy nie?
Czy sa to klasy o mniejszej liczcie ucznoiw,itd.
Czy dziecko ma tez w ramach zajec szklolnych,zajecia rehabilitacyjne??
Jak to wyglada w polsce?
U nas sa tak zwane klasy integracyjne,w normalnych szkolach (ale nie we wszystkich),gdzie jest klasa ,w ktorej sa dzieci specjalnej troski (mniejsza liczba uczniow).Program jest troche inny niz w normalnych klasach,ale dzieci maja zajecia tez w "normalnych"klasach ,jesli daja rade.Np.gdy nie maja pb z matematyka,ida na ten przedmiot do klasy zdrowych dzieci itd.
Innym systemem jest,integracja ucznia w normalnej klasie.Czasem potrzebny jest ktos do pomocy i wtedy zatrudnia sie kogos,by np.Pchal wozek,gdy dziecko jest na wozku itp.Albo gdy chodzi o brak koncentracji ,czy cos w ym stylu,to ta osoba jest na lekcji i pomaga dziecku.Nie mam pojecia,czy cos takiego jest tez w Polsce?
Pozniej sa szkoly specjalne,dla dzieci ciezko uposledzonych,ktore nie moga byc w tradycyjnych szkolach.
W Polsce szkoła z klasą integracyjną oznacza;
-dodatkowy nauczyciel pracujący z dziećmi specjalnej troski i zajmujący się nimi;
- inne wymagania programowe dla chorych dzieci (dzieci z orzeczeniem o potrzebie kształcenia w klasie integracyjnej)
-mniejsza liczba dzieci w klasie np. na 15 zdrowych 3-4 chorych dzieci
-dodatkowe zajęcia np. logopedyczne, terapie zajęciowe itp dla chorych dzieci
Wszystko to razem daje lepszy start naszym dzieciakom w szkole.
DR neurolog powiedziała mi że sam fakt istnienia zespołu powinien wystarczyć dla wydania orzeczenia o potrzebie kształcernia w klasie integracyjnej ( jeśli oczywiście rodzice sobie tego życzą dla dziecka).
Ja będę się odwoływać, poprę wszystko zaświadczeniami od specjalistów i powinno być dobrze. Po prostu za mało krzyczałam że TO dziecko potrzebuje tego orzeczenia. Gabryś jest bardzo dobry w pracy jeden na jeden i badania psychologiczne w jego przypadku nie są miarodajne. Trzeba go dobrze poznać żeby wiedzieć jakie ma deficyty i jakie potrzeby w związku z powyższym.
Mam nadzieję że pójdzie dobrze.
Pozdrawiam
Edytko,
Dzieki za wyjasnienia.
Mam nadzieje,ze uda ci sie postawic na swoim i ze Gabrys bedzie mogl uczeszczac do takiej szkoly.Z tego co piszesz,to jest bardzodobry system dla naszych dzieci.
Z Zosia jest tak samo.Na pierwszy rzut oka,wydaje sie ,ze wszystko jest ok.Jest bardzo inteligentna,duzo wie,jak na swoj wiek,ale sa rzeczy z ktorymi radzi sobie gorzej i trzeba brac to pod uwage.
Na zebraniu w szkole,na ktorym wystapilismy o przydzielenie dla Zosi tzw.AVS,czyli kogos kto bylby kilka godzin w tygodniu ,by pomogl jej w lekcjach,pani psycholog stwierdzila tes,ze nie ma takiej potrzeby
Bo ona bylai obserwowala Zosie w klasie i "ona sobie bardzo dobrze radzi ".Trzeba bylo jej dlugo tlumaczyn,by w koncu zrozumiala o co chodzi.
Czekamy na odpowiedz z Ministerstwa,czy taka pomoc nam przydziela ,czy nie.Jesli nie,tez bede musiala sie odwolywac.Zobaczymy.
Caluski dla Gabrysia i dzidziusia.
