ďťż

intruz

Wklejam informację od wolontariuszki z Jeleniej Góry.
"Prosze ratujcie ta rotke.Znajduje sie w schronisku w Jeleniej Gorze,
ktore
ma najwieksza w Polsce umieralnosc psow, wynika tak ze statystyk na
stronie
Psiego Aniola.
Dane o tej suce znajduja sie na stronie:
http://www.jelenia.schron...opcja633-0.html
Jest mloda, lagodna, kochana.Wiem, ze macie na peczki takich psow.Ona
jednak
lada moment nie bedzie zyla lub skonczy jako agresywna wariatka bez szans
na
adopcje, pogryziona przez inne psy.Siedzi w boksie 15m kw z 16 innymi
psami.Nie da rady.
Jest za miekka.Co chwila inne suki ja "pokrywaja" a kiedy usiluje sie
przeciwstawic- kiedy już leży na ziemi, jest gryziona w lapy i w gardlo.
Pilnie poszukujemy jakies domu dla niej, chociaz zastepczego
Magdalena Siemaszko Arcimowicz
wolontarisuz schroniska dla Malych Zwierzat w Jeleniej Gorze"


mamy niestety komplet w hotelu ,a moze ktos moze dać jej tymczasowy dom,pozatym nie mamy czym jej przywieść....
gdyby znalazł sie transport....mogłybysmy przy jakimś wsparciu finansowym coś pomyśleć
Ja mieszkam w Jeleniej Górze ale przy mojej Emmie , jak na razie nie widze drugiego rottka . Gdybym nie miała psiaka to bym sie nawet nie zastanawiała. Juz wyobrażam jak sąsiedzi by zareagowali na dwie sunie schodzace po klatce , chyba miałabym straz miejska na 100 % w mieszkaniu.

Moge trzymać mocno kciuki za sunię.

Wika
No właśnie jest problem, bo nie ma tutaj w okolicy żadnego hotelu, żeby choć trochę ją przetrzymać! A sytuacja jest bardzo pilna.
Jakiej kwoty to wsparcie finansowe miałoby dotyczyć? Transport do Krakowa?


Ja bym mogła tez cos dołożyć do transportu .

Wika
Jeżeli jest w pełni zaszczepiona, mogłaby u mnie na chwilę posiedzieć. Na stałe nie mogę jej wziąć. Tylko musiałby ją ktoś przywieść.
Na stronie schroniska właśnie pisze ,że nie jest szczepiona to może ja bym dała na szczepienia . Ile wynosi koszt szczepień.

Wika

[ Dodano: 2006-01-04, 19:44 ]
U nas choroby i wścieklizna 60 zł czy 65 kosztują
Ja ją mogę zaszczepić i odrobaczyć. Na pewno jest po kwarantannie, ale czemu nie szczepiona? W tym schronisku nie jest najlepiej, a właściwie jest fatalnie... Ostatnio do Warszawy pojechał pies, zaczipowany i ponoć zaszczepiony, ale bez książeczki zdrowia
Pewnie chodzi o naszego Wiktora. Szczepienie ponoć ma, wszystko ma tylko ksiażeczki na to brak...

AleksandraAlicja masz pv.
Dokładnie chodziło mi o Wiktora

Na stronie schroniska właśnie pisze ,że nie jest szczepiona to może ja bym dała na szczepienia . Ile wynosi koszt szczepień.

Powiem jutro, zeby ja zaszczepili obowiazkowo.Jesli bedzie ja mozna zabrac bedzie na nia czekala ksiazeczka, bedzie zachipowana.Moge dorzucic sie tez do transportu lub jej sfinansowac w calosci
Magda
Wiec sytuacja ma sie nastepujaco mamy na utrzymaniu w hotelu 6 rottków
jutro mamy program w TV regionalnej i mamy nadzieję,ze cos sie ruszy i przyszły piątek jest artykuł w regionalnym dodatku do Dziennika Polskiego po ostatnim artykule ,dom znalazło 5 rottków
Jesli wszystko pójdzie zgodnie z planem za tydzień powinno być jakieś miejsce w hotelu
Problem tylko z transportem ,nie mam czym jej przywieść
Prosżę pomyslecie ,moze ktoś moze ja dowieść.....naprawde nie mamy z Kserą czym pojechać
Ja będę na 99% 14 stycznia w Opolu, gdyby ktoś ją dowiózł do Opola....
Jak tam rottka trzyma się .

Wika
Dziewczyny i CO???
Bachar jedzie do Opola,My mamy szanse za dwa tygonie na miejsce w hotelu
Halo!!!!!!!!!!! Jelenia Góra gdzie mobilizacja
Magda zaganiana, bo dziś właśnie zaczyna się WO?P, a ona jest główną oraganizatorką
Z transportem problem, żadna z nas nie ma możliwości zawieźć tej suki, Magda już wpadła na pomysł interesu- firma transportowa dla psów! Jest ktoś chętny? Pieniądze na transport to nie problem, problemem jest sam fakt transportu... Zaraz zmienię temat na dogo, może jakaś dobra dusza się znajdzie?
mozesz do mnie zadzwonić 602 1534 15

[ Dodano: 2006-01-06, 11:11 ]
Koszt podróży z Krakowa to ok. 250 zł (nie wiem ile jest dokładnie kilometrów). Może jednak ktoś się znajdzie z bliższych okolic? Jeżeli nie, to w przyszłym tygodniu mogę pojechać, jednak nie wcześniej niż we wtorek, środę, bo muszę najpierw zrobić kilka rzeczy z autem i ładnie poprosić o kolejny dzień wolnego w pracy.
Magda dzielnie walczy- na WO?P w schronisku górskim Samotnia jest bardzo dużo ludzi z Warszawy, wprawdzie żadni psiarze, ale może ktoś się da namówić...
To mocno trzymamy kciuki
I co z sunią?
U nas po programie lipa . Zadzwonił tylko jeden telefon i chcieli psa do kojca na wieś ...
Zadzwonił też drugi telefon, że jest szczeniak w fatalnych warunkach i znowu nam przybył kolejny pies. Rottków zamiast ubywać to przybywa i to w zastraszającym tempie .
U nas na razie też d..a... Nikt rottki nie chciał wziąć, bo to przecież morderca... Jest (mała, bo mała) szansa na to, że w następnym tygodniu ktoś ją i psa briardopodobnego przewiezie do Warszawy, o ile załatwimy klatki do transportu.
No to jeżeli w przyszłym tyg. nikt się nie zbierze, to chyba będziemy musiały się jakoś wybrać. Napisz tylko czy jesteście w stanie dołożyć coś do benzyny bo my i tak ledwie dyszymy finansowo.
Z tego, co wiem, to na dogo były propozycje pomocy finansowej. Może nam też by się udało coś dorzucić.
Masz może kontakt do pani Eli- chyba tej od rottków z Palucha? Napisała do mnie mejla, ale za fiksa nie mogę odesłać jej odpowiedzi! Ciągle mi wyskakuje, że to niemożliwe
wysłąłam ci na PW
nic nie przyszło! Można jeszcze raz?
(Na marginesie dodam, żebyście trzymali kciuki- pewna bardzo dobra kobieta z Jeleniej Góry, swoją drogą miłośniczka collie, oferuje swoje auto i może załatwi kierowcę... Ale ciii, żeby nie zapeszyć...)
Napiszcie gdzie suka ma jechać, bo ja już się zakręciłam. Jeżeli do Warszawy to OK, jeżeli do Mysłowic to Bachar w sobotę jest w Opolu i może ją zabrać, to zawsze trochę kilometrów zaoszczędzone. Bachar ma szczeniaki w domu, więc sunia musi być zaszczepiona.
Najpierw szukamy transportu do Warszawy- bo tam pani Ela zadeklarowała się ją wziąć. Jak nie wypali, to alternatwą jest Bachar, ale to byłby domek tymczasowy (w sumie w Warszawie też). Bardziej myślałyśmy o Warszawie, bo miał tam też jechać briard (do domku tymczasowego), a łatwiej jest załatwić przejazd dwóm psom w jedno miejsce. Ale briard chyba pojedzie do stałego domu w Krakowie. Na razie nie mam z Magdą kontaktu, a to ona załatwia transport.
A do Elki w Wawie to ona pojedzie do domu czy do schroniska na Paluchu? A może do lecznicy Psi Los?

