ďťż

intruz

jestem monotematyczna ale zabralam 2 rotki ze schroniska w chrycynnem wszyscy wiemy dlaczego.Doba hotelowa 20 zł.
A jest jeszcze suka w krakowie i pies po 15 zl doba
wiem ze ie musislm ich brac ale nie mialam sumienia zostawic ich w tej umieralni
Na dodatek dlug w hotelu 1300 zl
jesli ktos moze pomoc bede wdzieczna


Bede monotematyczna - kto moze pomóc - bardzo prosimy. jezeli nie finansowo wprost, wiemy, ze nie wszyscy moga, to moze chociaz jakies przedmioty na aukcję?
Wtedy bedziemy mogli pomóc uregulować troche zadłuzenia za hotel.
wiem, ze wiekszosc z nas liczy kase na wakacje, ale ja z przerazeniem czekam na ten okres - wakacje to czas porzucania psów niestety, wtedy hotele sa tez pełne, w dodatku nie wszyscy z nich swoje psy odbierają .

moze uda się chociaz troche wyskrobac na to, aby je było gdzie przetrzymac? jesli na konto rottki, to prosze z dopiskiem hotel...
w zasadzie w tym hotelu mamy cały czas dług, tak wiec kazda kasa sie przyda
Magda, co to za psy? napisz coś o nich


marta magda nic nie wie, ja tez nioewiele porocz tego ze mlodwe samce, meczie ize bo to ona na nie wpadla
Szkoda, że tu nie ma już PW dlatego napisałam Tobie na Dogo

A będą zdjęcia i coś o chłopakach więcej??
Prawdopodobnie dziś uda się odwiedzić psiaki, zrobić zdjęcia i dowiemy się z Agą czegoś więcej na ich temat.
Bardzo prosimy o pomoc finansową lub pomoc w postaci karmy, psy są obecnie w hotelu , w Chrcynnie nie miały najmniejszej szansy na życie.




Pierwsze zdjęcia pokazują As'a, to bardzo skrzywdzony pies, nie daje sie dotknąc, został znaleziony w strasznym stanie cały w błocie , wycieńczony i przestraszony, raczej pewne, że przeżył chwile grozy...

Poniżej - Felek może nie Elemelek, ale równie miły, choc przeżył piekiełko schroniska w Chrcynnie, nie boi się , jest dośc ufny. Kiedy Kobalt (drobniutki Rottek, równiez był na forum) został uwolniony z Chrcynna ,potrzebował wielu miesięcy by stac się normalnym psem, bez napadów histerii i klaustrofobi , płakac się chce ....
As ma rany na glowie i niestety wygladaja( czesc zabliznionch) jak od uderzen kijami jakimis tepymi narzedziami ma tez blizny, boi sie bardzo powoli podchodzi do ludzi po kilku dniach juz sie powoli przytula do corki wlascicielki hotelu-A tak pozatym Iwonka dzieki

Wyglada na to ze byl mocno bity i byc moze ktos potem probowal go zabic

ten pies przeszedl pieklo widac to w jego oczach ma przerazenie jakby czekal ze zaraz czlowiek zrobi mu jakas krzywde jakby nie wierzyl ze reke czlowieka sluzy do czegos innego niz bicie

Kasia jakbys jakos mogla go wyroznic na stronie on naprawde zasluguje na kochajacy dom

felek coz chodzaca radosc jak tylko wroce do polski zabieram go ze soba do krakowa jak najbardziej do adopcji ,grzczny przytulasty misiek
Aga wieczorem pododaje psy, musze troche wrocic do pracy,zanim mnie uduszą tutaj
Psiaki są bezpieczne, As ma opiekę najlepszą z możliwych, może dochodzić do siebie w spokoju wśród dobrych ludzi, jednak pewnie to jeszcze trochę potrwa zanim odzyska równowagę. Niestety nie wiemy kto go tak katował, nie wiemy co przeżył,ale na pewno nie spotkało go nic dobrego, dlatego teraz chyba na nowo odkrywa przyjemnośc przytulania i głasków, choć bardzo się boi.
Feluś pewnie miał lepsze życie dlatego ani schronisko ani nowa sytuacja nie powodują u niego niepokoju,on jest obecnie zadowolony z życia, mimo wszystko szkoda by były niczyje.
As i Felek , na stronie Fundacji
Dziekuję Adasiu za pomoc i wpisanie psiaków na stronę.
Są także na stronie u Eli www.psy.warszawa.pl

