ďťż

intruz

Otwieram wątek nastepnej suni szukajacej domu.
Zula jest podopieczną Pomorskiej Fundacji Rottka. Od kwietnia przebywala w schronisku w Koszalinie, gdzie trafiła z malutkimi szczenietami. Odkarmila je, maluchy znalazły domy, a Zula trasą ciężką i kombinowną dotarła do Warszawy.

Pierwsze zdjęcia





I troszkę informacji o Zuli, mało, bo znamy sie od piątku.
Na pytanie o wiek pani doktor stwierdzila, że to młoda suka. To dość duży przedział wiekowy, ale Zulka i z zachowania jest młoda. Mój typ to 4 lata. Wyglada teraz jak nieszczęście, ludzie sie za nami troszke oglądają, ma w bardzo złym stanie sierść, polamaną, w wielu miejscach właściwie tylko podszerstek. Ale myśle, że w Zuli tkwi piękna sunia i za jakiś miesiąc będzie ją juz trochę widać
Z charakteru grzeczniutka wobec wszystkich dotąd spotkanych ludzi, strasznie cieszy ją każde zainteresowanie. Nadstawia sie do pieszczot, pokazuje brzuchol. Grzeczna w samochodzie, zna wiele komend (siad, waruj, podaj łapę, na miejsce). Nauczona czystości, żadnego wypadku w domu!!!
W stosunku do innych psow i suk zachowuje sie nieźle, ale więcej obserwacji w przyszłości.
Bardzo sie ciesze ,że Zula jest w domu tymczasowym. Trzymam za was kciuki

Wika
rzeczywiście wyglada jak siedem nieszczęść biedulka. ale napewno szybciutko wypięknieje. dolewaj jej do karmy trochę oleju, najlepiej z pestek winogron - to wzmocni sierść


Dzięki Wika, Zuli potrzebne są pozytywne wibrcje, żeby szybciej dochodzila do siebie , bo jeszsze trochę leczenia przed nią.

A olej z pestek winogron, polecany przez specjalistki (bo poza Gosią,jeszcze Marta telefonicznie) oczywiście kupimy i będziemy informować o wynikach, pewnie nawet je obfotografujemy
na oleju są chowane oba moje psy, polecam szczerze na brak kłopotów z sierścią i skórą. oczywiście ten z pestek winogron
acha, najważniejsze! Kasi dziekujemy za domek tymczasowy dla Zuli, a opis psiaka jaki nam zaserwowała mailem rzucił mnie na kolana, taki dokładny i wyczerpujący, wraz z opisem wizyty u weta . Przed Zula duuuużo leczenia, zabiegów, operacja, sterylka itp., w tym wizyta u psiego stomatologa, ktora jest niezbędna, bardzo prosimy o pomoc dla niej, niedługo aukcja dla niej.

Kasiu mozesz spokojnie wkleic tego maila, tam jest piękny opis tego, co Zulę czeka.
No to napisze troche o zdrowku Zuli (to bedzie długi post, dla cierliwych )

Po pierwszej wizycie u weta stwierdzono: temperatura ciała w porządku, Zula została osłuchana i tu też wszystko w porządku. Tt- 104/min (to chyba oznacza ciśnienie, przepisuję z wydruku, ktory dostałam), siekacze szczeki cofnięte (wyglądają na połamane, albo nawet na wbite w głąb dziąseł i możliwe, że bolą), guzy gruczołu mlekowego po lewej stronie 2 i 3 pakiet, po prawej 4 pakiet (to do usunięcia operacyjnego, dwa guzy troszke większe od ziaren pieprzu, jeden to raczej fasolka; prawdopodobnie sa na tyle małe, że bedzie można usuwac je w trakcie jednej operacji ze sterylką, no i oczywiście do zbadania czy nie złośliwe), na prawym udzie uszypułowany guz (czyli taka narośl, wielkosci sporej śliwki, o której wiemy od początku, łatwy do usuniecia i nic groźnego, Zula ma jeszcze jedna taką narośl wielkości paznokcia, ona ginie w sierści, ale jak bedziemy usuwać to i ją. Jeszcze myślalam, ze ma coś na ogonie, ale to nie narośl, tylko taki bliznowiec, tu nic nie trzeba ruszać, niunia ma ten ogon cięty pewnie domowymi sposobami). Wychudzenie, zapalenie uszu, łupież.
Następnego dnia odebraliśmy wyniki krwi. Są takie sobie. Trzeba sprawdzć jamę brzuszną, usg zrobimy w poniedziałek, wizyta już umówiona. Później dla porządku (nawet jesli brzuch czysty, a wierzymy, że tak) rentgen klatki persiowej. Musimy tez iść z ząbkami do stomatologa.
Optymistyczna wersja zakłada, że Zula ma jakies bardzo paskudne robale. Dzisiaj niunia zakonczyła 3-dniowe przyjmowanie aniprazolu, za 10 dni kolekcjonujemy kupy z trzech dni i robimy badania.
Czyli operacja wedlug najbardziej optymistycznych szacunkow za 3 tygodnie.