Elki już raz przywiozły suke z Gdańska i umiesciły ją na Paluchu. Awantura była przeogromna z tego!
No to Mysłowice są na trasie do Krakowa, czyli suka może też pojechać z briardem.
Matko, ale się narobiło! Briard już był pewny, że jedzie do Krakowa, więc Magda dogadała się z Bacharem w sprawie suki i odmówiła p. Elę. Teraz okazuje się, że nici z Krakowa, bo briard nie jest rasowy (nie ma dwóch ostróg na tylnych łapach). Na szczęście cały czas był w pogotowiu dom tymczasowy dla briarda w Warszawie, ale jest problem z transportem... Miałyśmy nadzieję załatwić dwa psy za jednym transportem, a tu nici... No ale nic, z natury jestem optymistką (złośliwi- jak np. mój mąż- twierdzą, że jestem po prostu naiwna ) i wierzę, że oba psy pojadą do swoich (tymczasowych) domków
dziewczyny co z transportem do Bachar?????????????????????????????????????????
A może tak Warszawa przez Opole?
A może tak Warszawa przez Opole, albo Katowice?
Dziewczyny, napiszcie coś, Bachar czeka a psina w schronie tym bardziej.
W tej chwili nie mam kontaktu z Magdą. Nic nie wiem.

[ Dodano: 2006-01-12, 10:00 ]
Ja tez dzisiaj rozmawiałam z Magdą , potwierdza przewóz rottki do Opola do Bahar

Trzymajcie kciuki .

Wika
Pewnie, że trzymamy
Ja dziś rozmawiał z Panem,ma się zastanowić co do adopcji i jeli się zdecyduje to w poniedziałek pojechałby do bachar po sunie
Byłoby świetnie, gdyby znalazła kochający dom .
A mnie się posypał wyjazd do Opola . Osoba, z którą byłam umówiona na spotkanie właśnie przesunęła termin o tydzień.
Ponieważ obiecałam wziąć rottkę, pojadę jutro do Opola tylko dla niej. Nie mam telefonu do osoby, która ją przywiezie. Proszę więc o kontakt. Będę jechała A4 więc najlepiej byłoby się umówić niedaleko któregoś z dwóch zjazdów na Opole. Musiałybyśmy umówić się na konkretną godzinę, oczywiście z marginesem błędu. Mogłabym być na miejscu ok. godz. 12.00.
Kurczę, no to szkoda, że tak Ci się z tym Opolem zrobiło. Czy Mariola do Ciebie dzwoniła? Bo wysłałam jej numer, żeby się skontaktowała!
Tak. Właśnie rozmawiałyśmy. Zobaczymy jak się jutro poukłada.
Sunia już w drodze a zainteresowany Pan ,ma ją odwiedzić u Bachar -trzymajcie kciuki
Trzymamy

Wika
Dojechałyśmy.
Roboczo wołamy na nią NANA. Ma szczepienie na wściekliznę. Innych nie odnotowono. Jeżeli zostanie u mnie conajmniej do końca tygodnia, to podjadę ją zaszczepić na pozostałe choróbska.
Trudno wyrobić sobie o niej zdanie w tak krótkim czasie, ale można powiedzieć jedno: goni koty, reaguje na komendę "fe" i...pcha się na łóżko. Jest trochę pulchniutka. Reszta później.
Zdjęcia wkleję, jak zrzucę je na serwer.
Kochana Bachar . Dziękuję, że chociaż Twoje sprawy ułożyły się inaczej pojechałaś po sunię.
Mam nadzieję, że szybko znajdzie się domek, mamy ogromny odzew na ogłoszenie w Dzienniku Polskim, takie jak było kiedyś, duże, w ramce, ze zdjęciem. To jest rubryka wolontariuszy z krakowskiego schroniska, którzy już drugi raz ją udostępniają dla naszych rottków za co serdeczne dzięki. Oczywiście pamiętamy i o tej suni, i jak napisała powyżej Aga już są chętni .
Trzymam kciuki za szybki i świetny domek .
Obiecane zdjęcia:






Niczego sobie dziewczynka , jak na pobyt w schronisku to ma błyszczącą sierść .
No tak przecież ty Bachar masz koty i goni je .
Mam cichą nadzieje ,że szybciutko bedzie miała domek

Wika
Bachar wielkie dzięki
Jak zanjdziesz proszę zadzwoń do tego Pana, ze juz sunia jest
Bachar i co? Pan przyjedzie? Bo jak nie to mamy dużo kontaktów po ogłoszeniu i szukamy dalej.
Dalszy ciąg fotek:


















Zdjęcia super i nastepna rottka wspaniały ma kontakt z dziećmi . Nie rozumem ludzi , którzy sie jej pozbyli .

Wika
Ja też nie rozumiem, ale w piątek Kraków znowu obiegł news, że rottek ugryzł (albo odgryzl) 2 letniemu dziecku ucho i to też pewnie miało wpływ na brak zainteresowania szczeniorkiem po programie.
Fotki suni słodkie, mam nadzieję, że ten pan się zdecyduje
Jestem właśnie po rozmowie z panem chętnym na Nanę. Ma zadzwonić w tygodniu aby umówić się na oglądanie suni.
Mam nieciekawe wieści. Rozmawiałam dzisiaj z potencjalnym zainteresowanym Naną i niestety żeńska część rodziny (tj. żona i córka) zaprotestowała przeciwko adopcji rottki. Jest to wynik ostatniego pogryzienia w Krakowie - panie boją się takiego psa. Może być każda rasa oprócz rottweilerów i dobermanów. Mają również 2 letniego, często odwiedzającego ich wnuczka. Pewnie stąd również dodatkowa obawa. Pan zwolennik "mocnych" psów nie chce robić czegoś wbrew rodzinie, bo jak sam powiedział: "gdybym wziął psa, to byłby u mnie do końca swoich dni". No cóż mówi się trudno i szuka się dalej.
No cóż, ludzie już oczami wyobraźni widzą katastrofy. Ja już się przyzwyczaiłam, że któraś strona się boi, to nie pierwszy przypadek. Jednak jak ktoś ma się bać to sama odradzam adopcję i psa nie wydaję.
Też powiedziałam panu, że pies bardzo szybko wyczuwa obawę w zachowaniu członków rodziny i może być problem z hierarchią. Zdecydownie lepsze jest takie postawienie sprawy niż później histeria i strach rodziny. Nadrobniejszy problem urastał by później do rangi katastrofy.
Ale są nowi państwo chętni, więc jak w większości wątków na SOS trzymamy
Nana ma trafić do domu ,gdzie kiedys juz mieszkała rottka Sabusia-jak to pani powiedziała ,niestety jest juz za TM
państwo maja 3 dzieci 5,11,19 lat i jak wszyscy kochający tę rase ,nie boja się zaadoptować dorosłego rottka
mam nadzieje,ze wszystko się ułozy i nan znajdzie swoje miejsce
Rozmawiałam z nia wczoraj z Bachar,jak na razie chce ja oddać
Ale ciężko będzie
my się absolutnie nie upieramy, jak chcesz ja zostawić nie ma sprawy ,dla tych ludzi zaraz cos znajdziemy
Niestety już za duża gromada biega po domu, co nie oznacza, że nie zdążyliśmy polubić tego "maleństwa". Z lekka zadziornego zresztą .
Bachar, masz czas na przemyślenia do soboty
Koty by mi tego nie wybaczyły .
coś mi się zdaje, że jak się zwolni miejsce, to przynejmniej kiedys jeszcze jakas zbłąkana rottkowa duszyczka będzie mogła przynajmniej przeczekac u Bachar w drodze do nowego, lepszego życia.....