As robi ogromne postępy, zaufał i wciąz się przymila, jeszce jest nieśmiały, ale juz nie taki spięty. Feluś wciąż kręci kuprem na widok człowieka
Felek jest bardzooooo gotowy do adopcji, dobrze mu w hotelu, bo opieka super, ale co tak będzie tam sobie sam siedział. Domku, no gdzie jesteś






trzymajcie kciuki wyglada na to ze felek bedzie meila w przyszlym tygodniu nowy dom
Trzymamy ile sił w łapkach...
strasznie mnie korci.....ale nic nie powiem
poczekajcie na Agnieszkę.
dojechal dom wyglada na superowy jak sie ogarne napisze wiecej .......wlasnie wrocilam
ALe as dalej w hotelu to cudny pies potrzebujacy milosci ,strasznie skrzywdzony przez ludzi
no to troche o asie.Zona zwrocila mnie,ze to przciez twoje inicjaly ! W polowie soboty zabralem go na pare dni do domu do zdobycia o nim jakiej takiej wiedzy.O bieszczochy to juz sam sie postaral.najwpierw byl spacer w okolicy hotelu /juz drugi/.Sielanka skonczyla sie przy wsiadaniu do samochodu.Musialem zgarniac z ziemi klebioncy sie tobolek i wsadzic na siedzenie.jazda byla juz ok-bez kaganca.Wejscie do bloku z problemami a pod winda to samo co przy samochodzie. Z zula przywitali sie wylewnie,do mieszkania jakos tam wszedl a w przedpokoju stop! Przez wiele wiele czasu nie smial wejsc do zadnego pokoju ani kuchni choc wszystkojest pootwierone.Podsunieta pod nos wode wypil i na pare krokow zaczol wchodzic do pokoi ale zaraz na wsteczny!Spacer z zula,pokojowe spotkania z psami chociaz zula nie nadaje sie na pedagoga w tej materii.Wdomu bylo kilka prob obsikania co bardziej kanciatych mebli,w niediele mniej,w poniedzialek wcale.Kolacja oczywiscie moim zwyczajem z reki w misce bez protestow.
cd powyzszego:Do wszystkich wchodzacyc i zastanych po spacerze osob w domu podchodzi smialo bez cienia agresji.Nie mozna glosno karcic bo sie kuli i robi sie malutki mimo,ze uwaga nie byla do niego.Jak mialem go wykapac w wannie to byla afera 100 x gorsza niz przed winda wiec odpuscilem aby nie zniszczyc jego zaufania.Pomyslalem kilka minut iznalazlem patent,pies zostal wykapany,byl bardzo zadowoloy i ja tez!Przed myciem wyczesalem z niego pol kubla klakow.teraz to frant elegant.Do windy wsiada bez oporu,nawet jezs niezadowolony,ze trzeba czekkac.Pilkami nie interresuje sie,papugi sa to sobie niech sa !On ma slaba sile w konczynach tylnych/nogach/,biega umiarkowanie ale z ochota,nie skacze.Z reki bierze delikatnie nawet wedliny ale trzeba dawac ruchem w poziomie na wys.glowy/nizej.Nadaje sie do domu z mozliwoscia wyjscia na dwor /nie do kojca na dluzej nie mowiac o zimie/ a 2dni wiecej u nas to na 100% do bloku
szczęściarz
Szczescie,ze nie spieszylem sie wczoraj z odwozeniem asa do hotelu.Po poludniu dostalem cynk ad Agi,ze sa chetni na asa.Mialem tel od pani,jak okazalo sie,ze kocha i ma/miala rottki.Po rozmowie ze mna a zaznaczam,ze nie staralem sie jej wciskac psa-stwierdzila:As i tylko As.Dzis zawiozlem asa do kliniki na kastrat bo byla nawet prosba tej /ma jeszcze rottke w domu a druga wczoraj pochowala.Po tylu miesiacach szczescie usmiechnelo sie do bidaczka !!!
super wiadomość