Zulka jest radosna, ma apetyt, ochote na spacery, chce rządzic Brombulą. Bez przerwy merda nibyogonkiem. I razem z Rottką postaramy się, żeby tak zostało jeszcze na wiele lat
Bromba , biedna ta nasza Zulka tyle przed nia zabiegów / operacji . Tyle dobrze ,że jest u was i czuje sie przynajmniej kochana. Pisz o jej postepach i prosimy o zdjęcia przy każdym dodatkowym kg jaki jej przybedzie . Duzo zdrówka zyczę dla suneczki .

Wika
Zulka, biedna ale charakterna, a energii też ma tyle, że pewnie z naszymi suńkami chętnie by za piłeczką pobiegała.

No własnie Bromba gdzie są zdjęcia? Trzeba się tą szlicznotką pochwalić
Dobrze Kasiu, że z tą ślicznotką zaznaczyłaś, że zartujesz, bo inaczej to by duże przekłamanie było
Zulci ciężko robić zdjęcia, bo jak się Zulą zajmuję, to Bromba od razu też się wpycha pod ręce, a Zulka wtedy warczy i trzeba głaskać obie, nie przerywac, co by nie było awantury
No ale pare fotek mam.
Najpierw Zula morduje namiot




A tu Zula próbuje się odprężyć mimo, że nad nią krąży Bromba

No co Ty jakie przekłamanie, na załaczonych zdjęciach wygląda całkiem korzystnie i ten uśmiechnięty pychol

W końcu którys pies zainteresował się tym namiotem, odważna Zula. Moja Lufa sie go panicznie bała, gdy chowałam tam jakieś zabawki, były bezpieczne bo Lufka omijała go z daleka.
Dzisiaj Zulka była u dentysty. Zachowywała sie grzecznie. W lecznicy był kot i Zulka w takim skupieniu kombinowała jak go zjeść, że prawie nie widziała pani doktor

Wiadomości są dobre, bo do operacji Zulki nie dojdzie nam zabieg na zębach. Co prawda siekacze po wizycie nie odrosną, ale kanaliki w ząbkach są zamknięte i poza wzmacnianiem raz w tygodniu pastą z fluorem można nic nie robić.
Za to od dzisiaj Zula znowu ma 5-6 lat.

Z dobrych wiadomości, zwłaszcza dla mnie, to dziewczyny mogą zostawać razem same. Nie ma krwi i zniszczeń.
A z ciekawostek o niuni, to Zula nie liże. Ani nas ani przedmiotów. Nie spotkałam jszcze psa tak rzadko używającego języka

W niedzielę jedziemy na wieś, będą

A w poniedziałek usg i rentgen, najważniejsze dla Zuli badania. Oby wzystko było dobrze.
Uf Kasiu, wspaniałe wiadomości
Pochmurny dzień byl dzisiaj i nie robiłam ale za to napiszę troche o Zuli
Pierwszy raz niunia była dzis, (czyli wczoraj), spuszczona ze smyczy. Jest bardzo grzeczna, nie oddala sie i przylatuje na kazde cmoknięcie Nadal jest małym dzikuskiem i powarkuje na obwachujace ja psy, ale na tym poprzestaje. Na Brombę też powarkuje, gdy jest głaskana i nie chce żeby jej przeszkadzać, albo gdy leży na posłaniu, a nadpobudliwa Bromba skacze jej nad głową. Ale moja suka nie ma instynktu samozachowawczego i gdy Zula obnaza kły, Brombula ja po nich liże
Gdy nie wchodzą w grę pieszczoty, ani posłanie, Zula to anielska cierpliwość. Dziś w samochodzie Bromba ją deptała, siedziała na niej, przepychała się, a Zula najwyżej wzdychała.
Staje sie też Zula ulubienicą mojego męża, który już proponował, żeby w wątku Zuli wstawiac fotki naszej rozpuszczonej Bromby, co by potem po cichu...

gdy Zula obnaza kły, Brombula ja po nich liże
hahahaha
To lizanie po kłach też miałam okazję obserwować Mój szczenior bez strachu podlizuje się do Annibala w ten sposób. Najpierw się o niego ociera i próbuje mu włożyć do pyska piłkę. Annibal reaguje warczeniem, no bo co się gówniarz wcina... Na to młody próbuje mu jakby powiedzieć: oj stary, co ty taki poważny, wyluzuj się, chcę się bawić! Potem się prewraca pod starego łapami i oczywiście próbuje dotknąć łapkami jego warczącego pyska. Wie że Annibal go nie ugryzie - to taka próba udobruchania moim zdaniem, chęć pokazania, że się jest poddanym i pokojowo nastawionym. Chyba Zuli udało się zająć pozycję "doświadczonej weteranki" i Bromba ją szanuje..
No i jest nie za dobrze
Są zmiany nowotworowe na śledzionie, co oznacza, że śledzionę trzeba wyciąć (pies jak i człowiek bez śledziony może żyć dlugo i szczęśliwie) i przebadać zmiany. Inne organy w porządku, poza wątrobą, która jest powiększona. To nie zmiana nowotworowa, ale Zula wymagać będzie specjalnej diety.
Zrobilismy też od razu rentgen płuc. I tu będziemy pewni wyniku jutro, bo, prawdopodobnie płuca są czyste, tylko nie zbyt ładne, ale dla pewności obejrzy to jeszcze jutro specjalista rentgenolog.

