intruz
Jeśli jest już jej temat skasujcie...ale nie znalazłam....
Dzidzia jest chyba bardzo młodziutką sunią, moze paromiesięczną patrząc na to jedyne zdjęcie, które z łódzkiego watku ściągnęłam
to napisała o niej wolontariuszka 22.02
młoda rottka 3220 ostatni boks na 4 pawilonie
juz podziabana przez inne suki
to Dzidzia:
normalnie nie można się nie zakochac
O jezu!!! jaka ona słodka urabiam meża na tymczas ale na razie bezskutecznie
a ,ze niby to za dużo jak dla nas , a, że ludzie w segmentach będą się bać itd....
ale całym sercem jestem z Dzidzią śliczna mała dzieczynka.
jezu!!! znowu Łódz,
jaka cudna dziewczynka,
O Boziu ratunku , ja nie mogę choć bardzo bym chciała, wyjeżdżam i mam zwrot z adopcji,a ta mała już jest pogryziona co będzie dalej......
jezu!!! znowu Łódz,
jaka cudna dziewczynka,
no cudna, prawda???
A Dzidzia to ja ja nazwałam, bo tak mi jakoś przypasowało do niej
Zupełnie przez przypadek ja odkryłam na jednym z łódzkich watków....
Ciekawe czy udałoby sie ja z tamtąd wyciągnąc ? Po ostatnich wydarzeniach
Mała jest śliczna
Wika
Boziuuu taka śliczna,co się dzieje z tymi ludźmi
Ciekawe czy udałoby sie ja z tamtąd wyciągnąc ? Po ostatnich wydarzeniach
Mała jest śliczna
Wika
Myslę, ze nie byłoby problemu - wyciągnie ją ktos inny po prostu i nie na fundację...
z wciągnieciem nie ma problemu ale nie wiem czy mozna by szukac potem domu przez fundacje, pewnie tak.. ja bede w tym tyg w lodzi, mogłabym ja zabrac ale gdzie???
nie bede dzic przez nia spac
Boże... nie ma słów. zaraz wracam
to TEN schron?
4-ty dzieciuch w jednym tygodniu MASAKRA po prostu!
To może trzeba przedszkole założyć? ...wiem, czarny humor...
tak Kasiu TEN
dlatego trzeba pilnie ja zabrać!
wysłałąm 3 maile poki co z zebraniem o tymczasy, moze uda mi sie ją chociaz na dzień-dwa wyciągnąć jutro i coś bysmy znaleźli. bo znajdziemy jej, prawda?
musimy !
Ps. " 4-ty dzieciuch ..." I jeszcze ja mam zwrot z adopcji 5-m-cy sunia ( zabrana z Celestynowa ) mix-Rottka, ech szkoda gadać.
O Chryste, znów Marmurowa...Nie wiem, co robić, ze mną nikt nie chce gadać o rottkach, bo mordercy. Qrw...chorzy ludzie. Mogę pomóc mosii, jeśli zechce tylko co dalej?
Ja już nie mam miejsca. W pt. wracam do Łodzi.
To i ja mam teraz noc z bani.
A bagira??? Kasiu pisałaś do niej? Może ona miałaby jakieś miejsce, nie mówię tu o jej domku ale mam nadzieję, że ma znajomych zakochanych w rottkach.
[quote="Osa"](...) urabiam meża na tymczas ale na razie bezskutecznie
a ,ze niby to za dużo jak dla nas , a, że ludzie w segmentach będą się bać itd....
(...)quote]
Osa, ubłagaj męża, choć na trochę, byle tylko wyrwać ją stamtąd. Amator docelowy znajdzie się piorunem, ona jest piękna.
juz pisze, ona własnie o takim maleństwie mowiła ze mogłaby nam wziąć!!!
juz pisze, ona własnie o takim maleństwie mowiła ze mogłaby nam wziąć!!!
Jezu, ja oszaleję...Siedzę i płaczę z bezsilności lokalowej. Modlę się by Bagira mogła pomóc, tę bidę trzeba zabierać natychmiast stamtąd.
mysle ze moze ją zabrac, Uzi powinien mała suczke zaakceptowac, i tylko taka. Jedyne, gzdzie moze nastąpić problem, to piekne kociszcze Bagiry. Ale jak to mówi Koperek strzelisz w piekną łepetyne i spokój
Uff...jak trzeba bedzie pomóc z dyplomatycznym przekonaniem psa do kota to walcie do mnie. Wiem, wiem, śmiech na sali. Miałam farta - rotuś, teraz astka, a koty wciąż żyją.
Niunia jest młodziunia, da się ją urobić, ba, wmówić jej miłość do kota.
Ależ jestem zdenerwowana...Koperuś!!! Nie wolno walić rotusiów w łepiszcze!!!
Łepiszcza są wyłącznie do miziania!!!
Ależ jestem zdenerwowana...Koperuś!!! Nie wolno walić rotusiów w łepiszcze!!! majqa, nie krzycz na Koperka! Ją urabiamy w innym watku
Ot taki pomysł w znaczeniu docelowym, adopcyjnym. Czy nie warto by było spróbować uderzyć do tych 2 domków, które nie poradziły sobie z Niko? Nigdzie przecież nie jest powiedziane, że sunia stanie się damskim wcieleniem tamtego zbójnika. Chyba, że z jakichś powodów tamte domki są dla Was skreślone.
jeden ten domek jest domkiem tymczasowym Nero. drugi podobno nie chce widziec rottka...
(...) drugi podobno nie chce widziec rottka...
Git. Jeden niewypał przesądził o reszcie, a demon może się obudzić choćby
w bezzębnym trzęsidupku. Mniejsza o to...
Oby się Dzidzi udało z Bagirą.
nie miałam czasu wczoraj wejsc na forum a tu widze.....
tak mała moge zabrac choc dzis o ile mi ją wydadzą
ale w którym schronisku???? moze ma ktos tel do wolntariuszki, która podala to info?? bo musze zalatwic to wciągnu dnia, bo z pracy cholera wie o której wyjdę do domu
hehe, ale moj uzuś bedzie zaskoczony nową kolezanką
(...) ale w którym schronisku???? (...)
Wiki w 1poście masz info o pawilonach, według mnie wyłącznie Marmurowa. Na Kosodrzewiny nie ma takich podziałów pawilonowych. Ja bym (nie wiem na jakim etapie jest sytuacja między Fundacją, a schronem) nie wychylała się z Fundacją ale (chyba, że tak nie można, to Kasia sprostuje) wzięła małą na siebie, prywatnie, a potem zrzekła się jej na rzecz Fundacji (tak by przeszła pod pieczę fundacyjną).
majqa zgubilam do ciebie numer tel jak masz moj wyszlij poprostu sygnal to zapisze sobie
skontaktowalam sie z jedna z wolontariuszka z lodzi proponuje mi dzis przyjechac na 15 ale ja fizycznie nie dam rady, poza tym dziewczyny nie wiedzą czy sunia ma kwarantanne czy nie co jak mi jej nie dadzą? bo jest na kwarantannie???
majqa zgubilam do ciebie numer tel jak masz moj wyszlij poprostu sygnal to zapisze sobie
skontaktowalam sie z jedna z wolontariuszka z lodzi proponuje mi dzis przyjechac na 15 ale ja fizycznie nie dam rady, poza tym dziewczyny nie wiedzą czy sunia ma kwarantanne czy nie co jak mi jej nie dadzą? bo jest na kwarantannie???
Sms wysłany. Słuchaj zadzwoń do schronu i zapytaj wprost o Dzidzię, czy jest na kwarantannie, jeśli tak do kiedy, jeśli nie - kiedy możesz ją zabrać najszybciej. Przecież 15ta to nie jedyna godzina możliwości wzięcia psa.
jak jest na kwarantannie zawsze mozna obiecacx ze jak sie znajdzie wlasciciel psa soe odda
jak jest na kwarantannie zawsze mozna obiecacx ze jak sie znajdzie wlasciciel psa soe odda
Tam rozmowa przebiega ciężej niż ciężko. Szmat czasu wstecz w DŁ było ogłoszenie (+fota) o jamniczce. Schron szukał jej domu. Według opisu stan kiepski. Pojechałam
w podanych godzinach po uprzednim telefonie. Nie chciano mi pokazać psa, argument - wszyscy oglądają, co psa męczy, a nikt nie bierze. OK. Powiedziałam więc, że chcę ją zaadoptować bez oglądania. Odmówiono mi tłumacząc, że jaminiczka jest w stanie złym, może zdechnąć, a ja będę płakać (a przecież moje łzy, moje emocje to moja sprawa) i takie tam banialuki. Pytam więc, po jaką cholerę był apel w prasie, a w nim prośba o litość i ofiarowanie suni domu? Na nic zdało się błaganie. Podpisałabym przecież wszystko, każde zobowiązanie. Chciałam zabrać sunię natychmiast do swojej lecznicy ba, podać pełne dane tej lecznicy by schron mógł mnie skontrolować etc...etc...ponadto adopcją odciążyłabym schron finansowo. Nie było dyskusji. Nie i już + sugestia by od chwili wizyty w schronie dzwonić i pytać za 2-3tyg. Podziękowałam i wyszłam.
nie wolno-trzeba szybko, bo rottki szybko się przemieszczają
a to zalezy jak sie p.dyrektor uprze, ja czasem brałam po kilka psów i nigdy nie było problemu, ale w tym wypadku lepiej nie wspominac o fundacji, p.dyrektor długo chowa uraze, podobna sytuacja byla kiedys z dogomanią, nikt z forum psa nie dostał trzeba bylo kombinowac,
najlepiej uzyc juz sprawdzonej historii o starszym rottku który odszedł i był identyczny jak ta sunia...
nie wolno-trzeba szybko, bo rottki szybko się przemieszczają
Kasiu za czym nie nadążyłam i dopadło mnie ciemniactwo, bo nie rozumiem tego postu?