brawo dla Agnieszki i Alberta oczywiście
Dawno mnie tak nie ucieszyła wiadomośc o adopcji. Ten pies został wyjątkowo brutalnie skrzywdzony przez człowieka, potem 4 miesiace czekał na dom w hotelu. Jego potrzeba kontaktu z człowiekiem jest widoczna na każdym kroku, więc to wspaniale że szczęście się do niego uśmiechneło. Trudno było o nim cokolwiek wiecej powiedzieć jak siedział w hotelu, to dzięki temu że Albert zabral go na parę dni do siebie i ocenił jego charakter mozna było polecić go do adopcji. super robota, albert!! Zajrzę wieczorkiem do Asa zobaczę jak się ma po zabiegu. Zostanie w klinice parę dni, będzie go mozna lepiej przypilnować żeby wszystko dobrze się zagoiło niz w kojcu.

Pomyslalem kilka minut iznalazlem patent,pies zostal wykapany,byl bardzo zadowoloy i ja tez!
Albert zdradz co to za patent? jestem bardzo ciekawa

ASIK
Zdradze,bo moze przydac sie innym w takiej sytuacji.Przypomnialem,ze wlatach mojej mlodosci /nie wiem jak teraz/byla zalecana metoda kapania niemowlat "na sucho".Na stole delikwencika zamaczalo sie,potem namydlalo a na koncu mokra bardzo gabka splukiwalo.To ja 2 kubly z ciepla woda po 20 l kazdy na trawnik przed blokiem,butle ludziowego szamponu,przescieradlo i psa tez tam ! Asa namoczylem calego kubkiem /okolo 5 l wody/,nastepnie wylalem na niego conajmniej 05 l szamponu i paluchami wymiedlillem wszystko /bez oczu,ryjka i uszu/.Poniewaz byl wczesniej starannie wyczesany to obfita piana nie byla zbyt brudna.Na koncu splukalem pozostalymi 35 l wody i wytarlem w/w szmata.As w czsie trwania tych egzorcyzmow byl zachwycony Pomysl-nic wielkiego ale zdal egzamin wobec tak walczacego z tym psa.Dobry ale nie na mroz i tyle..Juz wiesz Gosiaczku ?
Albert, na to bym nie wpadła! Rewelacja! Przypomne że As był topiony w bagnie, dlatego ma taki uraz
Nawet nie wiedziałam ,że Asik przeżył taki koszmar . Jak dobrze ,że trafił do p. Alberta, który ma właściwe podejście to rottków. Oby trafił do cudownego domu.

Wika
z rozmowy wynika ,ze jest ok.bedzie mieszkal w domu,wychodzil na posesje /ogrodzone 2ha/ ze stawem,do towarzystwa rotke dominantke ala jak wytrzymal 3 doby z zula to tam bedzie pestka a jeszcze sa 4 koty spiace z rotkami a ja na spacerach zauwazylem,ze as koty traktuje z umiarkowanym zainteresowaniem.spacery beda raczej naturalne ale w rozmowie stwierdzilem,ze ta pani zna temat zapasania sie psow.Mam nadzieje,ze jak tam zawieziemy asa to potwierdza sie powyzsze wiesci- ok ?

As ma rany na glowie i niestety wygladaja( czesc zabliznionch) jak od uderzen kijami jakimis tepymi narzedziami ma tez blizny, boi sie bardzo powoli podchodzi do ludzi po kilku dniach juz sie powoli przytula do corki wlascicielki hotelu-A tak pozatym Iwonka dzieki

Wyglada na to ze byl mocno bity i byc moze ktos potem probowal go zabic

ten pies przeszedl pieklo widac to w jego oczach ma przerazenie jakby czekal ze zaraz czlowiek zrobi mu jakas krzywde jakby nie wierzyl ze reke czlowieka sluzy do czegos innego niz bicie

As przeszedł wiele ale teraz odzyskał równowagę. Przy okazji kastracji niezastąpiona Pani doktor z lecznicy na Tatarkiewicza zrobiła mu plastyke powieki bo była cała poszarpana i się wywijała
Najpierw upór Agi, potem odwaga i serce Iwonki, a teraz doswiadczenie i spryt Pana Alberta .Dobra wola wielu osób. Dzięki temu As został przywrócony ?wiatu-zagoiły się rany nawet te psychiczne .Niebywałe miał szczęście. I jeszcze teraz ta szansa na dom.