Jesli, nie daj Boże, coś jest i na płucach to zadne operacje nie mają już sensu.

W każdym bądź razie odkładamy na bok plany sterylizacj, bo trzeba leczyć co innego

Jutro idziemy znowu do lekarza uściślać dalsze plany

A co by nie było tak ponuro, to Zulka nie przejmuje się chorobą. Póki na świecie są jakieś koty zniesie każde badanie i to bardzo grzecznie, bo ma nad czym kombinować
Płuca czyste. Zulka ma już wstępnie umówioną operację na 23 czerwca.

Zula przez 8 dni przytyła 1,5 kilograma. Nadal jest chudziutka i ma brzydką sierść, ale już nie wygląda jakby miała za chwilę umrzeć. Na spacerkach trochę ją spuszczamy ze smyczy i Zula biega za piłeczką razem z Brombą, choć nie ma w tej konkurencji szans. Chętnie bawi się też patykami. W ogóle ma uśmiechnięty pychol i jak tylko pokonam własne problemy z pamięcią i wezmę na spacer aparat, wstawię zdjęcia Zuli Radosnej.

Jesteśmy dobrej myśli. Zulcia to kochany, drogi prawie rottek.
Kasia, foty, foty , nie zasłaniaj się tu nam niepamięcią
Zdjęcia Zuli Radosnej

Zulka jest w trakcie metamorfozy i będzie jeszcze ładniejsza








no sliczna! ale rzeczywiscie by jej mozna troche faldek oddac z naszej Zulejki
Kasiu, jest piękna!!!!!
piekność ! zupelnie nie do poznania. Nie wiem jak wy, ale ja widze na jej czole duzy, wyraźny napis "SZCZĘ?CIE" W konkursie "metamorfozy roku" mialaby duże szanse a tak w ogóle to można by załozyc wątek Metamorfozy i pokazac zdjęcia brzydkich kaczątek zmienionych w prawdziwe pieknosci.... mysle ze przykladów by nie brakowało
Pomysł Gosiaczka w sprawie "metamorfozy roku" do świetny pomysł - załozyć oddzielny dział.
Zula pieknieje w oczach a jaki pychol usmiechnięty . Pozdrowienia dla całej gromadki .
Tylko gdzie szukać jeszcze wspaniałego domku ze złotymi klamkami dla tak uroczej suni.

Wika
wika dla takiej cudownej suni domek się znajdzie na pewno, tylko z tego co zrozumialam jeszcze musi minąc kilka tygodni zanim będzie gotowa do adopcji, tak Kasiu?
Dokładnie. Myslałam,zeby ruszyc z szukaniem domu dopiero po operacji, która będzie 23.
Niestety Zulę czeka trochę krojenia i nie wiadomo ile uda sie powycinac za pierwszym razem. No i przydałoby sie w chwili szukania domku znać wyniki biopsji, żeby przyszli opiekunowie wiedzieli na czym stoją.
I mam jeszcze pytanie do forumowiczow. Zulcia cały czas ma straszny łupież, taki, że powaznie zastanawiam się nad wizytą u dermatologa, ale to dopiero po operacji. Moze jednak juz cos moglabym zrobic, jakis domowy sposob, ktory nie zaszkodzi
Zulka je dobra karmę, raz dziennie dodaję jej troszeczkę oleju z winogron. Teraz linieje co może być częsciową przyczyną, ale sypie sie z niej jak na reklamie szamponów przeciwłupieżowych. Chyba gdzieś tu na forum czytałam,że pomaga nizoral, ale boję się,że skoro to ludzki szampon, to raz pomoże, a za drugim wywoła dodatkowe uczulenie.
Totez prosimy z Zulcią o rady
I bardzo, bardzo dziękujemy za docenienie metamorfozy
Miałam podobny problem z Goją. Polecam kąpiele w szamponie leczniczym z dziegciem albo nizoralu, ale z nizoralem trzeba uważać bo rzeczywiście może uczulać - nie ma innego sposobu jak spróbować.Ważne żeby namydlona szamponem postała tak kilka minut. Takie kapiele trzeba robic co kilka dni. Jeśli zapaszek skóry jest słodkawy i ma jakieś zmiany to można podejrzewać grzybicę, warto wtedy plukac po kąpieli rozcieńczonym octem, to zakwasza skórę i tepi grzyby i bakterie. U goji było tak że zły stan skóry i włosa (łojotokowe zapalenie skóry objawiające się właśnie takim okropnym łupieżem) był po prostu odbiciem jej ogólnego wyniszczenia organizmu i na dojcie do równowagi potrzeba bylo czasu. Można podawać tak jak piszesz olej z pestek winogron . albo w tabletkach Omega-3 nienasycone kwasy tłuszczowe byle nie nie za duzo bo to obciąza watrobę. Biedna Zula ....taki remont generalny ją czeka...
remont bardzo generalny
ale napewno wszystko dobrze się skończy

co do łupieżu-koniecznie trzeba zrobić serię kąpieli. jeśli nie przeszło do tej pory, to pewnie winę ponoszą jakieś drobnoutroje, które same nie znikną ...

