ďťż

intruz

Zosia to kilkuletnia rottka która ma "zaburzenie przewodzenia nerwowego"
co powoduje problemy z poruszaniem się ,zaplata dupka przysiad na
nogi......
Jeśli spojrzysz w oczy Zosi nie sposób się nie zakochać nie wiem co w
nich jest,ale to ocean smutku takiego, ktory uderza cię w samo serce.Zosia nie
potrafi mówić ale w jej przejmującym spojrzeniu mozna wyczytać
wszystko:zal,rozpacz,nadzieje,bol, niepewnosc,rezygnacje..............
Zosia jest psem, ktory stara sie sprawić zebys jej nawet nie zauwazył
zebyś tylko ja kochał i dal jej miejsce w swoim sercu i swoim domu,
Sunia akceptuje inne zwierzeta nie wymaga specjalistycznej opieki nie
moze tylko chodzić po schodach
Jest zaszczepiona i odrobaczona
Jest wiele psów potrzebujących wiele ich spotkałam na swojej drodze, ale
nikt inny tak jak Zosia nie zasługuje na dom.

Zdjęcia Zosi na naszej stronie:

http://www.rottka.org/?mo...t=Details&id=75




Kiedy ją zobaczyłam uświadomiłam sobie ,że ją znam. Zbyt wiele złego jak na jedną wspaniałą sunię .....
Zosia jest pod dobrą opieką , jest bezpieczna, ale będzie potrzebowała trochę czasu by chcieć chodzić i cieszyć sie życiem. Już tyle razy zawiódł ją człowiek.
Zosia przezyla wczoraj horror a my razem z nią

Sunia dostala skretu zaladka, na szczescie pani dr Malgosia z hoteliku zareagowala natychmiast, udzielila suni pierwszej pomocy, zalozyla sonde i udalo sie Izie dowiezc sunie do doktora Banego, ktory nastychmiast operowal Zoske.

Zoska ma rozpruty caly brzuch, zoladek byl skercony i juz w 1/3 czarny, operacja sie udala, ale rokowania sa niepewne, dopiero po dwoch dobach bedzie wiadomo czy Zoska bedzie zyc....Blagamy o kciuki. Sunia jest pod kroplowkami i na srodkach przeciwbolowych ale widac ze cierpi, ze strasznie ja to boli mimo wszystko
A jest tak kochana, ze slow brak

Iza wielkie dzieki za opieke nad nia, za cieply kąt, za nieprzespną noc, za odwagę i w ogóle








o matko trzymam kciuki z całych sił
Boziuuuu bidulka
Tyle przesła bida. Należy jej sie to życie i kochający dom.

Dziewczyny
lulka Ty o odwadze nawet nie wspominaj, bo ja całą noc umierałam ze strachu o nią, co chwila sprawdzałam czy oddycha.
Piękne jest to ,ze moja Lula i reszta zwierzaków siedzą przy niej bliso jakby na pocieszenie.
Czytałam że zwierzęta wyczuwają choroby u innych zwierząt i ludzi, sama się przekonałam jak byłam chora to moje swierzaki były bardzo grzeczne , cichutkie i wciąż przy mnie.
Jak tylko Zosia będzie gotowa do transportu zabieramy ja do siebie. Trzymajcie kciuki , aby przeżyła.
Więcej napisze wieczorkiem - teraz nie mam czasu, ale chciałam tą wiadomością podzielić się z Wami jak najszybciej.
Debra witaj na forum

Sunia jest bardzo słaba, ale jest bardzo dzielna i mimo to,że jej nóżki sie rozjeżdzają ,podwijają i potyka się o nie Zosia nie rezygnuje z chodzenia. Skradła już nie jedno serce.

Chcę podziękować Dr.J Banemu za wszystko co zrobił dla Zosi, oraz wielkie podziękowania dla Dr.M.Szmurłowej ,która podtrzymywała Zosię przy życiu zanim dojechałam i mogłam ją zabrać do kliniki. Bez tej szybkiej reakcji i fachowej pomocy Zosia już by nie żyła.
Dziękujemy
Trzymajcie proszę kciuki za zdrowie Zosi, jeszcze długie leczenie przed nią.
jesli ktos moze/chce to prosimy o wsparcie suczynki grosikiem na oplacenie operacji (550zł) oraz dalszego leczenia

zapraszam rowniez na bazarek dla suni, ktory zrobila nam cioteczka z dogo

http://www.dogomania.pl/f...8-marca-132540/

no i przede wszystkim trzymajmy kciuki za Zoske i Ize rzecz jasna, bo nie ma łatwego zadania
Biedactwo, trzymam kciuki za dziewczynkę!
Trzymam kciuki za Zosię,zrobiłam apel na naszej klasie i sporo osób do mnie pisze,pytając o nią,wszystkich zainteresowanych odsyłam tutaj:)
Bidulka kochana , ja również mocno z całych sił trzymam kciuki za suńkę
Znów na sygnale jechałyśmy do kliniki, Zosia napęczniała jak balon,zdj rtg potwierdziły zgazowanie żołądka, co jest bardzo niebezpieczne. Problem z żołądkiem jest związany z jej problemami neurologicznymi.Pan Doktor rozważał kolejną operacje, szczęśliwie obyło sie bez tego ponieważ Zosia jest na tyle dzielna ,że pozwoliła sobie zrobić sondę bez znieczulenia. Udało się odgazować żołądek, dostała lek przeciw wzdęciom ,a teraz modlimy sie by to wystarczyło. Jeśli rano sytuacja sie powtórzy kolejna operacja będzie nieunikniona.
Nierozumiem dlaczego los tak się na nią uparł
Biedna:(
To ja mocniej trzymam kciuki za jej zdrówko. Niech walczy!!!!!