a co lęku....bardzo dobrze, że ich nie namawiałaś..... Eksa potrafiła wejść na głowę rodzinie, która się jej przestraszyła w ciągu 2 dni....lepiej więc poczekac i oddać psa w pewniejsze ręce.....zresztą pies niekochany przez częśc rodziny doskonale to czuje i cierpi w tego powodu

3mamy więc kciuki za nastepny domek
ale granice zna, bo jej w tym pomagacie

problem zaczyna sie w momencie, kiedy nowi właściciele nie potrafią zaprotestować ... jeśli Eksa zawarczała i cała Rodzina stanęła na bacznośc, to nastepnym razem zawarczała głośniej, rodzina zaczęła się trząść...przy takim obrocie zdarzeń kiedy coś jej się mocniej nie spodobało, po prostu dziabnęła...swoją drogą dziabnięcie w stylu kłapnięcie wielkiego halo nie czyni, a raczej powinno być sygnałem do pracy z psem (dobrze, że kontrolne i śladu nie zostawia, albo najwyżej siniak, niż gdyby pies miał się rzucić)

niestety, ludzie adoptujący rottweilery często o tym zapominają i przeraża ich jakakolwiek agresja ze strony "psa mordercy", albo tez myślą, że tylko ich pies tak robi, że są z tym problemem sami i napewno nic się na to nie poradzi...
Sunia juz jest w nowym domu ,co prawda trafiła do innego domu,tam gdzie mial trafić Ariel,ale państwo super,sunka własnie spi z nimi w łózku
Jutro napiszemy coś więcej bo dzisiaj miałyśmy ciężki dzionek i ok. 600 km na liczniku się wykręciło.
Bachar możesz spac spokojnie, bo zapewniamy Cię, że Nana śpi bardzo spokojnie w wyrku swoich państwa
Kamień z serca
Więc już piszę więcej. Nana zamieszkała w domku, gdzie miał trafić Ariel z Korabiewic. Państwo w średnim wieku mają dom z ogródkiem, psina mieszka w domu, śpi w łóżeczku . Ich ukochany rottek odszedł w Wigilię w wieku 7 lat po długiej walce z chorobą nowotworową. Nana ma domek o jakim marzymy dla każdego innego psiaka .
Nana to bardzo zrównoważona sunia, wesoła i mądra. Pod domem Bachar mój TŻ wyścielał bagażnik prześcieradłem, sunia wyszła za bramkę i sama zapakowała się do auta.
Dziękujemy Bachar za przywiezienie suni, zaszczepienie i opiekę .
Ksera, no to gratulacje i słowa uznania i dla was, i dla bachar
Bardzo sie ciesze ,że Nana ma juz domek docelowy . A nowi państwo zostawili jej takie imie czy nadali nowe .

Wika
Imię chyba zostanie, bo już na nie reaguje .
Bachar!!! Bardzo bardzo ci dziękujemy
Przecież nie ma za co
Jest Jest
Polecemy się na przyszłość
Nie ma sprawy...
Nana miewa się znakomicie i nawet kota nie goni ,nowi państwo zachwyceni ,mamy zaproszenie na sesje fotograficzną
I coś dla Bachar bo tam dzisiaj też dotarłyśmy. Przeszkodziłyśmy suni w poobiedniej drzemce z panem na kanapie .



mam nadzieję że nic nie pokręciłam

Umarł Pan Nany. Zupełnie nagle. Mamy 5 dni na zabranie tej ślicznej suczki. Jest młoda, piękna i zrównowazona. Mieszkała w domu, spała na kanapie.
O rany
o rany Kasera pisałaposta ze mała ma dom dokładnie: Wysłany: 2006-01-21, 22:13 . minęły zatem 2 lata . Bachar pewnie nie ma miejsca na sunię, kurde gdzie ją weźmiemy prosto z łózeczka, szlag by to! Małgosiu macie już coś? Ile Nana ma teraz lat?
Sprawa jest beznadziejnie pilna, dzisiaj był pogrzeb pana, pani nie będzie przez kolejny rok, suka nie może iść do hotelu do budy, bo to kanapowy pies i zaraz będziemy ją leczyć. POMOCY
Kurcze, może jakby Fila jadła koty to....moze Osa. Wika wiesz coś na temat jej upodobań typu dzieci, psy?
O właśnie, kwestia tylko wieku, Osie zalezało na młodej suni. Nie wiemy czy Nana gustuje w kotach?
Właśnie przeczytałam, że kota nie goni. Osa, a może to jej macie życie uratować?!
przepraszam z góry, że to napiszę: co to za Pani, która zostawia kochającego, cierpiącego psa?(Chyba że wchodzą w grę względy medyczne). Jak ona będzie tęskinić, a jeszcze w boksie, w budzie...
O niech to , Koty u bachar goniła ,ale jakimś cudem u nowego pańcia nie i pewnie przez te 2 lata nauczyła sie ,ze nie wolno koty gonić.

Tak miała cudnie , miłość pana i kanapę do spania.

Wika

co to za Pani, która zostawia kochającego, cierpiącego psa?(Chyba że wchodzą w grę względy medyczne). kasiuP a gdzie to pisze? b onie moge znaleźć?
Sprawa jest beznadziejnie pilna, dzisiaj był pogrzeb pana, pani nie będzie przez kolejny rok,
Tak napisała Ksera 8 postów wyżej
aaaaa, gapa ze mnie





bachar to foty jak była u ciebie?
Tak
Nana jest cudna, kurcze ile ona przeszła :-( ile może miec lat? i te koty ...może gania, może nie gania, nie mogę sprawdzać na swoich bo być może nie byłoby co z nich zbierać.
Ale czekam do jutra na wieści o Fili,
najchętniej wziełabym je wszystkie, każda po przejściach, i wszystkie potrzebują miłości , kurczę ja mogę przygarnąć tylko jedną :-(
Osa, jedna to bardzo dużo
Gdyby jednak na tę padło to zobacz jak ona pięknie po dzieciach chodzi
Ponieważ jutro Roxa opuszcza mój dom to jakbyście nic dla niej nie miały możecie ją przywieźć do mnie. Tylko chciałąbym wiedzieć jak ona zachowuje się w stosunku do innych psów i suk. Nie chcę mieć problemów / spięć między nimi, bo to mnie wykończy...
Widziałam, widziałam - widok przepiękny :-)
Tak jak napisałam wzoraj w razie czego moge ją zabrać do siebie. Tak piękne stworzenie pewnie też długo u mnie zagości, Roxa już pojechała do swojego nowego domku.
Małgosia czy ty idziesz przykładem Gosiaczka swojej imienniczki. I dzięki za danie w razie czego tymczasu suni z jeleniej

Wika
Nie, ja tylko w nagłych sytuacjach i za każdym razem mówię, że to już ostatni raz... wciągneło mnie i nie wiem jak z tego wybrnąć... chyba się nie da tak przestać z dnia na dzień.
Witaj Małgosiu -tak po cichu myślałam że się stanie -wielkie brawa -taka drobinka a takie WIELKIE serce
Małgosiu
To co, wstawiać ją na stronę?
A może jednak ktoś weźmie sunię do domu, na kanapę, na zawsze...
Gapa może Ty
Nie chciałam naciskać, wiem jak to ciężko, ale...
Gapa nie ma swojego psiaka, a ta sunia straciła własnie swojego Pana... pasuje jak ulał
Wy tu gadu, gadu, ja biedna bez komputera, ale dzisiaj Nana jedzie do Gapy , dziękujemy