potwierdzam-szampon z dziegciem jest świetny...tylko zapach mniej cudowny ale grunt, że są efekty.... zresztą Dr Seidel ma dwa rodzaje szamponów-w zależności od tego, czy łupież jest suchy, czy tłusty...
Ja nie wiem czy ten łupież suchy czy tłusty , tzn chyba suchy, ale jak wygląda tłusty?

Idziemy w piątek do dr Dembele, co by jeszcze przed operacja ustalic plan dalszej matamorfozy

Na razie mamy juz wyniki badan na robale. Negatywne Karmimy Zulę hepatilem i będziemy badać serducho.
Zulka w formie. Prawie juz nie warczy na Brombę Więcej warczy na Lufę (od drugiej Kasi), którą od czasu do czasu widuje. Za to Lufa Zulę kocha i teraz ona liże Zulkę po uszach i po kłach. I to jest naprawdę komiczny widok.
Ogólnie Zula moze zamieszkać z innymi psami i sukami. Tyle, że u kogoś kto nie panikuje. Bo Zula warczy jak jest niepewna i warczy jak sie bawi. A jak jest naprawde rozbawiona to jeszcze poszczekuje
Moja Emma tez tak dyskutuje przy kazdej sposobności i całkowicie to olewam. Trzymam za suneczke kciuki , Oby była zdrowa jak rybka . Ni i niech nam pieknieje w oczach .

Wika
dr Dembele? super człowiek jeden z najbardziej lubianych przez studentów na wydziale

myślę, że już on Wam powie, gdy zobaczy ?licznotkę na żywo, co odpowiedniego dobrać na te problemy z sierścią
Jutro operacja Zuli

Zbadlismy Zuli serducho i wszystko w porządku, byliśmy dzis tez u droktora Dembele, ale zalecił wizytę przy zdjęciu szwów, co by ustalic leczenie po operacji, najlepiej w obecności chirurga

Zulka waży teraz 32 kilo i nadal jest dużo za chuda. Cudnie bawi sie z Brombą i kocha spacery. Czasem nawet nie warczy na obwachujące ja psy Pięknie biega za piłką, której nie ma szans złapać. I juz nie wszyscy sie za nami ogladają. Znaczy sie pies przynajmniej z daleka wygląda przyzwoicie

Dwukrotnie!!! liznęła mnie na dzień dobry. Za to bez przerwy nadstawia łeb do głaskania.

Linieje jak owczrek niemiecki w schronisku (jeśli nie ma takiego przysłowia to pownno powstać) Tony podszerstka.

Mąż nadal twierdzi, że wyadoptujemy Brombę

Trzymajcie za nas jutro kciuki
bedziemy trzymac za Was. powodzenia zyczymy!
Zulcia po operacji.

Wycięto jej śledzionę (wyniki histopatologii za 3 tygodnie, bo to w "ludzkim" laboratorium, a one strajkują) i została wysterylizowana. Pozbylismy sie też oczywiście obydwu szpecących narośli, małej i dużej.

Niestety mastektomia dopiero za jakiś miesiąc, pani chirurg stwierdziła, że pies to nie samochód, nie da się otworzyć z wszystkich stron i naprawić wszystkiego naraz.

Zulka, odpukać, ma się bardzo dobrze, wczoraj była na lekach poopercyjnych, dzisiaj na czopkach pyralginum. Ale macha do nas ogonkiem, śmieje się i pilnuje w kuchni (chociaż nigdy z blatu od nas nic nie dostała). Szykujemy teraz kurczaczka, bo pani dokter zleciła 3 dni gotowanego.
Chodzi w podkoszulku Adama i wygląda jak hiphopowiec

Trzeba Zuli tylko pilnować, bo jak zapomina ,że nie można, to dobiera sie do ran szytych, a poza całkiem sporą na brzuchu, ma jeszcze dwie na prawym boku, bardzo latwo osiągalne.

Postaram się później zrobić jakies zdjęcia Zuli Ubranej

Pozdrawiamy wszystkich odwiedzających wątek i trzymających za Zulcię kciuki
Kasia, bardzo się cieszę, koniecznie zdjęcia hiphopowca
Zulcia wydaje się zdrowsza niż przed operacją. Wiem, że temu operacja miała służyć, ale Zulcia zachowuje się jakby odmłodniała. Teorie mamy dwie, albo Zulkę bolała ta sledziona (czy to możliwe, ja kompletnie się nie znam, ale może ktoś wie), albo Zulcia lubi prochy

W każdym badz razie połatana psica chce biegać, bawic się, zaczepiac Brombę i trzeba jej tłumaczyć, że jest ciężko chora

I parę

Zula w Zieleni



Zula Udająca, że Nie Jest Chora





Tutaj przynajmniej leży



Kasia bombowe foty . psy są madrzejsze czasem niż nam sie wydaje, moze faktycznie wie i czuje sie lepiej, mimo pozszywania
kasia, czy Zula z kotem dpgada sie, czy rtez naprawde by zjadła? mozemy jakos sprawdzic?
W niedziele jedziemy na wieś, tam powinien być Kot, ale on jest nowy i chyba wędrowny, więc nie wiem na pewno. Jeśli będzie to napiszę, co zaobserwowałam.