(...) lepiej nie wspominac o fundacji(...)
Dokladnie tak. Ja bym odradzała wychylanie się.
Majqa - to tak jak było ze mną i suczą w Puszczy na Mazurach. Przydybał nas leśniczy na zbieraniu grzybów suka luzem i tłumaczy "nie wolno zbierać grzybów" a kto zbiera wolno? my szybko zbieramy + osobne pouczenie o polowaniu mojego psa na dziką zwierzynę (sucz przy nodze wlokła się ledwo żywa - wcześniej biegała, bo jej się ludzkie stado rozłaziło )
Błahahaha..............Podobny wydźwięk jak :"Ostrożnie mi/jaj Ka/lisz".
Ależ jestem zdenerwowana...Koperuś!!! Nie wolno walić rotusiów w łepiszcze!!! rpttki trzeba szybko w łepiszcze walić, bo jak się nie zdąży to się np. frunie na końcu smyczy
To cudnie, że Dzidzia ma tymczas
A tam, ja mam swoją teoryję "majqos myślos", według którego łepiszcze jest wyłącznie do buziaczkowania, miziania i przemawiania do niego, a cała reszta z łepiszczem włącznie do brania pod kołderkę...bo miejsce psa nie jest przy budzie, czy na podłodze ale w łóżeczku.
Właśnie latam na końcu smyczy za swoim kolejnym nabytkiem i powiem Wam, że coraz lepiej wykorzystuję prądy powietrzne...hm...i ten wiatr w żaglach kurtki, bajka!!!
a swoją drogą fajnie ze mamy taka wtyczke jak andzia69 i ze sunie nam wyczaiła na łodzkim watku
bo łodz jak wydac poobrazana bardzo i nikt z wolontariuszy suni nie podesłał
(..)bo łodz jak wydac poobrazana bardzo i nikt z wolontariuszy suni nie podesłał
Tym gorzej to świadczy o ludziach. Można się obrażać o masę rzeczy i okazywać to na wiele sposobów ale jeśli wchodzi w grę dobro psa...jego lepsze "być albo nie być" to
eh...
dziś dopiero będzie wiadomo czy niunia jeszcze jest, podobno ma okolo roku a na zdjęciach wygląda jak byla jeszcze taka szczeniaczkowata no nic zobaczymy czy się odnajdzie, bo był weekend i podobno mogła juz byc wyadoptowana.....zobaczymy..
poobrażana. widocznie ludzie maja zaburzenia na KOGO w tej sprawie powinno się obrażać.
bo na pewno nie na wolontariuszt fundacji ktorzy ratuja psy.
OK. Gdyby coś to dzwoń Wiki i 3maj z sunią rękę na pulsie. O matko, żeby tylko nie poszła w niepowołane ręce.
Gdyby nie mój Kapsel Dzidzia już by miała przyszła kandydatke na swoja Pania Niestety mój ukochany głupolek nie toleruje innych psów jest zazdrosny i gryzie albo warczy Ale głeboko wierze ze Dzidzia kogos znajdzie jest tak słdka ze normalnie grzechem było by zostawic ja w schronisku Pozdrawiam
śliczna jest ale Bombka. . .
a swoją drogą fajnie ze mamy taka wtyczke jak andzia69 i ze sunie nam wyczaiła na łodzkim watku
bo łodz jak wydac poobrazana bardzo i nikt z wolontariuszy suni nie podesłał
Ewatonieja na pytanie czy umieściła suńkę na rottkowym forum napisała, ze więcej pisać nie bedzie....a ja ja dopiero wczoraj "wyczaiłam" nawet nie było napisane od kiedy ta bidulka tam siedzi...
jak dla mnie na oko to ona nie ma roku - za bardzo dzidziowaty pysiu ma - no ale mogę się mylić
Boziuuu taka śliczna,co się dzieje z tymi ludźmi po ostatnich wypadkach ludzie masowo wywalają rotki
kochana pięknisia
Gdyby nie mój Kapsel Dzidzia już by miała przyszła kandydatke na swoja Pania Niestety mój ukochany głupolek nie toleruje innych psów jest zazdrosny i gryzie albo warczy Ale głeboko wierze ze Dzidzia kogos znajdzie jest tak słdka ze normalnie grzechem było by zostawic ja w schronisku Pozdrawiam
Ninia - moze jednak spróbujesz to Dzidzia przeciez Ja mam 3 psy, w tym 2 bullowate i jakos nie ma zgrzytów
ja mam cztery, jednemu na pewno smutno i dlatego gryzie...
czy już cos wiadomo czy dzidzia jest czy już nie????
nie ma ...
a co sie z nia stało?????????
nie ma ...
nie ma wiadomosci czy nie ma suki - pisz kobito po ludzku!
akacha napisał/a:
nie ma ...
nie ma wiadomosci czy nie ma suki - pisz kobito po ludzku!
nie moge
co sie dzieje??
czy zostala zagryziona?pisz prosze?
Jezu nie , tylko nie to, prosze Was powiedzcie ,że to nieprawda
mogła tez złapać nosóke ,to w tym schronie powszechne
Co się u pioruna stało z sunieczką???
Czy ja dobrze widzę/ domyślam się??? Nie żyje???
Co się jej stało????
czy mamy sie domyslac co z niunia???
Myślę, że Kasia zaganiana/ zaaferowana innymi sprawami zrobiła skrót myślowy, że nie może (w domyśle - nic napisać), bo nie wie. Nic się jeszcze nie wyjaśniło. Przecież gdyby sprawy miały się inaczej musiałby być odzew, choćby oburzenia/ rozżalenia.
Z dzidzia wszystko w porządku, jest w schronie i miewa się świetnie . "Maleństwo" będzie mieć ok. 2-3 lat i na pewno przynajmniej jeden poród za sobą, jak nie więcej, na co wskazują jej cycuchy. Ale tez już chyba ostatni, bo wygolony brzuszek wskazuje na to, że Dzidzia już po sterylce.
Ma dobry boks, z małymi suczkami i świetnie sobie z nimi radzi, boks betonowy, na końcu - w spokojnym miejscu. Jest w bardzo dobrej kondycji, nadaje się do bloków, tam wcześniej mieszkała.
To drobna sunia, znak charakterystyczny, ogon cięty nieco dłużej, jakby "na wyżła".
Dzidzia pozostała w schronie i tam musi czekać na swój dom - zachwalana jest do mieszkań. Nie zabraliśmy jej z pewnych względów, nie będe pisać o szczegółach, ale z suczka jest ok. Jesli ktoś jest zainteresowany - jest do adopcji w schronisku.
Nie znam szczegółów więc pewnie teraz tylko się mądraluje- w tej sytuacji, może i jest bezpieczna, ale każdy idiota może ją adoptowac.
niestety tak. nie madralujesz się , ale niestety też na tę chwilę TYLKO tak można było postapić. Nie ma żadnych opcji zeby nie adoptował ja ktos kto się kompletnei do tego nie nadaje - wprost przeciwnie, moze by wydana KAżDEMU
Ona wygląda identyko jak moja Sara, takie samo głuplowate spojrzenie, nie chciałam się wcześniej wychylać, ale wdomu odrazu powiedziałam, że ona jak Sara
Rozpuścilam wici na mazurach u mamy, rodzice już trzeciego rottka nie wezmą ale wydrukowali zdjęcie Dzidzi i z tym akwizytem szukają wśród znajomych domku.
Ja to bym ją od zaraz adoptowała, ale Filka była pierwsza a na drugą brak zgody od męża
No tylko, ze Sarunia nie jest drobniutką sunią
Ma na imię Sara?
kurczę nie doczytałam
Ale jej wielkość , myślę nie ma znaczenia dla kogoś kto chciałby dać jej dom.
Przynajmniej dla mnie to bez rożnicy. Rottek to rottek.