PS.Przyprawy do piernikow "przyleca" wkrotce poczta prosto z Polski.Pozniej zabieramy sie z Zosia do roboty.Jeszcze raz dzieki a przepis
Mamy orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego! W zaleceniach podano potrzebę kształcenia w klasie integracyjnej, więc mam to co chciałam. Jednak nadal trzeba głośno krzyczeć o problemach naszych dzieci, zwłaszcza w środowisku nowym, gdzie zespół nie jest znany w praktyce ( bo w teorii zaczyna być znany, ale to są suche informacje bez potwierdzenia naocznego) Teraz wiem że Gabryś nie zostanie znokautowany już na wstępie nauki szkolnej. Nie zostaje pozbawiony możliwości nabywania wiedzy w takim tempie jak rówieśnicy, jeśli sobie poradzi to będzie sukces. Jęśli nie będzie sobie radził to wiem, że będzie miał dodatkowo osobę, która będzie mu pomagać i nikt nie będzie miał mu tego za złe. Ulżyło mi. Pozdrawiam.
P.S. Nie wolno rezygnować w walce o dobro dziecka
Bardzo sie ciesze Edytko z tej wiadomosci.
Emilia
Moja Kasia też zaczynała naukę w normalnej szkole. Złudzenia straciłam bardzo szybko. Na własną rękę przenosiliśmy ją do szkoły specjalnej. Pilnujcie aby nauczyciele traktowali Wasze dzieci zgodnie z zaleceniami, nie dajcie się zbajerować żadnymi tłumaczeniami, bo zakompleksią Wam dzieci!!!! My zamknięcie Kasi w sobie odrabialiśmy ponad rok. Nie pozwólcie na to!!!!!!!!
Joasiu,
Powiedz nam troszke wiecej o twoim doswiadczeniu ze szkola,gdyz w tych kilku zdaniach,trudno sie domyslec o co chodzi.
Doswiadczenia rodzicow starszych dzieci sa zawsze pomocne,dlatego czekamy na twoj post.
Do zerówki poszła Kasia normalnie,choć jak to nasze prederki rozwijała się wolniej. Po testach psychologicznych odroczono jej obowiązek szkolny na rok, więc powtórzyliśmy zerówkę i do pierwszej klasy poszła ze specjalnymi zaleceniami. Przestrzeganie zaleceń było dalekie od ideału i potrzeb. Córka była zakompleksiona, zamknięta w sobie i coraz trudniejsza w zachowaniu. Do drugiej klasy było jak cię mogę, trzecia klasa to już był horror, oczywiście zapowiedziano nam, że nie dostanie promocji do następnej klasy. Powiedzieliśmy dosyć i na własną rękę załatwialiśmy szkołę specjalną. To była najlepsza decyzja w naszym życiu. Po pierwszym tygodniu Kasia wróciła cała szczęśliwa! Pierwszy raz w życiu dostała 6 z czytania. Po 3 miesiącach narysowała pierwszy kolorowy obrazek (w "normalnej" szkole były to zamazane na ciemno kartki), to już było całe święto w naszym domu. Nie bójcie się szkół specjalnych, dla niektórych z naszych dzieci to najlepsze wyjście i żaden "wstyd", choć niektórzy niestety tak do tego podchodzą. My nigdy nie żałowaliśmy swojej decyzji. Największą nagrodą dla mnie było spotkanie Kasi po roku z jej wychowawczynią (moją zresztą też była) z normalnej szkoły i mina babska, gdy Kasia z radością (wreszcie!!!!) opowiadała o swojej nowej szkole.
Joasiu,
Dzieki za twoj post.Oczywiscie,ze dobrze zrobiliscie.W wypadku twojej coreczki,szkola specjalna sie bardzo dobrze sprawdzila.
Zawsze uwazam,ze trzeba obserwowac dziecko i nauczyciela,byc spostrzegawczym,bo zobaczycco naprawde dzieje sie w tej relacji.I jesli dziecko nie dobrze czuje sie w szkole,to lepiej ja zmienic,tymbardziej,ze nasze praderkis a dziecmi bardzo wrazliwymi emocjonalnie.
MOja Zosienka ma dopiero 4 latka.Na razie uwielbia szkola,a nauczyciel stara sie ,zeby Zosia nie odczula,ze w pewnych rzeczach jest slabsza.
Pani nauczycielka jest po prostu swietna,ale czy zawze tak bedzie ,niewiadomo.
Milego dnia.
Treść przeniesiona z innego tematu.
