intruz
Tak napisano o psie - szkoda aby zestarzał się w schronisku.
Ten Rottek ma ok. 1,5 roku. Jest psem pozbawionym agresji, o ułożonym,
zrównoważonym charakterze. Ufnie nadstawia się do drapania
za uszami oraz po grzbiecie. Zachowuje się bardzo spokojnie, nie
szczeka, jest opanowany i ufny dla ludzi. Najlepiej jednak, aby
trafił na ludzi, którzy mieli już wcześniej do czynienia z tą rasą.
Rottek przebywa w tzw. 'dziupli' w drugim od prawej boksie.
Młodziutka suka też się tam zmarnuje gdyż wymaga serca i socjalizacji. Chociaż jest zupełnie pozbawiona agresji to przepełniona jest lękiem.
Zdjęcia pod linkiem:
http://www.psy.warszawa.p...kizjozefowa.htm
Na kogo dac namiary w ogłoszeniach na wolontariuszke z Józefowa.
Wika
Przepraszam, że nie odpisałam ale mam ostatni dużo problemów...
Widziałam, że dałaś mój nr telefonu. To dobrze, ja ewentualnie pokieruję.
Tak bardzo żal mi tej suni... ale nie mam pomysłu...
Bryza z Józefowa od jakiegos czasu jest na allegro z prośba o dom stały lub tymczas, mam jedną osobe która to ogłoszenie obserwuje .
Nie zapominajmy o niej .
A i wstawiłam w moje ogłoszenia piosenke o rottkach w potrzebie , moze to tez wpłynie na ludzi ,że innym okiem spojrza na nasze psiaki .
http://www.allegro.pl/ite..._do_adopcji.htm
Wikal
Tej suni trzeba koniecznie pomóc. Kombinujemy ale nic nie możemy wymyślić a tu czas płynie a z nia coraz gorzej...
zabieram ja w niedziele do krakowa, czy jest szansa chociaz na jakas kase na karme juz nie wyrabiam
Aga a u kogo ona bedzie w Krakowie? Moze nam sie uda wysłac karme jakąś, tylko trezba wiedziec do kogo , daj znać.
na razie u ani malingi
a kiedy u niej będzie? skontaktujemy sie z nia w sprawie karmy wysłania.
Kochane Dziewczyny.
Trzymam kciuki za małą, aby wszystko zakończyło się szczęśliwie.
My, w Warszawie, postaramy się zająć tym rottkiem z Chrycynnego. No i jeszcze pozostał ten młodziak z Józefowa. Trzeba go wypromować na allegro. No i Rodos w Warce u Ewy...
Niestety Na Paluchu zatrzęsienie rottków - a część nie do adopcji ze względu na wiek i urodę (Fryc, Aron, Blue, Olek no i wciąż dość agresywny Lato)
W sobotę lub niedzielę będzie prawdopodobnie adopcja suni 1457/0 z Palucha. Państwo się w niej zakochali ale w ubiegłą sobotę była niewysterylizowana. Czekają. Piszę to tak dla dodania optymizmu i nadziei, że jakoś wciąż do przodu...
Pozdrawiam serdecznie
Ela z 4 potworami
Nie mogę się dodzwonić do Mariki
Przed chwilą napisała mi wolontariuszka:
Ostatnie informacje o Suni rottce mam od kobiety z biura.
ponoc szuka kontatu i kiedy zostaja same ,sunia wciaz ja zaczepia i chce sie bawic
kiedy tylko ktos sie pojawia sunia znowu udaje ze jej nie ma ,
pozatym ze podam Pani numer do Agnieszki z biura narazie pomoc niestety nie moge...
prosze nie mowic jej o ewent.wyjeciu suni do hotelu ,
Agnieszka z biura ma najwiecej informacji o suni - wiecej niz ona nie wie nikt
chętnie podam telefon do agnieszki z biura telefonicznie - mój tel. 503 069 502
Ela
czy administrator/moderator mógłby połaczyc te dwa wątki? http://www.forum.rottweil...opic.php?t=2032
bo nie wiem gdzie pisać.
Dzięki naszej kochanej Izie H. (niech się wreszcie zaloguje a nie czyta ukradkiem!) sunia wyciągnieta z Józefowa. Iza po nią pojechała i zabrala do kliniki na Tarchominie. Zrobią jej badania a jutro jedzie z Agnieszką do Krakowa. Stan psychiczny podobno okropny: trzeba ją nosić na rekach a ona sika..... Ale jest ładniejsza niż na zdjęciach. Więcej może iza napisze. Brawa i wielkie podziękowania dla kochanej Izy
Iza jest wielka. Uratowała już nie jednego rottka a mówi, ze sie boi...
Stan psychiczny Bryzy jest fatalny. Nie nadawała się na przewiezienie do Krakowa więc dostała dom tymczasowy u Izy. Bryza panicznie boi się ludzi, trzeba ją nosic na rękach na siku.... jednak sa momenty kiedy się otwiera i chodzi sama więc jest nadzieja na poprawe....bardzo prosimy o wsparcie dla IZY w postaci karmy dla bryzy. Chciałbysmy równiez aby zobaczył Bryzę psi psycholog, dzięki jego wskazówkom psina na pewno szybciej dojdzie do siebie, inaczej może być tak jak w przypadku Bossa Marylki. Dlatego bardzo prosimy o wsparcie finansoe i wpłaty na Bryzę na konto Rottki. Na psychologa trzeba pewnie liczyc 80-100 zł.
IZunia a ty prosze zaoguj się szybciutko - czekamy na raporty z pierwszej ręki!
Iza daj nam namiary, albo wyslemy karme na adres Gosiaczka. W jakim stanie "żywieniowym" jest Bryza? Chciałabym jej dobrac właściwą karmę.
Zdjęcia Bryzy od Izuni!



mnie sie nie otwierają
A mnie się otwierają , tylko musiałam sporo czasu poczekać...
Tak o to się cieszę, że udała mi sie rejestracja. Już kiedyś tu byłam , ale potem zblokowało mi się hasło, a potem to juz jakoś tak...jak Gosia napisała czytam ukradkiem.
Dziewczyny ja tu tyle miłego na mój temat przeczytałam ,ze chyba obrosnę w piórka....dzięki to bardzo miłe ,ale to, że wzięłam sunie to nic nadzwyczajnego Wy wciąż to robicie.
Nadzwyczajne jest moze to, że z moimi lękami nie mam czasu się bać ,bo ta sunia to wyzwanie. Obydwie jesteśmy pełne obaw i pewnie dlatego dobrze się odbieramy. Choć sunia większość dnia tkwi w bezruchu to jednak sa chwile szczególnie w nocy i o świcie ,że się ożywia, potrafi nawet merdać dupką na mój widok , liże mnie po rękach i już nie ucieka gdy ją dotknę. Kiedy po 16-17-stu godzinach nie sikania zawiadamia mnie popiskiwaniem, że musi wyjśc, smutny to widok kiedy na pięć razy próbuje wyjść z pokoju ,zbiera całą swoją odwagę i wreszcie wybiega na dwór, prawie w locie robi siku i tak samo szybko wraca do swojego pokoju.
Lezy tam sobie na łóżku i większość dnia przesypia. Wchodzę do niej często, ale nie zajmuje się nią , coś tam sobie piszę na komputerze , albo nadrabiam prasowanie, usiądę czasem na brzegu łóżka i udaje że jestem zajęta czymś innym ,nie nią...ona sie przekonuję, że ja nic od niej nie chce i dziś kiedy tak usiadłam podpełzła do mnie i trąciła mnie nosem ,żeby ją głaskać...Płaczecie już ?bo ja się bardzo wzruszyłam. Biedna nieszczęśliwa istota, silna ,wizualnie mocna, a taka bezbronna.
Aga, Gosia , Ele dzięki, bo to Wy mnie zmobilizowałyście.
Większośc z Nas myśli, że nie może pomóc ,bo nie mamy warunków, bo nie mamy czasu, bo sobie nie poradzimy, bo nasze zwierzęta nie pozwolą na inne zwierzę, wygląda na to ,że to wszystko nieprawda, choć ja wciąż tak myślę.
Oczywiście nie jest łatwo, bo mój mąz chętnie by mnie wystawił z tym całym towarzystwem za drzwi i z każdym nowym zwierzakiem nagada się ,że hej, no i nie jest tak różowo , bo moja sunia jest baaardzo zazdrosna i musi koniecznie ,zanim zaakceptuje nowego zwierzaka pare razy wytrzepać go o dywan, a w tym przypadku przeciez nie moge na to pozwolić. No i myślę sobie, że ja nie mam na to wszystko siły, choć przecież nic innego nie daje nam tyle satysfakcji.
Jezuuu powstrzymajcie mnie od tego pisania, jak nie pisałam to nie pisałam , ale jak się dorwałam to przestać nie mogę... Kasia, Marta dzięki za pomoc dla suni.
Ps. Postaram się o lepsze zdjęcia...
Aha,jeszcze jedno sunia w schronisku miała na imię Ramona, mozna powiedzieć, że reaguje na to imię.
Szczytem marzeń jest zabrać stamtąd jej kolegę. Tam nikt umyślnie nie robi krzywdy zwierzętom jednak nikt nie zajmuje się jakims tam Rottweilerem, który zresztą jest na szarym końcu schroniska, nikt nie ma czsu na spacery, tam jest obecnie jedna wolontariuszka, wielkie ukłony w jej stronę, jednak ona nie może mu pomóc. Zefir dostaje miche, i to cały jego kontakt z człowiekiem ,śpi na palecie, bo nie ma budy,był operowany, bo coś miał z oczami , nie głoduje i nikt go nie krzywdzi, ale nie ma żadnych szans na zmianę, te kóre tam były np.Lucek ponad 5 lat już nie żyje i nie tylko on.
On jest Rottweilerem i wszystko w tym temacie............. ech...
Iza jak miło sie to czyta, pisz i pisz, jak podczytywałas po cichu, to teraz jestes nam to winna, tym bardziej, ze masz zdecydowanie o czym . Super, ze podjełas taką decyzję.

Właśnie zdecydowała się wyjść na siku po 23 godzinach, załamać sie można...
Wiem, że pani doktor Kudła jest teraz na urlopie, ale tak sobie myślę, że może to nie jest takie złe, bo sunia "złapie poziom" u Ciebie, bo myślę, że teraz jej świat to znów karuzela-coś nowego i nowe wyzwania. I popieram - jesteś kochana, że ją wzięłaś. A swoją drogą-co jej musieli zrobić ludzie, że tak bardzo się boi?! Acha i przy okazji dziękuję w imieniu swoim i wszystkich zaiteresowanych za szybką akcję z kaukazką w Mińsku
W nocy miałam juz załamkę, zasypiam na stojąco, czekam na ganku godzinami, aż ona zdecyduje się wyjśc , a jak nie zdążę zamknąc drzwi ,to nici z sikania, bo ona zobaczy np ,że gałązka na drzewie się poruszyła i pędem wpada do domu, a ja już dawno tak nie pragnęłam spac, spac i jeszcze raz spac....ale dziś nastąpiła kolejna przemiana, dolałam jej na noc troszkę więcej Stresnal'a, wstała jakaś taka radosna i o dziwo zanim wyszłam do pracy sunia była dwa razy na podwórku, nawet zalotnie kręciła kuprem przed Leonem. Widują sie póki co przez sporą szparę między deskami w płocie (a w domu w drzwiach od pokoju postawiłam płotek by ona z nami była , słyszała nas , ale żeby czuła się bezpiecznie) ,no i dlatego, że Lulciocha jeszce czyha żeby pognębic obcą sukę....czekam, aż Lula znudzi się jej obecnością ,bo tak naprawdę to ona tylko udaje groźną , podczas oczekiwania może Ramona nabierze choc troszkę odwagi.
Poranek obiecujący, ale jeszcze się tak bardzo nie cieszę, już tak było, że sunia rano lizała mnie po rękach, jednak w ciągu dnia znów zamieniała się w kamień. Tak czy inaczej chyba poczuła się już bezpieczniej, zmieniła pozycję spania, już nie śpi przypłaszczona do materaca lub podłogi w pełnym napięciu i drżeniu , wczoraj "złapałam" ją na tym, że śpi rozluźniona na boku na łózku ,tak zwyczajnie jak śpią te nasze rozpieszczone byki.
I lepiej i nie ....lepiej bo się przytula i chce głaskania, nielepiej, bo kontaktowa jest tylko rano, reszte dnia nadal jest jak głaz, choć muszę wspomnieć,że Leon dziś zachęcał ja do zabawy i dwa razy sunia wyszła na moment na dwór. Leoś był zbyt wylewny,skakał radośnie i chciał wspólnie pobiegać, a ona niestety boi sie nagłych ruchów. Mimo to Ramona była zainteresowana i merdała ogonkiem, to chyba będzie mój nowy sposób na nakłanienie do wyjścia- czyli będzie wychodzić za Leonem.
W domu jednak częściej jest tak, że za płotkiem ,który ma w drzwiach w pokoju-cieszy się gdy widzi zwierzaki, ale kiedy odstawiam płotek momentalnie ucieka w kąt pokoju, tak samo jest z ludźmi. Kiedy rano zaglądam do pokoju sunia podchodzi cieszy się , liże mnie po rękach, nadstawia do miziania i "mówi" auu, auu, ale kiedy odstawie płotek i chcę jej dotknąć , ucieka.
Ja bardzo potrrzebuje fachowej porady , ona nie moze wciąż chowac się za "parawanem", boje się, że może robie coś źle....mimo wszystko sunia jest bardzo dzielna, wiele daje z siebie by przezwyciężyć lęk, który wręcz ją paraliżuje.
eeeeeeee tam porady... Cierpliwość najważniejsza! Tak trzymać izabellah
Iza, z tego co wiem, Gosiaczek szuka juz odpowiednich specjalistów. Tobie zycze cierpliwosci, ale to super, bo z tego co piszesz widac postepy.
Rotteczki dziękuje za karmę.
Są Państwo z okolic Elbląga baaardzo zainteresowani Ramonką, oby tylko szybko odzyskała równowagę.
Ps.Dziś rano jechałyśmy z Agą samochodem,a przy drodze siedział w nienaturalnej pozycji pies, przechodzili ludzie , przejeżdzały setki samochodów ,ale nikt nie zwrócił na niego uwagi, nikt nie pomógł. Aga wysiadła prawie w czasie jazdy i chwała jej za to, psiak był pokrwawiony i wyraźnie poobijany-potrącony przez samochód. Teraz jest bezpieczny, konieczna jest operacja-połamana miednica, biedny mały....co za znieczulica, co za s....który go potrącił i po prostu pojechał dalej.
Rotteczki dziękuje za karmę. na zdrowie Ramonie .
co do psiaka - niestety, nasza szara rzeczywistość
Mój Leon jest dogoterapeutą psim oczywiście, to on wyprowadza Ramonę na spacer, szkoda, że wczesniej na to nie wpadłam, choć wczesniej bała się tez psów. W obec mnie jest juz zupełnie normalna-rozbrykana, wesoła , łapie mnie zębiskami za ręce, zachęca do zabawy, wystawia brzuchala itp....ostatnio cała rozbawiona wybiegła za Leonem, a tu nagle ..zobaczyła mojego męża i....i nici ze spaceru po ogródku, nawet Leon nie pomógł, nie wytrzymała i załatwiła się w pokoju, to i tak lepsze niz trzymanie po 23 godziny.Tego dnia znów zamieniła się w głaz. Nic to, trenujemy , ja siedzę przy niej , a mój mąz, chodzi po pokoju i czymś tam się zajmuje, nie patrzy na nią , nie mówi do niej, po prostu jest. Kazdego dnia będę musiala jej dozować nowego człowieka, aż ten cholerny strach odejdzie precz...
Iza, jestes niesamowita
W tym tempie za dwa tygodnie będziesz miała bezproblemowego psa. I zrobi sie nudno
I za te nudy trzymam kciuki.