Ona wygląda jak z filmu rysunkowego, jest słodka
jest słodka mało powiedziane jest jak ciasteczko tylko zjeść
pojebana wolontariuszka się zgłasza :/
nie powiedziałabym ze sunia jest bezpieczna ,kilka miesiecy temu w tym boksie została zagryziona spora sunia, podejrzenia padły na sredniawa sunie z krzywmi łapami
takz enie ma sie co cieszyć, ponadto została wysterylizowana wiec nie jest w nawet w 90% formie a psy wyczuwaja słabszych
co jeszcze mamy starszego wielkiego samca w osobnym boksie
pozdrawiam wszystkich zajebistych forumowiczów sos rottweiler kłapcie dalej na pewno nam sie bedzie miło współpracowało
qrde nie mozemy sie z niektórymi komentarzami na gg przeniesc???? a tu pisac o psach, a nie schroniskach??? zeby pozniej Ci co chca pomoc nie mieli problemow
ALEBAZI absolutnie Ciebie popieram
pojebana wolontariuszka się zgłasza :/
nie powiedziałabym ze sunia jest bezpieczna ,kilka miesiecy temu w tym boksie została zagryziona spora sunia, podejrzenia padły na sredniawa sunie z krzywmi łapami
takz enie ma sie co cieszyć, ponadto została wysterylizowana wiec nie jest w nawet w 90% formie a psy wyczuwaja słabszych
co jeszcze mamy starszego wielkiego samca w osobnym boksie
pozdrawiam wszystkich zajebistych forumowiczów sos rottweiler kłapcie dalej na pewno nam sie bedzie miło współpracowało
a ja myslałam ze Ty tylko nas czytasz. ale jak widać i piszesz. chociaz niestosownie całkiem. ale konkretnie przynajmniej i z ikrą. chętnie ją weźmiemy, rozumiem, ze jesteś zdecydowana nam pomóc, bo sunia jest w kiepskim stanie i może w schronie nie przeżyć? Na kiedy w takim razie mam jej szukać miejsca? moze być sobota?
pojebana wolontariuszka się zgłasza :/
nie powiedziałabym ze sunia jest bezpieczna ,kilka miesiecy temu w tym boksie została zagryziona spora sunia, podejrzenia padły na sredniawa sunie z krzywmi łapami
takz enie ma sie co cieszyć, ponadto została wysterylizowana wiec nie jest w nawet w 90% formie a psy wyczuwaja słabszych
co jeszcze mamy starszego wielkiego samca w osobnym boksie
pozdrawiam wszystkich zajebistych forumowiczów sos rottweiler kłapcie dalej na pewno nam sie bedzie miło współpracowało
nie podpuszczaj dziewczyno!
tak naprawde nie przeceniaj swojej roli bo wcale nie jestes nam do niczego potzrebna
i zdaje sie ze z toba nikt tu nie współpracuje, wiec nie bardzo rozumiem...
czy z tego ma sie rozumiec ze sunia jest chora?potrzebuje byc od razu z tamtad zabrana?
czy z tego ma sie rozumiec ze sunia jest chora?potrzebuje byc od razu z tamtad zabrana?
Tak właśnie bym to rozumiała. = zabranie. Jak widać sunia nie broni się przed innymi psami, stąd jej zagrożenie. Z wypowiedzi wcześniejszych nie wynika dla mnie, że jest chora.
[quote="majqaJak widać sunia nie broni się przed innymi psami.[/quote]
nie broni sie bo nie ma takiej potzreby, siedzi z łagodnymi sukami, w spokojnym boksie, nie przepełnionym, oprócz bud na paletach słoma na której sie wyleguje, nie jest ani chuda ani podryziona, rana po sterylce ładnie zagojona, włoski odrastaja.
ja rozumiem ze sunia pieknie wyglada na zdjeciach ale rottków w schronach mamy na peczki i wg mojej subiektywnej oceny akurat ta moze jeszcze poczekac, cokolwiek to znaczy.
Sunia mieszkała w bloku z innym psem, została oddana przez własciciela, jest do adopcji natychmiast wiec jak mamy jakis chetny tymczas to sunia problemów robic nie bedzie.
[quote="mosii"]
nie broni sie bo nie ma takiej potzreby, siedzi z łagodnymi sukami, w spokojnym boksie,(...)quote]
Czegoś więc nie rozumiem, a konkretnie postu ewytonieja z dogo: "zapomniałabym jest jeszcze młoda rottka 3220 ostatni boks na 4 pawilonie juz podziabana przez inne suki".
Czy mam rozumieć, że to był przypadek, że inne sunie się do niej dobrały, czy też została przeniesiona do bezpieczniejszego boksu?
Majga...no chyba ja też nie rozumiem...ale to pryszcz!
Dzidzia szuka domku - i to jest najwazniejsze! Byle szybko...
Pojebana wolontariuszko ewotonieja dlaczego nas obrażasz?
Jesteście pewne że to ta sama Dzidzia??? Psina na zdjęciu ma niewiele ponad 6 do 7 miesięcy.
Jesteście pewne że to ta sama Dzidzia??? Psina na zdjęciu ma niewiele ponad 6 do 7 miesięcy.
Ja jestem pewna, ze to ta sama sunia. Innej ostatnio w schronie nie było. Juz w środe jechałam specjalnie do schronu na prośbę Bagira&sara, by sprawdzic czy sunia jest i jak się miewa. Zdałam jej wtedy relację a w czwartek przesłałam nawet zdjęcia (kiepskie, ale były). Wiktoria nie miała czasu wam tego napisac a szkoda, bo prosiłam. Wiedziałm, że bez informacji podniesie sie tu niepokój. Miałam rację. Trudno.
Dzis sie zalogowałam, bo widzę, że dalej macie wiele wątpliwości. Zupełnie niepotrzebnie.
Nikt wam suni tu nie podrzucił, bo oprócz ewatonieja nikt nie jest tu zalogowany (od dzis ja, ale ja tez własciwie nie będę tu zagladała, bo NIE MAM CZASU). mamy tyle psów, że nie mamy czasu chodzic po wszystkich forach i podrzucac psy (dobermany na Nadzieję, Borderowate na forum BC, collie itp) Wszystkie jesteśmy na dogo i tam zamieszczamy ogłoszenia. Fajnie jesli ktos obraca się w ramach jedenej rasy, ale jeśli ktos pomaga ogólnie psom, nie da rady pisac na 10 forach jednocześnie. Niestety.
W każdym razie - fajnie by było, gdybyście znalazły dobry domek dla małej, bo ona na pewno juz swoje przeszła.
I tak jak pisała ewatonieja - jest w schronie jeszcze jeden rottek-masywny, duży pies wieku nie potrafię określic, ale na pewno nie najmłodszy. Nie sprawia miłego wrażenia, bo nieprzyjemnie szczeka na każdego przechodzącego koło boksu. Ale może rottki tak mają - nie wiem. Ja osobiście nigdy nie interesowałam sie tą rasą.
W razie pytań piszcie na mojego maila reno2001@wp.pl , bo tu pewnie długo nie zajżę - mam do obskoczenia dwa inne fora, pomoc w dwóch schroniskach - fizyczną i wirtualną, transporty psów, zakładanie ogłoszeń a to wszystko przy normalnej pracy zawodowej i prowadzeniu domu. Wybaczcie - ale czasu mam za mało.
Jesteście pewne że to ta sama Dzidzia??? Psina na zdjęciu ma niewiele ponad 6 do 7 miesięcy.
po tym jednym zdjeciu, które wkleiłam to chyba wszyscy tak mysleli...ale może i ona jest ciut starsza...ale jak widać młoda ciałem taka Dzidzia i juz!
Dzidzia została oddana przez własciciela.
Ma dwa lata, ale na żywo wyglada na starszą.
w czwartek przesłałam nawet zdjęcia (kiepskie, ale były). Wiktoria nie miała czasu wam tego napisac a szkoda, bo prosiłam. Wiktoria nie wstawiła, bo nie miała możliwości. wstawiam za to ja i serdecznie dziekujęmy Ci za pomoc - w razie jak będzie domek dla Dzidzi damy znać.


Dzidzia na stronie rottki.
Aukcja adopcyjna Dzidzi na allegro.
Dlaczego sunia nie może zostać zabrana ze schroniska??? Nie ma dla niej DT??? Czy z innego powodu??? Jeśli jest obawa, że zostanie wydana byle komu to chyba trzeba go pilnie szukać. Albo, żeby nie stało się tak jak z Julią z Palucha, której chyba serce pękło z żalu
Ja jej zabrać nie mogę, bo ostatnio mam za dużo na głowie i co jakiś czas wyjeżdżam poza Wawę, co prawda na krótko - max 2-3 dni ale wówczas nie miałabym co z nią zrobić, nie mam nikogo komu mogłabym ją podrzucić. Chyba, że jest ktoś w Wawie, kto w takich sytuacjach by ją ode mnie zechciał przejąć, może bym się zastanowiła... Z tego, co piszecie jest miastowa, mieszkała w bloku, więc rozumiem, że nie byłoby z tym problemu, też przyjazna do innych psów. Nie chcę by znów okazało się, że jest dla niej za późno, ale nie mogę też zagwarantować jej stałego DT
Małgosiu.. nie ma dla niej dt, zeby ją zabrac....Bagira miała ja wziasc, ale jakby była szczeniakiem, bo jej pies nie toleruje starszych psiunków...no i dlatego mała siedzi dalej...