Zrezygnowalam Witam wszystkich rodzicow dotknietych tym problemem,Ja jestem mama 19,5 letniej Joasi.Corka miala robione badania na polecenie genetyka w kierunku zespolu Pradera-Willego 3 lata temu,ale niestety do dnia dzisiejszego nie wrocily wyniki z CZD z Warszawy,najprawdopodobniej Klinika za nie nie zaplacila ,bo zdarzaly sie juz takie przypadki,a na zrobienie prywatnie tych badan poprostu mnie nie stac.Szukam na wlasna reke materialow odnosnie tej choroby i wlasnie trafilam na to wspaniale forum.Mam obecnie pewnosc w 90,9%,ze to jest PWS ,a nie porazenie mozgowe,jak zostalo zdiagnozowane moje dziecko.Joasia miala wiele deficytow rozwojowych i w wieku 6l. zostala odroczona z obowiazku zerowki.Po roku zaczela edukacje,ale niestety wyniki byly mierne i powtarzala jeszcze raz zerowke,Pozniej byla 1 klasa w szkole masowej,jednak za slabo dawala sobie rade i musiala ja powtarzac.MY rodzice kilkorga dzieci z roznymi schorzeniami stoczylismy prawdziwa batalie,ale udalo nam sie wywalczyc,ze powstala kalasa integracyjna i Joasia pod okiem dodatkowego nauczyciela pomocniczego zabrala sie do zycia i pracy chociaz wczesniej Por.Psychol.Zawodowa /kierowala ja do szkoly spocjalnej /W klasach 1-3 radzila sobie dosc dobrze,nastepnie w klasach4-6 bylo trudniej-za zgoda Por.przyznano jej dodatkowe godz z wazniejszych przedmiotow.Pierwsze 3 lata uczla sie z takich samych podrecznikow jak wszystkie dzieci,ale obnizonym programem,a nastepne 3 juz ze spocjalnych podrecznikow jak w szkolach specjalnych.Miala wspanila nauczycielke i wychowawce jednoczesnie,ktora potrafila nawiazac kontakt z dziecmi potrzebujacymi pomocy ,a to przynosilo efekty pracy i bardzo dobre wyniki w nauce.Prawdziwe schody zaczely sie w gimnazjum-nie udalo sie wywalczyc klas integracyjnych.Asia uczyla sie ze swoich innych podrecznikow,w dalszym ciagu miala zajecia dodatkowe z kilku wazniejszych przedmiotow i dzieki wyrozumialosci ipomocy nauczycieli ukonczyla gimnazjum programem szkoly Specjalnej z bardzo dobrym wynikiem.Obecnie juz 2lata uczesniczy w zajeciach na Warsztatach Terapii Zajeciowej im. Brata Alberta i jest bardzo zadowolona.Nie zgodzilismy sie na Szkole Specjalna z dwoch wzgledow:bo trzeba by ja codziennie zawozic 13 km. do szkoly i jechac zeby ja zabrac do domu, a co najwazniejszy powod -miala ona zla reputacje i rodzice,ktorzy mieli tam swoje dzieci byli bardzo niezadowoleni z poziomu nauczania i praw tam istniejacych.Nie zaluje tych lat,ktore poswiecilismy w pomocy niesionej przy nauce Asi/a trzeba bylo wiele czasu,cierpliwosci i trudu poswiecic niestety/,bo dziecko chcialo dorownac rowiesnikom i ile mogla ,to przyswoila materialu.Na Warsztatach odnosi wiele sukcesow w roznych pracowniach.Rozpisalam sie strasznie,za co przepraszam,ale serce mi sie raduje,ze w koncu sa jakies bratnie dusze,z ktorymi mozna podzielic sie swoimi problemami i sukcesami/od prawie 8 lat sama musze sobie radzic ze wszystkim,bo maz zmarl na chorobe nowotworowa/ Joasia nie chciala isc dale do Szkoly Zawodowej Specjalnej i pozwolilam jej na to,bo po co jeszcze 3 lata ja meczyc,po to zeby dostac zaswiadczenie o ukonczeniu w/w szkoly,skoro nie ma zadnych szans na prace,bo kto takie dziecko przyjmie i bedzie za nia odpowiadal.W Warsztatach jest wiele roznorakich praacowni,w ktorych co 4 m-ce podopoieczni przechodza do innej i wykonuja wiele wspanialych prac,wystawiaja sztuki teatralne/Asia wraz z innymi podopiecznymi wystepowala nawet na Rynu Krakowskim/,jezdza na basen,biora udzial w zawodach plywackich,a takze ich prace z pracowni hafciarskiej , plastycznej i ogrodniczej biora udzial w wielu wystawach.Mozna sie cieszyc ich sukcesami i tym,ze istnieja takie placowki,oby zawsze istnialy. Halina
Edytko, czy mogłabyś nam opisać Twoje i Gabrysia doświadczenia z pierwszej klasy Jestem ciekawa jak to jest w klasach integracyjnych, ponieważ mój Krzyś idzie w przyszłym roku do takiej klasy. Teraz mam do czynienia z kilkorgiem rodziców zdrowych dzieci, które rozpoczęły naukę w szkole. Słyszę od nich, że materiał jest bardzo duży, sporo pracy domowej. Jak to pogodzić z dodatkowymi zajęcia rehabilitacyjnymi (hipoterapia, basen). Krzyś jest słaby manualnie, ma duże problemy ze zrozumieniem jak pisze się litery. Dzięki hormonowi i codziennym zajęciom fizycznym jest silny i coraz bardziej sprawny fizycznie. Problemem jest rozwój manualny. Edytko, czy Wy pomagaliście Gabrysiowi w rozwoju manualnym, może jakieś dodatkowe zajęcia? I jeszcze ze składaniem liter w wyraz też u nas słabiutko pozdrawiam
Kochana nie martw się na zapas!