W lecznicach, gdzie dotąd Zulka z nami widywała koty była niepokojąco mocno zainteresowana
zróbcie koniecznie test kota . jak bedzie niemozliwe z brku kota, zapraszam do siebie . dysponuje kotem sporym, zaprawionym w sprawie rottweilerow . chetnie poddam próbie
Kasia, szkoda, że tak daleko do Sopotu i Twojego Kota Testera

A na poważnie to coś wymyślimy
Akacha, co Ci przeskrobał kotecek?
generalnie zbiera mu się... ale tak ostatnio i ogólnie to nic. jednak kropla drązy skałę i ja jak ta skała...

e tam daleko, a Warszawy? mam wrazenie ze w sopocie sami warszawiacy
kot miskowy jako przekąska dla rottweilera. podawany od razu w jego misce:

mimo ze dosyć włochaty i ledwo tam wlazł, to nadaje się do spożycia


a na serio, to mój kot tak sygnalizuje, ze do miski nalezy nalac wody. do tej do jedzenia nie wchodzi, ale wszystkie 3 moje zwierzaki jedzą kazde ze swojego, natomiast pija z upodobaniem z tej jednej miski. jak pusta, mozna w niej znaleźć kota. charakterystyczny dźwięk wyginanego dna słychać a z w sypialni . włazi tam i siedzi z miną niewiniątka.

jak widzicie doskonały i do testów i na przekąskę.
co nowego u Zuli?
U Zulki wzystko ok
Niestety nie udalo sie zrobic testu na kota, bo sie dzikus niepokazal Musialam uwierzyc babci na slowo, ze kota mają
Jutro zdejmujemy szwy.
Wszystko goi się ładnie, a Zula radosna, je za dwoch (bardzo jest szybka i jak skonczy swoje to odgania Brombę ), biega i bawi sie. Drażni też Brombulę zabierajac jej piłeczki, które potem kisi na swoim posłaniu. Jak cos obszczeka to się cieszy i czeka na pochwałę. Straciła juz podszerstek na tulowiu i ta częśc jej sierści wygląda przyzwoicie. Zostały jeszcze cztery udka i kark.
Fajny z niej piechol, kochający wszystkich ludzi, (ale Adama najbardziej), nieźle dogadujący się z psami. W domu jest spokojniutka, uwielbia głaskanie.
Trochę ciągnie na smyczy. Spacery kocha. Lubi bawić się patykami. Nie oddala się i przychodzi na wołanie. A trzeba ją czasem odwoływać, bo chce się witać ze spacerowiczami. Nadal nas nie liże
I od czasu do czasu lubi człowiekowi beknąć prosto w nos Można przeżyć
Teraz gdzies za 3 tygodnie operacja cycuchów ( jeszcze nie rezerwowaliśmy terminu) i będzie gotowa do adopcji.
Troche już nam Zulka wrosła w rodzinę. Trudno będzie się rozstać.

Nadal nas nie liże
Matylda liże bez przerwy. To naprawde nic miłego, bo nadal śmierdzi jej z pyska.
ej dziewczyny, nijak wam dogodzic nie mozna . lize źle, nie liże dzwne

Kilka zdjęć Zulki z niedzieli.
Jak do nas przyjechała myślałam, że mamy najbrzydszego rottka świata. Teraz sierść zaczyna błyszczeć, zniknęły brązowe kępki, zanikają włosy siwe. Przez straszny przodozgryz Zula ma minę jedyną na świecie, ale nam się taka podoba .Jest długa i ma cieńsze nózki niż na rotka przystało, ale Adam nie mówi długa, mówi smuklejsza . Uroda to sprawa właściwej pespektywy, a jako, że nas Zulcia zwojowała rozszerzyły nam sie horyzonty. Niech żyją smukłe rottki !!!








ależ ona wypiękniała! czy jest gotowa do adopcji?
Wg mnie matamorfoza roku To Wasza energia pozytywna tak ją odmieniła chce jej się żyć.
Dzięki dziewczyny