Kurcze, jakby ktoś w razie czego mi pomógł się nią zaopiekować podczas mojego ewentualnego wyjazdu to mogłabym ją zabrać... Sama się nie podejmę, muszę mieć na wszelki wypadek pomoc. Warszawa help !!!
szkoda bidulki:(
Halo Wawa, czy ktoś mi pomoże w razie czego??? A może znacie kogoś innego, kto lubi rottki i w razie czego się nią zaopiekuje przez ten czas? Nawet za pieniądze, byle nie za wielkie? Nie wiem czy w ogóle będę wyjeżdżać w najbliższym czasie, ale nie mogę znaleźć się w sytuacji, że mam wyjazd i nie mam co z nią zrobić.
gosiu mysle ze na czas wyjazdu mogłabys ja oddac na sterylke na tatarkiewicza, tylko zebyło nie skonczyło sie jak z lenka ze jej nie odebrałąs i tel od nas tez nie odbierałas
Suka z tego co pisze majka jest po sterylce, to nie jest dobry pomysł żeby małgosia brała sunię
Aga, m-c temu o mało nie straciłam jednej z najbliższych mi osób, nie było mnie przez kilka w Wawie, o ile dobrze pamiętam napisałam sms'a do Kasi i Gosi. Tak generalnie to ja w ogóle rzadko noszę telefon przy sobie - ostatnio zostawiłam go w jednym miejscu i dopiero miałam możliwość odbioru po 3. Remont w bloku zakończony!
W tej lecznicy chyba wszystkie psy dostają świra od siedzenia w małej klatce, więc absolutnie nie chciałabym jej tam zostawiać. Tak jak napisałam mogłabym ją zabrać ale tylko w sytuacji, kiedy jeśli zdarzy mi sie wyjazd, ktoś inny się nią zaopiekuje.
Jeśli macie dla niej lepsze wyjście (alternatywę) to działajcie nim będzie za późno - ja nie muszę tego robić, chcę tylko pomóc. Nie zawsze w pełni mi się udaje ale to nie ode mnie zależy, są wydarzenia, chwile na które wływu nie mamy ale są i takie, które możemy zmienić jeśli tylko chcemy...
małgosiu my doskonale rozumiemy, że nie masz możliwości zabrania suki, a włakowanie tematu nie ma sensu. W Warszawie nie ma tak wielu wolontariuszy, ani ja, ani Gosia nie zabierzemy jej od Ciebie w razie co, więc dajmy już spokój. Jak widzisz nie ma tłumu chętnych do wzięcia
Wolicie ją tam zostawić i nic nie robić??? Nie wiem jak Was, ale mnie to gryzie. A co będzie jak coś jej się stanie???
Jeśli nikt z wolontariuszy nie chce pomóc, to może znajdzie się ktoś 'z zewnątrz'? Tak pechowo się składa, że nie pochodzę z Wawy i nie mam tu za wielu znajomych ale może ktoś z Was zna kogoś takiego? A może korzystaliscie kiedyś z oferty pomocy jakiejś osoby ze strony www.petsitter.pl ???
widzisz Małgosiu - ktoś z zewnatrz ...tak jak w przypadku pewnie i dobermanów, bullowatych, rottków - jeśli ktoś rasy nie zna, jeszcze na dodatek ma przeswiadczenie, ze takie psy mogą byc niebezpieczne - to raczej mało chetnych osób będzie, które podejmą się opieki...to smutna prawda, niestety - my przerabialismy to z bullowatymi - nawet w niektórych hotelach odmawiano nam pomocy
kurcze trudno jest kogos znalezc
ja tez mam zawsze problem jak chce wyjechac, w zeszlym roku mialam nianie to wziela sobie i psa kupila i teraz dupa....
dawalam kiedys ogloszenia na tym petsitter i zglosilo sie nawet pare osob, ale balam sie jednak zostawic psy w mieszkaniu z obcą osobą, jednak ktos znajomy, polecony to zupelnie co innego........no ale w tej chwili sama szukam i szukam i nic......
Małgosiu a gryzą Cię psy-rottki na Paluchu?! A co będzie jak im się coś stanie?
małgosiu o czym Ty mówisz? Przeciez do licha cięzkiego jak tylko będzie możliwość to natychmiast zostanie wyciągnięta! Nie musisz nas wpędzać w poczucie winy, bo mamy je nacodzień, jest masa psów, którym nie mamy jak pomóc, a boli nas to każdego dnia. Z jakiego powodu robisz rozgraniczenia- Wy-ja? Czy Ty jestes kimś wrażliwszym? NIE. tylko problem polega na tym, że my(jak to mówisz-Wy) jeśli weźmiemy psa nie robimy po kilku dniach, czy w momencie sytuacji podbramkowej-życiowej awantury, że trzeba psa zabrać i nie mówię o przypadku Lenki. Nie, nasza odpowiedzialność jest od początku do końca. Twoje oburzenie byłoby zasadne, gdyby chodziło o przywiezienie psa do Ciebie i nikt nie chciałby Ci pomóc, ale w sytuacji, gdy nie masz nic do zaoferowania NIE MASZ PRAWA nas krytykować i robić niepotrzebną awnturę na forum, bo tak jak ja wiele osób poczuło sie głęboko dotkniętych Twoimi bezsensownymi zarzutami
Kasiu, nie rozumiem z jakiego powodu tak to bierzesz do siebie i uważasz, że Was krytykuję? Żal mi jej i tyle. Z Palucha nie zabiorę żadnego psa, bo wzięłam już dwa i trzeciego nie dostanę. Chciałam tylko jej pomóc i cokolwiek zrobić. Jak nie to nie. Mam nadzieję, że nic się jej nie stanie i że ktoś jej na czas pomoże.
To ja się tu spotykam z krytyką, że wychodzę z jakimkolwiek pomysłem... i nie rozumiem dlaczego.
Wolicie ją tam zostawić i nic nie robić??? Nie wiem jak Was, ale mnie to gryzie. A co będzie jak coś jej się stanie???
Jeśli nikt z wolontariuszy nie chce pomóc,
to uwazam za nieuzasadniną krytykę, a w tym momencie Ty nie masz nic konstruktywnego do zaproponowania, a obarczasz winą nas.
sunia jest po sterylce, tak wynikało z oględzin więc Tatarkiewicza odpada.
mam pytanko jaka wysoka jest DZIDIZA?I czy naprawde jest łagodna?spokojna?nie wiem czemu ale nadal jestem zainteresowana DT.
czy naprawde jest łagodna?spokojna?nie wiem czemu ale nadal jestem zainteresowana DT. wyciagając psa ze schroniska NIGDY tego nie wiemy. Wiemy tylkp to, co nam powiedzą, niekoniecznie prawdę . A co, mąż się zgodził?
ona jest slodka malo tego juz odchowana wiec szkod duzo nie zrobi w domku wiec moge ja zabrac do siebie na dt.jesli oczywiscie nie macie nic przeciw.meza nie ma duzo a wiem ze maz i tak zaakceptuje moja decyzje:)wiec jesli nie macie nic przeciw jestem zdecydowana na nia..mąż to pikus:)i tak ja sie pieskiem zajmowac bede:)nie on bo go wiecznie nie ma:)
wiesz?maz wie clay czas mi truje ze chce psa..ale tak sie zastanawiam ze to nie on tylko ja bede z psem chodzic to ja bede o niego dbac tak jak dbam o synusia wiec i to zaakceptuje.musi.duzo rzeczy staram sie robicjak on chce ale on wie ze chce miec psa wiec to tylko kwestia nastawienia go na suczke i juz wiec spoko moja w tym glowa jesli psa nie wezme teraz to kiedy?wiem co z mezem mam zrobic wiec luzik:)ale jesli nie chcecie bym sprobowala to zrozumiem:)poza tym maz nie jest tez osoba ktora wyrzuca zwierzaki za drzwi jednak tez ma serduszko:)a im dluzej tu siedze bardziej jestem w stanie stawic czola kazdemu:)i bede sie starac
justyna chcesz psa dla siebie? to nie DT tylko adopcja z tego co piszesz, sunia po sterylce, więc jest gotowa. obawa jest moja jedna i wcale nie wygasła: dwa psy juz oddałaś bo nie dałas z nimi sobie rady. i jednak nie jestem za "prezentami" i sprowadzaniem psow do domu w charakterze niespodzianki. dla mnie to nieodpowiedzialne zachowanie - ja się liczę z moimi domownikami i zez względu na moje kontakty czy układy z męzem NIGDY bym czegos takiego moim domownikom nie zrobiła . ale to moja opinia.