Nieskromnie zaznaczam, że i ja miałam mini udział w jego historii, to ja nadałam mu imię

Ps.Jako ciekawostkę napiszę, że od zawsze tylko tak( sposób Pana Alberta) mogę wykąpać mojego Leona , on panicznie boi się wanny, a waży więcej ode mnie ,więc nie daje rady załatwić tego siłowo. W ogródku na trawie odbywa sie to bezstresowo, problem pojawia się jedynie w zime, ale to dobry sposób.

od zawsze tylko tak( sposób Pana Alberta) mogę wykąpać mojego Leona , on panicznie boi się wanny, a waży więcej ode mnie ,więc nie daje rady załatwić tego siłowo.
ja z terą od czasu do czasu trenowałam wchodzenie do wanny na sucho. siedzimy sobie tam czasem obie - w SUCHEJ!! i dokarmiamy Tere smakołykami . Wniebowzieta!! Robie to rzeadko, ale tak co miesiac - dwa mi się przypomina .

Przydało mi się to zwłaszcza ostatnio, kiedy juz z pokaźnym 7 - miesięcznym ciążowym brzuchem kapałam Tere i podczas ablucji 46 kg pannica zechciała wyskoczyc z wanny. gdyby nie fakt, ze kojarzy jej się ona przyjaźnie, zawołana wskoczyła więc na pierwsza komendę, musiałabym gruba tam wtargać chyba na swoim brzuchu.

duże osiągnięcia na tym polu posiadaja zwłaszcza parówki drobiowe, za co dziękuje producentowi
Widzicie-temat kapieli duzych psow prawie nie wspominany dotychczas rozwinol sie ogromnie.Dzieki temu trafi pod strzechy.
Leon zjadłby cały świat ale w okolicy wanny zamienia sie w niejadka,choc cwiczylismy z kiełbaskami itp.jednak Leon jakby mówił -o nie ,co to to nie

Z niecierpliwością czekamy jak dalej potoczy się historia Asa.

Leon zjadłby cały świat ale w okolicy wanny zamienia sie w niejadka,
dlatego ja próbowałam trenowac na sucho. pusta wanna nie jest złą . potrenujcie, polecam
Byłam z Asem dziś na spacerku. Po kastracji wszystko już wygojone, oczko też goi się rewelacyjnie - praktycznie nie ma już śladu. Jutro Albert wiezie go do nowego domu - trzymajcie kciuki!
Trzymamy z całych sił.
coby sie udalo
Niestety As nadal szuka domu. Wiemy juz że nigdy nie dogada się z kotami.
kurcze , jaka szkoda!
Jest na tymczasie u kolegi Alberta . Super że udało sie to tak załatwić Albert!
As warunki u Marka ma wspaniale lacznie z wielkim sercem gospodarza.Ma nawet ochrone osobista w postaci pary poteznych rotkow buszujacych po posesji,polowe pierwszej nocy szczekal chociaz ma tam spory drewniany domek z duzym wybiegiem ALE zgodnie z umowa musimy go z tego miejsca zabrac " i tyle" :
A tak chwalilem na wyrost ten dom na stale dla asa.Teraz mnie przykro,ze psina obdarzyl zaufaniem za co wywiozlem go do kliniki,potem ta cholerna jazda do kociorotkowej krainy i klapa,nastepnie pozostawienie u Marka-stres a w tej basni chinskiej slowik w zlotej klatce tez byl nieszczesliwy.Jak teraz spojrzec mu w oczka,moze na szczescie on nie bedzie chcil na mnie patrzec.Gdyby nie pasza as moglby nadal rezydowac u nas az trafi sie naprawde szczesliwy DOM