Z ta adopcją to trudne pytanie, bo Zulę czeka jeszcze dalsze leczenie onkologiczne. Takze dom musiałby być szczegolny, co sie byle choróbska nie wystraszy i nie będzie mu szkoda pieniędzy na drogie leczenie psa.
Psychicznie i fizycznie Zula jest w świetnej formie. No ale jeszcze o szczegółach leczenia musze pogadać z Martą, Marta pewnie z lekarzem, także napiszę jak juz bedziemy pewni co robimy.
Przyszło nam z Adamem podjąć niełatwą decyzję. Zulka jest radosna i świetnie wygląda, ale wyniki badan śledziony wskazują na chłoniaka, lub, w najlepszej wersji, na stan przednowotworowy. Po zrobieniu dodatkowych badań krwi i usg rozpoczeliśmy z Zulą chemioterapię. Jest to lekka chemia w schemacie COP. Zula dostała wczoraj pierwszy zastrzyk, teraz jeszcze 3 co tydzień, potem co 3 tygodnie przez pół roku. Bierze tez leki doustnie. Zulę leczy dr Jagielski, onkolog cieszący się w Wawie bardzo dobrą sławą

Rottka wydała na Zulkę juz kilkaset złotych i niestety przy tym wakacyjnym nasileniu ilości psów w potrzebie nie jest w stanie finansowac tez chemioterapii. W ciągu ostatniego tygodnia badania i leki Zuli kosztowały 270 złotych, a to dopiero początek wydatków. Koszt jednej chemii to 72 złote. Dlatego prosimy o wplaty na konto Rottki z dopiskiem Zula.

Teoretycznie Zula jest do adopcji. Ale szuka wyjątkowego domu. Takiego, który kontynuowałby leczenie i takiego gdzie byłaby rozpieszczana i dopieszczana, a smutek po nas przeszedłby jej bardzo szybko. Jeśli nie mielibyśmy pewności, że dom jest własnie taki, to Zulci nie oddamy, bo choć mamy nadzieję, że terapia pomoze, nie mamy pewności i nie wiemy ile Zuli zostało czasu.
Kasiu, czy mozesz swój ostatni post umieścić na rottce w komentarzach przy Zuli? Pięknie to napisałaś, dobrze byłoby, aby inni, ktorzy mogą się zainteresować Zulą przeczytali. wstawie ją w informacjach z linkiem, mam nadzieje, ze ktos zdecyduje sie pomóc w jej chemioterapii. znalazł sie sponsor na operacje oczu u Rokisia, moze i Zula bedzie miała szczescie - bardzo w to wierzę!
Trzymamy kciuki za zdrówko Zuleczki ! Taka jest cudna
Dzieki za info na rottce . Dzięki temu dzisiaj pewna Pani zdecydowała sie na adopcje wirtualną Zuli, aby pomóc w jej leczeniu!!! Kwota z pewnościa pomoze chociaz w części na chemioterapię dla niej.

zachecam wszytskich opiekunów psów do dodawania od siebie komentarzy, jak wodać, działaja i to bardzo
Super wiadomość

Dziękujemy

A Zulcia, odpukać, początki chemii znosi bezobjawowo. Nawet apetyt jej sie nie zmniejszył ,a warto dodać, że niunia waży juz 37 kilo .

A Zulcia, odpukać, początki chemii znosi bezobjawowo. Nawet apetyt jej sie nie zmniejszył ,a warto dodać, że niunia waży juz 37 kilo .
oby tak dalej!
KASIU BROMBO! Biegnij proszę do Zulki i powiedz jej ile ma szczęścia!!! Po korespondencji z Panią od adopcji wirtualnej dostałam takiego maila. Masm nadzieję, ze bedzie mi wybaczone jego upowszechnienie, ale muszę się podzielić


Jutro wpłacę jeszcze 500zł przeznaczone na samo leczenie dla bidulki. Sama miałam dwie rottki, mamę i córkę. Matka zmarła na raka w Nowy Rok 2002 więc również przez to przechodziłam. 13-letnią jej córkę, która z każdej opresji wychodziła prawie bez szwanku (kradzież, operacja, problemy ze stawami, w marcu wylew), zabił mi w ostatni wtorek samochód na osiedlowej uliczce. Ciężko jest się nam pogodzić z jej śmiercią, bo nikt nie przypuszczał, że przejdzie na drugą stronę w ten sposób. Czuję się dokładnie tak samo, jak jeden z waszych darczyńców, którego słowa są umieszczone na stronie rottki. A dla tych zwierzaczków, najukochańszych i najmądrzejszych na świecie, jestem w stanie dużo poświęcić i zrezygnować z przyjemności, jeśli moje pieniądze w czymś im pomogą.
Pozdrawiam i życzę jak najmniej pracy i zmartwień
I podziwiam bardzo za to co robi fundacja, wolontariusze i osoby z domów tymczasowych


No i sami powiedzcie czy nie ma Aniołów!?
Mamy na chemioterapię dla Zuli i leczenie . Zresztą bromba tak mocno w to wierzyła, ze nie mogło być inaczej
No super wieści ! wielkie ukłony dla tej Pani od nas
Bardzo dziękujemy Pani Olu
Ta Pani juz się zalogowała na forum, tak więc mam nadzieję, że odnajdzie drogę do "swojej" Zuli . Bromba - Twoja zasługa tez tu jest - pięknie piszesz o Zuli, prawdziwie i bez "ściemy", widać, ze darzycie ja ogromna sympatia, to aż ludziom się chce pomagać!
otrzymalismy juz f-ry za leczenie Zuli .