Nana jedzie do Gapy

Gapa
Noooo! wiedziałam, tak podpuszczałam, podpuszczałam i udało się Wiedziałam, że nie dasz jej umrzeć z żalu w zimnym boksie
KasiaP, od razu widac było co knujesz , Gapa cuudownie!!! Takie forum i ludzie na nim to skarb!!!
foty obligatoryjnie!
no nie można na chwilę odejść ,bo się człowiek gubi od razu ...........Gapa to fantastyczna decyzja -kochamy Cię

no nie można na chwilę odejść mariak ty sie nawet nie waż na chwilę odchodzic
Czekamy na maluszka już z wielką niecierpliwością:) jedzonko już sie gotuje coby Nana została godnie przyjęta:)
Gapa78
Nana ma już nowy domek w Krakowie.Jest przekochana i zostaje juz u nas:)
Gapa78 dzięki za domek dla NANY

Wika
Bravo
super
Nana czyli DOKSA strasznie rozbrykana.Od pierwszego momentu jak tylko przeskoczyła próg mieszkania odrazu chwyciła za piłeczkę żeby się pobawić.Na spacerku bardzo grzeczna jeszcze niewiadomo jak reaguje na koty,duże psy oraz jak zachowuje się spuszczona ze smyczy,ale jest przekochana, zadbana i lekko grubiutka (czyli zadbana).Fotki niebawem
czekamy z niecierpliwością na fotki DOKSY
DOKSA już się szybko usytuowała w domku i kulinarnie była rozpieszczana bo grubasek z niej,ale widać że poprzedni opiekunowie krzywdy jej nierobili bo psiunia jest baaardzo grzeczna i tylko czeka żeby wskoczyć na łóżeczko żeby wywalic sie brzuszkiem do góry
DOKSA pięknie aportuje,lubi się bawić o co najfajniejsze sama wskakuje do wanny .Jedynym minusem jest że rzuca sie na widok tirów lub samochodów transportowych.Poza tym to bardzo grzeczna ,śliczna oraz posłuszna suczka.Niestety na fotki musicię jeszcze chwile poczekać
no dobraaaaa poczekamy
jak nie mamy wyjścia, to poczekamy
Suczka Doksa choc mnie bardziej podoba sie jej poprzednie imię czyli Nana jest super domowym psiakiem. Niestety wychodząc na pole wstepuje w nią diabełek:rzuca się na inne psy, ignoruje moje polecenia a dzisiaj znowu poderwała sie do ataku na przejeżdzającą ulicą ciężarówę, tak że o mały włos razem nie wylądowałyśmy pod jej kołami. Czy ktoś z Was spotkał się już z takim zachowaniem i może wie jak temu zaradzić?
Jesli chodzi o psy i samochody to uderz do Heszt...ma w tym duze doswiadczenie z Ogim. Powiem Ci, ze Diana niby lagody psiak pokazuje zabki...nikt obcy do mnie do pokoju nie wejdzie, a i zdarzylo sie dzis, ze warknela na typa, ktory machnal reka w jej kirunku przechodzac blisko niej. Z czasem niestety wychodza pewne "wady " psiakow, dlatego powinny moim zdaniem minimum miesiac byc w DT, tak dla pelnego poznania psa. jak dac komus psa i potem rozne "kwiatki" wychodza...Cierpliwosci zycze i obserwuj....
Cieszę się, że wszystko się Wam układa. O tirach nic nie mówiła właścicielka, jedynie o rowerzystach, koniach i żaluzjach. Myślę, że ona była rozpuszczona z lekka, więc musicie ją trochę ustawić, żeby na spacerach słuchała. Moja Sara panicznie bała się ciężarówek, ale z czasem samo przeszło.
Generalnie wszytsko z Naną jak narazie ok gdyby nie te nieszczęsne ataki na tiry, ale mam nadzieję, że to jej przejdzie. Poza tym dziś zaczęła mnie słuchać na spacerze - puszczona ze smyczy przychodziła na moje wezwanie, choć była starsznie szczęśliwa i rozkojarzona gdy zobaczyła ogromną połać łąki, na której może sobie pobiegać. Bardzo lubi aportować patyczek, kopać krety oraz bawić się pustą butelką po wodzie mineralnej. Siedzi w niej jeszcze szczeniak. Myśle. że z czasem będzie coraz grzeczniejszą sunią. Postaram się wstawic zdjęcia NANY jako postaci pierwszoplanowej na fotkach:)
http://img260.imageshack....dsc00582su9.jpg
http://img147.imageshack....dsc00592im3.jpg
słodka




śliczne suczysko i juz rozpieszczone / rozpuszczone /
Wystarczył zaledwie tydzień aby zakochać się pełnią serca w Nanie - z domku tymczasowego zrobił się domek na zawsze, taki gdzie pies ma swoją miskę, zabawki, miejce w łóżeczku i codzienną porcję spacerów,zabaw, pieszczot i ogromną dawkę miłości:) NANA zostaje u nas na zawsze
gapa
Buziole dla Nany
Gapa78 NIE POWIEM zebym zdziwiona była
A oto Nana na spacerku:)

a ja to myślałam, że ona odrazu była na zawsze
A oto Nanusia z panem po spacerku (który całkowicie zwariował na jej punkcie)


a ja to myślałam, że ona odrazu była na zawsze hehe, ja też tak myślałam

A oto Nanusia z panem po spacerku (który całkowicie zwariował na jej punkcie)
Obrazek

...bo oni tak mają!
pięknie razem wyglądacie, idealnie zgrana z Was para
To się tylko tak "niby" tymczas nazywało . Ja wiedziałam, że ona tam zostanie, bo to cudna i kochana sunia.
Oto Nanusia po kąpieli:)

jak grzecznie siedzi
Normalnie wywalam brzusio... BRAWO Slodki widok. A tak co d tymczasow...to chyba nastepny Wam odpadnie...Diana..zostanie chyba u mnie na stale..nie mam serca jej oddawac. Ona u mnie zna kazdy kat, kazdy trawnik..no i ten wzrok..miejcie choc ciut litosci i nie zabierajcie jej... Co od Heszta...

miejcie choc ciut litosci i nie zabierajcie jej. Cossmo egzamin na opiekuna psa już zdałeś jak wziąłeś Dianę na tymczas , ja więcej pytań nie mam, proszę o kontakt tylko, aby ptzgotować umowę adopcyjną. poz tym, masz mocnych polecajcych , w Borach Tucholskich już nam trochę tymczasów odpadło .