byłam u Izy w sobote i przyznam szczerze nigdy nie widziałam psa w takim stanie.
Ona rzeczywiscie jest "skamieniala" ze strachu, patrzy tak przerażonym wzrokiem zdziczałego zwierzątka że .....sama zaczełam sie bać. Żadne racjonalne sposoby ani metody postępowania z normalnymi psami tutaj nie mają żadnego zastosowania.
witam wszystkich a co z tym drugim rotkiem??
pozdrawiam kaska
niestety zostal w schronisku nie mamy dla niego tymczasu
to prawdopodobnie mam domek chetny na tymczas dla niego , ja jeszcze dokladnie napisze
super!!! Napisz wszystko dokładnie, będziemy kombinować jak go wyciągnąć i przewieźć. Witaj na forum
Gdyby świat składał się ze mnie, Leona i Ramony to można by uznać, że wszystko jest ok. Nasze nocne i o swicie zabawy wyglądają tak komicznie, że boki można zrywać, ale jeśli pojawi się tylko ktoś inny- czytaj obcy ,to koniec.....zero kontaktu ,wtedy ani ja ,ani Leon nie możemy złapać z nią kontaktu. Ona wtedy ze strachu ma rozbiegane oczy, bardzo szybko dyszy i kuli się zamierając w bezruchu.
Niestety moja Lulcia troszkę mi utrudnia socjalizację Ramony. Zazdrość ,zazdrość i jeszcze raz zazdrość.
Wieczorkiem wstawię nowe zdjęcia.
Iza i tak jak widac sa postepy i to dzieki tobie gdyby jeszcze Zefira udalo sie zabrac ze schroniska byloby super
Wczoraj przekazałam telefon do schroniska w Józefowie, panu mieszkającemu niedaleko, który chce zaadoptować psa do dwóch suk. Jeśli go nie przerażą koszty adopcji to może coś z tego wyjdzie.
w przeciwnym razie może weźmie psa z palucha.
Nie jest to dom naszych marzeń ale osoba bardzo kochająca psy tej rasy, nawet jakiś czas temu zajmująca się hodowlą. obecnie akceptuje psa wykastrowanego więc chyba to dowod na to, że rozmnazanie już go nie interesuje. w rodzinie tez wszyscy mają rottki.
zobaczymy...
ELU możemy zabrać psa z józefowa do hotelu!!! wstrzymajcie się z tym domem jeśli nie jest najlepszy.
ja już nic nie mogę zrobić. wczoraj przekazałam mu namiary gdyz żal mi było tego psiula na łańcuchu. tam przynajmniej będzie miał dużą działkę do biegania i towarzystwo suczek.. nie wiem czy zadzwoni.
Jeśli go nie przerażą koszty adopcji to może coś z tego wyjdzie.
Elu, a jakie tam sa koszty, ze moga przerażać?
Mamy hotel i miejsce dla niego, potrzeba tylko transportu.
Tam żądają za psa ok. 170 zł. wiem gdyz Iza zabierała Ramonę. Na Paluchu nie ma opłat.
tam żądają za psa ok. 170 zł. to nie dziwie sie, ze maja przepełnienie. brak mi słów...
a kto mi powie czy zefir tam jeszcze jest? i czy ma szanse na ten DT? czy organizujemy mu hotel? wtedy kolejno; czy ktos go przewiezie na śląsk i czy wyciagajac go tez bedziemy musieli uregulować taką "opłatę"...
kasia zadzwon do izy ona ma tam najlepszy uklad
Tam żądają za psa ok. 170 zł.
czy oni żądają cennikowo/statutowo/oficjalnie czy "nagębnie"? bo śmierdzi to lepiej niż Wonder po schronisku na stronie piszą, że aby adoptować od nich trzeba:
"uiścić opłatę, której wysokość zależy od danego zwierzęcia i pokrywa podstawowe koszty jego utrzymania w schronisku - szczepienia, sterylizację, itp."
czy zabiegi wokół tego psa usprawiedliwiają cenę? przecież za jego "odłowienie" też dostali kasę.
aaaaha, się doczytałam czegoś o operacji oczu. Ale to też lekka paranoja, bo przecież schroniska robią zabiegi, żeby ułatwić adopcję takiego stwora.
ja pierniczę. kasa kasa kasa. ostatnio się dowiedziałam, że jedna Pani Vet w Jastrzębiu pobrała od kobiety 260 zł za utylizację martwego 11 letniego rottka, ważącego 40 kg, podczas gdy w zakładzie do którego oddaje psy utylizacja kosztuje 2,50 za kg, czyli jakby 160 zł na plus dla pani doktor
sorki za wtręt
a ten DT?nieaktualny?
Suki się nie polubiły . Szkoda,bo to ,by wiele ułatwiło....ważne ,że Ramona
jest wciąż bardziej otwarta, wczoraj sama przyszła do nas do pokoju, troche się bała mojego męża, ale wreszcie została, położyła się przy nas i zwyczajnie leżała. Lulcia w tym czasie była na tarasie -za szybą i patrzyła na nas z żalem. Ramona jest zbyt nerwowa jak na gust Lulki, zbyt nakręcona, dyszy i chodzi w tą i spowrotem, chyba tym drażni Lulkę.
Moze potrzebują więcej czasu...
hihi Ramona powinna poczytać "Sygnały uspakajające" Turid Rugaas A tak serio to świetnie że Ramona robi postępy. Iza a nie możesz wpuścić Lulki do Ramony kiedy ta lezy w sypialni i jest rozluźniona. One muszą się kiedyś obwąchać. Przyczep lulce smuycz i puśc luzem. Jak by coś się działo, to łatwo ją odciągniesz.
Wąchac to one się już wąchały nie raz, tylko że przez płotek, wtedy jest ok, ale kiedy Ramona chodzi po domu w tą i spowrotem to Lulke krew zalewa. Żeby powstrzymac te byki przed ewentualną krwistą walką - potrzebuje jakiegoś wsparcia, ja mam wagę jednej z nich ...juz kiedyś rozdzielałam Kobalta od Leona i do dziś mam ślady Kiedy wczoraj były próby konfrontacji Ramona bardzo się bała kiedy mój Marcin się poruszał po pokoju no i siłą rzeczy patrzył na nią . Oszalec można mówie Wam, a i on sam nie czuje się pewnie kiedy ona łypie na niego rozbieganymi oczyskami. W rezulatacie to ja musze byc ta odważna choc odwagi nie mam wcale, dla dobra sprawy jednak muszę dac radę.Tak na prawdę to Ramonka jest bardzo przyjacielska , Lula tez więc spodziewam się więcej kotłowaniny niz prawdziwej walki, ale panikowanie to moja specjalnośc...cóż
Wąchac to one się już wąchały nieraz, tylko że przez płotek, wtedy jest ok, ale kiedy Ramona chodzi po domu w tą i spowrotem to Lulke krew zalewa. Żeby powstrzymac te byki przed ewentualną krwistą walką - potrzebuje jakiegoś wsparcia, ja mam wagę jednej z nich ...juz kiedyś rozdzielałam Kobalta od Leona i do dziś mam ślady Kiedy wczoraj były próby konfrontacji Ramona bardzo się bała kiedy mój Marcin się poruszał po pokoju no i siłą rzeczy patrzył na nią . Oszalec można mówie Wam, a i on sam nie czuje się pewnie kiedy ona łypie na niego rozbieganymi oczyskami. W rezulatacie to ja musze byc ta odważna choc odwagi nie mam wcale, dla dobra sprawy jednak muszę dac radę.Tak na prawdę to Ramonka jest bardzo przyjacielska( mojego kota lizała po nochalu) , Lula tez więc spodziewam się więcej kotłowaniny niz prawdziwej walki, ale panikowanie to moja specjalnośc...cóż
Iza, napisz mi jak i za ile wyciagnac zefira? kasia@rottka.pl
Jest plan! Trzeba wyciągnąć oba psy tego z Józefowa i tego który był w kmórce, zgrać to jakoś i zawieźć jednym rzutem do Żor. Pomóżcie w organizacji. Transport potrzebny koniecznie, osoba do wyjęcia Zefirka i jakieś spotkanie osób w jednym miejscu. Kto ma pomysł? Długość trasy 370 km (Józefów - Żory)
Wtajemniczeni juz wiedzą,że jeśli wszystko dobrze się potoczy to Zefirek jutro opuści schronisko
Wczoraj Lula z Ramoną spacerowały po ogródku bez walki, całkiem spokojnie...ale w domu Lulciocha tylko czeka jakby tu ja itd
tak, organizujemy transport dla zefira i hotel
Zefir już u mnie, ale co ja przeszłam... kolega nawalił, o 4:00 dost. sms'a, że wyjad odpada... na nikogo więcj dziś liczyć nie mogłam, więc postanowiłam pojechać komunikacją miejską do Legionowa (początku Legionowa) a dalej pieszo... Udało się:) Dotarłam do schroniska ale tu pojawiały się problemy... To najwięcej stresu mnie kosztowało bo nie wiedziałam czy w ogłe uda mi się go zabrać... najpierw były problemy ze znalezieniem książeczki, później oczywiście z transportem ale nie z mojej strony czy Zefirka tylko dyrektorki... I tu o mało się nie poddałam, bo w okłamywaniu to ja najlepsza nie jestem... Pominę szczegóły i tylko wspomnę, że do Legionowa doszliśmy pieszo a z Legionowa Pani Dyretor odwiozła nas do samego domu
A co o Zefirze? Jak dla mnie ma więcej niż 1,5 roku, dałabym ok. 4 lat, bardzo łagodny w stosunku do innych psów, na oszczekujące go psy w schronisku nie zwracał uwagi lub po prostu stawał jak jakis mu zabiegł droge i tyle.
Przywitanie Lexa, Neli i Zefira też bez problemów, tzn. lekkie warnięcia pojawiły się i pojawiają od czasu do czasu ze strony Lex'a ale Zefir to ignoruje a Lex oczywiście dostaje słowne upomnienie.
Po takim spacerze i podróży pewnie wymęczony jest.
Obecnie, Lex się przestał podniecać nowym kolegą i poszedł spać na swoje legowisko, a Nelcia z Zefirkiem śpią sobie obok na dywanie, na środku pokoju...
Dla chcącego nic trudnego. Kochana jesteś !
Jakby ktoś chciał wiedzieć na przyszłość to kontakt z dziećmi jak najbardziej pozytywny. Mój 5,5l siosrzeniec, którego dziś także miałam pod opieką 2,5h przetestował go na maxa, nawet zrobił mu nawet masażyk uszu, co Nelcia uwielbia, no a Zefir nie miał wyjścia W sumie na spacer też go prawie sam wyprowadził w jedną stronę, fajnie wyglądali, pies 2x większy od niego Polubił go bo taki spokojny w przeciwieństwie do moich łobuziaków, tylko łobuziaki z kolei potafią się z nim bawić jak mało kto i jak to on mówi "to moi przyjaciele", ale największym jest kaukaz u dziadków.
Jedyny minus jaki do tej pory leży po stronie Zefira to obsikiwanie mieszkania, dość intensywne i częste, pewnie znaczy teren ale wrrrrrrrr... już na niego nakrzyczałam za to, no bo bez przesady
Ale tak poza tym to cały czas spokojny, prawie jakby go nie było, tylko czuć w powietrzu, no ale z tym jest problem bo trochę za duży jak na mój brodzik
A co z ewentualnym jutrzejszym transportem??? Rano idę normalnie do pracy, więc muszę wiedzieć wcześniej co i jak
Małgosiu, nie mogę się dodzwonić do Piotrka
W razie czego zadzwońcie do mnie, bo potrzebuję przynajmniej godzinę by z pracy dojechać do domu. Chociaż pewnie dzisiaj nic z tego... Tak czy inaczej myślcie i kombinujcie co dalej. Gdyby nie to posikiwanie to aż tak bardzo pilne by to nie było a tak jeśli nie przestanie to wymięknę szybko.
A co do niego, to cały czas spokojny w mieszkaniu, śpi i śpi, czasem się napije, je malutko póki co, no i sika. Na spacerze miałam jedno spięcie między nim a Nelką, która zaczęła warczeć, skakać, szarpać i ciągnąć jego smycz - często to robi jak jest bez kagańca - i Zefir nie wytrzymał, rzucił się na nią. Mała zadziorka, była bardziej agresywna niż on, ale na szczęście Lex się nie włączył i sytuacja szybko została opanowana.
U mnie tez suki wciąż napięte jak struny....choć merdają ogonkami to zaraz i tak jest warkot.Dziś nawet Ramona postanowiła się obronić więc chwilowo mam dosyć...
Poza tym sa postępy Ramonka jest coraz weselsza domaga się pieszczot i chce sama do nas wychodzić ze swojego pokoju. U siebie jest tylko wtedy kiedy czegos się przestraszy.
Bardzo prosze więc dopisać na str. Rottki , że sunia ma sie lepiej, ewentualni zainteresowani będą mieli lepszą wiedzę na temat jej zachowań.
Dzięki.
Dla Ramony zostały zakupione krople Dr. Bacha zgodnie przepisem z książki "okiem psa" (John Fisher) - skład mieszanki polecany dla lękliwego psa:
osika (Populus tremula) — lękliwość bez powodu,
śliwa wiśniowa (Prunus cerasifera) — niekontrolowany, irracjonalny tok myśli,
modrzew (Larix) — brak pewności siebie, poczucie niższości, stałe przeczucie klęski,
kroplik (Mimulus) — strach przed nieznanymi rzeczami, płochliwość, lękliwość,
posłonek (Helianthemum) — przestrach, panika, gwałtowne reakcje alarmowe.
Kropelki już są u Izy. Mam nadzieję ze to wesprze proces odstresowywania ramony. A ty Izunia trzymaj się
A Zefirek jedzie do Tomasiora już jutro, razem z "Komórkowcem" Maxem - oby udało się je razem przewieźć.
Małgosiu, dostałam Twoje smsy, niezbyt tylko mogłam odpowiedzieć. bardzo dziekuję za pomoc i wyciągniecie psa i oczywiście za opłacenie przez Ciebie jego opłaty schroniskowej - wielkie dzięki od rottki .
transport jak juz pewnie wiesz będzie jutro, Febe wyruszy rano i wszyscy bedziemy w kontakcie jakby co .
dziewczyny, dzieki za pomoc, Małgosia jakbys mogła jeszcze zdjec napstrykac to byłoby super.
co do zapaszku, to może uda się poprosić Tomasiora o psią toaletę na miejscu i kąpiel .
Jeszcze raz wielkie dzieki dla Małgosi za pomoc, takze finansową i Izie za kontakty
Niestety fotek nie zrobię bo nie mam własnego aparatu. Wczoraj siostra zdążyła zrobić tylko jedno zdjęcie bo zapomniała naładować baterię i z zaplanowanych fotek nici. To jedno przesłałam Ci Kasiu na mail'a. Ale w sumie sesję zdjęciową trzeba mu zrobić jak już będzie naprawdę badzo dobrze wyczesany i wykąpany - będzie znacznie piękniejszy jak teraz. Mam nadzieję, że Tomasior o to i w ogóle o niego i jego kolegę zadba?
Ja też się bardzo cieszę, że udało mi się go wycągnąć. I wiecie, co, nie musicie mi też zwracać kaski za zakupione dziś kagańce tylko proszę niech następnym w kolejności do hotelu będzie Boss z Korabiewic, o'k? A nawet jak będzie trzeba jeszcze trochę się dołożę, bo sama nie mam mu jak pomóc
A co do Zef'a to z obserwacji na spacerze mogę jeszcze powiedzieć, że za kotkami nie przepada, podobnie jak moje. Jeden kocur lub kocica towarzyszył nam przez kilknaście a może nawet kilkadziesiąt metrów na spacerze i musiałam się trochę powysilać by je utrzymać
A z innymi psami czy suniami oczywiście jak najbardziej skoro z moimi się dogaduje w sumie bez żadnych problemów - Nelci się rano oberwało jak najbardziej zasłużenie i po południu o mało nie było powtórki, bo znów dorwała się do smyczy ale tym razem szybko odpuściła. No, oczywiście o ile te inne psy nie będą konfliktowe.
Zefcio wypoczął i mogę powiedzieć, że już się u mnie zaaklimatyzował na całego, chętnie wychodzi, chętnie wraca, na kolacyjkę też czekał grzecznie w kuchni po spacerze, nie awanturuje się jak moje a teraz znów śpi - chyba odsypia czas spędzony w schronie bo tu cicho, spokojnie i bezpiecznie. Ale do wylewnych i natrętnych nie należy, chociaż może to dlatego, że ciągle jestem otoczona przez Lex'a i Nelę...
Gdyby nie to posikiwanie, to bez zarzutu. Może gdybym miała dom i mógłby wychodzić co chwilę to nie byłoby tego problemu a tak jak się obudzi i chce się siku to sika. W ciągu dnia nic nie obsikał, dopiero jak wróciłam z pracy to nim się przebrałam zdążył już...
RAMONKA W NOCY JAK NIKT NIE PATRZY....