ok jesli jestes tego zdania to spoko.sami niedawno mowiliscie ze wiadomo jak znalesc sposob na meza by go przekonac na to...wiecej napewno nie bede juz mowic o psie chocby o tej rasie.spokojna glowa jesli cofajac sie do tego czemu nie dalam rady to dlatego ze pracowalam a teraz nie pracuje a to roznica prawda?dlatego psy odeszly i omijajac fakt ze jeden z nich na mnie sie rzucil mimo tego nei zrazilo mnie to...tej rasy.ok i rozumiem ...szczerze znam meza i wiem jak bedzie potem wiec to chya bylby moj problem.masz racje kazdy ma miec prawo swa opinie na jakis temat ja tez ja mam.ale rozumiem twe obawy.jestem jednego pewna ze zawsze mam to co chce i w zaden sposob nikt mi potem tego nie odebral.dzieki za wyrzumialosc:)pozdrawiam.wiem ze pies to nie zabawka wiec skoro ja chce to umiem ja uszanowac.a powod dlaczego tak sie stalo z innymi pisalam wyzej.
ja się liczę z moimi domownikami i zez względu na moje kontakty czy układy z męzem NIGDY bym czegos takiego moim domownikom nie zrobiła . popieram moj mąż po wedze nie zgadzał sie na tymczas i dotąd go przekonywałam za przekonałam gdyby powiedział nie to był by koniec z tymczasem
ok jesli jestes tego zdania to spoko.sami niedawno mowiliscie ze wiadomo jak znalesc sposob na meza by go przekonac na to...wiecej napewno nie bede juz mowic o psie chocby o tej rasie.spokojna glowa jesli cofajac sie do tego czemu nie dalam rady to dlatego ze pracowalam a teraz nie pracuje a to roznica prawda?dlatego psy odeszly i omijajac fakt ze jeden z nich na mnie sie rzucil mimo tego nei zrazilo mnie to...tej rasy.ok i rozumiem ...szczerze znam meza i wiem jak bedzie potem wiec to chya bylby moj problem.masz racje kazdy ma miec prawo swa opinie na jakis temat ja tez ja mam.ale rozumiem twe obawy.jestem jednego pewna ze zawsze mam to co chce i w zaden sposob nikt mi potem tego nie odebral.dzieki za wyrzumialosc:)pozdrawiam.wiem ze pies to nie zabawka wiec skoro ja chce to umiem ja uszanowac.a powod dlaczego tak sie stalo z innymi pisalam wyzej.
dlatego justynko napisałam ze to MOJE zdanie. ktos inny może mieć inn sytuację. ja takie rzeczy w domu omawiam i decydujemy wspólnie. co nie znaczy, ze tak robią wszyscy i nie muszą wcale.
gosiaczek wlasnie taki byl pierwszy pies niestety ona byla z chodowli a moim zdaniem pies z chodowli a pies nie z chodowli jest inny.wiec ten pies mial w sobie pewne geny po rodzicach i niestety tak bylo.czy to normalne zebym mogla psu dawac jesc tylko z daleka?miske zabierac drewniana lycha albo miotla by mnie nie ugryzla by jej jesc dac?gosiaczek dobrze wiemy ze psy sa rozne ale myslalam ze forum jest po to by sie dzielic wypowiedziami i je jakos szanowac?nie chce sie spierac nie po to ono jest wiec niech zostanie jak jest.bo kazdy miot jest inny dla mnie miom zdaniem nie ma nigdy tego samego psa.
moim zdaniem pies z chodowli a pies nie z chodowli jest inny. justynko to znaczy jaka jest różnica?
przepraszam to do goskamis bylo nie do gosiaczka [rzepraszam za błąd
kazdy wie ze jest roznica miedzy psem z chodolwi a psem z normalnego domu....pierwszy byl z chodowli drugi z domu na wsi...i to byly dwa rozne charaktery..ale nie bede sie wypowiadac gdyz jestem tu jednak nowicjuszem i moge zalowac jednego ze nie posiadam tej wiedzy co tu kazdy....posiada o tej rasie.ok koniec tematu kazdy powiedzial co chcial i ok niech tak zostanie:)
prawdę mówiąc nie wiem, jaka jest różnica, mam trzeciego psa z hodowli i mieszkają w miarę normalnym domu. Moja czasami burczy na mnie w zabawie , ale do grzebania w misce przywykła, nawet przez najmłodszych domowników. Przy pierwszych psach wiedzę o rasie posiadałam mizerną, prawdę mówiąc uczę się dopiero teraz Postępowałam z nimi intuicyjnie, i starałam się eliminować wszystkie zachowania, które mogły prowadzić do kłopotów przy dorosłym psie. 5 mies. to fajny wiek na naukę zachowań w rodzinie
Nie wiem, czy wypada tu pisać, ale są inne fora poświęcone rottkom (to jest kołem ratunkowym dla porzuconych psiaków) gdzie możesz poczytać o sposobach postępowania i wychowywaniu rottweilerów. Myślę, że serducho masz ogromne, chęci również, ale mogą wyniknąć sytuacje, które Cię przerosną, mimo, że sposób na rozwiązanie ich może być prosty. (Tu zgodzę się z goskamis) Mam nadzieję, że nie odbierzesz źle tego postu i ..... do czytania kochana, do czytania:D
Kochana Justynko! Weź psa z hodowli lub ze schroniska ale niech to będzie mały piesek, jeśli teraz masz dla psa czas. Ale nie bierz dużego, i to rottweilera, bo ja jestem człowiekiem, a mam ochotę Ci pokazać kto rządzi i mam ochotę Cię porządnie pogryźć. Sorry. To instynkt.
dziekuje za wszelakie informacje
napiszcie proszę coś więcej o Dzidzi z łodzi. jak ona jest czy akceptuje inne psy szczególnie suki. Zastanawiam się wstępnie nad DT dla niej. Chętnie jej go zaoferuję bo ma przxejmujące oczy którym się nie odmawia. Chcę jednak coś więcej o niej wiedzieć. Mam rotka którego sama zabrałam ze schronu i niewidomą amstafkę którą adoptowałam przez "adopcję bullowatych. Niedawno załatwiłąm dom Rokiemu ze Szczecina z Pomorskiej Fundacji Rottka. Wezmę tą piękniśię. Mam kojec i bardzo dobrze ocieploną budę i nadstawką a jeśłi będzie "damą" to od razu trafi do legowiska Lolka. Nie zawsze mam czas śłedzić forum więc kontakt jest również przez maila. Wyslałam albumy z kasetami które dostałąm od nowych włąścicieli Rokkiego więc coś na konto też myślę że wpłynie. Pozdrawiam
widziałam dzidzie osobiscie,
została oddana przez własciciela z bloku, gdzie mieszkała z psem, w boksie mieszka z sukami(podobno agresywnymi) i konfliktów nie zauwazyłam.
ma 2 lata i jest wyterylizowana
nie zauwazyłam zeby była specjalnie wylewna.
Przeleciałąm forum i jeszcze rzutem na taśmę dostrzegłąm KONGO Jest z Poznania więc dla mnie to żabi skok. Warunek - akceptacja moich psów jak również wazne który z tych rottków bardziej potrzebuje pomocy????
Jola, jutro bede miała info z ktorego z zaproponowanych przeze mnie psow sie jeden Pan zdecyduje. Wsrod nich był takze i KONGO. Moze jemu szczescie dopisze? Trudno dociec ktore z nich bardziej potrzebuje pomocy, oba pilne i biedne. jesli ja miałabym wybierac, wybrałabym KONGO, pies ma mniejsze szanse w schronie na adopcje niż słodka suńcia, od ktorej taki blask bije. Ale Ty musisz się kierowac przede wszystkim tym, ktore z nich potencjalnie zgodzi sie lepiej z Twoim stadkiem. O żadnym tego nie mozemy powiedzieć na pewno - w schronie psiaki inaczej się przystosowuja i zachowują niz w domach.
Dzidzia jest z sukami, Kongo w kojcu sam. Oba cudne, kurde jak ja NIENAWIDZE takich wyborów
DZIęKI JOLU ZA TYMCZAS DLA KOLEJNEJ BIDY .
Chcę jednak coś więcej o niej wiedzieć. Mam rotka którego sama zabrałam ze schronu i niewidomą amstafkę którą adoptowałam przez "adopcję bullowatych.
aaaa - to witam właścicielke ślicznej białaski ?nieżki - nie pamietam jak ma teraz na imię
Jak masz rottka samca, to czy zgodzą się 2 samce ze soba?
Kongo w kojcu sam
Kasiu KONGO jest z 3 lub z 4 innymi psiakami to ZAK przebywa sam w kojcu, tak więc myslę, że KONGO będzie się umiał dogadać z innymi, kiedy podchodziłam do kojca żaden pies nie uciekał nie bał się że KONGO może go pogryź w obliczu zazdrości
Kasiu KONGO jest z 3 lub z 4 innymi psiakami znaczy namieszałam , sorry ale już zmieszana jestem tyloma psami, dobrze ze Marta025 czuwa
Usataliłam ,ze bedzie miejsce u iwony ,jak gosia bedzie musiala wyjechac
Potrzebujemy w takim razie transport Łodz-Warszawa
czyli Ty ją Aga bierzesz? kto ją zabiera? Małgosia?