mozna więc rzec - tradycja rodzinna

bardzo się cieszę, naprawdę - zyczę wam wiele szczęścia razem, bo jak się przyjrzec, to już jest Waszym udziałem
dzieki zato, ze ją tak pięknie zaopiekowałeś
Hehe a mialem inne wyjscie??? Spojrz w jej pysio na jej stronie tu na forum, nie mam serca jej oddawac, a i widze , ze psiak sie mocno przywiazal. Heszt mnie podpuscil i tak jakos wyszlo za co i wdzieczny jestem jak i wsciekly, ale pociesze cie...mysle, ale tylko mysle!! O towarzystwie dla Dianki. W kupie ponoc razniej( i cieplej). Ciesze sie , ze tak sie stalo...Piesek pomogl mi dojsc w chorobie do siebie i ja staram sie pomoc psiakowi jak tylko moge dajac mu to co mam do zaoferowania najwazniejszego czyli uczucie, troske... Fakt, ze nie wiem jak to jeszcze bedzie z moim zdrowiem, ale bez obawy..jak nie ja to rodzice pomoga, bo wiem ,ze moge na nich liczyc. Zwrotow nie uznaje. Jesli zdecyduje sie na drugiego psa, to dopiero po 26 .03. Zapadnie wtedy decyzja co do mojej dalszej chemii. Musze wiedziec jak bede reagowal na leki, a nie chce brac psa poki tego nie bede wiedzial. Diana jest domowo ulozona i nie stwarza problemow Cudowny psiak. Trafilo mi sie...hehe....
Umowe i ulotki juz dostalem.
jejku jestes boski Cossmo gratuluje super suni i trzymam kciuki za Ciebie!
Nowe fotki w jej wątku.
Nie było mnie na forum kilka dni atu takie zmiany-oczywiście na lepsze, bo widzę, że kilka rottkowych dusz znalazło nowe domki:)
U Nany wszystko naj, jest nadal bardzo żywiołową i przytulastą sunią. Jedynym mankamentem jest fakt, iż czasem nie słucha na spacerze puszczona ze smyczy. Łapie trop niczym najlepiej wyszkolony pies myśliwski i leci w dal za potencjalną ofiarą, którą najczęściej jest jakiś bażant lub przepiórka nie zważając na moje nawoływania. Mam nadzieję , że z czasem załapie, że tak nie wolno robić i wreszcie usłyszy moje wołanie:)
Jak pójdziesz z nią na Solvay to tam i dziki są, będzie kolacyjka
jak narzie na dziki sie nie natknęłysmy choc kto wie co przy takim spotkaniu sie zdarzy
Mam pytanko: czy hotelik na Łużyckiej trzeba rezerwować z duzym wyprzedzeniem? jedziemy na wakacje w czerwcu i Niunia niestety musi zostać na ten czas w hotelu, choć z wielkim bólem serca ją tam zostawimy:(
U Nany wszytsko oki choc nie zapeszając z dnia na dzien staje sie bardziej usłuchaną sunią:) Prawdopodobnie w piatek bedzie miała sterylkę i mam nadzieję, że wszystko pójdzie bez problemów-juz teraz sie o nią boję. Akcja z rezerwacją czerwcowego hotelu odwołana, bo jak narazie z wakacji nici:(
tak dla psa lepiej, więc dobrze jest, a Wy se radźcie sami
Nana już po sterylce:)sunia czuje sie rewelacyjne jakgdyby nigdy nic sie nie stalo. Operacja ze wzgledów organizacyjnych odbyła się dopiero 29-02 ale dzis tj. trzeciego dnia po zabiegu wszystko jest jak nabardziej ok:) kamień z serca mi spadł bo stresowałam się tym zabiegiem strasznie.
Gapa78, no super, że już po wszystkim, wysciskaj suńkę
och, bo to tyle nerwów zżera, ale jest raz na zawsze i spokój. causki
A oto Nanusia na majowym spacerku:)






Czy zna ktoś z Was miłe,ciche miejsce tzn. gospodarstwo agrosturystyczne, pensjonat lub pokoje (domek) do wynajęcia na urlop z rottkiem?(naj do 150 km od Krakowa)???? Gdziekolwiek człowiek dzwoni, to słyszy odpowiedź: owszem zapraszamy z psem ale małym i napewno nie rottweilerem!!! No cóż- na ludzką głupotę nie ma rady a na wakacje trzeba razem z sunią jechać:)
Ciężko będzie, przerabialiśmy to już
A myśmy byli z Tosią nad morzem.. Pani miała ją zabrać przed majówką, ale się nie wyrobiła i poprosiła o jeszcze chwilę, więc pojechałam z Tosią, nie było problemu, ale dzwoniąc powiedziałam, że to taki kundelek średni czarny 35 kg wagi.. Panu powiedziałam, że to nie rottek tylko kundel i uwierzył.. nie miałam siły w nocy szukać innej kwatery, a rabanu narobił tylko kundel z naprzeciwka ) ale byliśmy w Krynicy.. ludzi z psami duużo, aż się zdzowiłam
Ja nie chcę obrażać NANUSI, ale właściciele powinni oberwać Talia dziewczynki ciut za bardzo zaokrąglona, chyba... Lub druga opcja- tak na fotach wyszła- ale w to nie uwierzę...
jaka talia?
naprawde śliczna i szczęśliwa sunia a talia troszke zawsze sie pogrubia po sterylce a puzniej wraca do normy
Gapa78, odchudź ja troszeczke
Hmm... za gruba??? Sunia waży 40 kg a jak ją wzięłam była cięższa o jakieś 5 kg więc i tak już troszkę ciałka zrzuciła... Moze tak lekko grubawo na fotkach wyszła ale na żywo prezentuje się ok. Nanus jest 2 msc po sterylizacji więc jeszcze organizm troszkę szaleje. Pracujemy nad idelanną figurką choć chłopaki ogladają się za nią że hoho:) Nad wakacjami ostro myslimy
cudnie
A oto nowe zdjęcia naszej kochanej Nany-najcudowniejszego rottka pod słońcem:)
Jak się czyta o tych wszystkich rottkach w potrzebie to łzy same cisną się do oczu i serce rozpada się na kawałki tak by sie chciało im wszytskim pomóc.
Nana o poranku:)
http://img512.imageshack.us/img512/509/001xq3.jpg
A oto Nanusia ze swym "narzeczonym"- Jokerem:
http://img389.imageshack..../img0029od1.jpg
http://img389.imageshack..../img0030us9.jpg
http://img393.imageshack..../img0065pw6.jpg
Nanusia bardzo lubi dzieci, i to z wzajemnością:)
http://img393.imageshack....p1000452ka4.jpg
http://img393.imageshack....p1000487br6.jpg
Gapa78, 1000 głasków dla Nanusi
Gapa78, miziaki dla psicy
tak się lepiej ogląda












Buziole w nochal dla Nany

tak się lepiej ogląda zdecydowanie
Dziękujemy razem z Naną za zdecydowane poprawękę nałożoną na wstawione zdjęcia:) zdecydowanie lepiej się je ogląda
Gapa78, to teraz coraz więcej zdjęć prosze
PILNIE POTRZEBNA POMOC! Dzisiaj u Nany w oparciu o zdjęcie rtg łapy wykryto nowotwór kości:( jakoś ciężko w to uwierzyc bo suczka tryska radościa i wigorem. Czy zna ktoś jakiegos dobrego wet w Krakowie, który zajmuje się tego typu problemami???Czy miał ktoś z Was taki przypadek aby tylko w oparciu o rtg stawiac tak dramatyczna diazgnozę?Dodam, iż wet nie przepisal Niuni żadnego lekartswa oprócz Tramalu w kroplach. Czy wie ktoś jak wyglada na zdjęciu rtg nowotwór kości???
Gapa78, skopiowałam Twój post i założyłam temat na forum catani oraz napisałam PW do Moniki, która mieszka w Sosnowcu i juz przechodziła przez tą chorobę
Bardzo dziękuje.
Gapa78, tu masz linka do tematu, odpisała dziewczyna z Krakowa, która niedawno straciła suczkę http://www.forumrottweile...dc792636#114439 i kopia postu

Jest coraz gorzej... Nana ledwo chodzi, ma okropną biegunkę i nic nie je od 2 dni. Na zdjęciu rtg widac zmienioną siatkę wapniową kości, są także jakieś białe przebarwienia. Sunia już bardzo kuleje na ta noge, unika stawania na niej. Nie wiem co dalej robic... nie chce aby cierpiala. Ja juz powoli wysiadam psychicznie-perspektywa utraty 2 rottka w przeciągu 1 roku mnie dobija. Dziekuje ze odpowiedz.
Gapa78, trzymaj się
Gapa78, ;( ;( ;(
Gapa78, mam zapytanie od catani, która ma problem z zalogowaniem :