O ?WICIE


a mozna by jakos odłaczyc oba watki: zefita i ramony?
bardzo by to ułatwiło czytajacym, zwłaszcza nie tak obytym z forum jak stali bywalcy, aby kazdy psiak miał swoj wątek.
iza - postepy widoczne gołym okiem, a diabełek to chyba z niej jeszcze wyjdzie .
Małgosia, zobaczymy co da sie zrobic z Bosem, dzieki tez za kagańce, gdyby ktos nam pomógł jeszcze finansowo z hotelem, pewnie dałoby się. teraz w kolejce czeka wiele sterylizacji i kastracji, ktore wykonujemy na bieżąco, a kasa wypływa szerokim strumieniem, wodospadem wręcz, a wpływa strumyczkiem.
dzisiaj własnie wylicytowano na naszej aukcji gitarę nową za 700 zł, ktora na aukcje dał mój mąż, zanim został santaną i się rozmyslił, to nas troche podniesie na nogi, ale raptem na moment.
jak ktos moze to prosze, choćby drobne. psiaki na tymczasach jedzą i jedzą , jajek wety za darmo nie chcą ucinać , dajemy na transport, ze o innych rzeczach nie wspomnę.
Pozwolicie ,że ja tu zostanę, a ktoś bardziej obyty na forum stworzy wątek dla Zefirka ?
Ps.Kasiu ...oj tak diabełak jeszcze wyjdzie ,juz teraz jak zbyt mało czasu jej poświęcam to mnie podszczypuje mądrala ,mówie Wam to sama słodycz, ale nadal tylko w obec mnie. Na dowód ,że jest nie tylko głazem nagrywam filmy gdy się bawimy, żeby pokazać innym, że ona potrafi być wspaniała, przyjacielska ,normalna.
widziałam te filmiki i gdyby nie zapewnienia izy że to ten sam pies to nigdy bym nie uwierzyła....Izunia, swietna robota z socjalizacją Ramony!
a Zefirek sobie leży koło mnie i czeka na dyliżans



Przy dzisiejszej pogodzie też bym z chęcią tak poleżał

dzieki blanka za pomoc i przejęcie zefirka w oczekiwaniu na powóz
z takim grzecznym chłopcem to . Najpierw mi przez chwilkę jamniczkę a teraz słodko chrapie
nio i pojechali
blanka sio do nowego wątku Zefira
Sio ! ....ale przedtem wielkie dzięki
Dziś przy śniadanku było wesoło. Oj jak Ramoncia uwielbia jeśc....suchą karmą jedynie się bawiła, najbardziej lubi mięsko i ser biały.... a jak się cieszy kiedy widzi ,że niosę do niej miskę,ho, ho. Dziś wręcz tańczyła i śpiewała. Szkoda, ze nie mozecie tego zobaczyc.
Zmniejszyłam jej racje dzienną , no niestety, sunia nie ma ruchu, jesc lubi a dupka rośnie.
Sucha karma się nie zmarnuje, juz dawno pojechała do As'a i Felka, chłopaki szybko ją pochłaniają .
Nie zawsze jestem tak pełna entuzjazmu . Martwi mnie to, że Ramona nie robi w ogóle postępów w obec świata, czyli akceptuje jedynie mnie i Leona, czyli żyje tylko nocą i świtem , całe dnie śpi, nie ma ruchu , bo boi się poruszyc....moze ona jednak powinna miec jakieś leki, czy ktoś wie , czy Pani psycholog juz wróciła z wakacji ?
Postępy jakby w tym miejscu się kończą ,jakby juz nie mogła nic więcej z siebie wykrzesac, kazdy dzień, noc i swit taki sam i żadne namowy na zmiane niestety nie działają. Moge sobie błagac i zapraszac, wręcz wabic pysznym jedzonkiem , a ona nic , jak głaz, bo wie, że tam za drzwiami są obcy.
Przyznam się , bo tak czuje, jestem zmęczona, wstawaniem o świcie i spaniem na siedząco na tarasie do 2 w nocy, czasem chce mi się płakac, zwyczajnie z bezsilności, a do tego tak bardzo mi jej zal. Zdaje sobie przeciez sprawę jak wiele ją to kosztuje by wyjśc z pokoju .
Iza, przejmujaca jest ta Twoja walka o Ramonę, czytam z zapartym tchem i chyba skopije Twoje posty jako opowieść na rottkę. tam sporo ludzi zaglada, zalezy mi na tym, aby wiedzieli, ze nie tylko kolorowo jest z psem, niekiedy trzeba tez wiele dac z siebie - ja Ty dajesz.
Im wiecej adopcji mam za sobą, tym częściej widzę, ze nie wszyscy o tym wiedzą, lub niekiedy moze zapominają. co Ty na to?
Pani psycholog wróciła, właśnie dzisiaj wybieramy się z Wiolką do niej. Wyjeżdżamy na wakacje więc trzeba zrobić zapasy tabletek i puszeczek z ukochanym jedzonkiem
Kasiu ja myślę ,że to dobry pomysł, ktoś kto zainteresuje się Ramoną musi wiedzie, że czeka go wiele pracy ze ściśniętym sercem, z uczuciem beznadzieji i nadzieji zarazem. Kiedy na nia patrzę wiem, że warto, warto bo ona żyje na nowo, uczy się jak dziecko od nowa -naiwne i bezbronne, tyle ze ona juz wie jacy potrafią byc ludzie. Ociąga się z wiarą w człowieka, zbyt wiele złego doswiadczyła, dlatego jej człowiek musi byc wyjatkowy. Taki który zniesie trudności ...taki który poczuje dreszcze kiedy z czasem zobaczy jej spokój.
Postaram sie wstawic na Forum film ... jak ona prosi łapką o zabawę , jak zasłania oczy jakby się wstydziła , ze jest i może byc szczęśliwym leniuchem.
Teraz trzeba jedynie sprawic by była taka zawsze i wszędzie.
Kasiu może warto zmienić również jej zdjęcie, te ze schroniska nie oddają jej prawdziwego wyglądu.
izabellah jak chcesz to dam ci na priva namiary na Ole ktora jest behawiorystka i wielu psom i ich wlascicielom pomogla
daj znac
albo odezwij sie do mnie na gg
Kasiu P dzięki za pomoc dla psiaka spod Mińska...coś ostatnio wyjątkowo duzo psów w tamtych okolicach jest porzucanych przez swych "wspaniałych" właścicieli.
Dziękuje w imieniu tego biedaka.
Dziś znów Ramonka jakaś taka bardziej nerwowa, przestraszona. Na początku miałam pewną teorię kiedy i czego boi się bardziej, dziś juz nic nie wiem ...
Własnie się dowiedziałam, że przyjeżdza do mnie rodzinka , zawsze sie cieszę, ze przyjeżdżają, ale teraz to udręka. Wiecie co to oznacza, przecież Ramona przez trzy dni nie wyjdzie z pokoju, a do tego zajmuje sypialnie gościnną . Jak powiedzieć ludziom Wy śpicie na materacu w salonie , bo sypialnie zajmuje pies. No cóż znowu będzie o czym mówić na rodzinnych obiadkach...
Ps. źle ze mną napisałam wcześniej -nadzieji,po jakiemu to ?.... muszę się chyba wyspać.
Izo, a ja tak myślę, że może by Ramonkę rzucić na tzw. "głęboką wodę", czyli zabrać w miejsce, gdzie jest wokół dużo ludzi, by się przełamała, tj. przełamała strach - czasami to działa i w przypadku ludzi i w przypadku psów. Tylko koniecznie w obecności innego lub w ogóle jakieś spotkanko z innymi psami np. w parku. jak zobaczy, że inne się nie boją, bo nie ma czego to może sama 'zrozumie'. Póki ma się gdzie chować przed innymi to będzie skrzętnie z tego korzystać i obawiam się, że sama szybko postępu nie zrobi... W końcu przecież w schronisku też niektóre 'dzikusy' wyciągamy niemal na siłę na spacery i jakoś oswajamy z otoczeniem i ludźmi, z pomocy psychologów ani psychotropów nie korzystamy i zawsze się udaje.
A po takim spacerku np. dopiero dać jej jedzonko w nagordę. Bo głód lub łakomstwo zwierząt zmusi je niemal do zrobienia wszystkiego.
Moi bracia kilka lat temu przez kilka dni próbowali złapać porzuconego w lesie wyżła niemieckiego, z daleka na widok człowieka wiał aż się robił mały. Ale w końcu tak zgłodniał że na jedzonko dał się zwabić i podstępem złapać. Oswajanie już jakoś szybciej poszło, bo był ciągle w kręgu zaintersowania i nie miał wyjścia ani miejsca by się gdzieś schować...
Więc może też np. dawaj jej jedzonko na zewnątrz jak wyjdzie albo niech ktoś inny próbuje ją karmić, by z dobrem nie kojarzyła tylko Ciebie. A skoro Tobie zaufała to na pewno i innym jest w stanie, tylo trzeba ją do tego poniekąd zmusić.
Tak myślę.
Póki sobie może spokojnie siedzieć najedzona w dziupli nie będzie się nawet starać
Starać to ona się stara i to bardzo ,po jedzonko sama do kuchni przychodzi, nawet łeb do lodówki wsadza ,jak tylko jest okazja, postępy są , ale tylko w obec mnie. Ona uwielbia biały ser i szproty, niestety na dzień dzisiejszy woli nie zjeść niz jeść od np. mojego męża,czy Gosiaczka , prawda Gosiu ? Staram się dozować jej ludzi, musi kiedyś sie przekonać. Kiedy wychodzimy na dwór zamykam drzwi , bo inaczej wychodzi na sekundę i wraca, a tak pilnuje się Leona lub mnie i chętnie obwąchuje kąty. To nie jest zwykły lęk przed czymś określonym, to lęk napadowy na ogół nie związany z miejscem czy sytuacją...
Wiadomość z ostatniej chwili...
Ps. Gdyby nie kagańce to pewnie Lulka z Ramoną by się pozagryzały, a ja jeszce się trzęse...o dziwo Ramona nie miała zamiaru dac się zastraszyć, broniła się ,to ważne, ratowała się .
Nie jest dobrze , izolowanie suk będzie skutkowało tym, że Ramona będzie większą część dnia spędzac zamknięta w pokoju, a to oznacza ,że nie będzie robiła postępów.
Potrzebny dom najlepiej z ogrodem i psem do towarzystwa. Bardzo zaprzyjaźniła się z moim Leonem, wierzy mu, z nim czuje się bezpieczniej.
Jest cudowna.
Lula chyba poczuła się odtrącona, dlatego postanowiła pozbyc się intruza, zrobiła się nerwowa ...trudne to wszystko . Kiedy wracam po pracy mam niewiele czasu, a one wszystkie chca mojej uwagi ,nie wspomne juz o moim mężu. Ja sobie dam radę ,bo powinnam.... jednak dziś zasypiałam za kieroqwnicą jadąc do pracy, ale to nie o to chodzi.
Wczorajsza scenka wyglądała doś groźnie dlatego teraz jak idę do pracy zamykam Ramonę w pokoju, tym samym marnuje wszystko to co sobie wspólnie wypracowałysmy. Ona chce do nas wyjśc , piszczy drapie w drzwi, to jej wielkie sukcesy, wcześniej nie było o tym mowy, a ja zostawiam ją w zamknięciu , bo musze wyjśc do pracy itd, to koło zamknięte.
Wszelkie rady bardzo sobie cenię. Chętnie przyjmę pomoc choc na zasadzie odwiedzin i wspólnego rozwiązywania problemu.
Najważniejszy jednak jest dom docelowy.
Ona mi ufa bezgranicznie , czym dłużej u mnie będzie tym bardziej będzie bolało rozstanie. To na zasadzie "... za twą dobroc ,uległośc i oddanie kochany piesku w nagrodę wywalam cię ze swego życia ". Tylko my wiemy, że to dla ich dobra, one jednak czują się wtedy zdradzone.
Izuniu, jutro - w sobotę - przyjeżdża osoba z okolic Częstochowy po sunię. Miała być Paris ale jej już nie ma. Mam do zaproponowania Klarę ale.... No właśnie. Klara nie bardzo jest gotowa. Boi się obroży i smyczy a takze głaskania. Gryzie - no niezbyt mocno - straszy. Uprzedziłam pania i pani jest dość zdeterminowana. Jest gotowa adoptować psiaka, który bedzie wymagał zachodu, pracy.
POWINNA WRÓCIĆ Z SUCZKA DO DOMU - TYLKO ROTTWEILERKA WCHODZI W GRĘ.
chcę spróbować z Klarą ale fajnie byłoby gdyby któraś z Was mi pomogła. W gruncie rzeczy myślę, że nic z tego nie wyjdzie. I dlatego piszę w tym miejscu.
Izo, mówiłam tej pani o Ramonie. Zastanów się i bądź w gotowości. Może to będzie rzucenie na głęboką wodę. Duży ogród, mały piesek do towarzystwa. Spanko w domu.
Odezwij się proszę.
Czy w Warszawie mamy jeszcze jakieś sunie rottki?
Klara pojechała do domu mam nadzieję, że w spokojnym miejscu-nowym domu odzyska równowagę i nie będzie miała powodów do pokazywania zębów ,ona po prostu bardzo się boi. Piękne silne istoty, a tak bardzo bezbronne ,skrzywdzone i przerażone...
Klara szczęśliwa i grzeczna
Ramonka biedna- mam gości na kilka dni, więc znów nie wychodzi z pokoju.
Klara już wykąpana. Pokazuje brzuch i na razie - nie zapeszać - sielanka. Po prostu przeszła metamorfozę. Agresja w klatce przy zakładaniu smyczy, pętli, paniczny lęk przy przechodzeniu przez schronisko wśród szczekających psów i nieufność na spacerze - brak zgodny na jakiekolwiek zbliżenie.
Pani dała parówkę, wzięła na spacer, od razu zaczęła głaskać. Klara wskoczyła do samochodu i idealnie zniosła podróż a kolejne smsy mówią, że jest super. Ona po prosut w mig zrozumiała co jest grane.
Nie martw sie Izuniu. Dla Ramony znajdziemy też cudowny dom. A potem Rodos...
Ramona wyskoczyła za mną oknem ,zaraz po tym jak wyszłam do pracy ,jednak mnie juz nie zastała ,więc wróciła do domu przez taras, a tam.... napatoczyła się na Lulkę . Biegała w popłochu jak zastraszony zając...Marcin dostał zawału bo hałas szamotaniny wyrwał go ze snu....na samą myśl sie trzęse. O dziwo nie ma śladów krwi , czyli nie jest tak źle zważywszy na to, że Ramona nie mogła uciec do pokoju bo był od strony drzwi zastawiony płotkiem. Oj Lulciocha wredota, nie miała widowni więc tylko Ramoncią wytarła podłogę na przedpokoju ...Ramona trochę się broniła , ale nie było w niej złości, tylko Lulka nie chce odpuścic. Zobaczymy może z czasem sie dotrą.
Ps. Muszę w sierpniu wyjechac, co ja wtedy zrobię...... beznadzieja.
Jesteśmy umówione z Panią Doktor 26,07,07 w sprawie Ramony, zobaczymy,moze jednak będzie można jej pomóc.
Kochana Ramona. To bardzo dobra i wierna psina. Myślę, że leki pomogą jej w przyspieszeniu powrotu do normalności.
Izuniu, miałaś założyć wątek Rodosowi.
Ja myślę, że trzeba go przywieźć Na Paluch w celu przebadania. Po zabraniu ze Skierniewic złożyłam podanie do WD aby pomogła nam w leczeniu. Jeśli potwierdzisz a Ewa przywiezie go to porozmawiam z dyr.
Acha i jeszcze chciałam Ci coś poradzić.
Aby suki przyzwyczaić do siebie należy je razem wyprowadzać na spacery. Po spacerze obie wypuszczać w ogródku. Nie powinny sobie nic zrobić. Ja tak robiłam z Pyzą i Korą. Dziś Pyza polizała Korę nieśmiało po mordce !!!!!!!!!!! Oczywiście nadal KOra nie wpuszcza Pyzy do mojej sypialni ani garderoby - ma wyłączność na te pomieszczenia ale poza nimi jest ok. A przecież kotłowały się na początku.
Zamykanie nie jest dobre gdyz stwarza dystans miedzy nimi.
Wiem zawsze tak robię jak przychodzi tymczasowa suka do mnie do domu, ale...i tu jest cała masa ale.
Zwyczajnie w swiecie Ramona nie ruszy sie dalej jak za drzwi, kiedy ciągne ją wbrew jej woli i lękowi nawet Leon skacze jej na głwe, bo to dla niego nienaturalne zachowanie, on instynktownie chce cos z tym zrobic, czasem tylko na nią szczeka jakby krzyczał " no rusz się , dalej ! "
Gdybym miała kogoś do pomocy , jedna osoba kontrolowałaby niekontrolowane zachowania moich psów podczas gdy ja wynosiłabym Ramonę, która zresztą waży jakies 40-50 kg.
To niestety jest niemozliwe, poniewaz gdy ktos do nas się zblizy ona zamiera i czasem myśle,że ze stresu pęknie jej serce. Oszalec można.
Wciąz jednak próbuję. wczoraj przeprowadzałam ją przez pokuj gdzie była moja rodzinka , to też wielki sukces, opierała się , ale wreszcie wstała i przeszła obok nich.
Jezuuu jak ona panicznie boi lsię udzi.
Iza co to jest Warszawa-okolice?
Skrót myślowy
To oznacza że bliziutko Warszawy, na ogół znajduje bezdomne w Warszawie i okolicach, Aga P. coś o tym wie....
Iza - nie rób ze mnie pierdoły - większej niż jestem Co to są te okolice Wawy? Ja mieszkam na Białołęce, czy to okolice Twoich okolic
Ależ nie miałam takiego zamiaru....
Białołęka jest daleko ode mnie ,mieszkam w Gminie Babice 9 km od ul. Górczewskiej.
Sunie się nadal kotłują, co sprawia,że umieram ze strachu, Ramonka też, jednak mam nadzieję, że już wkrótce Lula da sobie na luz.
Ja jak zwykle panikuje więc zamykam oczy jak one się " ustawiają " lżej mi to przeczekać, nie jest tak źle, choć to nic miłego. Zobaczymy, tu tylko czas może zmienić wiele, zmienić Ramonkę.
Dowiedziałam sie ze Ramona większośc czasu w schronisku spędziła w boksie , była w ciaży, urodziła i przy okazji całego zamieszania z małymi w schronisku zauważono że ona potwornie się boi , przeniesiono ja więc do biura gdzie miła ciszę ,jednak nie przestawała się bac.
Jak sobie przypomne dzień kiedy po nia pojechałam chce mi sie płakac. Przerażenie w jej oczach przeszyło mnie na wskroś, a potem jeszcze gdy pracownik ja dotknał zsikała się , a jej ciało zamarło jak głaz....teraz sie uśmiecham kiedy patrzę na nią , wciąz jest lękliwa, ale jest także zabawna i kochana, ufa, uwielbia , lubi byc z nami, zaakceptowała nawet siostrzeńca mojego męża, który jest u nas na wakacjach
Oj coś mi się wydaje że będę rozpaczac kiedy znajdziemy jej domek -będę beczec ze szczęścia i z powodu rozstania.
Izabellah czy Ramona nadaje się juz do adopcji ?. Jeżeli tak to prosze o ładne zdjęcia do ogłoszeń .
Wika
Tak i nie...
Wczoraj byli u nas Państwo zainteresowani adopcją suni Rottweiler, bo ich ukochana nagle zmarła na serce.
Niestety Ramona to zbyt trudny przypadek, ze świecą szukac kogoś kto adoptuje "martwego psa"bo ona przy obcych jest głazem ...choc ja przecież zapewniam ,że ona potrafi byc radosna.
Zdjęcia zrobię, dzięki Wika, napisałam kilka słów o niej ,choc moze masz inny pomysł na ogłoszenia, szukamy jej przewyjątkowego domu , pierwsze dni , tygodnie w nowym domu nie będa łatwe.Trzeba również zaznaczyc, że ona nie jest rasowa, pewnie zdjęcia i tak to pokazują, ja jednak nie chcę rozczarowań.
Jutro jedziemy do Pani Doktor, jestem pełna nadziei...
" RAMONA -kiedy zobaczyłam ja pierwszy raz ,rozpłakałam się ,nigdy dotąd nie widziałam tak przerazonego zwierzęcia. Ramona bała sie spojrzenia ,strach wręcz ja paraliżował, nie chodziła, musiałam ją nosic, wierzyłam jednak , że odzyska wiarę w człowieka...Dużo czasu minęło zanim znów zaufała , wciąz jest nieśmiała i bardzo ostrożna względem obcych ludzi, jednak wobec domowników jest przekochaną, wesołą przytulanką . Uwielbia się bawic, swoje podwórko broni głośnym szczekaniem, szczerze przyjażni się ze zwierzętami- psami i kotami, lubi obserwowac rybki w naszym oczku. Od osoby która zdecyduje się na podarowanie jej serca i własnego kąta będzie potrzebowała wyrozumiałości i czasu by zwyczajnie cieszyc się życiem bez cienia strachu. Ramona obecnie przebywa w domu tymczasowym gdzie robi ogromne postępy zwalczając własne lęki przed człowiekiem. Niema w niej cienia agresji nawet jeśli bardzo się boi nie próbuje się bronic.To bardzo smutny widok. Jednak z każdym dniem jest lepiej. Ramonka tymczasowo mieszka z kotem psem i suczką,wobec nich jest niezwykle przyjacielska.Osobom którym ufa oddaje całą siebie, machając łapka śmiesznie zachęca do zabawy. Polecam do domu z ogrodem ,gwar wielkiego miasta może ją zbyt onieśmielac.
wolontariusz Izabella 503 082 952 izabellah@wp.pl "
Ps. 10 sierpnia muszę wyjechac ,nikt nie może się nią zając ,będę zmuszona ulokowac ją w hotelu, co dla niej będzie dramatem...
I Ramone dałam na anonse izabellah z twoim numerem telefonu patrz do działu Darmowe ogłoszenia Tyle co moge na szybko zrobic dla suni.
Izabela szybko zdjecia , patrzyłam na foty suni w tym temacie / muszą byc nowe /i dajemy ja na allegro.
Wika
Wbrew pozorom to nie jest takie proste-zrobic zdjęcie Ramonie, ona nie życzy sobie by mierzyc w nią aparatem
Kiedy już dopadło mnie kompletne załamanie, że ja juz nie mogę, że nie mam siły, że mam dośc, że sobie nie radzę, że ona już się nie zmieni...
Nagle zaskoczyła mnie ,zwyczajnie wstała i wyszła na dwór tak jakby to robiła od zawsze, na tarasie był mój mąż i jego siostrzeniec (15-lat jak się okazuje w przyszłości powinien pomyśleć o zawodzie związanym z uleczaniem chorych psich dusz) panowie tak sobie stali przekładając kiełbaski na grillu...Ramona zwyczajnie podeszła i zjadła przysmak prosto z ręki mojego mężusia.... macie pojęcie jak mi szczęka opadła
Potem z zainteresowaniem patrzyła na wspomnianego 15-latka, bo ten bawił się wesoło z Leonem, trzeba było to widziec, nieśmiało podeszła i polizała go po dłoni w związku z czym była bardzo z siebie zadowolona.
Już dawno tak dobrze się nie czułam...
Potem była wizyta u Pani Psycholog, tu też było lepiej niż się spodziewałam, Ramonka doszła i wyszła prawie o własnych nóżkach, w gabinecie trochę posapała, ale wreszcie z wrażenia zasnęła. Była tego dnia bardzo dzielna.
Dziś po kilku dniach mogę stwierdzic, że leki były potrzebne i , że widac ogromne postępy, owszem nadal zupełnie obcy ludzie przyprawiają ją o zawał serca, ale wszystko inne nie jest już takie straszne. W ogródku rządzi się jakby była z nami od zawsze, czasem nad ranem coś usłyszy i głośno szczeka na cały dom, a gdy ociągam się ze wstawaniem ,to tak lamentuje, ze nie ma rady muszę wstac- Ramonka chce do ogródka wariowac z Leonem. Lula wtedy gramoli się do łóżka do swojego Pańcia i bez protestu czeka, aż Ramona się wybiega , a wtedy ona wychodzi, wolałabym jednak dogadac dziewczyny.
Pani Doktor radzi ,by nie robic nic na siłę, kiedy Ramona będzie spokojniejsza, bez paniki i lęku, wtedy Lulcia łatwiej ją zaakceptuje. Ja tez tak sądzę i widzę ,że to już niedługo.
Barzo mnie martwi fakt, że Ramona musi pojechac do hotelu kiedy wyjedziemy, choc wiem ,że będzie w dobrych rękach.
Zdjęcia wieczorkiem, takie jakie są, jak wspomniałam nie jest łatwo.
cos mi się kilka razy wstawił tekst
:clap:Czyli będzie lepiej , jednak Ramonka potzrebuje wyjątkowo czułych opiekunów , juz na zawsze.
Iza ale wieści!!! Czy ta zmiana nastapiła po tych cudownych lekach?
Chłopaków zaakceptowała jeszce przed lekami. Ale teraz leki wyraźnie zmniejszają lęk.
Izabellah mój Bos zachowuje się tak samo jak Ramona i też myślałam że nie dam rady ale dałam i jestem z tego bardzo dumna. Szkoda że Ramona musi jechać do hotelu nie wiem czy to nie wpłynie na jej zachowanie ale miejmy nadzieję że nie. Pozdrawiam.
Juz rozmyślałam o tym na sto sposobów, najlepiej by było aby ktoś kto zna moje psy zamieszkał pod moją nieobecność ze zwierzakami, Ramona pewnie by się bała, ale byłaby w swoim miejscu, jednak ja nie mam takiej osoby.
Moje psy kiedy wyjeżdzam nadzwyczjnie pilnują naszego domu,po prostu wtedy są bardziej czujne, potrafią pokazać zęby nawet mojej mamie która je karmi, nie mogę ryzykować, że między sukami może coś się wydarzyć, a poza tym nikt nie chce nosić Ramony kiedy ona postanowi się nie ruszać.
Nie jadę na wakacje tylko na ważny zlot rodzinny, nie mogę nie pojechać.
Jestem pełna obaw i trzymam kciuki by jej lęki na skutek nowych przeżyć na nowo nie powróciły.
Marylka dzięki... choć mam i gorsze dni to jednak nadal mam nadzieję,że będzie z niej pies tzn. suka