Gabryś przez połowę zerówki nie rozpoznawał liter! Siedziałam i uczyłam go przez gry rozpoznawania pojedynczych liter. Potem od stycznia była klapa bo urodziłam Maksia i chwilę zeszło zanim się zorganizowałam. Jeśli chodzi o składanie liter to była totalna porażka. Nagle późną wiosną Gabryś zaczął sam literować wszystkie napisy jakie zobaczył - szok - bez mojego udziału przyszło samo z tego co było w przedszkolu.
Bałam się o pisanie bo nawet na wakacjach szło to okropnie. Zaczęła się szkoła - z każdą lekcją i nowo poznaną literką Gabek pisze coraz ładniej.
Oczywiście jest dużo pracy w domu bo Gabek jest flegmatykiem, który potrzebuje wielu przerw i duuuuużo czasu na odrobienie lekcji ( czyli wykonanie rysunku lub pisanie literek).
Ale lubi szkołę i chętnie chodzi. Jest ich 15 w klasie - w tym 3 dzieci z orzeczeniem. Pani posadziła go w pierwszej ławce samego - nikt go nie rozprasza - i on wpatrzony w swoją panią skupia się na lekcji. Po przyjściu do domu potrafi powiedzieć dokładnie co jest na zadanie i co było w szkole. Jeśli chodzi o angielski to pani powiedziała, że to będzie na razie na zasadzie osłuchania, bo puki co to on ma jeszcze problemy z wypowiadaniem skomplikowanych słów po polsku!
Ogólnie rzecz biorąc jestem zadowolona i zaczęłam spokojnie spać w nocy. Dziecko jest pilnowane, przekazywane z ręki do ręki, chodzi na świetlicę, która jest tylko dla pierwszaków, chodzi na obiady w szkole - rozmawiałam z kucharkami żeby je sobie nie przysposobił i wie, że jak pani za świetlicy powie że nie słucha to wypiszę go z obiadów.
Zobaczymy co będzie dalej.
Witam,
My zaczeliśmy tydzień od silnego uderzenia. Bartek chodzi do piątej klasy szkoły integracyjnej, jako dziecko orzeczeniowe do integracyjnego nauczania. Orzeczenie zostało wydane na okres nauki w szkole podstawowej.
Na skutek niedawnych zmian (jeżeli chodzi o szkolnictwo) moje dziecko "cudownie wyzdrowiało" i po szkole podstawowej ma być traktowane jako zupełnie zdrowe. Aby dziecko miało prawo do specjalnego kształcenia ( mowa o szkole integracyjnej ) musi spełniać jeden z warunków : upośledzenie w stopniu lekkim, lub średnim, autyzm, lub zaburzenia narządu ruchu (porażenie mózgowe).
Moje dziecko na skutek dobrej opieki nie spełnia żadnego w/w warunku. Na dzień dzisiejszy mamy perspektywę masowego gimnazjum, lub gimnazjum integracyjnego
(jeśli się dostaniemy), w którym Bartek ma być traktowane jako zdrowe dziecko.
Chyba,że będziemy mieć opinię lekarza psychiatry, że z powodu zaburzeń zachowania powinien mieć specjalne kształcenie.
