ďťż

intruz

Heh, przewrażliwieni ludzie nie powinni zbliżać się do zwierząt.
Byłam w niedz. w schronisku w Klembowie, koleżanka szukała sobie małego pieska. (Jak "koleżanka" zechce się ujawnić, to sama to zrobi. ) Warunki straszne, na Paluchu beczałam jak głupia (moja pierwsza wizyta w schronisku :|), ale tam to... Horror, po nocach będzie mi się to śnić... Te budy z kratami w wejściu, te wysunięte psie łapki, te pyszczki w zakratowanych wywietrznikach, te oczy, te piski - nawet teraz siedzę i ryczę... Za pozbywanie się psów, które muszą trafiać w takie warunki, czy nawet paluchowe "luksusy", powinna obowiązywać kara powolnej śmierci! Przykro powiedzieć, ale coraz bardziej wstydzę się tego, że jestem człowiekiem...
Wyszłam stamtąd, nie miałam siły patrzeć, wiedząc, że nie pomogę, żebym nie wiem jak bardzo chciała... Znajomi wybrali sobie pieska, śliczną czarną młodziutką sunię. Wygadali się, że w klatce została jej siostra. No i heh, zgłupiałam całkiem.
Teoretycznie (teoretycznie, bo nie wierzę w to ) psy nie rozumują po ludzku, ale jak sobie pomyślałam, że ta sunia zostanie tam całkiem sama, że szanse na adopcję ma nikłe (ok. 3-5 psów w miesiącu...?! ), że jej siostra "wygrała", bo wyszła z klatki pierwsza, bo jest mniejsza, bo... bo tak naprawdę zdecydował przypadek... Gdyby było ich kilka, albo gdyby miała choć matkę, gdyby została z kimkolwiek i wiedziałabym, że kilku psom nie mam szansy pomóc... Ale ona była taka samiuteńka i musiało być jej tak strasznie źle...
Wymiękłam, zanim tamta sunia dostała "wypis" z więzienia, ja zabrałam jej siostrę - no i siedzi teraz u mnie...
"Drobny" problem polega na tym, że mam już dożycę-staruszkę i małego zazdrosnego kundla, razem ich trzymać nie mogę... :/ Izolowanie ich w mieszkaniu jest kłopotliwe, sunia musi siedzieć w jednym pokoju, co ją nudzi. Z dożycą się teoretycznie dogaduje, ale że jest młoda i ruchliwa, więc bywa wkurzająca - i dziś już prawie oberwała.
Mała sucz też myśl, jak się dobrać do chudego tyłka "intruza", jest strasznie zazdrosna, więc boję się, że w końcu źle się to skończy...
Zresztą, nie stać nas na trzeciego psa, chorująca dożyca wystarczy. A jeszcze tata przed zabiegiem na oczy, mama w sanatorium, trzy psy spadną na mnie i siostrę, więc Sajgon... Nie żałuję, że ją zabrałam, nie mogłabym spać spokojnie - ale jak najpilniej poszukuję jej teraz domu lub DT.
Nie chcę wciskać jej "byle komu", pies musi iść oczywiście w dobre ręce, do kogoś, kto wie, że szczeniak sika, gryzie i jest upierdliwy - nie tylko słodki. Chcę podpisać umowę adopcyjną, no i w odpowiednim czasie sterylizacja.
Może znacie kogoś, kto szuka małego szczeniaka? Podobna do labradora, właściciel labka z sąsiedztwa wziął ją za rasową, dopóki nie obejrzał z bliska. Ludzie przystają, głaszczą, zachwycają się, biorą nawet numer, ale po pierwszym zachwycie przychodzi chwila rozsądku i nic z tego... Ma swoją dogomanię:
http://www.dogomania.pl/t...lnie-szuka-domu
i psiąkość:
http://psiakosc.com/forum/showthread.php?t=2702
założę jej Allegro, pisałam do Fundacji od labków, znajomi rozsyłają sobie informację...
Proszę, proszę, proszę - popytajcie znajomych, może przyjdzie Wam do głowy ktoś, kto szuka młodego psiaka... Poza szczenięcą upierdliwością jest urocza, chodzi za mną krok w krok, bawi się, aportuje, zaczepia ludzi, ale nie narzuca się - siada grzecznie i pozwala się podziwiać. Dzieci "całuje", dużych psów się boi, ale nie ucieka, pozwala się obwąchać. Jak pierwsze lody zostaną przełamane, ośmiela się (przez co dziś o mało co a oberwałaby od dożycy)... Szczeka tylko wtedy, kiedy coś ją znienacka zaniepokoi. Idealny byłby dom z rozsądnym dzieckiem w wieku gimnazjalnym (żywy szczeniak może drasnąć malucha w zabawie, osobiście nie łączyłabym małego psa i dzieciaczka) albo ze spokojnym psem, żeby ktoś suńce dotrzymywał towarzystwa.
Nie chcę się do niej przywiązać i nie chcę, żeby ona przywiązała się zbyt mocno do mnie...
Bardzo proszę Was o pomoc.
Agnieszka, rottka@wp.pl, 602 654 651