Jutro więcej zdjęć, obecnie zasypiam....
Izunia trzymam za Ciebie kciuki cały czas...jesteś bardzo dzielna. Na zdjęciu Ramonka pieknie usmiechnieta
Co do oddania Ramony do hotelu... kto wie, moze bedzie tak że tam żeczywiście się postresuje (chociaż leki powinny jej pomóc) ale za to jak wróci na "swój" teren może poczuc się dużo pewniej niz wcześniej, na zasadzie "skoro dałam rade w obcym przerażającym miejscu to mój dom to prawdziwy azyl i i porównaniu do innych miejsc tu moge czuć się naprawdę bezpiecznie"
Dobrze, że jesteście, sama bym oszalała . jak tak patrzę na rozbrykaną Ramonę to chyba sama zacznę łykac te tabletki- na całe zło tego świata
Jednak co fakt to fakt- tabletki bardzo skracają czas "regulacji"i równowagi Ramony, ALE nie możemy zapominac, że Ramoniusza bardzo się stara i starała walczyc ze strachem sama ile tylko sił w sobie znalazła. Zuch dziewczynka
Czekam z utęsknieniem na jej prawdziwy kochany domek z kochanymi ludźmi, a gdy to nastąpi będę wyc jak bóbr....

Oj Ramona czuje sie juz chyba baaardzo dobrze...o 6 rano tak szczeka i piszczy, że oszaleć można. Ona musi wyjść i koniec, niema czasu do stracenia...kochana japa
Widzicie teraz, że mój upór i upierdliwość w stosunku do Maryli i Bosa nie były bezpodstawne, bo gdyby Maryla się do iej nawet telefonicznie zgłosiła to nasza Pani Doktor pomogła by mu nawet na odległość. Iza bardzo się cieszę, że Ramona zaczyna się odblokowywać i wiem co czujesz jak obserwujesz zmiany w psie - to jest niesamowite. Jak Wiolka zaczęła dwa razy mniej się na nas rzucać to każdy w domu miał ochotę ją wycałować, a jak prawie wogóle się nie rzucała i nie warczała to znajomi pytali, czy pies jest bardziej chory. Chce się jeszcze pochwalić, że wreszcie od stycznia udało się ubić bakterie proteusa, która wykańczała moją sunię(przy jej niewydolności nerek to była katastrofa), Wiolka nie miała siły już na spacery chodzić, a genialna Pani Doktor zastosowała leczenie naraz na dwa sposoby i wreszcie!!! Suka śmieje się, chodzi na dłuższe spacery-codziennie dalej. I co najważniejsze możemy wreszcie wyciąć nowotwór na cycuchach. Jestem baaardzo szcześliwa, pa
Kasieńko jesteś ...po prostu ...nie mam słów, tyle pracy i serca dałaś Wiolce, wszyscy dobrze wiedzą, że przy tylu problemach nawet miłośnicy wymiękają. Jesteś dla niej jak one dla nas- oddana, wierna i kochasz bezwarunkowo.
Jak zawsze pisze Ela "przywracasz wiare w człowieka".
Pani Doktor juz powiadomiona ,że Ramoncia sie naprawia
Tak Ramoncia odpoczywa po zabawach z Leonardem.
Gruby brzuchol

