ďťż

intruz

Garden
P 132/06/08

Garden jest mądrym, zrównoważonym i posłusznym psem. W stosunku do ludzi jest bardzo przyjacielski i łagodny, nie toleruje natomiast innych psów.
Garden ma około 7 lat.

Na swoją nową rodzinę czeka w boksie V5. Na pewno będzie wspaniałym i wiernym przyjacielem.

SCHRONISKO DLA BEZDOMNYCH ZWIERZˇT
prowadzone przez Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami
30-254 KRAKÓW ul.Rybna 3
tel./fax:(0-12) 429-74-72 , 429-92-41
e-mail: biuro@schronisko.krakow.pl






Skąd ich się nagle aż tyle wzięło ta seria z wczoraj działa na mnie przygnębiająco
wcale nie tak nagle... Garden jest w schronie dobre 2 lata.. na pomorskiej rottce dawno temu zakładałam mu wątek.. ale widzę, ze zniknął ..hmmm a było tam trochę info o nim. A z głowy, to nie pamietam juz
ale to, ze do psów wyrywny, to na 100%
Gardena regularnie na spacery wyprowadza Ula. Jak uda mi sie odszukać, to powinnam mieć lepsze zdjęcia niż te ze strony schroniska.

i raczej namiarów na schronisko bym nie podawała, tam mają taki kocioł ze uzyskać informacje telefonicznie graniczy czasem z cudem ... nie jest to mój wymysł, tylko niejednokrotnie słyszałam to od ludzi którzy próbowali tak się czegoś dowiedzieć


Jak zapewne większość osób wie, miała miejsca ewakuacja psów z Krakowskiego schroniska.

Garden opuścił jego mury jako jeden z ostatnich . Niestety Pani w domu miała swojego psa , który tymczasowo musiał zamieszkać u jej mamy .

Garden od razu skradł serce tymczasowych opiekunów, jest to ułożony pies na pewny żyjący w mieszkaniu wcześniej . IDEAŁ , pieknie ozstaje w domu, pieknie chodzi na spacerach, zna komenfdy, umie lodówkę sobie otworzyć ...

zostaje sam w domu bez zarzutu, generalnie nie lubi TYLKO duzych psów.

Syn Pani zagroził ucieczką z domu jesli Garden/Brooklyn do schroniska wróci , tak szybko Garden mu w głowie zawrócił ...

cytat z watku GArdena na dogo

"
"Brooklyn jest łagodny w stosunku do ludzi. Opiekun może mu wyjąć z pyska znalezisko, nie broni miski.
Nie lubi dużych samców, na suki (obojętnie jakiej wielkości) nie reaguje, małymi pieskami jest zainteresowany "zabawowo"
Małe ujadacze, które go atakują (z daleka) ignoruje z godnością.
Brooklyn zostaje sam w domu, nie szczeka, nie psoci, po prostu śpi.
Jest nauczony załatwiania się na spacerach, prosi o wyjście. To "cichy" pies
Mimo, że jest duży i wygląda "groźnie", bardzo lubi przytulać się, uwielbia kiedy się go głaszcze i najchętniej nie odchodziłby od człowieka.
Ładnie chodzi na smyczy, nie ciągnie!
Kiedy duży pies zbliża się do niego - powarkuje, ale nie miota się dziko i bardzo łatwo odwrócić jego uwagę.
Kiedy już pokaże intruzowi, jaki jest groźny, ignoruje psa i można spokojnie spacerować."

namiary na tymczasowa opiekunkę

Brooklin jest DT w Krakowie (Nowa Huta)
kontakt do opiekunki (Katarzyna):
tel: 502 350 044; 515 623 610
e-mail: kaja300c@wp.pl"

SZUKA PILNIE innego DT lub domu stałego

(domu, nie posady .. )
Gardena oglądałam na spacerze z Kasią. Przypomina mi Maura . Stanowczy, chodzący z wyprostowana głową, piekny i mądry, a zarazm przytulak, patrzący z uwielbieniem w oczy dotychczasowej opiekunki. Jedyny pies , który umie "przybić piąchę" - nie mylić z podaj łapę, bo to umie każdy pies . Mam "nosa" do psów , które poza inteligencją umią pokazać miłośc i przywiązanie do opiekuna. Garden ma takie cechy i nikt kto go weżmie, nie będzie tego żałował
ooo, a byłaby możliwość zrobienia mu ŁADNYCH ZDJĘĆ ? w trawie przy słoneczku .. takich wiecie jakich

te zdjęcia to ja mam, bo ja je sama wysyłałam , jednak to nie są dobre zdjęcia do ogłoszeń, niestety .