Co do Lolka to i owszem samiec ale bez klejnotów i super łągodny. Do niedawna miałam w domu trzeciego też samczyka któremu musieliśmy amputował łapę więc przy okazji pozbawiliśmy go również obowiązku noszenia ciężaru. Doskonale zgadzał się z Lolkiem i przed i po zabiegu. Z Maliną szalał na trzech łapach i może dzięki niej tak szybko wrócił do życia. Opiekowała się nim jak mamuśka, ma jakieś tęsknoty matczyne i opiekuńcze. Poza tym jest szalona i ciągle gdzieś pokiereszowana. Dlatego mam większe obawy czy to właśnie ona zgodzi się z ewentualną suczką. Przez miesiąc miałam też rottka ze Szczecina na "tymczasie". Bawili się wszyscy a młody chłonął jak gąbka umiejętności nabyte i przyswojone przez Lolka i Malinę.
Kaisa ,zabiera ja Malgosia nie ja,natomisat potrzebujemy transportu z łodzi
Widzę że Kongo znalazł w między czasie domek i SZczęść mu Boże oby znalazł tam serce i bezpieczeństwo.
Miałam ne jednego psa ze schroniska, poresztą Lolek z takiego pseudo schroniska został przeze mnie zabrany więc wiem że takie psy z natury doskonale się aklimatyzyją w nowym domu. Wystarczy stworzyć im poczucie bezpieczeństwa, pozwolić poczuć ciepło duszy w one zawsze się odwzajemniają. To prawda że są wyjątki też niestety dośiadczyłąm, tyle że ten wyjątek wynikał z ingerencji człowieka, ze spaczenia charakteru psa kiedy się kształtował.
A co do ?nieżki to jeszcze miesiąc temu wisiała w internecie jako pies do adopcji - dziwne prawda
Teraz jeśłi chodzi o naszą małą z Łodzi jaka jest możliwość podwiezienia jej choć w połowie drogi. Ode mnie do Łodzi to naprawdę spory kawałek drogi???????
no to w końcu kto ja zabiera?
jola czy małgosia??
no to w końcu kto ja zabiera?
jola czy małgosia??
ja zrozumiałam, że mała jedzie do W-wy do Małgosi, a jak będzie trzeba zmienic lokum to pójdzie do Iwony...
Nie wiem...moze jednak lepiej byłoby do Joli - tylko czy ?nieżka się zgodziłaby z rottką
A co do ?nieżki to jeszcze miesiąc temu wisiała w internecie jako pies do adopcji - dziwne prawda
Teraz jeśłi chodzi o naszą małą z Łodzi jaka jest możliwość podwiezienia jej choć w połowie drogi. Ode mnie do Łodzi to naprawdę spory kawałek drogi???????
Jolu, gdzie Ty dokładnie mieszkasz - dokąd by była ta połowa drogi?
Piła a Września to zupełnie inne kierunki
Czy jest osoba, która mogłaby odebrać Małgosię w Łodzi na stacji PKP i pojechać z nią do schroniska, a następnie Małgosię z sunią do pociągu, chyba, ze ta osoba mogłaby Małgosię do Warszawy podrzucić?
Małgosia bierze sunię i jeśli będzie musiała wyjechać to sunię zawiezie do Iwony. Małgosia bierze sunię na własną odpowiedzialność.
Co nie znaczy wcale, że nie ma otrzymać pomocy jeśli to możliwe.
Małgosiu to jest właśnie konkretna, niezależna pomoc i tylko o to mi chodziło.
kiedy dokladnie??jutro pojutrze?? i o której m.w.
Czy jest osoba, która mogłaby odebrać Małgosię w Łodzi na stacji PKP i pojechać z nią do schroniska, a następnie Małgosię z sunią do pociągu, chyba, ze ta osoba mogłaby Małgosię do Warszawy podrzucić?
Małgosia bierze sunię i jeśli będzie musiała wyjechać to sunię zawiezie do Iwony. Małgosia bierze sunię na własną odpowiedzialność.
Co nie znaczy wcale, że nie ma otrzymać pomocy jeśli to możliwe.
Małgosiu to jest właśnie konkretna, niezależna pomoc i tylko o to mi chodziło.
Godziny otwarcia schroniska - w czasie zimowym dla osób odwiedzających otwarte jest w godz.12-16 wtorki, środy, czwartki i godz.10-14 soboty i niedziele.
W jaki dzionek (w tym, czy w przyszłym tygodniu) chcesz Małgosiu przyjechać?
O której i na jakiej łódzkiej stacji jesteś do odbioru?
Będę w stanie Ci pomóc choć nie wiem na ten moment, czy w znaczeniu full service (powrót autem do W-wy). Podaję Ci gg 6314090, skontaktuj się proszę ze mną. Teraz raczej nie będę okupować kompa ale wieczorem będę go miała na oku.
Małgosia chce w sobotę jechać
ja! ja!
Ja mogę pojechać do Łodzi dopiero w sobotę, ponieważ w tygodniu nie mam czasu. Ale oczywiście byłoby super gdyby ktoś mógł mi ją przywieźć jutro lub pojutrze do Wawy wieczorem (jeśli pociągiem to mogłabym ją odebrać od 18:00 na Dworcu Wschodnim, samochodem pewnie im później tym lepiej, bo mniejsze korki).
Poza tym w ogóle chyba byłoby lepiej jakby się ją udało zabrać jak najprędzej z tego schroniska - jeśli nie jest w nim bezpieczna...
to moze Jola wezmie mlodego?
myślałam o tym odbieraniu w sobotę, bo w tygodniu nie dam rady tak wyskoczyć podtrzymuję zgłoszenie sobotnie odbieraniowo-oddawcze nadworcowe.
małgosiu to moze umów sie z ola na sobote do ,moze ola ty ja nawet na siebie adoptuje i na dworzec malgosi podrzucisz
no nie ma sprawy,
no niestety fikusola, tak to jest
proponuję resztę knucia i ustaleń na priva przerzucić, z wiadomych względów
kto do mnie zadzwoni więc?
może telefonkowo? ustnie i niejawnie? tak właśnie
widzę że i młoda z miasta łodzi dom na stałe znalazła.
Napiszcie gdzie są Orzechowice, w których Leon tkwi w schronisku. Trudno mi się gada na forum za długo czekam na odpowiedz więc może e-mail podam rosenthal@o2.pl
Napiszcie coś więcej o Samsonie (jeśli dobrze pamiętam to) z Wałbrzycha.
Orzechowce są w podkarpackim, ok 50km od Rzeszowa
a schronisko jest na totalnym zadupiu
czyli faktycznie na końcu świata. Nie rozumiem jednego, skoro chodzą tam wolintariusze to dlaczego tak mało wiadomo o Leonie, gdzie jakieś próby zbliżenia się do niego??
widzę że i młoda z miasta łodzi dom na stałe znalazła.
Napiszcie gdzie są Orzechowice, w których Leon tkwi w schronisku. Trudno mi się gada na forum za długo czekam na odpowiedz więc może e-mail podam rosenthal@o2.pl
ona jedzie na tymczas
Piła a Września to zupełnie inne kierunki
Martusiu - ja wiem gdzie Piła i Września bo jezdżę tamtędy - zjezdżam wcześniej z autostrady, zeby nie wbijac się w Poznan - jadę na Gniezno i potem na Piłę
jola- wolontariusze do "schroniska" w Orzechowcach chodzą tak naprawdę od dawna, tyle że od niedawna mogą tam coś realnego zrobić dla psów.
A do Leona póki co nikt nie zagląda, bo za mało czasu- lepiej, żeby wszystkie psy miały pełne brzuszki, niż były głodne a za to świetnie zsocjalizowane
małgosiu to moze umów sie z ola na sobote do ,moze ola ty ja nawet na siebie adoptuje i na dworzec malgosi podrzucisz
Majqa też chce mi pomóc, więc nie wiem z kim mam się umawiać. Nie mam namiarów do Oli. Może umówię się z kimś, komu sprawimy mniej problemów... Na Fabr. mogę być o 9:26, powrót mam też z Fabr. dopiero o 10:57. Ja ją mogę adoptować na siebie - Ola czy Majqa pewnie w ten sposób będą mogły jeszcze pomóc innemu w przyszłości - chyba, że nie prowadzą tam ewidencji adopcji...
Fikusoluś jesteś w stanie pomóc w tych godzinach? Chciałam ustawić do pomocy Małgosi mojego męża (ja w ten weekend kibluję od rana do wieczora na uczelni) ale w godzinach 9.30 - 11.00 ma spotkanie dotyczące spraw pracowych i nie ma bata by mógł się wywinąć. Chyba, że miałabyś Małgosiu ciut późniejszy pociąg, wtedy żaden problem.
Pomyślcie dziewczyny...
Małgosiu jeśli byłby sens poczekać ten tydzień, do przyszłej soboty (to już Ty oceń i inni) mogłabym Cię eskortować pod sam dom...a tak...doooopa blada i to nawet z pomocą męża jeśli nie masz innych, ciut późniejszym pociągów na rozkładzie. Jeżeli znajdziesz coś późniejszego to spoko, mąż Ci pomoże. Rozpatrz się, proszę.
Olu, a jak Ty stoisz czasowo gdyby chodziło o tę sobotę?
Oj Dzidziu, chata Ci się szykuje!!!