http://img97.imageshack.u...=dsc00613qc.jpg
http://yfrog.com/2pdsc00613qcjx














A to "złe koleżanki" suni

Szczegółowe informacje o Kawie:
a) wiek: 4 miesiące (data urodzenia wpisana w książeczce w schronisku to 01.03.2010, ale raczej nie jest dokładna co do dnia, zakładam, że sunia trafiła tam już jako mały szczeniak, zdjęcie w książeczce na to wskazuje, więc może być ciut młodsza)
b) stan zdrowia: Sunia była szczepiona w schronisku, za 2 tyg. potrzebne jest dodatkowe odrobaczenie, za 3 tyg. doszczepianie; stan psiaka jest dobry, ma ładną sierść, uszy, aż dziwne biorąc pod uwagę, skąd jest zabrana. Jest wychudzona, weterynarz założył, że była mocno zarobaczona i to dlatego. Trzeba karmić Puriną albo Eukanubą, czymś z górnej półki, żeby maksymalnie ją odżywić. Miała zapalenie spojówek, stąd wyłysienia wokół oczu, ale to przeszłość, teraz jest już ok. Waży 8kg, zabezpieczyłam ją na kleszcze. Nie ma biegunki, załatwia się normalnie, kilka razy dziennie, zawsze po jedzeniu. Kupiłam jej karmę, którą polecił mi pan w sklepie - 60zł za paczkę na ok. tydzień. Chcę ją tak odżywiać ok. 2-3 tyg., jeśli uzbieram pieniądze, później przestawić na Purinę. Mam nadzieję, że do tego czasu psiak znajdzie już dom - karmę oddam razem z nią.
c) zachowanie w domu i podczas transportu:
Podróżowała na trasie Klembów-Warszawa z siostrą. Musiały trochę wcześniej jeść, bo obie zwróciły jedzenie, siusiały też (podróż trwała ok. 1.5 godz. licząc z postojem) i załatwiły się. Poza tym były grzeczne, nie piszczały, nie skakały, leżały albo spacerowały, wyglądały przez okna. Myślę, że gdyby miała pusty żołądek, podróż odbyłaby się bez dodatkowych "atrakcji". Ogólnie do samochodu podchodzi chętnie, zaglądała z ciekawością.
W domu jest cicha, szczeka tylko wtedy, kiedy coś ją zaniepokoi, albo np. ktoś gwałtownie otworzy drzwi od korytarza. Noc przesypia, żadnych pisków ani awantur. Śpię w tym samym pokoju, na antresoli, czyli nad psem - nie płacze, kiedy się kładę, nie próbuje ściągnąć mnie na dół, do siebie. Rano czeka już, kiedy wstaję i wtedy już nie chce, żebym spała, jazgotu nie ma, ale popisukje. Chodzi za mną krok w krok, nie lubi kiedy wychodzę z pokoju i zamykam jej drzwi przed nosem, ale się nie awanturuje. Jak wracam, siedzi pod drzwiami i patrzy, czy coś dla niej mam. Ma swoją ulubioną zabawkę, drewnianą piłkę z dzwonkiem, taką dla fretek. Goni za nią, aportuje, na spacerze też. Kupiłam jej kość sznurkową, ale mniej to ją interesuje - woli stare skórzane kapcie. Bawi się gazetami, walczy z mopem i rwie torebki reklamowe, kiedy przy niej sprzątam. Kiedy się znudzi, idzie spać. Ma kocyk ale raczej rzadko na nim śpi, chyba, że położę go przy swoich nogach. Śpi przy mnie, albo kładzie się wyciągnięta gdzieś na podłodze. Mieszka w pokoju, gdzie stoi woliera z szynszylami - pies sąsiadów wył do nich niesamowicie, ona się nie interesuje. Czasem podejdzie i popatrzy, ale szybko się nudzi.
Jak to szczeniak, próbuje swoje zęby na meblach, smakują jej nogi drewnianego stołka - ogólnie ma jakąś słabość do drewna. Ew. plastiku, ale to rzadziej. Może dlatego, że wymienia akurat zęby, już trzy znalazłam. Zostawiona sama w pokoju na krótki czas nie niszczy, czeka na mnie. Na dłużej sama nie zostawała. Sporo pije, jest niesamowicie żarłoczna - karmię ją w kilku małych porcjach, żeby nie przesadzić po schroniskowej diecie. Niestety, załatwia się w domu. Całe życie sikała pod siebie w kojcu, więc nie widzi potrzeby, żeby coś zmieniać. Może spacerować nawet 3 godziny, wtedy z potrzeby zrobi kupkę, ale wysika się i tak po powrocie do domu. Nawet w trakcie sikania nie da się jej wynieść, bo przeczeka, wróci i pójdzie w kąt... Nie znam się na szczeniakach, nie wiem, jak ją tego oduczyć...
Na spacerach chodzi w kółko, plącze się pod nogami, wszystko zwęsza. To trochę moja wina, nie miałam wiele kontaktu ze szczeniakami i nie bardzo wiem, jak ją na smyczy ograniczać, ale nie na siłę... Z moim kolegą szła grzecznie. Jest ciekawska. Zaczepia ludzi, ot, żeby ją pogłaskali. Inne psy ignoruje, obserwuje z daleka, nie jest typem narzucającego się zawadiaki. Nagłe dźwięki, typu pogotowie, zaciekawiają ją, ale raczej nie straszą. Panicznie za to boi się windy, która mało przyjemnie startuje i staje z głośnym trzaskiem metalu. Woli zasuwać 5 pięter po schodach, moja siostra pokazała jej tą drogę i teraz już o windzie nie ma mowy, leci do schodów.