Aż serce rośnie jak się to ogląda i czyta
Iza Serdeczności
Spiesze donieść, że w hotelu w żorach juz czeka na Zefira worek karmy jako prezent od Blanki dla niego . Serdecznie dziękujemy Blance i życzymy smacznego Zefirowi . Dzieki Niej mamy wyzywienie dla Zefira na cały miesiąc - to wielka pomoc.
Iza, kochana, nie zawstydzaj mnie! Przecież nie robię niczego innego niż Ty, czy inne osoby, które wzięły znajdka-rottka. W wielu jak w moim zebrały się choroby trzech lub czterech psów. Czasem człowiek poprostu potrzebuje podzielić się swoim niepokojem lub tym bardziej radością z innymi osobami, które potrafią mnie zrozumieć i nie patrzą na mnie jak na świra, gdy mówię, że moja sunia dzisiaj to zrobiła tylko raz na spacerku siusiu i nie kładła się co dwadzieścia metrów i jestem z tego powodu szczęśliwa-sama wiesz jak to jest! Pozdrawiam Was serdecznie i życzę siły w dalszej walce z demonami.
Acha-a moja Dziunia-Niunia to też ma taki brzuch! (a Pani Doktor na nas krzyczy, że jesteśmy za grube, ważymy tylko 42 kilo-brzydka Pani Doktor)
Oj moje dziewczynki ,a szczególnie Lula prawie pozbawiły mnie dziś zębów w porze śniadaniowej.
Każdą wolną chwilę przeznaczamy na integracje.... dziś niestety smycz na której mam pod kontrolą Lule(tzn tak mi sie zdawało ,że mam ją pod kontrolą) , smycz nie wytrzymała, pękło kółko przy obroży , tym samym Lula wyrwała prosto na Ramonę z chęcią mordu Żeby oszczędzić stresu Ramonie rzuciłam się na Lule, ale nie zdążyłam i walnęłam własnym pyskiem o terakote na tarasie. Szczęśliwie Ramona ma juz opanowaną drogę ucieczki więc bardzo mi ułatwia życie , dzięki temu musze pilnować tylko Luli.
Zęby mam, twarz troche boli ,ale nie mam śladów przemocy
Jak juz niejednokrotnie wspomniałam zawsze na zapas sieje panikę, bo tak już mam, a tak naprawdę nie jest tak źle , a nawet będzie dobrze.
Niestety Lula ma wyraźną przyjemność z nękania Ramoniuszy, choć zawsze była łągodna dla zwierzaków,jest prawdziwie kochaną japą, to jednak nie tym razem. Piękne jest to,że Leon gdy jest zadyma miedzy dziewczynami to podgryza Lulę, żeby sie uspokoiła.
I wszystko jest pięknie tylko ,że ja niczym innym się nie zajmuje, w domu prasowanie i zmywanie sięga sufitu, obłęd jakiś.
Rany Iza, wybacz, ale nie mogłam powstrzymać się od śmiechu, tak to obrazowo opisałaś, naprawdę przepraszam, ale do teraz gęba mi się śmieje
dzieki za info w komentarzach o Blue, wstaw tez w odcinkach kopie postów o Ramonie, wywlokłam ją na pierwszą stronę rottki, łudząc się że może coś to da...
...i ja się z tego śmiałam , w sumie sama z siebie.
Teraz opłakuje Rodosa....
Martwie się o Ramone jak zniesie pobyt w hotelu.....
............ wciąż więcej smutków niż powodów do śmiechu.
Ps. dzięki za Ramonę na głównej stronie .
Moja biedna Lulcia ,dziś rano nadzwyczaj smutna ,juz sama nie wiem ,czy pomagając jednej nie szkodzę drugiej.
Ramona po wczorajszym incydencie znów większośc dnia spędziła w swoim kącie. Lula natomiast zrobiła się nerwowa ,ale i smutna, sama nie wiem ....czy aż tak przeżywa, że poświęcam jej mało uwagi, od kilku dni zaobserwowałam u niej siwe brwi i wąsy , zupełnie nagle. Czy to moze byc z powodu psich zmartwień ? Czy ja mam juz jakąś paranoję, może i mam , tylko ,że moje obserwacje nic tu nie zmienią. Co myślicie, czas pomoże , czy nie ?
Fajnie masz podobnie jak ja, choć chwilowo mam chwilke wytchnienia, poza szczekająca goldenką, która spędza u mnie wakacje i szczeka cały czas nie da sie wytrzymać. Piszę, że chwilowo mam czas dla siebie bo będzie to trwało tylko do piątku, w piatek przyjeżdza do mnie sunia Diana, która była u mnie na tymczasie, będzie tydzień ale to będzie trudny tydzień już to wiem, bo choć jestem panikarą podobnie jak Ty, to na 100% juz wiem, ze łatwo nie będzie. Jak na złość moja mama juz zapowiedziała, ze urlop spedzi u mnie czyli przyjezdza w piatek a ja chciałam ukryć ten fakt przybycia Diany do mnie przed rodziną nie uda się, dotego są koty sierotki, którym Diana poprzednio mamę załatwiła, a wiec będe tu miała niezły młyn, aczkolwiek Diana jest jeszcze dzieciaczkiem bo ma 10 miesiecy, to i wesolo będzie. Wracając do tematu, kiedy przyjechała do mnie Diana miałam wojny dwóch rottków przez ogrodzenie przez 3 dni, Nero dostawał szału chciał ja zjeść, toleruje moje sunie, więc myślałam, ze co do nowej laski nie będzie miał ale, myliłam sie, żucał sie jak wściekle bydle. Miałam juz dość ciągłej izolacji, poszłam na żywioł z myślą, że przeżyje lepszy doprowadzilam do konfrontacji, o dziwo nikt nikogo nie zabił, dogadali się i było ok, teraz już wiem że izolujac ich robiłam większą szkode, moje nerwy ich agresja. Jednak to było spotkanie rottka i rottki, 2 sunie to zupełnie inna bajka. Dodam jeszcze, że coś w tym jest, iż tymczasy wywołuja u naszych psów jakieś dziwne emocje, ja zauważylam, iż Nero przy dianie zachowywał sie inaczej niz zwykle, jakby miał pretensje do mnie, że jest jego następca. Był zazdrosny, a to ze patrząc na niego widzę jego siwy pychol, ząbki na których widać wpływ czasu jak i problem ze stawami to juz odrębny temat, jednak mam nadzieje, ze będzie ze mną jeszcze bardzo długo, bo drugiego takiego rottka juz miec nie będe. Pozdrawiam i odpocznij sobie na urlopie, żebyś mogła wrócić wypoczęta i odprężona, do tego młynu jaki masz z tymi skarbami w rolach głównych, pozdrawiam.
Dzięki Inez .
W lutym była u mnie roczna sunia, na wstępie Lula pokazała suce jak się "waruje" może ze dwa razy trzepnęła koleżanką o podłogę robiąc przy tym więcej szumu niż krzywdy, ale potem razem się bawiły, spały razem itd. Teraz jednak jest zupełnie inaczej, pewnie tylko one wiedzą dlaczego.
Jak wstawić filmik na Forum ?
Ramona jest w hotelu od 4 dni, pierwszy dzień bardzo źle zniosła tzn. była przelękniona, znów pełzająca...na drugi dzień miała biegunke z krwią , według lekarza -prawdopodobnie wynik przewlekłego stresu. Obniżona odporność organizmu i wdał się stan zapalny.
Dzieki wspaniałej opiece w domowym-hoteliku zaraz doszła do siebie, a ja mogłam przestać się martwić.
Podczas mojego wyjazdu na moment mogłam oderwać się od tego wszystkiego, jednak dziś bardzo się cieszę, ponieważ już jutro jadę po Ramoniuszke
iza, ciekawa jestem przywitania , napisz koniecznie jak wypadło!
No właśnie ja równiez byłam ciekawa powitania. Niestety ....nie było powitania , Ramona przyjęła mnie jak obcą osobę, bez entuzjazmu, patrząc w przestrachu.
Do samochodu musiałam ją na siłę zaciągnąć,bo bardzo się bała , w samochodzie chowała się za siedzeniem i dyszała okrutnie ,ale..........jak tylko podeszła do drzwi mojego domu od razu pobiegła do swojego pokoju i wszystko wróciło do normy. Prawdziwie się ucieszyła, skakała po łóżku i merdała ogonkiem.
Czyli morał jest taki, ze jej się uda w nowym domu, że jest w stanie przyzwyczaić się do nowych warunków-w hotelu już się zaprzyjażniała ze swą opiekunką, chodziła za nią rok w krok, jakby wiedziała, że jest tylko zdana na nią.
Ramona w nowej znajomości będzie potrzebowała jedynie czasu i serca, by się przekonać, ze nic jej nie grozi.
Mam nadzieję ,że Ramona wreszcie doczeka się swego domu i swych ludzi. wiem, ze potrafi byc oddana i wierna , tak jak do mnie jest w stanie przyzwyczic się , a nawet pokochac kogoś kto tylko da jej szanse, swą cierpliwośc i serducho. Po prostu ona jest tego warta.
Ps. Niestety moja Lulciocha wciąż ją napada, dla mnie jest to bardzo męczące i zajmuje mi zbyt wiele czasu-musze wciąż pilnowac,albo na zmianę zamykac dziewczyny kiedy nie mam czasu na kontrole nad nimi. czasem tylko udaje się razem posiedziec- wszystkie psy razem, ale kiedy Ramona ma zamiar zrobic krok to awantura gotowa. Oj moja Lulciocha...jak Ramona siedzi w swoim pokoju to Lulcia nawet do niej merda ogonaskiem, jednak wciąz patrzy na nia jakby mówiła " nie waż się ruszac ,bo zobaczysz..."
Cała reszta to sama przyjemnośc, uwielbiam spędzac czas ze zwierzakami, i bardzo się cieszę gdy widzę beztrosko biegająca Ramonę, która tylko co jakiś czas wbiega do domu by się upewnic czy ja tam nadal jestem. Miło patrzec jak wieczorkiem po kolacji leniuchuje, wyciąga się wtedy na łóżku i odpoczywa, rozluźniona i spokojna.
Tym razem nie o Ramonie , czy ktoś z Was zna preparat, który podaje się przy zanikach mięśniowych ? Nasz ulubieniec Aron- mix Rottka z Palucha ma zaniki na głowie, może można coś dla niego zrobic ?Jest juz kompletnie zrezygnowany.
HMB
dla psów rottki kupowalismy w internetowym sklepie kulturystycznym, bo wychodziło chyba najtaniej
AKACHA ILE PLACILAS ZA NIEGO ??
nie pamietam teraz musiałabym sprawdzic w starych fakturach u ksiegowej. ale jak znajde skle wkleje link
http://www.kulturystyka.s...kapsulkach.html
kupowalismy chyba ten za 114..., albo bardzo podobna cena. w tym sklepie ju wiedza, ze karmimy HMB rottki. bardzo sie dziwili
u nas sie pytalam o HMB
tez maja wysylkowa , za bardzo duze opakowanie , ktore na rottka starczyloby na 3 miechy chcieli 140 zl
tylko musze sprawdzic czy to to samo czy wieksze
KASIA odezwij sie na gg , bo mam pilne pytanie do ciebie
Mam w rodzinie sklep z tymi rzeczami tylko nie znałam nazwy. dzięki bardzo.
Jest ktoś kto może przekazać kilka słów o rezultatach, o tym jak dawkować , kiedy widać rezultaty itp. ?
Ps. Karo udało Ci się coś ustalić w sprawie Karolka ?
Pozdrawiam.
narazie nic
byla pani KAROLKA pewno na wakacjach , bo wogole jej nie widuje
Ramoniusza najbardziej otwiera się do ludzi podczas burzy , wtedy nawet obcy nie jest taki straszny
Rama coraz bardziej wesoła, zabawowa i coraz bardziej odważna.
Kochana japcia.
Ramona jest naprawdę bardzo dzielna, coraz bardziej
odważna i niezwykle radosna -mimo swych obaw i lęków. Nawet moje psy nie cieszą się na mój widok tak jak ona, żadne z nich nie cieszy się aż tak kiedy podaje pysznosci,czy zwyczajny codzienny posiłek.
Ona tak fajnie zachęca do zabawy swoimi łapkami, które rozczapierza w
formie dłoni i przybija mi piątkę na hasło "Ramcia przybij piątkę"
...Wspaniała wdzięczna za kazdy dobry gest , ale i za zwykłe chwile
kiedy zwyczajnie zwracam na nia uwagę .Jest posłuszna i grzeczna, kiedy
przynoszę jej miske z jedzeniem ,siada ładnie i podaje łapkę , nauczyłam
ją tego chyba w dwa dni, tyle że zanim to zrobi najpierw w euforii na
widok jedzonka fika koziołki
Kiedy przychodzą chwile przeznaczone na małą pielęgnacje , czyli np. przycięcie pazurów , czyszczenie uszu itp, Ramona posłusznie poddaje się tym zabiegom.
Niestety nadal jeszcze nie wychodzimy poza ogródek , za furtką według Ramony jest przestrzeń ogromna i straszna, jednak sądzę ,że i to niebawem się zmieni.
W domu juz nie muszę jej namawiac na wyjście z pokoju , wręcz sama się domaga, jednak niestety nie może sobie chodzic swobodnie ,moja Lulka nadal na nią napada .Cała reszta jest ok.
Po prostu Skarb.

Przydałby się stomatolog, ale boczne ząbki ładne, te dolne jedynie zjechane, poza tym Ramusia jest śliczna i baaaardzo zabawowa.

Tak sobie myslę, Iza, że z tą Metamorfozą Roku to miałaby moja Zulka w Ramonie trudną rywalkę.
Slicznie niunia wygląda , a jak jeszcze sobie przypomnę to zdjęcie ze schroniska... myślałam wtedy, że to byłby cud, gdyby jej się udało.
Trzymam kciuki za dalsze pomyślne wieści.
Hej witam:) Bardzo bysmy chcieli razem z dziewczyną wziąść rottka, poszukujemy psiaka (płeć obojętna) do 3 lat, nie agresywnego. Mieszkamy w Jeleniej Górze i niestety nie mamy mozliwości transportu pieska z odległości większej niż Wrocław:( Prosimy o pomoc nam i psiaczkowi na którego czekamy:)
zapraszam na www.rottka.pl lub przejrzenie psiaków na forum, a najlepiej tu i tu. Kwestie transportu zwykle sa do dogadania .
No więc nowe wieści są nastęujące- coraz bardziej dziewczynka jest odwazna ,pozwala sobie nawet na negatywne zachowania czyli nosi np. bułe w pysiu i warrrrrczy na moją Lulcioche, co wprawia Lulke w osłupienie...no jak to ten bojący dudek potrafi warczeć no, no.
Iza jak ona ładnie wygląda jak stoi! ja ją widziałam tylko leżącą, takie dyszące z przerażenia zwierzatko, któremu zaraz ma pęknac serce ze strachu. zdecydowanie odmiana roku w kategorii: PSYCHIKA. Bromba, Twoja Zulka zwyciezyła by w kategorii WYGLˇD

Jak ona pieknie stoi na dworzu
A jak ona fisiuje po domu, po dworzu i po łóżku ,z czarnymi łapskami oczywiście. Złazi z łożka na komendę, ale jak wpada z dworu w szale ubawiona jak szczeniak ,to tylko patrzeć jak wskoczy na stół z tej swojej radości życia. Taka Ramcia teraz jest otwarta na świat , nadal na "różowych" tabletkach.
Jak fajnie, ze sunia juz sie nie tak nie boi. Zupelnie inny pies. Gratulacje dla opiekunki za spokoj i wytrwalosc.
Dziś same dobre wieści. Do Fundacji Rottka zgłosił sie Pan, który chce adoptować Ramonę, jeśli wszystko dobrze się potoczy to miałaby dobry domek i kochających ludzi, koty i Rottka do towarzystwa.
Dziś Ramona była pierwszy raz na dłuuugim spacerze na łąkach, najpierw sie tradycyjnie bała , ale zachęciłam Leona do biegania i Ramona bez oporów pobiegła za nim. Skakała radośnie z uśmiechniętym pycholem. Cudowne przeżycie patrzeć na nia wesołą bez lęku.
Dodatkowo wieczorem odważyła się wyjść z pokoju podczas gdy była u mnie moja mama, co Ramonie wcześniej niezbyt wychodziło, zawsze chciała , ale zbyt się bała. Ale dziś przeszła samą siebie.
Tak bardzo się cieszę
To prawda, był u nas Pan, skierowany przez kierownika naszego zaprzyjaźnionego schroniska. Najpierw pojechał do schroniska i pytał o rottweilerkę - nie było ( wszystkim na bierząco znajdujemy nowe domki) Dzwonił do mnie tego dnia, niestety nie mógł przyjechać do biura. Internetu nie ma, nie mógł więc zobaczyć naszych psów, zasugerowałam kawiarenkę internetową, nieco się spłoszył i powiedział że się odezwie. Nie wierzyłam, a Pan wczoraj do mnie zadzwonił. Powiedział że czytał o wszystkich psach, był w tej kawiarence i zajął masę czasu pracującemu tam człowiekowi, żeby dowiedzieć sie o psach i jakiegoś wybrać. Przez telefon powiedział mi, że wybrali z żoną Ramonę i tylko ją chcą :O Szczerze mówiąc trochę im ją "odradzałam" - mówiąc wszystko co wiem na jej temat - czyli że ogromnie sie stresuje przy nowych osobach, że boi sie wychodzić, że na początku wszyscy myśleliśmy że to pies nie do odrobienia... Facet dalej nie rezygnował. Dziś rano zadzwonił o 7.30 rano (jak szykowałam się do wyjścia) i powiedział że chce się ze mną spotkać i że właśnie był w Gdyni. O 9.00 rano stawił się w biurze ( okazało się że półtorej godziny stał pod drzwiami i chodził wokół budynku czekając na mnie :O ) Opowiedział o sobie, o swoich psach, czterech kotach żony, które absolutnie muszą pozostać w całości, bo żona nie daruje mu, o swoim domu, sąsiadach i innych rzeczach. Mówił że mieli zawsze dwa psy - teraz sukę owczarka niemieckiego i rottweilera samca. Suka była już leciwa i odeszła, od tego czasu pies jest niezwykle smutny, nie chce jeść, chodzi jak struty. Byli z nim u weterynarza nie domyślając się co się dzieje. W końcu doszli do wniosku że muszą znaleźć towarzyszkę dla psa. Wybrali Ramonę, świadomi jaka jest - żona przez cały czas jest w domu, pies i koty zawsze kręcą się obok. Jeśli wszystko jest tak jak Pan mówi - dom będzie świetny. Chyba przejadę się do Państwa i sprawdzę jak wygląda ten pies, koty, jak się do nich odnoszą, nie chciałabym żeby Ramona jechała na próżno, jest psem specjalnej troski, bez miłości i uwagi nie poradzi sobie, ludzie muszą być również specjalni
Aj mam łzy w oczach, taki i tylko taki dom powinna mieć , ważne że tam są zwierzęta dzięki nim Ramona zanim zaufa ludziom jest odważniejsza- obserwuję że pozostałym zwierzakom nikt nie robi krzywdy i sama przychodzi po głaski.
Myślę że w nowym domu będzie potrzebowała około tygodnia na bycie kompletnym dzikuskiem -bojącym dudkiem , jednak pozostawiona w spokoju po tygodniu jej ciekawość , łakomstwo na pyszności , oraz domowe zwierzaki sprawią, że będzie przekochaną , radosną i niezwykle oddaną miśką przytulanką. Kiedy była w hotelu podczas mojej nieobecności juz na drugi dzień choć bardzo się bała, chodziła za swą opiekunką krok w krok.Najgorsze już za nią ,teraz tylko kwitnie i sie rozwija.
Cały tydzień intensywnie będziemy ćwiczyć przebywanie w samochodzie, żeby w drodze było jej łatwiej. Jeśli cos się nie ułoży potraktujemy to jako wycieczkę.
Musze byc pewna , że wszystko będzie ok dla obu stron.
Ze starym kocurem spędza czas jak z kumplem. Od kilku dni mam nadprogramowego 2 miesięczne kocie dziecko-mieszka z Ramona w pokoju
Kurcze to brzmi jak sen- i zachowanie Ramony i ten domek, który spadł z nieba. Iaza dokonałaś cudu
Ja się wykończe nerwowo
Chciałam dobrze. Wzięłam dzis Leona z Ramoną na spacer, żeby utrwalac w niej przyjemnośc ze spacerów. Zanim wyszliśmy mocniej zacisnęłam Ramonie obroże tak na wszelki wypadek, sprawdziłam na ulicy, było pusto. Wyszliśmy, szliśmy wzdłuż ogrodzenia, jak zawsze w stronę polany, Leon juz się rwał bo uwielbia biegac. Niestety zza zakrętu wyszło kilka osób chyba z autobusu. Ramona spanikowała, Leon mnie ciągnął ,bo on już chce biegac, uspakajałam Ramone , ale nadjeżdzały samochody ... jak na złośc, mieszkam na niezbyt ruchliwej ulicy ,po obu stronach są pola, dalej las. Ramona wpadła w panikę zaczęła się szamotac na smyczy , zanim podeszłam wyszła z obroży.
Boże ratunku, tylko nie to ,pomyślałam, widziałam jak wbiega pod jeden samochód , pod drugi, na pole, tylko nie do lasu błagam, bo juz jej nie znajdę , miliony myśli, o tym nowym domu, o tym jak juz zaufała i o tym, ze zaraz ją trzepnie samochód.
Zostawiłam Leona, jak ją goniłam było jeszcze gorzej, klęczałam więc i spokojnie przywoływałam, nie działało. Zamykałam oczy kiedy jechał samochód , nic nie mogłam zrobic.
Szczęśliwie mój dom to jedyne bezpieczne miejsce według Ramony. Kilka razy przebiegając przez ulicę podchodziła pod ogrodzenie , ale furtka była zamknięta.
Biegłam jak oszalała żeby pootwierac furtkę i bramę i błagałam Boga żeby nam tego nie robił. Udało się wpadła prosto pod drzwi zaraz potem do swego pokoju.
Jak się uspokoiłam jeszcze raz ją wzięłam na krótki spacer niestety juz na siłę, ale musiałam jej pokazac że nic złego się nie dzieje. Od jutra będziemy spacerowac w szelkach i obroży.
Chce mi się płakac jak wspomne to wszystko.
A przeciez wydawało mi się że zadbałam o wszystko, o adresówkę ,o to by obroża nie była zbyt luźno, no i co z tego...
Izuniu! Nie możesz siebie o wszystko obwiniać! Przecież zadbałaś o wszystko! Wyobrażam ile Cie to nerwów kosztowało, ale już wszystko dobrze...
Bardzo Cie podziwiam. Dzielna z Ciebie kobieta!
Dzięki. Już mi lepiej , jej też , tylko szelki nas uratują na spacerkach.
Prawdopodobnie w sobotę zawiozę Ramone do nowego domu,choć osobiście jeszcze nie rozmawiałam z ludźmi ,którzy chcą ją adoptować.
Ciesze się , ale i martwie, jakoś tak mi ciężko.......nie wiem czy ona jest gotowa, czy kiedyś będzie, może przesadzam , nigdy do tąd nie miałam takich dylematów z psami które miałam na tymczasie, ale nigdy też nie miałam takiego psa. Byłoby łatwiej gdyby to było blisko, pewnie sie zamartwiam niepotrzebnie, ale jakoś tak, smutno mi.
bede trzymac kciuki za Ramonkę - musi byc dobrze
Trzeba byc dobrej mysli,ze bedzie dobrze i miec jakis kontakt z nowymi wlascicielami.Nam jak oddawalismy Bazyla[a byl tylko10dni]tez bylo bardzo smutno.Ale po rozmowie telef.z nowa Pania ulzylo bo dobrze trafil.A juz myslalam ,ze jak bedzie cos nie tak to przywieziemy go z powrotem
czy Iza i Ramona pojechały nad morze???
Nie.
Najpierw transport był problemem potem , albo juz wcześniej byłam pełna obaw. Gdyby to była Warszawa pewnie bym się nie zastanawiała.
Nie miałam niestety śmiałości by zaryzykować . Nie kleiła mi się rozmowa z Panem zainteresowanym, choć wiem , że to dobrzy ludzie, sprawdzeni przez Marte .Niestety nie umiałam telefonicznie wydobyć z tego Pana czy zdaje sobie faktycznie sparawę z tego, że z Ramoną na początku, a może i dłużej będzie troche "zabawy"czyli noszenie na rękach, podawanie leków, poradzenie sobie z tym, że z nią nie ma kontaktu i trzeba nauczyć się pewnych zachowań by ją zachęcić do współpracy. Zachwalałam także że sunia szybko się uczy i gdy sie przyzwyczai jest radosnym psem. Mówiłam pytając ,ale Pan nic nie powiedział, ani że sobie poradzi, ani że sobie nie poradzi, ani np. postaramy się z Pani wskazówkami ją oswoić, Pan jedynie powiedział, że jak nie Ramona to teraz tylko jakaś młoda Rottka, aby lubiłą koty.
I jeszce jedno to też mnie zaniepokoiło, kiedy przypomniałam ,że Ramona nie jest rasowa zapadła cisza...obawiałam się równiez że z nią pojadę a ona na żywo sie nie spodoba, nie chodzi o mój czas czy pieniądzę na paliwo tylko o jej niepotzrebne przeżycia, które mogą spowodować całkowity zwrot do początku choroby.Ramona nie jest psem lękliwym tylko ma fobię socjalną, która mimo leczenia trwa.
Ponieważ czułam- za i przeciw zadzwoniłam do Pani Doktor która prowadzi Ramonę. Opowiedziałam o postępach i demonach Ramony i wspólnie uznałyśmy że to zbyt duże ryzyko.
Zaryzykowałabym i w tym stanie ,gdyby to było bliżej. Przepraszam jesli kogoś swoją decyzją uraziłam.
Mam nadzieję, że już niebawem Ramona będzie na tyle zrównoważona, że będzie mogła iść do domu nawet daleko od Warszawy.
Ps. Wracając do Państwa którzy nadal są domem chętnym przyjąć suczke -szukamy suczki młodej zgodnej z kotami.
Iza, czasem mamy różne "czutki" i one zazwyczaj się sprawdzają, należy im wierzyć. Tak jak mówiłam - Panu nic nie będzie - jeśli dalej będzie dzwonił i pytał o psa dla siebie - znaczy że zależy mu i znajdziemy jakąś suczkę dla niego. Nie przejmuj się Dobro psa jest tu najważniejsze, jeśli Pa est miłośnikiem zwierząt - zrozumie.
tez uwazam, ze nalezy kierowac sie przeczuciem
wszystko jest po cos w zyciu
Czy ramona bierze jakies leki na uspokojenie? Mam sukę kundelka z ulicy i ona ma adhd i lęk separacyjny. Jest nadpobudliwa, a ja musze sie z moja ferajna wprowadzic do domu z kotem i czarno to widze i tak sobie mysle moze jakies nieszkodliwe proszki jej podac?
Ramona jest na lekach przeciwlękowych, pamiętaj, że pod kontrolą specjalisty.
Napisz mi maila co z tą sunią jest nie tak,jak sie zachowuje itp. popytamy, pomyślimy co mozna dla niej zrobić.