Niunia dostwała steryd już w styczniu-wtedy zaczela kuleć na przednią lapę po długim spacerku. wet i rowniez ja myśleliśmy, że to jakaś kontuzja spowodowana biegiem,wet podał steryd,jednak steryd nic nie pomógł. poźniej była leczona przeciwzapalnym lekiem o nazwie Movalis, i Rimadylem, dodatkowo smarowanie łapy Naproxenem i maścią końską, terapie nic nie pomogły. teraz na zdjęciu rtg wyszedł ten nowotwór, a Nana czuje jest coraz gorzej:(:(:(nie mam juz sił:(:(:(
Gapa78 trzymaj się, choć wiem, że w takich chwilach to bardzo trudne

to trzeba sprobowac wlaczyc encorton, na poczatek w dawce 2x20mg i jesli nie pomoze top dawke zwiekszyc. nalezaloby tez oslonic ja antybiotykiem-czy tam nie ma wetow
Gapa78,

Kiara,miała podobne objawy,wymioty,podnoszenie łapki,bardzo często ziajała.Lekarstwa jakie dostawała,często chciała za potrzebą wyjść na trawkę .Pod koniec,łapka spuchła.Moja bezradność mnie zabijała.Nic nie da się z tym gównem zrobić!!!!!!!!!!Jedynie czekać i liczyć na cud..... <placze> Straszni mi przykro!!! a żal jest ogromny,i wciąż świeży....
Nana umiera:(:(:(:( nie ma już chyba dla niej ratunku...
Gapa78, brak mi słów cholerny los
Cholerni niedouczeni weci!!!! Nana nie ma żadnego nowotworu kości a zle leczone zwichnięcie stawu barkowego. Weterynarze i ich terapie doprowadzily do zapalenia jelit u suni i stad te wymioty i ostra, krwawa biegunka. Wreszcie trafiłyśmy do konkretnego, doświadczonego lekarza, który ratuje sucz. mam nadzieję, że będzie dobrze i Niunia wyzdrowieje walczymy z Naną z całych sił!trzymajcie kciuki!!!
matko Gapa78, aleście nam stres zafundowały wygłaskaj Niunię porządnie
trzymam kciuki
Boże mój jak bardzo cieszy ta wiadomość. Trzymamy kciuki z całych sił
...a tych idiotów trzeba by było rozumu nauczyć
Gapa78, zobacz jak się wszyscy na innym fo zbiesili

Po doświadczeniach z ZIRA też mam coraz gorszą opinie o "sławach" weterynarii - rozpoznali nowotwora, chcieli uśpić natychmiast. A to była babeszjoza! Suka wg wetów powinna od sierpnia być za TM a żyje i ma się świetnie (dzięki młodej Pani wet. z małej, nieznanej lecznicy). Trzymajcie się, pozdrawiam.
Naprawdę słów brakuje na tych wet. Chcieli pogrzebać zdrowego psa a Nana miewa się coraz lepiej , chetnie się leczy i przyjmuje zastrzyki. Wymioty i biegunka ustały więc jest dobrze. W pon idziemy na kolejną wizyte bo sucz nadal kuleje na łapę i trzeba zrobic porządek ze źle leczonym stawem barkowym (pęknięta torebka stawowa). Nanusia jest bardzo silną dziewczyną i wierzę w to, że na wiosnę już będzie w pełni sił i znowu będziemy spacerować po lasach:)
Gapa78, to super wiadomości

pomyśl może dla suni o tym

http://www.allegro.pl/ite...tawow_500g.html

albo o tym

http://www.allegro.pl/ite...wy_z_wit_e.html

u mojej Primy po 2 tyg stosowania preparatu widać mega poprawę w wchodzeniu po schodach
W pon idziemy z Nana do weta i zaczynamy naprawiac łapkę. Jeśli polecane preparaty nie podrazniają żołądka a mają tak dobry wpływ na kondycję stawów i kości jak w przedstawionym opisie to napewno zakupimy, by sucz jak najszybciej doszła do formy:)
Gapa78, wspaniałe wieści
Nana powoli dochodzi do zdrowia -zapalenie jelit zniknęło a wczoraj sucz miała wykonywany zabieg na łapce: odessanie krwawego płynu ze stawu barkowego i podanie tam leku sterydowego:) teraz mam nadzieje ze bedzie tylko lepiej
Gapa78, super się czyta takie wiadomości
Zdrówka dla suni i mądrych życzę
Gapa78,
Gapa78,
Z sunią znowu nie jest dobrze:( kulawizna nie zniknęła i mimo leczenia pogłebia sie:(Nana nosi teraz specjalny gorsecik usztywniający ale on nie daje rezultatu i Niunia nadal kuleje, prawie juz nie staje na przednia lapke. A do tego wczoraj wykryłam spory, twardy guzek w okolicy zeber:( jutro idziemy znowu do weta, a ja nie mam juz sił walczyc:(
Gapa78,

trzymajcie się
Gapa78, bądźcie dzielne
I? Co wet?
Jest ponoć dobrze choć ja już chyba nie potrafię się cieszyć , ciągle mając w podświadomości słowa, że Nana ma nowotwór. Łapka ponoć ładnie się goi, a ten guzek który wyczułam to krwiak. Niunia musiała sobie go gdzies nabic. Po wyjściu od lekarza pojechałyśmy na krótki spacerek, a suczka po spotkaniu ze swymi psimi przyjaciólmi brykała jak nowo narodzona. Myślę, żę ona ma mała depreche ,gdyż siedzi sama w domku prawie 9 h. Brakuje jej pewnie towarzystwa. Staram się wierzyć, że bedzie dobrze- w najgorszym wypadku suczka będzie miała wstawianą śrubę w łapę-ale to ostateczność. Narazie leczy się za pomocą specjalnie skontruowanych i uszytych przez wet szelek , które mają za zadanie usztywnić chory staw i dorowadzić do jego stabilizacji. Ponadto Nuinia dostaję Arthrofos Forte. Czekamy na efekty leczenia, o których będę meldować. Trzymajcie za nas kciuki!!!
Gapa78, trzymamy z całych sił, nie poddawaj się
Gapa78, uff

pewnie że trzymamy kciuki
Trzymamy mooooocno !!!!
A z Naną nadal kiepsko:( łapka nie chce sie naprawic, choc jej korekcyjne szeleczki zostały już zdjęte:( sucz nadal mocno kuleje. W dodotaku na grzbiecie oraz barku pojawiły się olbrzymie guzy (wielkości piłki) wypełnione ponoć krwią. W srode i pt sucz miala te guzy rozcinane ale ten zabieg nic nie pomógł i krew nadal się zbiera odnawiając owe guzy. Wyniki badań krwi ma Nana w normie wiec nie ma tu raczej mowy o jakism nowotworze. Ja już opadam z sił, nie potrafię juz dłużej patrzeć jak ona cierpi:( nie wiem co dalej robic-czy zmienic po raz kolejny wet czy zostac przy tym u ktorego sie leczymy?Ta nasza walka trwa juz pół roku i jak narazie cały czas przegrywamy:( siły do dalszych starć już brak
Radzić się u innych wetów nie zaszkodzi. Ktoś musi wiedzieć co jej jest...Bardzo Ci współczuje i trzymam kciuki.
Nana ma prawdopodobnie babesjoze lub erlichiozę:( w środę przestała chodzić na tylne łapki, podnosiła tylko głowę-na nic innego nie miała już sił. Szybko została wniesiona do auta i sprintem zawieziona do weta. Tam cewnikowanie-poniewaz z braku sil nie sikala 14 h, badania krwi,usg,kroplówka i lekarstwa. Sucz wczoraj juz wstała o własnych siłach, ale jest jeszcze bardzo slabiutka. Bardzo szybko spada jej poziom czerwonych krwinek: dzis miała ich 3.66 (norma 5,40-7,80) a białych wzrasta- dzis 22 (norma 6-17). Dostaje doxyciline i ecorton. Guzy z krwią powoli się zmniejszaja, mocznik i kreatynina w normie. Trzymajcie kciuki za Nane!Walczymy!
Gapa trzymajcie się! Musi się udać.
co to za licho na e.... matko, dziewczyny trzymajcie się, przecież musi się to skończyć.
Rok temu podobne objawy miala ZIRA. Po encortonie i metronidazolu trochę się poprawila, ale po odstawieniu leków znowu anemia i 25000 leukocytów. Badanie krwi na babeszjozę bylo ujemne. Weci (konsylium śląskich slaw) stwierdzili że to nowotwór, dali jej 2-3 tygodnie życia. Faktycznie po 10 dniach nie mogla chodzić, krwiste wymioty. Podjęlam decyzję i - środek wakacji - nikt nie przyjedzie do domu. Przyjaciólka przywiozla mi aż z Kędzierzyna swoja kuzynkę, która po zbadaniu ZIRY i obejrzeniu wszystkich wyników, wysluchaniu calej historii choroby stwierdzila, że wg niej jest to jednak babeszjoza i że warto podać Imizol. Uprzedzila, że 2-3 dni może być z psem gorzej. Do tego dolączylyśmy leki p-wymiotne i p-krwawieniu (metoclopramid, omeprazol), digoxin na wsparcie serca. Po 4 dniach ZIRA sama wstala i wyszla do ogródka. Karmilam z ręki po okolo lyżce mięsa co godzinę. Potem apetyt i sily zaczęly wracać. Po 10 dniach w morfologii leukocyty w normie a uklad czerwonokrwinkowy znacznie lepszy (z 54 retikulocytami w rozmazie!). Ta choroba oslabila jej serce i digoxin bierze do dzisiaj, ale żyje,i znowu jest uśmiechniętym przytulakiem . Zaryzykuj i poproś weta o podanie Imizolu. Trzymam kciuki, powodzenia!!!
Gapa czy krew była robiona pod kontem babeszjozy ? Czy to tylko domysły Lekarza ? Róbcie krew i jak trzeba to podajcie jej imizol, bo nie ma czasu . Babeszja każdej godziny wyniszcza organizm. Przy zaawansowanej psy przestają chodzić.
Trzymamy kciuki i czekamy na wieści .