Obrożę zaakceptowała od razu, nie walczy z nią, nie ściąga. Smycz jej nie przeszkadza, nie ciągnie, trzyma się blisko mnie, okrąża, pilnuje się moich nóg. Jest naprawdę fajnym psiakiem do mieszkania, kiedy oduczy się ją szczenięcego sikania. aha. Reaguje chyba na imię, ogólnie łatwo zwrócić jej uwagę, chętnie podchodzi. Nie boi się wanny, zagląda z ciekawością, strumień wody z prysznica ją intryguje. Pozwoliła umyć sobie łapy w misce, więc zamierzam skorzystać z okazji i wykąpać ją całą.
d) posłuszeństwo
Skacze i chce się bawić, uparcie domaga się jedzenia, próbuje wyrywać różne rzeczy (np. ubrania czy reklamówki) - ignoruję ją wtedy, odsuwam się poza jej zasięg. Uspokaja się wtedy. W zabawie potrafi ukłuć swoimi szczenięcymi szpilkami, staram się więc oduczać ją tego zachowania. W porównaniu do szczeniaka beagla, którego kiedyś mieliśmy na przechowaniu, jest niemal ideałem. Dziś kolega udowadniał mi, że nie mam podejścia do wychowywania szczeniąt - prowadził ją na smyczy i szła dużo lepiej niż przy mnie - ja po prostu boję się, że przesadzę ze stanowczością, wolę znosić jej plątanie się chwilowo.
e) stosunek do innych zwierząt
W domu są szynszyle, nie szczeka na nie, ignoruje. Kiedy hałasują karuzelą, podchodzi i ogląda, ale nie wykazuje specjalnego zainteresowania, nie próbuje dostać się do klatki, nie wydaje pisków ani innych dźwięków. Dzisiaj wąchała się z sznszylem, który na nią fuka, nie wykazywała żadnych "złych" zapędów, ot, czysta ciekawość. Od moich psów trzymam ją z daleka, spotkały się na spacerze - dożycy się bała, nie lubi, kiedy wielki pies podbiega do niej gwałtownie i wpycha się z nosem, widać, że jest mocno niepewna - nie kładzie się na plecy, zamiera w bezruchu, kuli ogon, strzyże uszami. Do mniejszych psów podchodzi spokojnie, obwąchują się. Duże i spokojne zresztą też. Kiedy zbyt radośnie zaczepiał ją labrador, naszczekała na niego, ale nie warczy ani nie gryzie. W domu podobno raz naszczekała na dożycę i ta uciekła. Interesują ją inne psy na spacerze, ale sama się nie naprasza, nie podchodzi, czeka na ich ruch. Nie wykazuje agresji. Kiedy dłużej staję obok jakiegoś psa, który nie ma ochoty do niej podejść, nie interesuje się nim zupełnie. Myślę, że towarzystwo drugiego psa dobrze by jej zrobiło - nauczyłaby się bawić i nie byłaby sama. Tylko musi być spokojny, żeby jej się nie narzucał i żeby nie reagował złością na narzucającego się mu szczeniaka. Dzisiaj Kawa łaziła po domu za naszą dożycą, wszystko było ok., ale jak poczuła się zbyt pewnie i snuła za nią jak cień, Tamaryna się wkurzyła i mogło być niefajnie. Dobrze, że małą sukę zamknęłam wcześniej, bo zrobiłaby aferę z zazdrości i na bank mała solidnie by oberwała od mojego duetu. Czyli pozostaje zamknięcie.
f) stosunek do dzieci
Na spacerze zaczepia ludzi, wybiera młode małżeństwa, ma jakieś takie upodobanie. Lubi, kiedy się nią zachwycają i głaszczą, ale nie skacze czy nie okazuje jakiegoś szału radości. Po prostu plącze się pod nogami, aż ktoś zwróci na nią uwagę, pochyli się i pogłaszcze. Pomacha ogonem i na tym kończy się jej zaangażowanie. Później ma ochotę odprowadzać tych ludzi, odwraca się za nimi, kiedy odchodzą. (Jakby wiedziała, że jest do adopcji ) Do dzieci ma taki sam stosunek, nie różnicuje - mały czy duży człowiek. Zatrzymała się przy niej kobieta z wózkiem, zachęciła synka, żeby pogłaskał psa, więc mała wsadziła nos do wózka i wylizała mu nóżki. Kiedy się rozhasa, może jednak zadrasnąć czy drapnąć malucha, kiedy skacze i podgryza, jak to szczeniak, lepiej więc, żeby dziecko było w wieku min. podstawówki i wiedziało jak bawić się z psem. Nie znaczy to, że z młodszym się nie dogada. Jest bardzo energiczna, więc młode towarzystwo na pewno jej nie zaszkodzi, miałaby z kim ganiać za piłeczką.
g) miejsce pobytu psa: Warszawa, Centrum
h) dane kontaktowe: Agnieszka, 602 654 651