Na dzień dzisiejszy również nie przysługuje nam wydłużony czas egzaminu kończącego szkołę podstawową ( no bo przecież jesteśmy zdrowi). Mamy robić badania pod kątem dysgrafii i dyslekcji.
Pozdrawiam,
Agnieszka Ł.
Ja ten problem miałam już przed I klasą bo Gabryś jest w nornie intelektualnej (poniżej przeciętnej ale w normie) i nie jest upośledzony ruchowo. Na szczęście nasza pani doktor neurolog to inteligentny, z dużą wiedzą lekarz, który wie na czym polegają problemy dzieci z PWS. Ja zapytałam w poradni co musi być w opinii lekarzy aby Gabryś dostał orzeczenie o potrzebie kształcenia w klasie integracyjnym a oni powiedzieli mi że musi być niepełnosprawność ruchowa bo testy na inteligencję wykazują normę i tego nie zmienimy. Więc napisaliśmy "upośledzenie grafomotoryczne" i dostał orzeczenie jako dziecko z zaburzonym rozwojem ruchowym. Ta pani neurolog mówiła mi że w takiej poradni psychologiczno-pedagogicznej powinna sama diagnoza zespołu PWS wystarczyć dla uzyskania orzeczenia. Ale jak to już wszyscy wiemy - ciężko przekonać kogoś (nawet osobę która POWINNA BYĆ KOMPETENTNA ) jakie problemy może mieć dziecko z PWS skoro ono jest takie słodkie i grzeczne i otwarte na innych!!!!
Pozdrawiam
Jak już pisałam wam wcześniej, miałam w nosie obowiązek szkolny i nie zawoziłam Karolka do ośrodka. Nie wiem jak Wy , ale ja edukację odsunęłam na drugi plan. Priorytetem jest zapewnienie mu takich warunków w których nie będzie miał swobodnego kontaktu z jedzeniem. Mimo iż jest możliwość odraczania aż do 10 roku życia ja zapisałam go teraz do do szkoły specjalnej gdzie będzie wszystko pod kontrolą ( jedzonko) a nauczanie bedzie dostosowane do jego możliwości indywidualnie . Orzeczenie ma o upośledzeniu w stopniu umiarkowanym. Wrocław jest dużym miastem i czasami żałuję że w nim mieszkam. Prawie rok czasu z pomocą pedagogów i psychologów oraz samej pani dyrektor z wydziału edukacji we Wrocławiu szukaliśmy odpowiedniego miejsca w którym będzie Karolowi dobrze. Niestety każda z tych pań po zapoznaniu się szczegółowo z problematyką zespołu i możliwościami szkół z przykrością stwierdziły, że Wrocław nie ma do zaoferowania nic takim dzieciom jak nasze. Martwi mnie również fakt , że na kilkanaście ośrodków i szkół do jakich jeździłam na rozmowy nigdzie nie słyszano o takim zespole jak nasz, nigdy nigdzie nie było takiego dziecka.
Przykre jest również to, że niejednokrotnie w rozmowach z pedagogami tych szkół odnosiłam wrażenie iż śmiano się lekko ze mnie, że niby nadgorliwa mama itp
Czas pokaże jak będzie tym razem....
Niestety zagadnienia zwiazne z problematyką zespołu są mało znane. ALe najgorsze jest to, że są NIEZROZUMIAŁE.
Sama niejednokrotnie była pytano o to, czy tego nie da się "wyleczyć" psychologicznie )
No i sie zaczęło...
Karolek chodzi do szkoły. Na razie nie mam powodów do zmartwień. Wszystko jest pod kontrolą, on jest zadowolony i szczęśliwy. Baa ... chyba sie zakochał
Dla mnie najważniejsze jest to ,że wychowawczyni , psycholog, pedagog i ogólnie dyrekcja szkoły z dużym zainteresowaniem a przede wszystkim zaangażowaniem podeszła do problemu zespołu Pradera- Willego. Nasza stowarzyszeniowa książka przekazywana jest z rąk do rąk, tak aby każda dorosła osoba która będzie miała zajęcia z Karolkiem wiedziała przynajmniej to co jest niezbędne.
Wszystko czego się dowiedzą już teraz będzie owocowało przez lata, ponieważ ten ośrodek zapewnia wszystkie szczeble edukacji dla takich dzieci jak mój misio, wiec jest duże prawdopodobieństwo , że zagościmy tam na dobrych parę lat.
Pozdrawiam wszystkie mamy i uczniów.