Ramona jest coraz weselsza, wciąż merda kikutkiem, jest odważniejsza i co mnie zadziwia wykonuje moje komędy szybciej i dokładniej od moich rozbisurmanionych potworków.
Chętnie się bawi, wręcz sama zaczepia do zabawy.

cudowna sunia
Iza jesteś niesamowita i nie do pokonania, dokonałaś cudu
Ja tez tak sadze i uwazam ,ze sunia miala szczescie ,ze trafila na taki domek tymczasowy ze tyle czasu jej poswiecasz,zeby wyszla na prosta po jakis traumatycznych przezyciach.A a fotkach wyglada rozkosznie,na szczesliwego psa
No zobaczymy jaka będzie dzielna jak w przyszłym tygodniu przyjedzie do mnie rodzinka na kilka dni a Ramona będzie musiała przy nich wyjść na dwór
Wierzę w nią i w jej postępy i to chyba cała filozofia.
Dzięki że jesteście z nami, bo niby komu mam o niej opowiadać, w domu juz nie mogą mnie słuchać.
opowiadaj, opowiadaj ile wlezie
Izunia! Jesteś niesamowita! Z takiej biedy wyprowadzić sunię. w sumie to łatwiej psa odkarmić . Ale podniesienie z takiego dołu psychicznego wymaga nie lada zaparcia i cierpliwości. Czekamy z niecierpliwością na dalsze relacje
Są postępy.
Całe 5 dni obcy w domu i to na dodatek w pokoju Ramony , goście spali z Ramonką , dwa dni była w potwornym stresie (z rozwolnieniem na dywanie włącznie)ale z każdym dniem było coraz lepiej. Oczywiście pierwsze kroki z pokoju żeby wyjśc na dwór nie były możliwe bez mojej pomocy , a raczej użycia siły, ale wczoraj już sama wyszła na siku.
W sumie to dobrze się dzieje, że wciąż nas ktoś odwiedza, Ramcia zaczyna zauważac że mimo wszystko obcy nie robią jej nic złego
super
Tak samo leczyłam Maura, na lęk przed obcymi i ręką ( początkowo moja ręka tez była obca ). Na widok zbliżającej sie reki pokazywał cały garnitur zębów i warkot prawie z tylnich nóg . Oj cieżko było znaleśc ochotników, ale co sie nie robi dla przyjaciół, no i jest jeszcze zabezpieczenie psa w skórzany, porządny kaganiec.
Po 9 miesiącach Maura może pogłaskac obca osoba w windzie, pod sklepem jak czeka i nic jej nie robi. Ale nadal jest nieufny do obcych
Coś na rozweselenie po ostatnich smutnych dniach.
Ramoncia leniuszek.

Nowy lokator Ramony-Kinder kocio
.

Ramona -kocia mama

Lula nadal czai się na Ramonę pod jej pokojem.

Ale bywa i tak że są sobą znudzone.Ramona śpi w najlepsze, a Lula gapi się na kota.

cudowne
Izunia! Ja ciągle nie mogę wyjść z podziwu dla Ciebie
Chociaż tyle dobrego wśród tych psich smutków.
Izunia, mam ze strony rottka.pl zapytanie dotyczące Ramony, Ty, ktora znasz ją najlepiej musisz mi odpowiedzieć, czy mam dalej rozmawiać:
- Bryza z Józefowa - a teraz Ramona
mam owczarka niem.Fikusa. Gucia ze schroniska i małą sznaucerkę. Moja córcia użuwa wózka inwalidzkiego. Jest dom z ogrodem. Moja Ari,rottka, odeszła w lutym, miała 12 lat, biegała jak szczeniak do ostatniego dnia.Czy ta sunia to wytrzyma....
Ramona lubi dzieci, uwielbia towarzystwo psów, u mnie po podwórku biega jak oszalała z rozesmianym pycholem.
Na poczatku pewnie będzie bała się wózka , w ogóle wszystkiego będzie się bała, ale teraz jest już inaczej , teraz to niepewność, ale już nie chisteryczny strach. Jest lepiej, pragne dla niej domu, u mnie siedzi większość dnia w swoim pokoju, niestety Lulka nadal udaje aligatora.
Odpowiem na wszystkie pytania, sama też będę pytać.
Rozmawiaj,trzymam kciuki.
Iza, kochana, bądź dzielna
Mam taki zamiar
ja wcale nic a nic nie udaje ha ha ha
Izuniu, jesteś kochana. Moze podam tej Pani namiar do Ciebie bezposrednio, będzie Wam łatwiej się porozumieć. Mam czuja, ze to może byc wyjątkowy dom dla Ramki, Pani napisała do mnie na moje pytania jeszcze tak:
Witam.Mieszkam w Łodzi, a gdyby z Ramoną się nie udało, rozwżam wzięcie tej ośmioletnirj z Łodzi oddanej przez opiekunów. Mój Fikus był kupiony w wieku 10 m-cy z chorobą kojcową, ale teraz nie ma po tym śladu. Został wykastrowany i jest moim najdroższym samcem. Najwięcej pracy było z przyzwyczajeniem go go wózka elektrycznego, na którym Gaja się porusza. I to jest też największy problem z ewentualną sunią.
jaki namiar mam podać? napisz mi moze na gg 2648901, albo tutaj .
poprosiłam też Panią o zgodę, aby podać Ci Jej adres mailowy, bo również jestem zainteresowana, abys dopytała jak najwięcej. Ramona nie może trafić błędnie, nie ona... Nie po tym, jak włożyłaś w nią tyle pracy. Może to będzie właśnie dom dla niej.
Uśmiecham się na samą myśl ... wydaje mi się ,że to wyjątkowi ludzie, mają cierpliwość i wielkie serce, dźwigają wielki ciężar, niełatwo uporać się z kalectwem najbliższej osoby.I można być pewnym ,że mają doświadczenie w postępowaniu z psami.
Mój mail znasz,ale podam na wszelki wypadek : izabellah@wp.pl, mam skype,mój nr tel 503 082 952, każda forma dozwolona, bardzo bym chciała porozmawiać z tymi ludźmi.
Kasiu zaznacz, że Ramona nie jest rasowa, nie chcę rozczarowań, choć nie sądze by to dla nich miało znaczenie.
Lulka jesteś niemożliwa
jejku, zeby to było to
Skoro wątek ożył to przypominam Ramoniuszkę.
Jakby komuś zabrakło prądu to mam w domu elektrownie