Kawa w nowym domu! Oby było jej dobrze, żeby była kochana, szczęśliwa i radosna... Wzięła ją pani ze sklepu pod domem, przypadek, że się zgadałyśmy. Chciałam zostawić ogłoszenie o psie do adopcji, pani się zainteresowała no i umowa już podpisana, piesek poszedł do nowego domu, oby wszystko się ładnie poukładało... Pani młoda, ma córeczkę 1.5 roku zakochaną w psach, mieszkają z rodziną w mieszkaniu przy parku, więc Kawa powinna być szczęśliwa. Poszła z nowym panem i nawet na mnie nie spojrzała... Trochę smutno w domu... Ale jaki spokój. Psy i szynszyle szczęśliwe, a ja wyjeżdżam na urlop.
Kawa w nowym domu! Oby było jej dobrze, żeby była kochana, szczęśliwa i radosna... Wzięła ją pani ze sklepu pod domem, przypadek, że się zgadałyśmy. Chciałam zostawić ogłoszenie o psie do adopcji, pani się zainteresowała no i umowa już podpisana, piesek poszedł do nowego domu, oby wszystko się ładnie poukładało... Pani młoda, ma córeczkę 1.5 roku zakochaną w psach, mieszkają z rodziną w mieszkaniu przy parku, więc Kawa powinna być szczęśliwa. Poszła z nowym panem i nawet na mnie nie spojrzała... Trochę smutno w domu... Ale jaki spokój. Psy i szynszyle szczęśliwe, a ja wyjeżdżam na urlop.




Kawa w nowym domku, zdjęcia słabe, bo był już wieczór i lampa się włączała, a Kawa (Kama obecnie) wiercipięta, nie lubi pozować. Zadomowiła się, łobuzuje, próbuje włazić do łóżka, co wieczór sprawdza, na ile może sobie pozwolić - co z tego, że wczoraj ją wyrzucili, skoro dziś jest nowy dzień, a nuż się uda... Ma maskotki do męczenia, lubi spać na dolnej półce stolika od kawy, aportuje, podgryza. Lubi bawić się z wnuczką pani, ganiają razem po mieszkaniu, a z synem jeździ na działkę. Martwi mnie tylko, że łobuzica pyszczy do innych psów... U mnie nie okazywała entuzjazmu, ale z małymi się bawiła, duże ostatecznie tolerowała, a pyszczyła tylko z daleka. Teraz podobno cała się jeży i robi awantury nawet z odległości... Wyjątek robi dla znajomego wilczura, ogólnie paradoksalnie częściej potrafi dogadać się z dużymi psami niż z drobiazgiem, chociaż do amstaffów startuje dzielnie. Trzeba ją tego oduczyć, bo jak dorośnie, będzie niefajnie.
Zawiozłam jej adresatkę, na dniach trzeba ją odrobaczyć i zaszczepić. Niewiele przybrała na wadze, ale nie jest już tak strasznie chuda.
Śliczny mały zbój.

Co robić z szczeniorem-agresorem...?? Poradziłam nie trzymanie jej kurczowo na smyczy, ale tego podobno i tak nie robią, plus próba kontaktu z łagodnymi psami, które jej nie dziabną zirytowane. Ale to trochę mało...


http://labrador.terramail.pl/rozu/agre.html tekst o agresji m.in szczeniakow
O, dziękuję. Zrobię im z tego instrukcję postępowania i podrzucę w tygodniu.
Będą mieli dwa psy rodziny na przechowaniu, więc akurat dobry moment na treningi.