Witam milczki....
Nikt nic nie pisze.... jak zwykle...
No to ja Wam napisze.
Pierwszy miesiąc szkolny za nami i jak na razie jest dobrze , a nawet powiedziałabym bardzo dobrze. Waga nie wzrosła a ZMALAŁA. Co prawda nie za dużo , ale same/mi wiecie jak jest trudno nawet o te parę gram zawalczyć aby było mniej.
Co do samej edukacji i ogólnie, są wzloty i upadki, jednego dnia jest super drugiego zadrapania na rękach bo były przepychanki siłowe....
A jak tam u Was ??? Nikt nic nie pisze.....
Mamy forum, ale tylko nieliczne osoby je tworzą.....
Pozdrawiam serdecznie wszystkich rodziców i praderków. )
witam
w przyszlym roku tomek pojdzie do szkoly.
caly czas sie zastanawiam do jakiej szkoly go poslac.
zaczelam juz jezdzic poplacowkach integracyjnych i specjalnych zeby bylo mi latwiej zdecydowac.
tomek miesci sie w dolnych granicach normy intelektualnych i pani psycholog ze szkoly specjalnej powiedziala ze jesli testy wypadna pozytywnie tomciu powinien pojsc do szkoly integracyjnej
ja jej na to odpowiedzialam ze zeden psycholog nie jest w stanie po jednym spotkaniu stwierdzic czy moje dziecko poradzi sobie w szkole takiej czy innej-i nie moze o tym tak decydowac.
ja wiem na co go stac z czy sobie poradzi a do czego nawet nie podejdzie
wiem ze nie skupi sie na niczym dluzej niz 15 minut.wiem ze nie przerobi programu takiego jak zdrowe dzieci i to ze miesci sie w granicach normy nic nie znaczy.
mamy jeszce rok czasu ale mysle o tym caly czas....jak u was to wygladalo?
U nas wyglądało to trochę inaczej.
Nie brałam pod uwagę żadnych testów które miały by być wyznacznikiem placówki do jakiej będzie chodził Karol realizować edukacje.
Ja głośno i wyraźnie mówiłam i pytałam się cały czas o "zaplecze" związane z pożywieniem.
Po co mi placówka która zrobi z niego małego"geniusza" a jednocześnie monstrualnego "grubaska" . Dlatego sam poziom nauczania nie był dla mnie priorytetem a właśnie kontakt z żywnością na terenie szkoły.
W 99% szkół nikt nie jest w stanie na dłuższą metę tego kontrolować - mówię o dużych miastach , gdzie w przeciętnej szkole jest 4 klasy pierwsze po około 30 uczniów. Daję sobie rękę obciąć, że moje dziecko każdego dnia znalazło by sobie coś ekstra do zjedzenia gdyby znalazło sie w takim licznym otoczeniu.
Rzecz ma sie troche inaczej w małych miejscowościach, gdzie nie dość że wszyscy znają się jak łyse konie to i wszyscy wiedzą na czym problem polega i łatwiej jest wszystko dograć no i liczność w klasie nie przekracza około 10 dzieci.
W szkole której chodzi teraz Karol jest jedna klasa pierwsza która liczy 7 dzieci.
Pani dostaje od wszystkich dzieci przed zajęciami ich pojemniki z drugim śniadaniem i to Pani o określonej godzinie daje im je. Rodzice wszyscy wiedzą na czym polega problem Karola i sami zadecydowali ze pewnych produktów nie będą dawali swoim pociechom do szkoły.
Wiem, że trudno jest przekonać w poradniach Panie , które wydaja opinie na podstawie której ważą sie losy naszych dzieci, o tym , że nasze dzieci owszem radzą sobie w testach, mają świetne wyniki.... ale nie radzą sobie ze skutkami choroby. Kiedy mi "narzucano" wręcz obowiązek szkolny i szkoły do jakich mam zapisać syna, ja zawsze mówiłam dobrze, przyprowadzę ale zostawiam na wyłączną odpowiedzialność dyrektorki danej szkoły..... a taka pani dyrektor po zapoznaniu się z podstawowym materiałem dotyczącym PWS, odsyłała mnie z powrotem do poradni z pismem , ze jej szkoła nie jest w stanie zapewnić odpowiednich warunków dla takiego dziecka..... więc w poradni nie mieli innego wyjścia jak tylko skierować nas tam gdzie ja wybrałam, a nie gdzie ich zdaniem Karol powinien trafić.