mam tez komentarz na stronie od ofiarpdawczyni na leczenie Zuli i poprosze zatem o informacje :
Napiszcie proszę jak przebiega chemioterapia i co w ogóle dzieje się z Zulą?
Zulka jest po trzech chemiach. Miala tygodniowa przerwę, bo troche chorowała i brala antybiotyk. Jest niestety wyraźnie osłabiona i nie chodzimy teraz na długie spacery. We wtorek znowu chemia i potem juz planowe 3 tygodnie przerwy, takze mysle ze najgorsze bedzie wkrotce za Zulą.
Nie pisałam, bo wyjeżdżaliśmy i nie mieliśmy dostępu do netu
Kasiu dzieki za wieści
Troszke wiesci i od Zulki

Tu Zulcia na wsi, w ubiegły weekend. Pan wyprowadzil pieska na słoneczko, żeby zrobić zdjęcia, czym bardzo Zulcię zasmucił, bo w domu została Babcia... przygotowująca obiad , a Babcia bardzo się nad Zulą rozczula...

Piesek wytrzymał dwie fotki





po czym zarzadził odwrót




Teraz fotki z wczoraj. Nieco nieudolne próby uchwycenia min Zulki drapanej po cycuszkach





Czasem chemia daje Zulce w kość, ale i lepszych dni jest dużo. Dziewczynki przearanżowują wnętrze


?liczna Zulcia a w realu jeszcze ładniejsza
Dziękujemy

Pewnie, że sliczna

Dla przypomnienia Zulka pierwszego dnia w Wawie





piękna, dzielna kłapoucha bardzo Was podziwiam że tak o nią walczycie..
Fajna panna. I jaka zmiana !
Minki robi rewelacja. Oby leczenie jej pomogło. Trzymamy kciuki i przesyłamy moc serdeczności dla Was wszystkich
Dziękujemy

Zulcia to uroczy stwór i w pełni zasługuje na drugą szansę. Takze myślcie o nas, bo nam trzeba dobrych fluidów

Ale Gosiu, proszę, nie podziwiaj nas, bo nam od razu wstyd, że mamy tylko jednego na tymczasie

No i jeszcze kilka zdjęć (coś nie mogę przestać )

Zulcia na Polach Mokotowskich






Na Polach, gdzie Zulka spotyka wiele psów, ma nasza księżniczka swoja antypatię. Od pierwszego wejrzenia nie lubi suni onki. Tamta psica tez jest po przejsciach, znaleziona w strasznym stanie i przygarnięta przez znalazców i nie zrobiła nic co by mogło Zule sprowokować. A niuńka na jej widok szaleje.
Wspominam o tym, bo skoro szukamy domu idealnego, to nadmiar informacji nie zaszkodzi. Inne onki Zulka toleruje, jak i resztę psów, na dzień dobry parę warków, a potem obwąchanie zadka i łaskawe przyzwolenie na bieganie w poblizu.

Za to ludzi kocha Zulcia jak szalona, nie zdarzyła nam się sytuacja, żeby człowiek sie jej nie spodobał.
Kasiu, jest piękna! Jaką ma fajną sierść!! Trzymajcie się mocno!!
Jest piękna, a to co robicie jest niezwykłe, dlatego musi się udać. Trzymam za Was kciuki.
Zulcia jest niepoprawnym łakomczuchem. Brombie zdarza się wsadzić nam nos w talerz zeby wszystko dokladnie sprawdzic, ale nigdy nie smialaby zabrac jedzenia ze stołu, a Zul...
Dzisiaj w kuchennym zlewie rozmrazałam skrzydła indyka, zresztą dla dziewczynek, nie bylo nas tylko godzinę... Zawsze to mniej zmywania

Zulka z wielkim brzuchem


Zulka byla dzisiaj u doktora. Wyniki krwi powolutku się poprawiają. Odstawiamy jeden z leków na niedokrwistość. A najważniejsze, że wreszcie zaczynamy drugi etap chemioterapii i bedziemy truć Zulkę już tylko raz na trzy tygodnie
Jeszcze tylko 5 miesięcy i koniec leczenia

Poza tym misiek zaliczyl dzisiaj prawie dwugodzinny spacer i doskonale sobie radził. A warunki byly niesprzyjające, tłum psow biegajacych na wolnosci i słonko jakby to był srodek lata Zulcia zajadała korzonki traw, przymilała się do ludzi, a na psy szczekała tylko jak za bardzo szalały.

Jednym słowem wspaniała sunia całkiem grzeczna i prawie zdrowa - gotowa do adopcji.
Minąl prawie miesiąc leczenia niuni wiec daję znać. Zulcia w dobrej formie, grubiutka , ale jak tu odchudzać psa z niedokrwistością?