A tak chwalilem na wyrost ten dom na stale dla asa
Albert, takie rzeczy się zdarzaja. lepiej że sie okazało już teraz że nie może tam zostać niż za jakiś czas
Bo u mnie tak jest,ze kazdy konkretny rotek jest pierwszy a potem dociera do mnie idea i nic nz to nie poradze.
Albert, głowa do góry. Mamy tymczas dla Asa od soboty w Warszawie, byle sie dogadał z małym przyjaznym kundelkiem. Weżmie go Magda, studentka weterynarii która juz nam kiedyś pomagała
To bardzo sie ciesze,Marek swoje psy zostawia na noc w domu a Asawi daje do dyspozycji cala posesje a wieczorem gotuje jemu cieple jedzenie azeby nie zmarzl w nocy !!!Ale trzeba sie z nim umuwic bo tel bo jak zostawialismy asa i ze go zabierze sie w piatek lub w sobote to mowil,ze w sobote wolalby nie.Zadzwon do mnie to ja uzgodnie a kto pojedzi po niego Agnieszka czy Ty ,musze pojechac razem bo nie traficie i na kiedy uprzedzic Marka.Ps:Na pomorskiej Rottce pisalem kilka komontarzy dalszel historii Asa ale nie zostaly wpisane ---cenzura ???
Nie Albert, poprostu Kasia urodziła i ja teraz muszę przejąć komentarze oraz inne, zaraz dotrę i do komentarzy
Dzieki-juz wszystko wiem a to z cenzura to byl taki zart a'la prezydent ale przepraszam ! Gratuluje pp Tomasik syncia a Kasi zeby szybciutko wrocilz do codziennosci :
Dzis mial As jechac do Magdy ale Marek poprosil Agnieszke o pozostawienie Asa u niego dluzej co z tego moze wyjsc-nawet nie smiem myslec.................
Oby wyszło to co myślę, że Ty myślisz...
No to ja tez chcę tak mysleć Jak tak wszyscy mocno pomyślimy to może sie uda to o czym myślicie.
Jutro Agnieszka /wtorek/ stawia karty w tej sprawie - moze ktos wyciagnie na Asa asa z rekawa ?
o godz.15ej na posesji Marka odbyla sie walka stulecia.Marek jez zaczol dzwonic do bliskich,ze Asa zostawia u siebie ale jeszcze tak na wszelki wypadek ubral Pyze w kaganiec i obroze,swojego psa do domu a suni zorganizowal spotkanie z Asem i zaczelosie !Marek bedac sam przez kilkadziesiat minut usilowal rozdzielic psy,pyza wielokrotnie silniejsza przewaznie miala Asa pod soba a on trzmal ja za gardziolko.Dopiero sciagniety z dachu robotnik pomogl przytszymac Asa na ziemi,Marek zawlokl ciskaraca sie pyze do domu a puszczona As chcial rozwalic drzwi aby ja tam dopasc.Do Marka ani do tego pana nie mial zadnych pretensji i przymilal sie "mowiac" nie bylo sprawy ! I znowu sprawa sie rypla.Ale Marek zrobil Asowi bardzo ladne zdjecia podkreslajace jego prawdziwy wyglad i moze warto byloby zrezygnowac z choc czesci opisow jego nieszczesc i waznych zaslug tylu osob w jego ratowanie bo co nam z tego,ze wzbudzaja litosc i uznanie a nie chec ADOPCJI ?[b]