potrzebne sa takie z poziomu psa, jak patrzy w obiektyw, lub jak wpatrzony jest w człowieka,

jak siada, przebija piątkę itd ...

bardzo tez zdj z dziećmi działają
niestety ja innych nie posiadam tylko te co wyslala mi aga p. ,moze ci panstwo co maja teraz gardena zrobia jakies fotki
Pozdrawiam
Eliza Dołżańska - Pietrzak
Szansa - Na Pomoc Goldenom

Powodziowe sieroty

Powódź w tym roku , jak i 13 lat temu, poczyniła wielkie straty. Nie tylko jednak fizyczne, te namacalne, które da się jakoś załatać ubezpieczeniem lub pomocą państwową. Ucierpieli nie tylko ludzie, ale i zwierzęta. Wiele z nich również straciło dom, ale także coś więcej – nadzieję.

Pozwólcie, że opowiem Wam historię psa z Krakowskiego schroniska. Posłuchajcie...

Brooklyn spędził długie dni w krakowskim schronisku jako pies „trudno – adopcyjny”. Tak się zwykło mawiać o psach przejawiających jakieś problemy. Jakby ten dziwny zlepek słów miał zastąpić bardziej brutalną, być może trudna nazwę – agresywny. Słowo straszne, które przyłatane trzyma się guma do rzucia przyklejona do buta. Nie wypada o tym mówić i na dodatek strasznie ciężko ściągnąć. Tak samo jest z łatką psa agresywnego, jeśli stworzenie waży więcej niż 50 kilo, ma przycięty ogon i, nie daj Boże, jakikolwiek przejaw genu rottweilera, to już musi być bestia! Jak okrutna jest to łata i jak niesprawiedliwa. Jak wiele dobrego może odebrać psu, jak zdeptać jego szanse na znalezienie domu.

Dni Brooklyna mijały więc spokojnie, leniwie, więc rozpaczliwie beznadziejnie bez nadziei na przyszłość. Wtedy właśnie nadeszła wielka woda, ryzyko zatopienia schroniska i śmierci wielu zwierząt rosło z godziny na godzinę, alarm wśród pracowników, wolontariuszy, mieszkańców miasta, przyjaciół zwierząt. EWAKUACJA!!! Panika, gorączkowe działania, telefony do osób mogących pomóc, pełna mobilizacja. A w końcu ratunek – Klub Jazdy Konnej na Kobierzyńskiej przyjął psy. Jak się okazało tylko psy łagodne i bezproblemowe znalazły tam miejsce. Większe, jak Brooklyn, zostały w schronisku, i tu do pomocy wkroczyli ludzie, tacy zwykli i całkiem niezwyczajni, a każdy z nich wziął do siebie psa. Taki ludzki gest, chęć niesienia pomocy, z tragicznymi dla niektórych psów skutkami, ale o tym wtedy nie myślał nikt. Nikomu nawet do głowy nie przyszło, że część z tych psów wolałaby zginąć, niż doświadczyć konsekwencji uratowania życia.

Brooklyna wzięła do siebie moja przyjaciółka, która już nie raz pokazała swoje wielkie serce dla zwierząt. Po jej telefonie, mój podziw jeszcze wzrósł (choć myslałam ,ze już osiągnął największy rozmiar): wysłała swojego syna z Jej własnym, ukochany Golden Retrieverem do babci na wieś, żeby móc wziąć do domu Brooklyna – mieszańca rottweilera i owczarka niemieckiego. Jakież było zdziwienie, kiedy ten potężny pies, okazał się być najłagodniejszym olbrzymem jakiego znała. A pokazywał to na tysiąc sposobów: kładąc się na plecy i pokazując brzuchol do głaskania i pięknie chodząc na spacerach, dając sobie odbierać przedmioty i zabawki, grzecznie zostając w domu. Ten olbrzym pokochał przez te klika dni rodzinę, u której przebywał. Pokochał całym psim sercem. I choć przyjaciółka próbowała mu szukać domu, poruszała niebo i ziemię, to nikt go nie chciał. Nikt nie zainteresował się losem psa, który już się przyzwyczaił, już zobaczył jak to jest mieć swój dom i rodzinę, już POKOCHAŁ.