Czekać cały tydzien nie ma sensu, tym bardziej, że za tydzień to może już jej tam nie być. Chodzi o to, żeby ją zabrać jak najprędzej i jak najprędzej znaleźć nowy - bezpieczny dom.
Mam późniejszy pociąg ale wolę jechać rano bo i tak zejdzie mi się na tą wyprawę ok. 8h a mam jakieś własne sobotnie obowiązki, których na niedzielę nie moge przełożyć.
Czekam zatem na odzew Oli. A jesli nie Ola to może jest jeszcze ktoś inny, kto zechce pomóc?
OK. Czekamy na odzew Oli. Jedyny plus, jeśli to plusem można nazwać Małgosiu, to, że nikt się teraz nie zabija o rottki. Wątpię by suni nie było za tydzień, skoro nawet o chętnego i czasowego ciężko do pomocy.
Czy Ola - Fikusola się odezwie i da znać?
no już jestem. to jest jedyna sobota kiedy mogę pomóc, bo za tydzień do Krakowa pomykam. ranne godziny najlepsze. Mogę odebrać Cię z dworca i potem ustalimy jak działać. rzeczywiście najlepiej jeśli ją na siebie weźmiesz, potem zobaczymy.
To dobrze, uff. Nie mam Twojego nr tel. więc w wolnej chwili możesz mi przesłać sms 505 516 850.
Już gadałyśmy z Małgosią, i proszę żeby wszyscy uczciwe kciuczydła trzymali!
trzymamy
ja tez trzymam
i ja trzymam, mam nadzieje, ze pojdzie gladko
Niunia już bezpieczna. Dostała nowe imię i wolnej chwili założę jej nowy wątek, bo ten jest długi a niewiele z niego wynika, same spory, itp. Ktoś pisał, że sunia może poczekać a niestety zostałą podziabana przez inne psy - ma odgryziony kawałek lewego ucha i jeszcze kilka świeżych niedużych ran, sporo też strupków. Jest przepiękna i grzeczna.
A co do schroniska to warunki w nim nie są takie złe ale jak wszędzie jest znacznie więcej psów niż być powinno, więc jest jak jest, bez pogryzień się nie obejdzie.
Na dzień dzisiejszy były tam jeszcze trzy rottki:
1. pies w wieku ok. 7-8 lat, mogę się mylić, ale mordkę ma już siwawą - piękny, duży ale chudy i trochę załamany tylko raz wyszedł na chwilę z budy, na ujadające psy w sąsiednich boksach nie reagował w ogóle - wyglądał na bardzo zrwónoważonego.
2. pies (w 90-95% rottek, ma trochę domieszki innej sierści) młody, łagodny, przyjazny
3. sunia w wieku raczej nie mniej niż 6 lat - ma siwawą mordkę, drobna, złośliwa bestyjka wydawało się, że dominuje w swoim kojcu, poza tym cały czas na mnie szczekała więc nie ryzkowałam bezpośredniego kontaktu. (Być może jest trochę zmiksowana ale naoglądałam się tyle psów, że nawet nie jestem w stanie sobie jej dokładnie przypomnieć).
Ola zrobiła kilka zdjęc więc może uda się jej jakiś wstawić.
p.s. jest tam sporo amstafów ale pewnie andzia wie
super ze mała juz bezpieczna
teraz czekamy na fotki
ja zwłaszcza na tego duzego starszego samca, jak byłam tam półtora tyg temu to jeszcze był ładnie odpasiony
oto zdjęcia
1

2

to są zdjęcia suni, która jest starsza i lubi porządzić
3

to pan, który nie był zainteresowany moją osobą, wypiął doopsko i tyle
4

a to Małgosia i sunia na spacerze w polu. Sunia jest cudna i przemiła, łatwa do układania. Małgosia, napisz pliiiis, jak Twoje ją przyjęły i ona je. Było superasko.
Zapomniałam dodać, że sunia wcale nie została wysterylizowana... Moje przyjęły ją bardzo dobrze - Lex nawet w kuchni za dużo nie powarkuje, jadły obok siebie i nic się nie wydarzyło.
Na 2 pierwszych zdjęciach jest ta starsza sunia, na 3 ten młody prawie rottek, zdjęcia starszego rottka nie mamy niestety, ale jest bardzo ładny.
Dzięki Ola
no super- normalka
Gosia, jesteś cudowna po jednym dla każego z Was
Bardzo się cieszę, że Dzidzia opuściła dziś swoje więzienie. Pewno teraz śpiunia przeszczęśliwa.
jak miło sie czyta ze pies jest szczęśliwy i pomimo ze to tylko tymczas to jest to wspaniałe ze juz nie schron . Gosiu całuski dla suni i dla Ciebie ze ją przygarnęłaś
ktoś, komu ten piesek będzie mógł na zawsze oddać serduszko bedzie miał cudowną sunię. Krótko miałam z nią kontakt, ale ten kto ją oddał do schroniska zrobił najgłupszą rzecz. Ledwo nas poznała, a już była gotowa nas bronić i nie zyskało aprobaty samowolne oddalanie w krzaki w celu... ach, cudna, cudna...
No właśnie Olu, ja nie wiem czy ją oddam. Nie planowałam posiadania trzech psów, ale teraz nie wiem, ona idealnie się wkomponowała w moje stadko, nie tylko jeśli chodzi o wymiary
Jest świetna, chociaż nie jest takim zupełnie grzecznym, idealnym psem ak np. była Roxa. Na chwilę obecną raczej nie nadawałby się do zamieszkania z dziećmi, ale nie dlatego, że ich nie lubi, tylko, że podczas zabawy zamienia się w skacząco-latającą rottkę i każde dziecko w takiej sytuacji mogłoby ucierpieć a i pewnie niejeden dorosły by się przestraszył... Mój siostrzeniec stwierdził, że zachowuje się jak tarzan.
Piłeczki niszczy w kilka sekund. Nie oddaje i wydziera z dłoni. Podobnie jest z patykami, gryząc je warczy tak, że aż Lex i Nela patrzą zdumione nie wiedząc co się dzieje. Mała czasami aż skomli z rozpaczy, że jakiś badyl nie chce się tak łatwo rozłupać.
A tak w ogóle to na imię dostała Molly - wołamy także Mola, Molka lub Molisia. Już wie, że to jej imię
Małgosia Wlazła,
Małgosia - czyli zostawiasz sobie Dzidzię-Molke?
a ja sie nie ciesze bo nie bedzie juz tymczasu u gosi
Jezu, ja wiedziałam, ze jesteś "szalona"(w dobrym rottkowym tego słowa znaczeniu), ale, że az tak!
Gosiu oddaj ślicznotkę, już masz dwa ślicznoty-weź brzydala!
Co by nie mówić, to super wiadomość
DE- MOLKA?
Molka-Demolka, razem trzy demolki
Słuchajcie, ja jeszcze się zastanawiam ale ona jest tak wyjątkowa, że nawet moje psy od razu ją polubiły i w ogóle na nią nie powarkują. Nela tylko raz się zdenerwowała jak Molka wskakiwała mi na plecy by się dorwać do plecaka, gdzie schowałam ocalałe piłeczki po spacerze.
Jeśli uda mi się z nią popracować nad tym jak należy się zachowywać podczas zabawy to być może przekonam siostrę do jej adopcji... Miałabym ją obok
Na razie tak czy inaczej musimy zaleczyć ranki, zwłaszcza ucho (co ciekawe, Lex też nie ma połowy lewego, ona na szczęście straciła tylko koniuszek) pozbyć się paskudnego łupieżu, odrobaczyć, podkarmić bo jest a chuda i uzbierać kaskę na sterylizację, co prawda mamy pół roku by zgłosić się do schroniska w Łodzi i tam mogą nam to zrobić za darmo, ale już nawet pomijając kwestię transportu do Łodzi i z powrotem jakoś boję się takich zabiegów w warunkach schroniskowych.
Wcale mnie to nie dziwi. Jest w niej coś niezwykłego. Gdy na spacerze kamień zaatakowała, a Małgosia jej nie dała, to sama go skopałam, żeby dostał za swoje, co tak gupio w ziemi siedzi? I sama kombinowałam, jak by tu ją mieć, ale nie, mam moralne zobowiązanie Bombkowe i tyle. Ale jest cudna.
Gosia Ty się nie zgłaszaj na sterylkę do Łodzi proszę, proszę. Uzbieramy. Powiesz kiedy chciałabyś to będziemy myśleć. Moze siostra się przekona?
Oj Małgośka jestes szalona
Uzbieramy, tylko ja w kwietniu ,bo dziś jestem na zero.
(...) Gdy na spacerze kamień zaatakowała, a Małgosia jej nie dała, to sama go skopałam, żeby dostał za swoje, co tak gupio w ziemi siedzi?(...)
O matko, Fikusola, Ty też kopiesz kamienie w imieniu psa???
Ja też... Jeśli jeszcze warczysz i gryziesz to mojaś Ty!!!