Póki co Zulcia wchodzi na łóżko tylko zaproszona, ale dajcie nam jeszcze troszkę czasu
Bromba też niczego sobie. Tłuściutka.
Pięknie wyglądają, najważniejsze że chemia nie daje jej się bardzo we znaki Miło na nią patrzeć!!!
Jak dobrze że z nią dobrze, bo już zaczęłam sie martwić. Bo brak informacji to zawsze źle wróży. Żeby już ta chemia się skończyła i wszystkie choróbska niech już idą od niej w cholere:)
Wkleję kilka fotek Zuli, nie chcę pisac, że jest dobrze, żeby nie zapeszyć

Troszkę Zulkę utuczyłam za bardzo Ale to jest stabilne 45 kilo, trzyma się już z miesiąc. A wstawię tylko te fotki gdzie w miarę szczupło wyszła




wstawię tylko te fotki gdzie w miarę szczupło wyszła hmm, to gdzie TE fotki
Na tych nie widac kilogramów




Powiększyły się guzki w cycuchach

Bromba jeśli mogę coś podpowidziec moja Prima ma też guzki w sutkach, które w chwili obecnej nie rosną juz od dłuższego czasu. Ja robię jej kurację lekarstwem o nazwie SCANOMUNE, powoduje spowalnianie rozwoju komórek rakowych, tak więc gdyby coś się działo to zawsze wolniej i szybciej wet może zareagować. Ja chodzę z Primą do kontroli co 2 - 3 miesiące.
I chyba bym ją troszkę odchudziła bo raczysko lubi się karmic nadmiarem tkanki

A swoją drogą śliczna sunia
hmm rozwój komorek rakowych hamuje także zielona herbata, czy są moze jakies wyciągi, ekstrakty z zielonej herbaty, coby psom podać? bo nie wierze zeby chciały wypić np. 2-3 filiżanki dziennie ...
chociaż, jakby ciasteczko do tego...

Zulka z leków antyrakowych bierze koci pazur, jest pod stałą kontrolą onkologiczną i to jest lek polecany przez lekarzy. Scanomune brała kiedys jako lek wzmacniający Bromba i sie sprawdzil. Niestety nasz prawdziwy problem to nie guzki w sutkach, ale zmiany w płucach i tu weterynarze rozkładaja ręce...
Koci pazur to amerykański lek pobudzający procesy fagocytozy, cokolwiek to znaczy..

Nie potrafię odchudzać Zulki w jej sytuacji

Zielona herbata z ciasteczkiem to jest jakis pomysł Zwlaszcza ciasteczko

Niestety nasz prawdziwy problem to nie guzki w sutkach, ale zmiany w płucach i tu weterynarze rozkładaja ręce...

Zulcia wyglada na zdjęciach na taką zdrową, uśmiechnietą i szczęśliwą że nikt by sie nie domyślił...
...TRZYMAM KCIUKI BY CZAS SIĘ ZATRZYMAŁ , JEST DOBRZE I NIECH TAK BDZIE JAK NAJDŁUŻEJ.
Słoneczna niedziela






?liczna sunia i szczęśliwa.
Pomyslałam, że napiszę dziś, bo tak to się chyba nie zdobędę
Zula odeszła w środę

Z Zulki, anioła dla ludzi, bywał kawał cholery w stosunku do innych suń, do końca pilnowała Bromby żarełka więc pewnie się z Lolą nie zaprzyjaźnią w psim niebie, ale myślę, że obie ostatni rok swego życia były szczęśliwe

Trzymaj się Dorotko
Dziękuje BROMBA, a jeśli chodzi o żarełko to LOLCIA potrafi o siebie zadzbać, byle byt tylko miała kogos do zabawy...
Kasiu, z całą pewnością dzięki Wam były bardzo szczęśliwe przez ten ostatni rok

Strasznie przykro Kasiu, najważniejsze, że dałaś jej dobry dom.
Bromba, trzymaj sie ciepło a za TM Zula będzie biegać nawet z suniami
Kasiu to co zrobiliście dla Zuli jest czymś przepięknym i wzruszającym. Ona dzięki Wam była taka szczęściwa i miała prawdziwy dom, do ostatniej chwili. Jestem z Wami myślami..
Aż się popłakałam bo od Zulki się dla mnie cała ta rotkomania zaczęła niecały rok temu moc będzie z nią i innymi bąblami już za TM...
[*]
Kasiu dziękujemy za Zuli spokojny byt
Żal , wielki żal, bo szczęscie nie może trwać wiecznie..............Kasiu trzymaj się
trzymaj się
Kasiu, jeszcze raz bardzo, bardzo Wam dziękuję za Zulę.

pamiętam, jak ściskało się serce, kiedy jej robiłam zdjęcia w schronisku - ona była tak bardzo sponiewierana, a jednocześnie tak ogromnie garnęła się do ludzi, nawet tam

- zasłużyła sobie na ten rok spędzony u Was, zapewne najlepszy w jej życiu...
Nie wiem co tą regułą kieruje, ale zobaczcie- Zula z Palucha-rok u Kasi, Lola z Palucha -rok u Doroty, Wiolka z Palucha-rok u mnie. Te chore psy, które zjada nowotwór mają jeszcze na rok siły żeby pożyć sobie w spokoju i zwalniają miejsce dla następnych potrzebujących sierotek, ech