Brooklyn wrócił do schroniska. Do krat, szczekających wiecznie psów, do psów, które próbują zainteresować każdego swoją psią osobą, żeby tylko zostać pokochanym i znaleźć dom, i do psów, które straciły nadzieję i leżą... patrzą.... śpią.... maja złamane serca, bo pozwolono im kochać i poczuć się kochanymi, potrzebnymi. Brooklyn załamał się po powrocie do schroniska. Jest jedna z wielu sierot powodzi. Są to sieroty z przymusu, którym pozwolono przez kilka dni mieć dom, a potem brutalnie go odebrano „zanim się przyzwyczają”. No to już jednak za późno, kto teraz wytłumaczy tym psom, ze chodziło tylko o ratowanie ich życia, że nie powinny były podstawiać głów do głaskania, spać na łóżkach, uczyć się psich sztuczek na komendę i lizać po rękach? Kto pójdzie teraz do schroniska i je przytuli i podstawi miskę? Kto będzie czochrał za uchem i dawał smakołyki? Kto teraz je będzie kochał?! Pytam, który pies postawiony przez wyborem śmierci, a odebraniem miłości i domu, choćby chwilowej i powrotu do schroniska wybrałby dom?

Dlatego proszę każdego, o przesłanie tego tekstu dalej, dalszą publikacje na forach, przesyłanie maili znajomym. Ktoś powinien tego psa kochać i pozwolić być kochanym, bo takiego przyjaciela jak Brooklyn nie znajdzie nigdzie indziej. My ludzie szufladkujemy psy jako niezdolne do wyższych uczuć i podążające za instynktem, ale jak w takim razie wytłumaczyć fakt załamania Brooklyna? Ten pies cierpi, jak i wiele innych, oddanych po kilku dniach psiego raju do bezdusznego schroniska. I nie zapominajmy o naszych Braciach mniejszych, które straciły dom – być może po raz kolejny, a być może po raz pierwszy, co jest dla nich o wiele trudniejsze.

Dajmy im dom – pomóżmy w adopcji!!!

E D-P

Brooklyn

Brooklyn jest łagodny w stosunku do ludzi. Opiekun może mu wyjąć z pyska znalezisko, nie broni miski. Nie lubi dużych samców, na suki (obojętnie jakiej wielkości) nie reaguje, małymi pieskami jest zainteresowany "zabawowo" Małe ujadacze, które go atakują (z daleka) ignoruje z godnością. Brooklyn zostaje sam w domu, nie szczeka, nie psoci, po prostu śpi.
Jest nauczony załatwiania się na spacerach, prosi o wyjście. To "cichy" pies
Mimo, że jest duży i wygląda "groźnie", bardzo lubi przytulać się, uwielbia kiedy się go głaszcze i najchętniej nie odchodziłby od człowieka. Ładnie chodzi na smyczy, nie ciągnie!
Kiedy duży pies zbliża się do niego - powarkuje, ale nie miota się dziko i bardzo łatwo odwrócić jego uwagę. Kiedy już pokaże intruzowi, jaki jest grożny, ignoruje psa i można spokojnie spacerować.

Brooklin był w DT w Krakowie (Nowa Huta)
kontakt do opiekunki (Katarzyna):
tel: 502 350 044; 515 623 610
e-mail: kaja300c@wp.pl
Garden dzis pojechał do domu!
agamika, a co tak mało info? super wiadomość!!
Bardzo się cieszę, tym bardziej, że osobiście poznałam "Słodziaka". Mam nadzieje, że dwie połówki tj, człowiek i pies stworzą piękna całość.
Ktoś kto wziął Gardena, napewno nie będzie tego żałował. Żaden pies wychowany od szczeniaka w domu , nie potrafi tak okazać miłości, przywiązania i wdzięczności jak pies wzięty ze schroniska lub pies po przejściach.