ďťż

intruz

Bardzo proszę o pomoc. 4 lutego zaginął w Warszawie w ok. Intrako mały kudłaty pies, ma ok 4 lata, długą sierść. Był ponoc widziany w tramwaju 15-tka w strone Huty...

Proszę Warszawiacy rozejrzyjcie się, to pies, który duzo juz przeszedł, aż mne krew zalewa jak myslę co on teraz przeżywa...

Co jest najgorsze - o jego ucieczce dowiedziałam sie przypadkiem. Jego właścicielka nawet nie raczyła mnie poinformować
Dom byłsprawdzany i wydawał sie dobry, jutro dzownię tam... Nie wiem czy pies tam wróci, ale najwazniejsze teraz zeby sie znalazł...




uff... pies jest juz w domu, ogłoszenie było nieaktualne...

Znalazczyni psa nie chciała go oddac, pomimo że miał adresówke, poznał właścicielkę, sprawa oparła sie o policje i TOZ...
http://www.dogomania.pl/f...122#post3335122
modliszka bo Ci tak zrobie za straszenie ale dobrze, że się znalazł, ale pytanie dlaczego sięw zgubił???
PO raz pierwszy słysze, że ktoś nie chce oddać znalezionego psa. A może by przygarnął jakąś znajdę z azylu


to jakiś koszmar, pies wyrwał się ze smyczy, pobiegł za innym psem, na szczęście miał obrożę z adresówką...

Osoba która go znalazła kłamała, mataczyła, nie odbierała telefonów, cyrk! Psa nie chciała oddać właścicielce, jakaś psychiczna baba!

tak pisze pixie

modliszko to byl horror...nie wiedzialysmy gdzie uderzac i jak dzialac , a w planach bylo zawiadomienie ciebie gdyby trzeba bylo doprowadzic sila do konfrontacji z wolontariuszem schroniska, ktory rozpoznalaby kenia i ktorego rozpoznalby wolontariusz...szkoda slow....

nerwow bylo niemalo, nawet juz badanie DNA ze smyczy Kenia...bylo w planie.../ wyslizgnal sie pani Joli za luzno byla zalozona, pobiegla za jakims psem jak szalony.../

szczesciem wracajac w srode z pracy zobaczylam ogloszenie ze zdjeciem
spisalam wszystko skrupulatnie odnotowalam fakt ze jest fotka no i jak tylko wrocilam podalam wiadomosc do Kory

kora do wlascicielki radosnie zadzwonila skojarzywszy ogloszenie pani joli z moim znalezionym - pozniej dopiero pojawilo sie to o znalezieniu..tylko ze to 'moje ' bylo ze zdjeciem a tamto paluchowe tej znalazczyni bez...i juz nawet nie chciala pokazac psa - gdyby nir to ze Pani Jola nastepnego dnia rano udala sie pod wskazany przezmnie adres gdzie tamto wisialo to ze zdjeciem to nie mialaby dowodu w reku ze to jest wlasnie Bastek