Madziu-jak mozesz to poratuj i nie wkurzaj sie,ze sprawa odwlekla sie ale na jakis czas mignelo nam swiatelko w tunelu i ....zgaslo
Jest wszystko zmienione czekam na obiecane zdjęcia od Marka - z tymi kilkadziesięcioma minutami to Albercie drogi przsadziłeś Pół godziny walki rozgrzało całe towarzystwo, tylko Marka ochłodziło, bo znajomy chcąc oblać psy wodą, chlusnął prosto na Marka, który był dość lekko ubrany (w podkoszulku był) Wszystko się dobrze skończyło na szczęście, oby tylko Marek nie był chory po tej kąpieli.... Żaden pies nie ucierpiał.
Już to przerabiałam z dwoma psami-tymczasami i po jednej i po drugiej walce ja mam ślady, a psy są całe
Marek po tej hecy byl chory,chorszyu i najcharszy ale juz jest na tyle dobrze,ze sie zdzwaniamy bez przerwy.Jutro tj w piatek As jedzie na tymczas do Magdy w Ursusie za wstawiennictwem oczywiscie Malgosi i zycie potoczy sie dalej
czy as dojechal do nowego tymczasu?
dopiero dorwalem sie do komputwra.O 19ej as przesiadl sie do samochodu Magdy i pojechal na tymczs.Ale przed kilkunastoma minutami mialem alarm od Magdy,ze ze szwem asa cos niedobrego sie dzieje.Z komputera przekazalem co kiedy sie dzialo wg dat.My bralismy go z kliniki jako ok a oszwach nic nie bylo mowione.Magda nie moze dodzwonoc sie do Gosi-ja bede,moze sie uda ale ona nic w tej chwili i tak nie poradzi.Tel.do Magdy przez komorke podam.
albert gosie zapomniala tel jak cos niech magda do kliniki na tatarkiewicza rano przyjedzie albo teraz
albert gosie zapomniala tel jak cos niech magda do kliniki na tatarkiewicza rano przyjedzie albo teraz
dzis byla cisza w moim kierunku /tylko rano niepokoil sie Marek/ wiec sadze,ze pozar zostal ugaszony
Cos tam znowu zaczyna tlic sie w tym naszym tunelu nadziei,moze zapali sie plomykiem ?
Trzymajcie wszyscy kciuki, jak dobrze pójdzie - As za ok. miesiąc pojedzie do nowego, prawdziwego domu, jak pisałeś Albercie - ostatniej stacji
martusia jakies wiesci??????????????????
zawiozlam wczoraj asa do nowego domu
strasznie się cieszę że Asowi się udało to był naprawdę biedny pies który dużo w życiu wycierpiał. dziekujemy wszystkim którzy byli zaangażowani w pomoc temu psu

I co ,będzie dobrze ?
Tak się denerwuje ,on już tyle razy zmieniał miejsce , ludzi- swych przyjaciół, otoczenie. Niech on już żyje w spokoju u siebie !
Trzymam kciuki.
As jest wreszcie u siebie !!!!!
Szczęśliwy .
Aga napisz co wiesz, wszyscy chcą wiedzieć jak mu się teraz powodzi.

Ps. Widziałam go zaraz potym jak został wydobyty z bagna i teraz kiedy jechał do domu...dzięki opiece Iwony, Alberta , Marka i Madzi jest taki wygłaskany , błyszczący , potężny można nawet powiedzieć,piękny i wolny od strachu, ach !