Ja też długo zastanawiałam się nad szkołą. Zawsze myślałam o tym czy to szkoła poradzi sobie z moim dzieckiem a nie na odwrót. Gabryś chodzi do klasy integracyjnej: 15 dzieci w tym 3 z problemami. Wygląda to tak że pani wspomagająca więcej pracuje a pozostałą dwójką niż z Gabrysiem bo on wolniej ale jakoś ciągnie za klasą. Jego tylko pilnuje żeby skupiał się na lekcji i uspokaja go gdy się pobudza za bardzo. To już II klasa i jakoś leci. Jest przekazywany z ręki do ręki ( chodzi na świetlicę gdzie wszyscy wiedzą w czym problem). Ciężko idzie nam matematyka ale nie tragicznie (na razie są jeszcze proste rzeczy i liczy na liczydle). Postępy robi skokowo: coś mu nie wychodzi i nagle hop.. umie. Ale nie ukrywam że to nie zdobywanie wiedzy jest dla mnie najważniejsze. Najważniejsze jest to że ON lubi chodzić do szkoły, sprawia mu to radość i jest w miarę "akceptowany" przez dzieci w klasie ( choć nie czarujmy się - nie ma co oczekiwać wiele w tym wypadku - ważne żeby mu nie dokuczali).
Czesc dziewczyny, w zeszlym roku strasznie borykalam sie z problemem wyboru szkoly. Spędzalo mi to sen z powiek. Moja Majka ma stwierdzone uposledzenie lekkie (na granicy z umiarkowanym), czyli mogla podjac nauke w kazdym typie szkoly. I tu sie zaczelo, jedni wysylali nas do integracji, inni do osrodkow specjalnych, a pani z Oswiaty proponowala, aby sprobowac w szkole wiejskiej, czyli w miejscu zamieszkania. To byl absurd, bo nasza szkola zupelnie nie jest na to przygotowana, nie ma specjalistow, nie ma warunkow lokalowych. Stwierdzilam, ze w poradni nikt mi nie pomoze, bo ja swoje dziecko znam najlepiej i decyzje musze podjac sama. Zdecydowalismy sie na szkole specjalna, ale prywatna. Klasa liczy 4 osoby, szkola jest mala. Jest po jednej klasie z rocznika. Ma tez gimnazjum i szkole srednia. Wszyscy sie znaja, wszyscy terapeuci wdrazaja sie w nasz problem (ksiazka w obiegu). Po bloku edukacyjnym Maja ma duzo zajec terapeutycznych. Atmosfera jest przyjemna, dzieci juz byly na wycieczce jednodniowej. Jesli chodzi o jedzenie, dzieci maja wyznaczona pore sniadania i wtedy wszystkie razem schodza do stołowki. Zawsze sa panie dyzurujace, Maja siedzi przy stoliku obok. Obiady Maja je rowniez w szkole, przywozi je Catering, dostaje pomniejszona porcje. Na razie jest ok. czy beda problemy to sie okaze. Najwazniejsze, ze chetnie wstaje rano (6.20), zaprzyjaznila sie juz w szkole z dziecmi, byla juz na urodzinach, jest przeszczesliwa. A program nauczania? Idzie swoim rytmem, nie oczekuje zbyt wiele, bo widze jakim tempem pracuje Maja w domu. Omnibusem nie bedzie, ale czy tylko o to chodzi??? Do szkoly dowozimy ja 16 km, wbrew pozorom czesne nie jest bardzo wysokie (310 zl). Wiecej bede mogla cokolwiek powiedziec w drugim semestrze. Dlaczego odrzucilam integracje bez podjecia proby??Bo mam druga corke, ktora w zeszlym roku byla w I klasie. Byly tam dzieci slabsze ( zdrowe), ktore klasa odrzuca, material dydaktyczny nawet pomniejszony nie do zrealizowania dla Majki, no i duza szkola i liczna klasa. Ale znam praderki, ktore chodza do szkol masowych i radza sobie z wymogami ( aczkolwiek duzo wiecej musza pracowac w domu i nadrabiac zaleglosci z lekcji). Mysle, ze wybor szkoly jest to bardzo indywidualna sprawa, trzeba sobie zadac pytanie czego oczekuje sie od swojego dziecka i na ile jest ono w stanie sprostac naszym wymaganiom. Zycze duzo sily. Monika