RAMCIA

Ale masz fajowo
to kota tez masz?
fajne zwierzaki
UFF nie tylko moja Prima tak świeci
Fajne fotki
Dziewczyny, oto wieści:
Pozdrawiam.Moj tel .........., proszęgo podać, maila tez .Wstydzę się wizyty bo psy robią nieporządek na podwórku i ktoś pomyśli że jakiś flejtuch mieszka , ale trudno. Dom jest jaki jest, a psy szczęśliwe.
Dziecko też. Można nas obejrzeć w reklamówce Polsatu - jestem mamą tej dziewczynki na wózku bez rączek i nóżki. A na podwórku posprzątam w poniedziałek. Acha. jade do Krakowa i wróce w niedz wiecz więcz raczej telefon.Ola S(...).
Izuniu, na Twojego maila wyślę Ci pełne namiary tej Pani i moją z Nią korespondencję. Pani widziałą Ramcie na rottce, wie jak wyglada, omówisz z Nia wsztystko. Trzymam kciuki, aby mój czuj się sprawdził!
My też trzymamy
Rozmawiałam dzis z Panią Olą. Jestem do głębi wzruszona jej spojrzeniem na świat , wrażliwością , wesołym otwartym usposobieniem...siłą.
Jedziemy w sobotę , mam nadzieję, że Ramona szybko się otworzy na nowe opiekunki, to niezwykłe osoby.
Jestem pełna nadziei Mam nadzieję tez , że Ramcia to wytrzyma, że poczuje , ze to dla niej nie przeciwko niej.
...ale ze mnie beksa.
Izuniu, trzymaj się, musisz ją puścić-dzieci dorośleją i idą w świat. I nie becz, bo to się udziela...
Imienniczka nie rycz, będzie dobrze
Bardzo chcę . trzymajcie kciuki za Ramcie.
Iza dzwoniła dzisiaj do mnie rano już, tuż po rozmowie z Panią, jeszcze taka zabeczana, ale pełna nadziei, ze to rzeczywiscie bedzie dom dobry dla Ramci, w kazdym razie zdeterminowana, aby spróbować .
Iza trzymam kciuki, oby się udało i nie becz beksuniu tylko ciesz się, ze sa tacy ludzie i że chcą pomóc NASZYM PSOM
ale sie ciesze i trzymam za Was kciuki
no, wydanie Ramony, to będzie naprawdę COś! I to oczywiście dobre wydanie
Iza jestem z Tobą, z Wami całym sercem. Jak będziesz potrzebowała wypłakać się komus na ramieniu to służę To musi być przeznaczenie
No dobra sobota w pracy załatwiona- że wolna. Od wczoraj gadam do Ramony , że jedziemy na przeciw lepszemu ! Tylko, że z Ramcią jest tak ,że co bym do niej nie gadała to ona i tak się cieszy, nawet jak ją od wariatek wyzywam , ale może tym razem naprawdę rozumie .
Jeszcze nie wiem czym pojedziemy, bo mój samochód nie powinien jechac tak daleko od domu....no nic coś wymyślę.
Pani Ola się martwi, czy Ramona te wszystkie nowości wytrzyma, ja natomiast zamartwiam się , czy Pani Ola z córką wytrzymają jakis tydzień dwa z Ramoną , która będzie udawała, że nie istnieje. Potem to już sie nie martwię, znam ją , jej reakcje, obecny czas adaptacji itd. wiem, że jak strach opadnie Ramona jest skora do pieszczot , zabaw do przyjaźni.
Jedziemy Łódź jest blisko gdyby coś było nie po naszej wspólnej myśli będę miała możliwoś szybko temu zaradzic , zobaczymy, jak w tym domu się nie uda to ja juz nie wiem....
Mazda do dyspozycji.
cossmo jak nic nie wymyślę , to chętnie
ak w tym domu się nie uda to ja juz nie wiem.... Iza musl pozytywnie, tp wspaniali, ciepli ludzie, Ramona miałąby tam naprawde dobrze. Uprzedziłaś, ze bedzie się "otwierać" na nich, Pani Ola jest tego świadoma, życzę więc powodzenia, a ono na ewno nadejdzie. Moze właśnie dla tego domku Ramona tyle u Ciebie czasu spędziła?
Iza nie zadręczaj się, pojedziesz-zobaczysz. Jak nie będzie dobrze to zabierzemy futrzaka. ja jednak myślę, że nie będzie dobrze, będzie bardzo dobrze! jakby co to moje auto też do dyspozycji A wieczorem zalejemy robala
A wieczorem zalejemy robala KasiaP MASZ ROBALE?!
akacha napisał/a:
KasiaP napisał/a:
A wieczorem zalejemy robala
KasiaP MASZ ROBALE?!
moze smoki a nie byłaś ty ostatnio w Krakowie? moze wawelskie?
Wariatki
ja to nie wiem, czy mam, chyba każdy jakiegoś ma, ale wiem, że Izunia będzie miała i trzeba będzie gada ukatrupić, a jak nie będzie miała to profilaktycznie jakby miała mie ć
ja to nie wiem, czy mam, chyba każdy jakiegoś ma, ale wiem, że Izunia będzie miała i trzeba będzie gada ukatrupić, a jak nie będzie miała to profilaktycznie jakby miała mie ć to koniecznie musicie je ukatrupic, co by to nie było
to koniecznie musicie je ukatrupic, co by to nie było no tak, Iza moze miec wawelskie, czesto a AgąP obcuje
buahaha
to Aga robale roznosi? ło matko
Sobota już blisko.
Ja normalnie z wrażenia spać nie mogę....
Izka Ty nie świruj
Sobota już blisko.
Ja normalnie z wrażenia spać nie mogę.... moją głowę zajmuje teraz przede wszystkim Kalisz i kilka innycg, ale Ramona mi tez ze łba wyjśc nie chce, aż mnie ściska... trzymam kciuki, iza dzwon jak juz bedzie wiadomoci i jak, pisz, kurde, musi byc dobrze
Przepraszam, że nie w temat ale do jakiej Izy dzisiaj zadzwoniłam bo napewno Kasiu nie do ALEBAZI
Iza ty sie wyspij, bo po pierwsze bedziesz zla reputacje fundacji wystawiala ,pomysla ze pijesz i balujesz jak bedziesz miala przekrwione oczy
Ponadto musisz miec sie upic sie ze mna w sobote
widzę że SOBOTNIE AKCJE wchodzą na stałę w menu Rottki
Marta025 ze mną też nie rozmawiałas, bo ja nic o tym nie wiem. Same Izki.
Dostaje czasem sms od Agi i w ogóle nie wiem o co jej chodzi , okazuje się , że to nie było do mnie.
Ha ha ha ALEBAZI sie dowiedziała, że dzwoniłam do majqa przepraszam za pomyłkę ale pewnie Kasiunia w tym ferworze akcji w Kaliszu dała mi numer do Izy z którą non stop była na łączach
Marta przepraszam Cie, tak chyba było!
a teraz przeklejam komentarz na rottce w temacie Ramonki:
Ramka ma już gotowy swój kąt i jutro rano Iza mi ją przywiezie.Ciekawe, czy uda mi się dziś zasnąć. Proszę trzymać kciuki, abym ja przypadła jej do gustu jako nowa pani do pokochania. Ha!
Wiara czyni cuda
Marta przepraszam Cie, tak chyba było!
Nic się nie stało, w koncu skontaktowałam się z ALEBAZI
Ramonka została w nowym domku . Dzwoniła Iza, zapłakana (nic nowego )ze szczęscia, ale niech sama napisze. W każdym razie oświadczyła, ze zostawiła tam Ramonkę bez zastrzezen i bez strachu o nią!
super
YUHU bomba
Oj tak..plakala...
Dopiero dotarłam do domu , od wczoraj wracam okrężną drogą. Jestem pijana ze szczęścia, wciąż wszystkim opowiadam nawet po trzy razy jaka jestem szczęśliwa, jak wspaniały dom zyskała Ramcia, jak cudowne osoby poznałam, jaka bije od nich radosna energia. Wiecie co, ja latam nie chodzę.
Ramona od wczoraj nie zrobiła kroku , ale Ola jest bardzo cierpliwa , opiekuńcza i co bardzo ważne wie jak postępować z Ramoną. Gaia córka Oli jest wspaniałą , przemiłą i nad wyraz otwartą osóbką,czyli jaka mama taka córka. Czułam się w ich towarzystwie tak jak gdybyśmy znały się od lat
Kiedy Ramona poczuje się pewniej dopiero wtedy poczuje co to znaczy żyć. Ma wspaniałych opiekunów, ciepły kąt, kumpla Owczarka( piękny potężny pies, on tez kiedyś się bał, dziś jest radosnym kontaktowym psem),małego wesołego kundelka i mini sznaucerkę (to ulubienica Gai), te psiaki będą dodawać odwagi Ramonie w tych pierwszych dniach. Będzie wreszcie swobodna niczym nieograniczona , zwierzaki mają ogromny ogród do biegania i dom w którym każda istota będzie szczęśliwa.
Czy mogłam marzyć o czymś lepszym dla Ramci ....tak bardzo się cieszę.
Mam nadzieję , że szybko zrozumie , że to jej dom i wreszcie jest bezpieczna.
Ps. Ciesze się , ale jednak brak mi jej ,bardzo brak. Kiedy weszłam do domu.....cisza, a to ona zawsze wariowała na mój widok , dyszała i tupała -tak śmiesznie z łapy na łapę, pompon to mało się nie urwał, gadała , czasem przypominało to śpiew. Nieraz te jej powitania wyglądały tak jakby się uśmiechała,a podczas zabaw wręcz śmiała się w głos.
Kto sie czubi ten sie lubi, moja Lula od wczoraj sypia w pokoju Ramony,była o nią bardzo zazdrosna , ale wygląda na to ,że Luli brakuje obecności Ramonki.
widzicie WSZYSTKO jest możliwe!!!!!!!!!!!!
jak miło czytac
izabelah normalnie czytam i ciary po mnie chodzą, brawa dla Ciebie, tchnęłaś zycie w Ramke i mam nadzieję, ze Ramka da duzo radosci nowym opiekunom
Iza napisz jakieś nowe wieści, proszę, proszę, proszę
I nie na temat-podaj mi swoje dane tj.adres-dla Iwony
Kasiu P. zaraz wyślę maila do Ciebie.
Radosna wiadomość jest taka, że Ramona gdy była sama w domu wyszła z łazienki i ku uciesze ogółu walnęłą kupsko w salonie. No cóż ...
Ola jest niemożliwa ze swoją wyrozumiałością dla Ramony.
Psiaki są żywo zainteresowane nową koleżanką i jeden przez drugiego kombinują jakby tu ją rozruszać.
Wciąż o niej myślę , wiem jak cierpi z powodu stresu , strachu przed nieznanym. W jej mniemaniu przecież wyrwałam ją z jedynego miejsca w którym czuła się bezpiecznie i porzuciłam gdzies w obcym miejscu z obcymi ludźmi. Tak bardzo szkoda, że nie ma sposobu by jej tego oszczędzić, jakoś wytłumaczyć.
Już nie mogę się doczekać momentu kiedy będzie już pewne, że Ramona poczuje się jak u siebie i zacznie patrzeć w oczy Oli tak jak patrzyła w moje
kurcze nie da sie nie ryczec jak sie to czyta
wielkie dzieki Iza za uratowanie Ramonki i w ogole za wszystko
Izunia a ona nie może pojechać jescze troszkę na tabletkach? Co mówi pani doktor?
Ramcia biega już po ogrodzie, już zjadła smakołyk z ręki od Oli, już wyszła na środek domu..... tak bardzo się cieszę, że to tak szybko, wielka w tym zasługa Oli, pozwoliła jej nabrać odwagi, do niczego nie zmuszała.
Alez ja jestem szcześciarą.
Ps. Kasiu P. Ramona kontynuuje leczenie, jestem w stałym kontakcie z Panią Doktor.
Zachęcam Olę by się u nas zalogowała.
Może będą zdjęcia.
Izunia to piękne
No nie ,ja w to wszystko uwierzyć nie mogę...
Dzwoniła dziś do mnie Ola , nowe wieści są takie , że Ramona z całą psią ferajną wariuje na dworze, posiłek je wspólnie ze zwierzakami w kuchni, jest zgoda, ona jest szczęśliwa i bardziej otwarta , bo juz zauważyła , że psy są wesołe przy swojej Pani, że nikt nie robi im krzywdy , jest coraz bardziej odważna , choc gdy się wystraszy jeszcze wraca do łazienki, ale coś mi się wydaje, że to już niedługo.
Ola zaloguj się u Nas, prosimy ! Jeśli znajdziesz czas oczywiście, może Gaia zechce cos napisać od siebie ? Buziaki dla Was !
jak miło to czytac
Iza, pani Olu
Przyznaję sie od razu, że zawsze mi się oczy szklą na wątku Ramony
Bromba i dzięki Ci za to, bo do tej pory byłam w tej kwestii osamotniona, wszyscy mieli tylko mnie za bekse.
no i się wydało, skąd macie mordki śmieszne. Przez Ramoniksa do Krakowa nie pojadę, bo nie zjadła Marcinowi z ręki. Ha! samiczki górą!!
Ola witaj na Forum.
No nie ,nie możesz nie pojechać do Krakowa, Ramona przyzwyczai sie i do Marcina,u mnie również najpierw łatwiej akceptowała kobiety, potem dopiero mojego męża. Twój Marcin ma również świetne podejście do zwierzaków, a Kraków dla Ciebie zbyt ważny.
Dzięki za Ramone i za to, że jesteś tu z nami.
To wszystko dzieje się tak szybko, że aż trudno w to wszystko uwierzyć.
Napisz słówko czy Ramona zagląda już do Gai do pokoju, czy jeszcze niema odwagi? Jak mijały pierwsze dni, bo tu wszyscy na to czekają.
Wspaniale, że Pani do nas dołączyła
i jeszcze jakies fotki prosimy, jesli tylko mozna Ramonkę fotografować bez dodatkowego stresu
Witaj Olu, to ja, Twoja pierwsza korespondentka z fundacji, ktora przepytywała wtykając nos co i jak, węsząc czy domek dla Ramonki fajny , bardzo się cieszę, że Ramka znalazła TEN fajny dom . Zaglądaj i melduj co tam u Was słychac, bo izabellah donosiła nam na bieżaco co u Ramonyi u niej i bardzo nas tym rozpuściła .
Domagamy się zatem jeszcze i jeszcze, trzeba koniecznie ciągnąć ten watek, bo taka juz tradycja. No i foty, foty konieczne!
wszyscy na to czekają.
czekaja, czekają na wieści!
Witamy i na wieści czekamy
Ola już tu dziś była, opisała wszystkie wspaniałe nowości o Ramonie , ale cały wpis gdzieś przepadł.
Będzie musiała napisać od początku, Wy musicie poczekać, a ja nie przestaje się uśmiechac , bo już wiem jak jest
Witajcie kochani! Pisałam długi list co i jak, ale zjadło. Brak wprawy. Wszystko jednak Izie zeznałam i opisze. Ale jest nowość (oprócz porannego tarzania w śniegu i 4 godzin na dworze, szczekania:
„bom ,bom” i odmowy powrotu do domu- w końcu przyszła, bo reszta też)
ZJADŁA PRZYSMAK Z LEKIEM Z RĘKI MARCINA. Dzielna Dziewucha.
Causki dla wszystkich.
Fikusola witaj, czekamy na dalsze relacje
Widzisz możesz jechac do Krakowa
Ramona mojego Marcina też bardzo lubiła, dlaczego by miała bać się Twojego
Od dziś wierze w cuda !
Kochani, czuję się, jakbym wreszcie odnalazła rodzinę.
Jutro mija tydzień, odkąd Bomboniera z nami zamieszkała. Czy ten psiak naprawdę miał wielkie problemy? Dziś rano na siłę wciągałam ją do domu za obrożę, udawała nierozumna, aby tylko na dworze zostać. „Bom, bom” to jej zawołanie, słucha (jeszcze) Fikusa, widać , że teren do niej należy.
Rano oszukała mnie z tabletką, na siłę do pyska wciskałam (w mięsku!!) wypluła, szara strefa czatowała i zeżarta. Ale nic jej nie jest, a Bombom i tak dostał, tyle że jedna zmarnowana. Tworzą zgraną szajkę i powiem szczerze, że gdy wszystkie pilnują podwórka, lepiej żeby intruz się nie pchał. Umykają wszystkie na koniec ogrodu i pyskują do bokserki. Wzmocnię siatkę, (jest podwójna, ale…) , bo jak na nie patrzę, to naprawdę lepiej na zimne chuchać.
Jest o wiele większa, niż myślała, gdy weszła i przycupnęła, miała rozmiar sporego szczeniaczka, a teraz panna jak moja Ari lecz potężniejsza. Kawał suni. Pękam z dumy!!
Znów nie chce do domu, Fikus i Pika z nami a ona z Gućkiem grasują. On przy niej też większy jakiś.
Podglądam je, (bez nagrywania)siedzi na wzniesieniu i łapie wiatr, leniwie spogląda na swoje podwórko, czy na pewno jutro mija tylko tydzień? Aż żal ją znów do domu, ale Pikus sam siedział nie będzie. Samiczki solidarne być muszą. Ha!
Mam nadzieję, że się nie gniewacie, że jest teraz Bombikiem, ale tak sama woła o sobie wokół domu "bom, bom" i reaguje na to.Causki.
Wieczorem:
Pcha się po przytulania i rozwala na środku pokoju. Bom, bom.
Och, Fikusola... ja tradycyjnie na tym wątku poplakałam się
Cudne wieści
Fikusola, do pełni szczescia brakuej jeszcze tylko zdjęć . ciesze sie OGROMNIE, ze tak dobrze sie u Was poczuła
nie no zatkało mnie!!! no czad ....dom marzenie ......pies szczesliwy...dzieki wielkie wszystkim za te cuda
Bomboniera widze ją oczyma wyobraźni i jestem szczęśliwa.
Tak szybko zrozumiała , że to jej dom , cudownie , wreszcie ma swobode, pewnie dlatego tyle lata po dworze , wszyscy są przyjeźnie nastawieni, nie to co u mnie z moją Lulciochą.
Nawet Pani Doktor nie przypuszczała, że Ramcia tak szybko poczuje , że jest u siebie.
Ola spadłaś nam z nieba.
Buziaki dla Gai i głaski dla psiej ferajny.
Ola spadłaś nam z nieba przede wszytskim Bombonierce łzy same płyną jeszcze tylko
Ogromne brawa za to, że sunia odżyła. Nareszcie ma wspaniały dom. Bardzo się cieszę, że trafiła do Ciebie. Jesteś wielka.
Wielka .... co tu duzo gadac....BRAWO...Podziwiam
Witajcie. Została sama z Marcinem. Pierwszego dnia uciekała na jego widok do budy (widać dla niej paskudny jakiś ), w niedzielę z rana za innymi podreptała do szopki po drewno, obserwowała go, nawet prawie polubiła, ale „ na ty jeszcze przechodzić nie będziemy”. Po moim powrocie chciała się witać dłużej, ale wciąganie jej na siłę było błędem, raz się dała osaczyć i teraz się obawia podstępu . Niech siedzi. W piątek wieczorem było cieplutko, wiał wiatr, a my dwie na progu siedzimy, objęte obok siebie, patrzymy na nocny ogród, a tu gałąź nagle zastukała w budę. I nasza sunia wstała niespiesznie, dostojnym krokiem (nie jak owczarek, co zaraz leci i na wszelki wypadek gębę pruje)poszła sprawdzić co to było. Scena pełna mocy i spokoju. Cały czas mam ją przed oczami. Ten pies czuje się u siebie. Nawet Gucia tłamsi , jak tylko duży małego potrafi, ale nocują razem, a Fikus sam.(Znów podglądałam i widziałam skąd wybiegły).Dobrze, że jest za tłusta, bo żeby dostać jedzonko MUSI przełamać strach i wejść do domu (Izunia pewnie nie śpi martwiąc się, że panna zdziczeje).Pomyślałam, że najwyżej schudnie, ale łakomstwo silniejsze i przyszła (800 razy sprawdzała, czy drzwi otwarte i można czmychnąć ). Przynajmniej nie utyje, bo wszystko spaliła podczas tych wędrówek. Ciągle tarza się w śniegu. Causki. Bom,bom.
i jeszcze jeden promyk Fikusola usciskaj Niunię
Ola , ja już tak mam ,że wciąż o coś się martwię , sama wymyślam powody...jednak mimo to jestem spokojna , wiem, ze wiesz co robić. Wiem ,że potrzeba czasu, choć już po kilku dniach jest niewiarygodnie dobrze.
Zadziwia mnie jednak zachowanie Ramony, bo u mnie bała się wychodzić z domu, tylko siku i czmych do domu. Z Leonem chętnie biegała po ogrodzie , ale i tak dobijała się do mnie do domu.
U Ciebie jest inaczej, w ogrodzie szaleje , biega i wariuje z psami, do domu wchodzi z uprzednim silnym przemyśleniem -wejść, czy lepiej nie. Może to rzeczywiście tak jak rozmawiałyśmy, Twój wyjazd zmylił jej obraz waszej codzienności jaką juz poznałą, może to to , nie wiem.
Ważne , że jest łakomczuchem , nigdy nie odmówi sobie wejścia do domu , bo tam czeka jedzonko , najważniejsze jest jednak to, by chciała do Was.
Wiem ,że tak będzie i nie niecierpliwie się, wiem ,że masz swoje sposoby. Bedzie dobrze , a nawet cudownie .Marudze tak ze względu na nią , ale i ze względu na Was , bo bardzo chcę byście poczuli jaka jest naprawdę wspaniała, przyjazna , niezwykle oddana.
Izunia czytając wiadomości od Bomboma to poprostu....ech dech zapiera Pani Olu bardzo, bardzo Pani dziękujemy, nie potrafię nazwac tego co Pani robi dla tego psa, nie łatwo z "psychicznym"psem, jeszcze raz dziękuję
Zjadła lek, pcha się pierwsza i tak śmiesznie sapie. Fajnie tu z Wami.Też bywam w Krakowie to i robalo-smoki mnie dotyczą. Nie zostawiajcie mnie na ich pastwę!!! Jak się ociepli zapraszam na co kto lubi Organizuję aparat, bo nie mam cyfrówki.Coś wymyślę.
...ależ fanie , że się poznałyśmy,że teraz wszyscy znać się będziemy... robala trzeba będzie utłuc
Moi drodzy, taki, co by się oparł swobodzie, miłości i przysmakom, gdy jest nieobżarty , to się w Bombonierce nie objawił. Pęka coraz bardziej, łasi się w kuchni, uważa, żeby inne nie dostały więcej kąsków. I cały czas ma na oku podwórko!!! Chyba jakieś zaległości nadrabia, a mnie to urzeka, bo Fikus w domu łeb chowa mi pod pachę „teraz ty popilnuj mnie”. Sapie, tupie, jest zaborcza, macha pupką. Kocham ją. Bom,bom. Nie zdziczy sie, przysięgam, ale NA PEWNO schudnie, spaślak jeden. Bom.
Co przeczytam nowe wieści to japa sama mi się śmieje... Ola
ależ ta Bombonierka miała szczęście -cudnie piszesz Olu -już Cię kocham
ponieważ nie utłukłyśmy robala z Izunią tak na całkiem to też się wpraszam i mam aparat i samochód, który jeszcze jeździ, tylko kiedy będzie ciepło?
Ciepło już jest, wszak świat wewnętrzny najważniejszy.Sobota bardzo chętnie.
A te ancymony jakiegoś gołębia upolowały, tylko pióra leżą, ale solidarnie milczą kto i co,małpiszony, jedna Pikusia niewinna bo w domu zamknięta była, ale potem wróbla goniła.Czyli każdemu inny rozmiar. Siebie warte drapieżniki. Bom, bom.
EEE, w sobotę mam szkołę. Teraz to ze trzy soboty egzaminy, ale co się odwlecze...jeszcze Cię z Izunią najedziemy
?piegowałam je chytrze i byłam strasznie cwana.Zaszłam cicho i po ciemku do ogrodu, ale spokój mglisty mną owładnął i zamiast iść dalej, stanęłam na progu.
I pies sąsiada zagadał, Pika przyleciała, bo z takim wsparciem, to pierwszy marines na podwórku, za nią reszta i tyle. A sapanie, a causki, a wszystko, a moje z tyłu czekają, aż ona się nasyci, jakby wiedziały, że na razie musi więcej. One mają genetycznie czuły punkt przy ogonie, jak drapię mocno pazurami, to Bombka tupie, sapie, no orgazm jakiś,Arka sama się nadstawiała, świntuchy.Iza, ja jej zdjęłam obrożę, ile mogłam wytrzymałam, mi powietrza brakuje, duszę się w taśmie na szyi, już gania jak reszta, WYBACZ !!! (bo kazałaś inaczej,oj,oj)
mam sąsiadkę, wilkopodobną, ganiają się i pyskują, i dużo z tego frajdy, bo i biegi i awantury, piórek stroszenie, a Bombka nie wiedziała, że to inna forma sympatii i jak rano do niej przez siatkę ruszyła w obronie reszty, to Kama odwrót, dość konkretnie zagadała nasza niunia. A teraz gania z nimi wzdłuż siatki, a kalorie lecą, ha!! To ja je zostawiłam i drugą stroną do domu myk, myk , bo zajęte, to chociaż dziecko do snu zapędzę, a ONA CZEKAŁA NA MNIE, SKˇD WIEDZIAŁA ŻE SIĘ PRZEKRADAM Z DRUGIEJ STRONY??? ROTTKI PONAD WSZYSTKO. Bom, bom, a kto nie docenia, gupi jest.
Uwielbiam czytac takie wiadomosci...caluski od Dianki
Zgadzam się, super się Was czyta
Oj tak, wiem jak dyszy -uśmiecha się całym uzębieniem , jak tupie łapka za łapką, jak lubi masaż kupra, jest niemożliwa . Kurcze zazdroszczę Ci że jest Twoja ,że masz ich tyle, ja też bym tak chciała..
Z obrożą -to jest tak ,że kiedy wystraszona wybiegnie poza ogrodzenie to mała szansa ,że ją znajdziesz ,adresatka jest jakąś szansą dla psa. Pozostaje mi jednak wierzyć, że nie będzie miała nigdy takiej okazji, poza tym wiem ,że kiedy już całkowicie zatraci się w szczęściu i bezpieczeństwie swego nowego, obecnego domu ,to nigdzie nie będzie w strachu uciekac tylko wręcz chowac się w domu.
Dzięki po stokroć za nadzwyczajną opiekę dla niej.
ROTTKI PONAD WSZYSTKO. ot i godne sprawy podsumowanie jest
Kochani, ja nic aż takiego nie robię, żeby tak dziękować, sami tacy jesteście, po prostu w morzu zła na świecie są radosne wyspy i tam można liczyć na chwilowe wytchnienie.
Wiosna idzie i oczywiście jeża musiały zdybać, przyniosły pod dom, na szczęście żywego wyprosiłam do sąsiadów i podreptał, czyli nieuszkodzony. Odrobaczyłam wszystkie i odpchliłam kropelkowo, sama się nadstawiała, ale po śniadanku do budy chyłkiem, bo 'kocham cię, ale teraz pospać muszę".
I napiszę uczciwie w tajemnicy, tylko dla Was, - boli mnie fakt, że tyle ich jeszcze pomocy potrzebuje, że nie można tak jakoś raz na zawsze i wszystkim....
DZIEKI ZA TO CO ROBICIE I KOCHAM WAS. Bom, bom,bom.
Nie będzie już chyba dnia żebym nie zajrzała do tego watku
Ps. akacha, anibal bardzo Was przepraszam, nie zrobiłam jednej waznej rzeczy, w tym całym szaleństwie, euforii nie powiedziałam dziękuje.
Poprawiam się wiec i bardzo, ale to bardzo dziękuje za nieustanne promowanie Ramony, za pierwsze rozmowy z Olą , wczesniejsze z innymi osobami i za to że czas jekiś była na głównej stronie i za to rzecz jasna, że dzieki stronie Ola odnalazła Ramonę.
akacha, anibal bardzo Was przepraszam, nie zrobiłam jednej waznej rzeczy, w tym całym szaleństwie, euforii nie powiedziałam dziękuje. oszalałaś kobeito?? powiedz proszę, ze oszalałaś
Izuś jesteś najkochańsza w świecie. A w piątek jadę do Andrzejowa obfotografować jakieś trzy opuszczone, podobno podtruwane rottki i Wiktoria-Bagira-Sara nie będzie musiała gnać z Łasku. Już jestem pożyteczna, Bom bom.
Izuś jesteś najkochańsza w świecie. A w piątek jadę do Andrzejowa obfotografować jakieś trzy opuszczone, podobno podtruwane rottki i Wiktoria-Bagira-Sara nie będzie musiała gnać z Łasku. Już jestem pożyteczna, Bom bom.
Jak to usunąć?
obfotografować jakieś trzy opuszczone, podobno podtruwane rottki i Wiktoria-Bagira-Sara nie będzie musiała gnać z Łasku. Już jestem pożyteczna, Bom bom. Haha Olu, no prosze, dzisiaj z Wiktorią gadałyśmy, prosiam ją o to i prosze - dzieje sie dalej . Dzieki
Ola pamiętaj, że to wciąga i już nigdy potem nie można przestać. Zastanów się kobieto
A niech wciąga, przynajmniej człowiek umrze spełniony, Andrzejów jest tuż koło mnie.
Ja też umre spełniona, ale jeszcze duuuużo spełniania przed nami.
Buziaki dla całej rodzinki.
"suchy chleb, to niech sama sobie je, mądralina, nie po to wchodzę do domu, żeby chrupki dostać, Gucio ma pysiek spiczasty, to niech wcina, ja nie będę, jakem Bomboniera, bom"
W tym Andrzejowie na rupiecisku dwa prawie rottki (pies bardziej, ogoniasty, sunia więcej wilk) śpią pod nysą, pseudobudy z blachy, właściciel pewnie je mnożył i jako rottki sprzedawał. (sam teraz na raka umiera, ale zrzeczenie psów podpisał)Pani Łucja dokarmia je i są tłuste, ale bardzo dzikie, wyszły dopiero po półgodzinie, był jeszcze młody, zadręczony, zawieżli go do schronu na 'Uroczej (tam wiozłyśmy z Izą sznauceroidalnego- opędzlował jajecznicę z patelni i kanapki mojej córki w kuchni, gdzie był zamknięty, gdy Bombka instalowała się w łazience, i pyskował do moich tamtych!!!). Na uroczej jest podobno nowa rottka z papierami i i ten Lizak z Andrzejowa bez papierów, ale tam są dobre bardzo warunki. Te dwa są strasznie tchóżliwe. Jak wlazły pod ten wrak, to nie ma ich, zniknęły.
Spanie w lazience schowałam, bo to nie ma co. Miał być pluszak i spać ze mną, a jest obrońca nas wszystkich i stróż. Oszukaństwo jakieś. Bom.
Niewtajemniczeni pewnie nic nie rozumieją
O Andrzejowie zrobię oddzielny wątek -dzięki Olu, że tam byłaś.
Sznaucerowaty to pies , którego uratowała Aga P. w drodze po Kalisiaki,w tym samym czasie kiedy odwoziłyśmy Ramonkę do nowego domu do Oli.
Potem wspólnie z Olą umieściłyśmy szmnaucerowatego w Przytulisku Medor ( przed wyjazdem sznaucerowały zeżarł nam śniadanie) Trzba przyznać, że w tym przytulisku psy mają dobre warunki i opiekę, tam tez poznałyśmy jednego z psów zabranych z Andrzejowa, jak się teraz okazuje reszta psów jest nadal w Andrzejowie na pustym placu pełnym rupieci,sa same, żyją bo w okolicy mieszka dobra kobieta, która je dokarmia.
Już to pisałam, ale będę się powtarzać -Ola spadłas nam z nieba.
A co do naszej ukochanej Bomeczki to ja jej od tej strony nie znałam, a już z tym stróżowaniem to wogóle nic nie rozumiem, wreszcie chyba przestała bac się przestrzeni. U mnie do łóżka chętna była ,nie raz dooopsko na poduszke pchała,nawet do mojego Marcina chętnie na kanapę właziła i filmy oglądała, a teraz tylko lata jak strzała po całym ogrodzie.Około roku miała ograniczony ruch, bo bardzo sie bała, teraz to wszystko odrabia.
To jest to jej szczęście,. mam taką nadzieję, oby to nie był sposób unikania ludzi, ale skoro juz chętnie sama wchodzi do domu , wybrzydza jedzenie ,to oznacza raczej , że wszystko jest ok.
Mój Skarb, o takim życiu dla niej nawet nie marzyłam.
Tę panią sąsiad dowozi z drugiego końca Łodzi!!! A ja wieczorem wstawię zdjęcia ręką Marcina.
ich wątek jest na forum sky ale ja nie umiem trafić a wiem od Wiktorii gdzieś jako 3 temat w psach do adopcji,szukam, ćwok ze mnie,oj oj
Ola tu jest wątek o tych psach http://www.forum.rottweil...p?p=42478#42478
Ola jak szukasz wątku to najpierw zaglądaj tu, musisz wybrać dział, bo np. Ramona jest już psem w nowym domu , a np. Psy z Andrzejowa sa psami w potrzebie.
http://www.forum.rottweiler.sky.pl/index.php?c=25
trudne to nie jest a teraz wszyscy jawnie przeczytają o gamoństwie moim
(najwyżej Bombce podbiorę z tych antydepresantów )
nie szalej
Ludzie, ludziska!!!merda ogonem na widok Marcina, nie ucieka do budy, przyjmuję zakłady, kiedy pozwoli się pogłaskać!!
Cudo.
Ola może wykorzystaj to , może jutro jakbyście mieli czas w ciągu dnia , to może weź psy do domu tak na trochę, niech Bombka zobaczy ,że w domu z Wami tez jest fajnie,tak żeby mogła obserwować ,że je głaszczecie, że przytulacie,albo wręcz ignorujecie, gdy życie domowe zwyczajnie trwa , z psami zawsze odważniejsza będzie. Co o tym myślisz ? Czym więcej będzie z Wami tym szybciej będzie bezgranicznie Wam ufać , a przeciez o to tu chodzi, musi być pewna, że nawet jeśli coś nieznanego, coś złego ją spotka to Wy ją uratujecie, nie psy , nie kąt w którym może się spotkać tylko Wy-jej ludzie.
Bardzo się cieszę,że pojęła , że Marcin też fajny jest.
Fikusola, dzieki ze tam byłaś i za fotki tez dzieki . rzepraszam, dzisiaj jak do mnie dzwoniłąs byłam - co pewnie zauwazyłas mocno zakrecona. no trafiłas mnie w momencie jak wróciłam od Marty z ogladania tygodniowego już Franka , dodatkowo z moim płaczacym przy cycu berbeciu. ale co druge słowo zrozumiałam i usłyszałam chyba wszytko prawie . Izabelah, ty już sprawdzasz te rotty w schronie? załozysz watek i wstawisz?
ha! frotki już w aparacie, ale ręki Marcina nie mam pod ręką. Jakoś mi nie widzi się to na siłę przyzwyczajanie, bo to jeszcze za wcześnie, dopiero dziś 2 tydzień, a postępy i tak nas wszystkich powalają. Wchodzi sama nawet do pokoju, ale potem znów ... boi się własnej odwagi (znamy to, znamy) i czmych.Musi mieć pewność, że może wyjść, gdy raz wiatr zamknął jej drzwi, to nie była szczęśliwa. Na aparat koso łypala, ale serek waniliowy je inspirował do czujności. Ona mi pochrząkiwaniem daje do zrozumienia, że jak inne dostają kąski, to ja marnuję jedzenie!!!
są już bombomfotki