Aga robisz wielkie rzeczy


Strasznie miło widzieć tę uśmiechniętą mordulkę. Nareszcie tryska z niego szczęście. I tak trzymaj AS.
To juz dwa tygodnieminely od zakonczenia przygod Asa-szybko czas uplywa jak cos dobrze sie uklada.Wyjatkowo duzo osob dolozylo swoich cegielek w ukladaniu drozki dla Asa.Nawet Pasza mial autostopem zabrac sie z Asem w kierunku jego domu i na szczescie to nie wyszlo/paszy/. Ato od Marka !
Bylem wczoraj u Asa- teraz Maxa- na kontroli choc tak naprawde to okazalo sie, ze zajechalem do rottkowego rewelacyjnego domku As-Max ma wspollokatorke- jamniczke dlugowlosa, ktora tez trafila do pani Doroty z ulicy w stanie agonalnym... Psior jest bardzo szczesliwy i bardzo kochany... Panstwo wybudowali mu na podworku piekne M1 tylko nie wzieli pod uwage, ze taki misio to najlepiej jak mieszka w domku z Pancia i Panem, wiec M1 sluzy za miejsce do zwiedzania Trzeba bedzie konsultowac z wetami co robic z lapka, gdyz As ma odprysk kostny i prawdopodobnie czeka go zabieg, ale o tym zadecyduje wet i to nie jeden bo stwierdzilismy z p. Dorota, ze potrzebujemy opinii paru aby wybrac naprawde najlepsza dla Asa opcje...
generalnie po kontroli powiem tak:
OBY KAZDY ROTTEK TAK TRAFIAL!!! DZIEKUJEMY PANI DOROTO
Dziekujemy o inspectore . dobre wiesci
Pani Doroto, ukłony i podziękowania
w Chrcynnie jest piękny, bardzo masywny mix rottka z długim ogonem...
Jak odprysk kostny, to napewno zabieg. Nie wiem, czy tam na miejscu mają weta, który to zrobi. U nas na uczelni jest doktor Sterna- ortopeda. On robi w kościach. Dla niego to pestka. Jak wezmę na siebie, to p. Dorota zapłaci połowę kwoty, bo jako student mam zniżki. A, że Asik był u mnie tyle czasu i trochę się przywiązałam, to bardzo chętnie pomogę mu jeszcze raz. Zabieg nie jest skomplikowany. Tylko niewiadomo, jak As zniesie znieczulenie.
Podobno raz byl znieczulany i byl maly problem z bezdechem bo sie na moment zawiesil, ale wszystko sie dobrze skonczylo... Gdybys mi podala na PW nr telefonu to skontaktowalbym Was w celu konsultacji... jest jeszcze jeden problem... kolega podobno nie jezdzi samochodem gdyz... nie lubi ale mysle, ze to jest do przejscia... mam tez rtg tej lapy wiec moge zeskanowac i przeslac mailem... w razie potrzeby podaje moj mail i telefon adam@rottka.pl tel. 506920178
as nie lubi wsiadać do samochodu, ale jak wsiądzie, to problemu nie robi. Ja w końcu nie wiem, gdzie on mieszka, bo nie wiem, skąd ta pani jest.
As mieszka w Tychach i dokladnie problem jest z wsiadaniem.... Zadalem pani Dorocie cwiczenia z zabawa we wsiadanie do zaparkowanego samochodu... zobaczymy jaki bedzie efekt, moze sie psisko przekona, ze w samochodzie jest fajna zabawa a nie jakies meczarnie...
Najpierw niech ona na tylne siedzenie wsiądzie, potem go woła i naprowadza do samochodu. I on wsiądzie.
dokladnie tego typu akcje kazalem robic ale na poczatek mowilem, zeby sie z nim w samochodzie- jak juz wsiadzie- troche potulila i wysiadla... nastepnym razem, odpalila silnik i go uspokajala... i tak po nitce do klebka- jakos tak sie to mowilo
no, ja bym go jeszcze delikatnie dosmaczyła, ale symbolicznie, co by nie rzygnął w trakcie jazdy
Broń Boże!! Na zabieg pies musi być na czczo!!
Czy ktoś może zajrzeć do Asa, co u niego słychać? Ktoś, kto ma blisko albo jest przejazdem. Zdałby relację, jak mu się żyje i co z jego kośćmi. Bo już dawno nic o nim nie słychać.
arienka jakiś czas temu wysłałam Ci maila, dostałaś ?
Dzwonilam do pani Asa. Teraz Maxa. Pokochali go tak, jak kazdy z nas swojego pierwszego rottka. I to juz chyba na wieki. Pani go odchudzila 5 kg i problemy ze stawem sie skonczyly. To znaczy moze nie ze stawem, tylko z kulawizna. Ucho wyleczone. Lekarz stwierdzil, ze jego konczyny i zad sa zle wyksztalcone, bo musial byc w mlodosci trzymany na za krotkim lancuchu albo w za malej klatce. Stad te problemy. Pies sie odbarwil-tzn osiwial troche.
A pani juz sie za rottkomaniakami stesknila i serdecznie nas do siebie zaprasza w odwiedziny. Jak ktos bedzie przejazdem lub mieszka niedaleko, poprosimy o odwiedziny.
I wszyscy sa szczesliwi
Cudowne wieści
Pomóż, żebyśmy my mogli pomagać !!!!!!!!!
Kup znacznik dla swojego pupila, taniej nie znajdziesz, symboliczna 1 złotówka
koszt przesyłki ok 2 zł. lub bezpłatnie na terenie Warszawy



Każda złotówka jest na wagę złota