izabellah, a Ty w ogóle sypiasz? same nocne dyżury
A no biedna sunia.Jak już chodź troszkę się jej zaczyna układać to znowu ból.
mamy nadzieje że będzie OK i trafi do nas jak już Debra napisała:)
Izabellah,pisz proszę jak tylko będziesz mogła co z Zosią, martwię się o bidulkę
Póki co jest lepiej , brzunio nie jest napęczniały. Dziś pierwszy raz dałam jej jedzonko, śladową ilość oczywiście, Leży grzecznie z kroplówką, jest bardzo wdzięcznma za każdy dobry gest.
Martwie się ,że do tego eszystkiego sunia ciężko oddycha.
A lekarz coś mówił na ten temat?Że może coś takiego wystąpić?
Problem z przewodzeniem nerwowym- każdy organ może szwankować, oby nie !!!!!!

Zosia znosi pokornie wszystkie zabiegi, bardzo się stara być samodzielna , czasem trzeba jej pomóc się podnieść, ale potem już dzielnie sama chodzi.







[img]

[/img]
Fajnie ,że ma się już lepiej. Znalazłam historię jednej rottweilerki na portalu nasza klasa. Wysłałam sms pod podany numer telefonu. Zadzwoniła do mnie Pani Agnieszka . Opowiedziałam jej o mojej rodzinie i wtedy ona stwierdziła ,że do nas pasuje Zosia. Wysłała mi jej filmiki lin do tego forum i tak zaczęliśmy się zastanawiać. Nie planowaliśmy powiększać rodziny o kolejnego psa - samo wyszło:D skoro mamy już jednego rottweilera ( Debra 12 lat jest już z nami )- to co za różnica wziąć drugiego, jak ma się warunki. To kochane psy.
Teraz już nie możemy się jej doczekać. Nie boimy się jej chorób - dla nas jest ślicznym pieskiem. Pomagaliśmy już skrzywdzonym zwierzakom. A Zosia urzekła nas chyba swoim magicznym imieniem:)
Zośka zdrowiej bo czekamy i doczekać się nie możemy:)
Około 2-ej niestety znów byłyśmy w klinice.Rano dowiemy się więcej, będą wyniki krwi. Na USG nieciekawy obraz żołądka Na szczęście nie zbiera się gaz.
Jest jeszcze podejrzenie mocznicy.
Zosia zesztywniała , wygięła się w grymasie bólu, miała drgawki, przeraziła mnie , bałam się ,że nie zdąże....zaraz po 4-ej znów na sygnale jechałyśmy do kliniki. Znów sąda, spuszczanie płynów, żołądek nie pracuje Zosia została w szpitalu, prawdopodobnie znów będzie operowana.
Zosia walcz!
Zosia jest po drugiej operacji. Wycieto duzy fragment zołądka. Martwica postępowała, doszło do perforacji zołądka i zapalenia otrzewnej. Klinika podjęla decyzję o natychmiastowej operacji.
Rokowania niestety niepewne

Zosia jest na bardzo silnych lekach przeciwbolowych, walczy.

Prosimy o pomoc, koszt pobytu suni w szpitalu z opieką i lekami to 270 zł za dobe!!!!
Operacja 1000 zł, poprzednia z lekami 550 zł, 2 nocne wizyty 230 zł plus 120 zł

pomozcie proszę
Pękło mi serce na 1000 kawałków
Dianka umarla

to moj pierwszy psiak ktorego tak kochalam, o ktorego sie tak martwilam i ktory tak szybko odzedl Iza dziekuje Ci z calego serca, ze dalas jej dom na te ostatnie dni

najwazniejsze ze juz nie cierpi i jest szczesliwa za TM.....nasz bol jest przy tym niczym....
dobrze,że już nie cierpi Bidulka:(
;(
[*]

Niech Ci tam za TM będzie dobrze psino.
Diana Zosia po 2 latach znów trafiła do schroniska, wielki żal ,ze wcześniej tego nie wiedziałyśmy............

Aniołku tak bardzo chciałam żebyś znów biegała
http://www.psy.warszawa.p...ilery/diana.htm

Dianuszka taką Cię zapamiętamy.

Wielkie podziękowania dla Agnieszki, dzięki niej Diana poczuła choć przez chwilę,że jest kochana.
Tyle dobrych serc, które chciały jej pomóc.................Dziękujemy.
bardzo mi przykro
Dianka-Zosia

Strasznie mi przykro
[!]
ukłony za ratowanie życia do ostatniej sekundy i za to,że nie odeszła w schronisku
Moje uszanowania dla tych którzy za nią walczyli. Bardzo przykre, że właśnie teraz musiała odejść.
[*][*][*] :*
Nie ma słów by opisać jaka była wspaniała, przyjazna , oddana, słodka , kochana. Jaka była dzielna, jak zniosła kolejne porzucenie, ból fizyczny i psychiczny, jak mimo to wciąż ufała. Jak bardzo się do nas garnęła, jak bardzo chciała być kochana.
Nie ma słów by opisac smutek , żal, rozpacz po niej.
Najbardziej boli że się spóźniłyśmy.
I wciąż pytanie dlaczego.........dlaczego teraz kiedy mogła mieć dom na zawsze.
Wciąż o niej myślę i nie mogę się pogodzić ,że juz nic nie mogę dla niej zrobić.
Iabellah przelałam 100,00 zł za leczenie Zosi.
Dzięki wielkie
Tak ciężko się pogodzić....