Ps.Dla wyjaśnienia erlichioza to
http://www.vetpol.org.pl/ZW2007/2007-12%2002.pdf
Z Niunią o wiele lepiej:)Chodzi juz o wlasnych silach, ma wilczy apetyt, sika sama (choc na stojaco) bo jeszcze sił suni brakuje. Jestem wiec dobrej mysli. Doxycylina narazie pomaga i widac ze dziala.Jutro jedziemy na kontrole. Jesli chodzi o badania krwi to byly one robione pod katem babesjozy- wprawdzie wyniki ujemny ale wet stwierdzil ze czasem tak bywa, a pies i tak ma typowe objawy babesji lub tego drugiego licha (erlichioza).Stad antybiotykoterapia pod katem tych 2 chorób. Jutro skonsultuje ewentualne podawanie Imizolu-zobaczymy jak wyniki badan krwi Nany beda sie jutro kształtowac. Nana jak narazie ma ogromną wole życia i walki! A ja walczę razem z nią z calych mych sił!
Gapa78, oby tak dalej
Trzymajcie się musi być dobrze.
Jak narazie wygrywamy walkę dzisiejsze wyniki badan wskazuja ze Nana powolutku zdrowieje:) wprawdzie ma duża anemie ale liczba leukocytów znacznie zmalala do 13 ( z 22- przy normie do 17). Wet udało się wybadac ze ten wirus, ktory dopadł sucz to wspomniania erhilioza zwana riteksjozą -tropikalna choroba przenoszona przez kleszcze.Nanulka nadal musi zazywac Doxycilnie, preparaty krwiotwórcze i powinno byc dobrze Niunia powoli odzyskuje siły jak wyleczy to choróbsko to bierzemy sie za rehabilitacje łapki, w której uszkodzony staw pięknie sie zregenerował lecz sucz z niewiadomych powodów nadal kuleje ponoć pływanie moze tu pomóc:)Ale narazie cieszę się z obecnej sytuacji i mam nadzieje ze ta zła passa jaka dopadła Nane, a przy okazji i mnie wreszcie sie skończy:)
Kamień z serca
Nanulka skarbie zdrowiej szybciutko
byle do przodu
I znowu Nana ma kryzys: nie ma bidusia siły chodzić:( dzis rano musiłam jej pomagać wchodzić po schodach. Do dziś dostej końską dawkę antybiotyku-400mg doxycykliny. Myslę ze to po tym swiństwie+ silna anemia jest takl osłabiona. A było już tak dobrze...niech to licho wreszcie da jej spokój bo brakuje sił aby patrzec jak ona cierpi:(
Gapa 78 , strasznie mi przykro że Twoja sunia tak cierpi , znam to z własnej autopsji , od trzech miesięcy walczymy o życie Elzy . Trzymamy mocno kciuki za Nanę i za Ciebie , abyście miały siłę do walki .
Byłyśmy w lecznicy ale nasze wet dziś nie miał dyzuru. Z Nana coraz gorzej- samodzielnie juz nie potrafi chodzic: tylne nogi uciekają jej na bok, przy każdym ruchu bardzo płacze. Dziś musiałam pomoc jej wyczołgac sie po schodach- bo ja niestety nie mam sily jej nosic:( pani wet ktora nas przyjmowala nie wie co suczy dolega. przepisala rimadyl, dala jakis zastrzyk i tyle. A ja nie wiem czy jest sens pakowac w Nane kolejan dawke leków: bierze juz doxycykline, encorton teraz ten rimadyl... ja juz nie mam sil- walcze o nia juz ponad pół roku a tu zamiast lepiej jest coraz gorzej. Brak mi juz sił na to wszytsko i finansów powoli takze...
Gapa trzymam kciuki za Waszą współną walkę, najgorzej że tak naprawdę nie bardzo wiecie co jej dolega konkretnie. Rimadyl tu raczej nie pomoże, tak mi sie wydaje, nasza Mimi jak w końcowej fazie nie bardzo już mogła chodzić dostawała sterydy zastrzyk + ketonal zastrzyk - pomagało ale tylko na 1 dobę, potem juz na pare godzin, i tak na coraz krócej. Cholerka, ale nasza miała nowotwór, mam nadzieje ze z wasza nie jest tak źle. Pisz co i jak, martwimy sie.
Tak naprawde to juz nie wiadomo co Nanie dolega: zaczęło się od skręconej łapki,potem było podejrzenie nowotworu kości, potem zapalenie jelit, później leczenie łapy, nastepnie te dziwne guzy teraz erlihioza lub cos podobnego i ten paraliż tylnych łap. Nowotór to raczej nie jest bo wyniki krwi Nana ma coraz lepsze: dziś białych ciałek 12, a czerwonych juz prawie 5- wiec nadrabia straty, ma apetyt, jest kontaktowa tylko sil brak aby wstała. Rimadylu jej raczej nie bede podawała, bo w lutym po kuracji tym specyfikiem dostala krwotocznego zapaleni jelit i o mały włos nie przypłaciła tego życiem. Nie wiem juz co dalej robic-najgorsza jest ta bezsilność i patrzenie jak ona cierpi...
Nie zmieniaj Lekarza , ale pytaj gdzie się da, może ktoś miał podobny przypadek. Gdzie z nią chodzisz, może Ci kogoś polecić w sensie Lekarza ?
Gapa a moze to zwyrodnienie kregoslupa tylnego odcinka. Moja Sonia tak ma i jest do konca zycia na meloksykamie. Moze tez byc zwyrodnienie krazka miedzykregowego albo jego wypadniecie. Trzeba by rtg kregoslupa i badanie czucia, bo jak zaniedbac, to moze dojsc do tego, ze nie bedzie trzymala moczu i kalu.
Niestety nie znam dobrego weta w Krakowie tylko w Wawie.
Przekopiowalam z forum rottki:
http://www.therios.eu/?act=2&id=12
Kraków:
ul. Chłopska 2a tel. (12) 658 83 65
Kraków Anna Godyń -Buszewicz
ul. Wierzbowa nr tel : 502 506 238
Krak-vet
Kraków
ul. Sanocka 3
te. (012) 655-55-33
Czynne: Pon-Pt 9-20 sb. nd. i św. 9-13
Bardzo Wam dziekuje za pomoc: z Nana nadal bardzo źle-byłysmy dzis u 2 wet i nikt nie wie co Niuni dolega. Miala robiony rtg kręgołsupa, badanie czucia w tylnych łapach-wszystko jest ok a sunia nadal nie potrafi chodzic o własnych siłach: tyłek jej zachodzi na bok i Nana sie przewraca:(podtrzymuje ja i jakos idzie ale wchodzenie po schodach na 2 pietro to dla niej ponad siły-musze ja wnosic co dla mnie tez jest nie lada wyczynem, bo ważymy z Nanką prawie tyle samo. Mysle ze to jakies porażenie neurologiczne spowodowane działaniem wirusa, który u niej wykryto. Jesli chodzi o ogólny stan to sunia ma apetyt, jest zainteresowana wszystkim co ja otacza, tylko brakuje jej sił aby wstac:( w pon jedziemy do naszego wet bo widze ze większosc lekarzy weterynarii w krk nie było zbyt pilnymi studentami:(
Jeśli chcesz możesz przesłac mi wyniki jej badań , a ja skonsultuje to z Neurologiem w Warszawie, albo poszukaj kogoś w Krakowie..
oto wyniki badań Nany z dn. 22-05-09 tzn. piątek:
krew: WBC 12,8; RBC 4,83; HGB 14,5; HCT 33,2; PLT 32; MCV-69; MCH 30,1; MCHC 43,8; RDW 12,5; MPV 7,8; LYM 20,5 %; MON 14,2%; GRA 65,3 %. Rtg kregołsupa -bez zmain zwyrodnieniowych. Rozmaz z krwi wykazał obecnośc: borelioza+ rietsjoza. Narośla w formie guzów na ciele to prawdopodobnie: lymphadenosis benigna cutis. Sunia nadal nie ma sił wstać, tylne nogi plątają jej się- aby sie załatwic podtrzymuję jej tyłeczek na szaliku, wydaje mi sie ze bolą ja stawy lub kości. Ma apetyt, jest kontaktowa. Co do odpowiedniego wet w Krk leczymy się u dr Kujawskiego. Jesli chodzi o innych wet w Krk to byłam z nią chyba u 10 i jesli ich diagnozy miały byc prawda to sunia od 4 msc powinna byc ju za teczowym mostem, a ona oprócz tego cholerstwa ktore ja teraz dopadło czuje sie ok.
Nie znam Dr. Kujawskiego, ale nasz Warszawski Profesor polecał w Krakowie
Dr. Olge Jaworską. Zapisy są na długie terminy oczekiwania, ale można poświęcić dzień i czekac dotąd , aż przyjmie.
Matko kochana Wiecie co ? to jest niewiarygodne Tyle cierpienia , tylu lekarzy i nikt nie potrafi postawić prawidłowej diagnozy Czego Ci ludzie się uczą??????????????? Przepraszm ale trochę mnie poniosło , tak strasznie żal mi Nany
Może wskazany byłby jakiś rezonans magnetyczny w tym przypadku ? W Czwartek będę u swojego weta z Elzunią na zdjęcie szwów , i porozmawiam z panią doktor o Nanie. Przecież musi być jakieś logiczne wytłumaczenie tego co się z nią dzieje . Gapa trzymajcie sie kochane Jak tylko coś się dowiem zaraz napiszę.
Jeśli są objawy nerwowe przy boreliozie, to dobrze jest zastosowac antybiotyki, ktore przechodza przez bariere krew-mozg. Oto one: ceftriakson , cefotaksym lub cefuroksym. Nie wiem ,czym sunia była leczona oprocz doxycykliny. Doxycyklina jes super na te skorne zmiany.