extra
Miód na moje serce.
Piękności wszystkie kochane, ...ale Fikus na zdjęciu wyszedła jak sierotka jakaś ,a przecież w realu przystojniak z niego że hej !
Serek był pyszny, ale wciąż za mało Dobrze, że grubcia ma tyle ruchu ,bo z jej apetytem to w najbliższym czasie Bomba by z niej była nie Bombka
No i dziś podeszła do niego (Marcina) i nosem dotknęła, a on pod bródką podrapał, chwilę tylko, ale i tak ha! Ponadto pogryzły i rozwlokły 40 m węża i potrącę im z kieszonkowego, bo tak nie wolno.
A taka grzeczna to sunia była
Bardzo się cieszę, że już przekonała sie do Marcina.
Iza, gdybyś widziała, jak dziś do niani ruszyła!!! Gajka podziębiona po dyskotece, więc Ela w domu z nią siedzi. I rano Fikus normalnie dybał i zamknęłam go w domu myśląc, że Bombka spoko, ale nie!!! odpędzona umknęła za dom i... nagle wróciła nie dając za wygraną Z JAWNYM ZAMIAREM DOPADNIĘCIA ZADU ELI, od tyłu okrążała i musiałam wypełznąć w piżamie aby ją odgrodzić. A jaka chętna, a jaka zwarta, a skoczna, a sprytniutka, no szok, Ela kwik i obdąsana pytała, czy piątego i szóstego psa nie chcemy!!!
To jest moja B.B. czyli Boska Bombka, i nawet wybaczam jej że gardzi łożem moim.
No ja ....w szoku jestem, bojąca Ramonka już nie bojąca i do tego ma odwagę bronić terenu przed "obcymi"
Iza plisek odnajdź sie w spr leków i kontaktu z panią doktor. A Bombiszon gonił od furtki przebierańców tak, że Fikus w domu zasnął spokojnie w tym czasie, bo co będzie pracował, jeśli inni to robią.
ja to piszę, już drugi raz bo znów zjadło, a Bombik leży obok w domu, maluchy baraszkują i śmiesznie dźwięczą, jest raj. Macha pomponem, łapki daje, nawet chomika robi (siad na zadku i obie łapki proszą) kto ją tak rozpuścił! a drzwi zamknięte, bo jedzonko na dworze stygnie jeszcze pół godziny. I co, i co Wy na to??? a ja się śledzi objadłami brzuch mnie boli, o.
Wygląda na to , że masz więcej cierpliwości ode mnie , a rezultat taki sam.
Bardzo się cieszę, że ona chce z Wami byc, że daje łapki ,ze kręci pomponem, ona słodka jest i wreszcie pokazuje to wszystko co ma w sobie.
kto ją tak rozpuścił ja nie wiem....
jak będziesz tak kłamać, to Ci ogonek wyrośnie!!!
I nie zmyślaj w innym wątku, że taki anioł ta Bombka, bo u mnie się tak by nie zdążyła rozpuścić. Myślę, że ogonek już masz !!!
izabellah, Fikusola, czy Wy na pewno piszecie o tym samym psie
Ktoś podmienił Ramone
Raczej by pognała tego, co by wszedł ją tykać...a jak nie ona, to Fikus. jutro rodzice moi przybywają hi,hi,hi ale jednak do Marcina dystans jest i makrela owszem,ale nie od razu, tak łatwo nie ma. Nieźle dał jej chłop jakiś w kość...
Wczoraj zmieniłam taktykę: Fikuśnik je na dworze a Bombom w domu. Gdy weszła, zamknęłam drzwi. Postawiłam miskę i na chwilę uchyliłam bo zaklinowała się wycieraczka a niunia czmychnąć chciała. Ja swoje, ona swoje, a już ją trochę znam i nie dałam się wykiwać. Została usidlona.(Nie mogę jej ustępować, sami wiecie, jak jest). Poszłam do domu, tzn. na pokoje, wracam, a ona siedzi jak dzik, jedzonko w misce, musiałam wygłaskać i dawać z ręki. Zjadła, ale cały czas była spięta. Ja się pytam, co temu psu robiono kiedyś, bo normalnie serce pęka.... Ale spoko. Rodziców moich chętnie obszczekała, a gdy wychodzili, próbowała się zasadzać... ona jest cwana i skoczna, muszę pomyśleć co począć, bo czuję, że kiedyś uzna że mnie ominie i kogoś dopadnie! A całkiem później Marcin wyniósł niezwykłej pyszności kąski, przywiezione przez ojca, niunia nie patrzyła, kto daje tylko siłą między inne i po kąskach. Pozwala się drapać pod szyjką i czerpie z tego przyjemność, a Marcin się puszy, jakby jajo zniósł. causki.
Olunia piękne dzieki za wieści...fajnie to czytać
Ps. Rozmawiałaś z Panią Doktor ?
No, już jawnie gna po szyjkowe drapanie, bo czuje że stracić może... Marcin dumnie to obwieścił po powrocie z szopki. Jeszcze nie gadałam, bo miałam sporo domowych zamętów (m. in. kaskada z czekolady i owoce na patykach w niej maczane), ale jutro będę dzwonkować do skutku
-
Tematy
- intruz
- Kawa - 4-mies. mix czarnego labradora - pilnie szuka domu
- Piekny i cudowny rottek z Wawy szuka domu. Grozi schronisko.
- [DAM PRACĘ] Praca w domu ( 2tys -5tys miesiecznie)
- ARES-PIĘKNY, MASYWNY ROTTEK SZUKA DOBREGO DOMU!
- MUSZKA śliczna mała krótkowłosa sunia szuka domu
- Dąbrowa Górnicza - RAPTOR szuka nowego super domu!!!
- Dwie 2-letnie sunie - siostry pilnie szukają domu
- MARGO-WSPANIAŁA, ?LICZNA I DELIKATNA ROTTKA SZUKA DOMU!
- =SOS= BRUTUS 4lata z Gdyni pilnie szuka domu!
- Burbon totalna bida rottek pilnie szuka domu