większosc lekarzy weterynarii w krk nie było zbyt pilnymi studentami:(
Może i byli pilnymi studentami, ale cóż, jeśli studiowali w Warszawie, to dużo się tam praktycznych rzeczy nie nauczyli. Tu się kładzie nacisk tylko na teorię. I przez to marnuje się 6 lat życia( jak dobrze pójdzie).To wina uczących niestety.
NANA NIE Żyje! jak się okazało po gruntownych badaniach miała nowotwór kości z rezległymi przerzutami na płuca, układ nerwowy oraz skórę. podjęłam najcięższą decyzję w życiu- Nana dziś o 19 została uśpiona by dalej już nie musiała tak cierpiec. każdy ruch sprawiał jej już tak ogromny ból, że wyła i nawet mój dotyk także był bolesny. Spij słodko Dziecinko!
Gapa tak strasznie mi przykro, ale pojęłaś słuszną decyzję. To samo było z MImi, nowotwór kości z licznymi przerzutami, a na konieć tylne łapki odmówiły całkowicie posłuszeństwa, może tak jest przy tym nowotworze kości..... Tylko dlaczego lekarze nie postawili tej diagnozy dużo wcześniej, u nas b.szybko było wiadomo że to jest nowotwór. Chociaż pewnie i tak by to nic nie dało, my wiedzieliśmy, walczyliśmy, a mimo to przegraliśmy tę walkę Gapa trzymaj się, my starciliśmy Mimi miesiąc temu i cierpimy do tej pory.
Wiem że to była słuszna decyzja ale ciężko pogodzić się z faktem, że JEJ już nie ma. Ten ból i cerpienie są straszne...Hektolitry wylanych łez nie zgaszą tego bólu. Dlaczego takie kochane psy, które nie skrzywdziły nawet muchy odchodzą tak wcześnie i w takich mękach? Nana nie miała jeszcze 5 lat! Mam tylko nadzieję, że Niunia tam już nie cierpi i że jest szczęśliwa.

Proszę o przeniesienie wątku Nanusi do działu: Tęczowy Most.
Strasznie przykro, serce się kraje, gdy czytam o kolejnym kochanym rottku, który odszedł za wcześnie.

Niech wszystkie biegają szczęśliwe...
GAPA78

Strasznie mi przykro

To tylko pies, tak mówisz....
A ja Ci powiem, że pies , to czasem więcej jest niż człowiek.
On nie ma duszy , mówisz....
Popatrz jeszcze raz, psia dusza większa jest od psa.
I kiedy się uśmiechasz do niej , ona się huśta na ogonie,
A kiedy się pożegnać trzeba, i psu czas iść do psiego nieba ,
To niedaleko pies wyrusza ,
Przecież przy Tobie jest psie niebo ...
Z Tobą zostaje jego dusza

NANA [*]
bardzo mi przykro

Nana [']

Gapa przecież nie ma takich słów, żeby teraz cię pocieszyć. Postąpiłaś najlepiej, jak tylko mogłaś.Każdy z nas wie, jak to boli.Bóg zabiera tych najlepszych, żeby nie musieli się długo męczyć na tym świecie.Trzymaj się.

NANA [*]
Wciąż rozmyślam jaki to ma sens...nasze i ich cierpienie...
nie może iść na marne, nie powinno.
Wiem jak to boli, wiem jak bardzo to niesprawiedliwe.
Tylko jedno pocieszenie...pozwoliłaś jej odejść mimo własnego cierpienia , a ona zasnęła wiedząc,że ją kochasz, odeszła tam gdzie już nie boli.


Dziś mija tydzień odkąd Nanulka odeszła a ja nadal nie mogę się pozbierać...
Gapa78, jeszcze poboli , ale pamiętaj jej jest tam już dobrze za TM i biega z innymi psiakami
O matko, dopiero teraz przeczytałam... Gapa78, bardzo mi przykro

Dziś mija tydzień odkąd Nanulka odeszła a ja nadal nie mogę się pozbierać...
Dopiero teraz przeczytałam, bardzo mi przykro , tak szybko odchodzą...