Lexio mi się rozchorował Rano wszystko o'k a jak wróciłam do domu to zastałam sporo wymiocin - sam kwas żołądkowy. Nie zauważyłam, aby rano na spacerze coś zjadł ale mogłam nie przyuważyć. Byliśmy u veta, dostał trzy zastrzyki, temperatura 39,1, z badania brzucha nici, bo tak się spiął, że Vet nic nie mogła wyczuć. Wstępna diagnoza zapalenie wirusowe żołądka. Po powrocie napił się wody i znów zwymiotował
A MAŁA czegoś nie przytargała do domku??
a mnie zapalenie gardła ,przy tym tez wymiotuja
A MAŁA czegoś nie przytargała do domku??
Raczej nie, ona chora nie jest. Gardło wygląda o'k. Zobaczymy co będzie rano. Póki co śpi i odpoczywa. Chyba trochę lepiej mu po tych zastrzykach...
Fuck, a może jednak coś przywlokłyśmy ze schroniska i to nie byle co. Doszła mu biegunka - chyba nawet z krwią i ma także przekrwione oczy, wydaje się, że jest cały obolały - głównie brzuch i osłabiony. To chyba parwowiroza??? Tak wyczytałam w necie, np. http://artykuly.animalia.pl/artykuly.php?id=24 , http://www.weterynarz.com...&do_pdf=1&id=94
Mam nadzieję, że wyleczą go z tego ale on jest bardzo wrażliwy
(...) To chyba parwowiroza??? (...)(
Małgosiu nie szczepiłaś go przeciw parwo?
Był zaszczepiony ok. 1,5 roku temu. Jak pytałam się swojego weta czy nie lepiej szczepić co roku to mi powiedziała, że nie ma takiej potrzeby, wystarczy tak co 3 lata. Nelka była trochę ponad rok temu. Ale czy to możliwe, że teraz mogła go przewlec Mola i że tak szybko się rozwinął??? Czy raczej złapał go wcześniej a teraz nie wiedzieć czemu się ujawnił?
Małgoniu ja Cię nie chcę Boże broń buntować przeciw Twojemu wetowi ale...cóż to za magiczna szczepionka, którą się powtarza co 3 lata??? O ile mi wiadomo tzw. powtórki robi się dla dobra zwierzaka raz w roku, jasne, że może być obsuwa 1-3 miesiące ale tyle czasu??? Przecież obronność organizmu leci na łeb na szyję.
Pytasz o Molę...hm...skoro u ludzi ktoś może zaiwaniać z wirusem, a sam nie chorować myślę, że podobnie może być u psów. Równie dobrze jednak to nie Mola przywlokła to coś ale Twój skarb miał spadek odporności i (niekoniecznie parwo) załapał.
Może to jednak nie to. Zrób mu może test na parwo.
Gosiu, a ten wet to dobry? ja bardzo polecam klinikę na Modzelewskiego, bardzo. Tam każdy lekarz jest super i z dużą wiedzą. A to nie bebeszja? Jak chcesz to popołudniu mogę Cię zawieźć z nim do lekarza. Kurcze, co się polepszy to się popiepszy. jak ma wymioty i biegunkę to trzeba reagować szybko, ale i skutecznie. Przepraszam, nie chcę się wymądrzać, wiem, że Ty też masz doświadczenie, ale wiem jak się teraz martwisz. Albo może na Tatarkiewicza? Daj znać znać jakby co.
2 dni na wyklucie parwo, to nie za krótko? Mam nadzieję, że to nie to, trzymaj się
ja szczepię swoje psy kompleksowo raz do roku...dziwny ten wet
Jesli to parwo to na pewno nie przywleczone przez molkę - parwo "wykuwa" się mniej więcej od 7 - 10 dni.
moze jednak tylko cos zjadł?
jak nie urok to sraczka
Gosiu, a ten wet to dobry? tez bym sie zastanowiła bo ja moje zwierzaki tez co roku szczepie i jak mieli mi Lawe przywiezć ona tez dostała parwo to powiedział mi wet ze hektor jeszcze odporny bo w czerwcu moje zwierzaki są szczepione. Ale tak czy siak juz nic sie nie zmieni tylko powodzenia Gosia oby szybko przeszło
Nie ukrywam, że chodze do najbliższej lecznicy jaką mam, ale z tego co słyszałam jest dobra, wiele osób do niej przyjeżdża, prawie zawsze są kolejki - nie dlatego, że są tani. Jednak Vet wykluczyła parwowirozę (dziś temp. miał tylko 38 i trochę) i stwierdziła koronawiroza - objawy podobne - podobno wiele psów na to choruje, ostatnio bardzo dużo w mojej okolicy. Wczoraj jak byliśmy jednym objawem jaki miał były wymioty, dopiero później doszła biegunka. Rano dostał kroplówkę, witaminy na wzmocnienie i jakiś silny antybiotyk. Podobno jest na to szczepionka ale za bardzo nie chroni zwierząt.
KORONAWIROZA
CCV
Wirusowa (wirus RNA), bardzo zakaźna choroba psowatych (znana od 1971 roku) o przebiegu podobnym do parwowirozy, jest jednak mniej niebezpieczna, a przebieg choroby zwykle jest łagodny i nie stanowi zagrożenia dla życia. Najgroźniejsze są jednoczesne infekcje parwo i koronawirozy (kiedy śmiertelność sięga 90% - każdy z tych wirusów atakuje inne komórki jelit, działając razem poważnie uszkadzają jelita). Chorują psy w każdym wieku, u szczeniąt objawy są bardziej nasilone niż u psów dorosłych, które mogą chorować bezobjawowo. Przechorowanie daje odporność na kilka kolejnych tygodni - nie jest to odporność trwała. Wg niektórych źródeł ponad 90% psów zetknęło się w ciągu swojego życia z wirusami koronawirozy.
Wiusy wydalane są z kałem, nie są odporne na niekorzystne czynniki - wysoką temperaturę, detergenty, środki dezynfekujące, promienie UV. W środowisku zewnętrznym może żyć przez kilka miesięcy (wg innych źródeł - ponad rok).
Objawy: Pojawiają się ok. 1-5 dni po zakażeniu - zapalenie (nieżyt) żołądka i jelit, utrata apetytu, wymioty, biegunka (żółtawa, może być krwista, śluzowa, cuchnąca), która może prowadzić do odwodnienia, czasem gorączka. Choroba zwykle trwa od 3 do kilku dni, choć notowano przypadki kiedy leczenietrwało 3 tygodnie. ?miertelne przypadki to zazwyczaj efekt wtórnych infekcji chociaż i samo zakażenie koronawirusem może mieć ciężki przebieg kiedy występują wszystkie wyżej wymienione, nasilone objawy. Koronawiroza może powodować poronienia u suk ciężarnych.
Leczenie: antybiotyki, lekkostrawna dieta, podawanie płynów w przypadku odwodnienia.
Koronawirus nie stanowi zagrożenia dla człowieka. Od 2003 roku znany jest też drugi rodzaj koronawirusów - Canine respiratory coronavirus (CRCoV), bardzo podobny do ludzkich i bydlęcych koronawirusów. Wizolowano go z komórek płucnych.
KasiuP, dzięki, zobaczę jak będzie się czuł wieczorem...
Ja osobiście uważam że ponieważ my wszystkie szwendamy się bez przerwy po różnych schroniskach, mamy kontakt z różnymi psami, najczęściej właśnie ze schronów powinniśmy szczególnie uważac na swoje psy i regularnie je szczepic i odrobaczać bo są bardziej narażone na kontakt z chorobami. bardzo uważnie pilnuje aby chowac przed swoimi psami buty w których byłam w schronisku i w ogóle nie wchodzi c w nich do meiszkania - nie wiadomo co się przywlecze. ostrożności nigdy za wiele.
Małgosiu jakbys potrzebowala transportu dla lexa albo czegokolwiek to dzwoń. mam nadzieje że wydobrzeje szybko
Z Lex'em już całkiem dobrze, od rana nie wymiotował ani się nie załatwiał (pewnie nawet nie ma czym), wieczorem dostał jeszcze raz kroplówkę, jutro powtórka antybiotyku... Ale przyszedł czas na Molly, właśnie mi zwymiotowała po raz pierwszy Oby tylko wirus nie dorwał mi Neli.
To chyba nie ze schroniska, raczej z parku, skoro nie są pierwszymi z takimi objawami w lecznicy...
Czymta się!
Oby reakcja Molly była tylko wynikiem poschroniskowego obiążenia żołądka
halo, mam potwierdzenie, w łodzi jest parwo
Właśnie niedawno dzwoniła do mnie Małgosia, że Nelka wymiotuje. Ma więc szpital. Małgosiu dzwoń jutro jak będzie trzeba pomóc. Przepraszam, że dzisiaj nie mogłam.
Lekko sie wtrące do dyskusji, u mnie bylo tak, w niedzielę przywiozlam psa do nas do hotelu ze schroniska, w poniedziałek wymioty i biegunka u tej suni, sunia do weta i do mieszkania w Prudniku, od wtorku epidemia wszystkie psy wymioty i biegunki. Myslałam, że przywiozłam coś ze schronu, jednak nie, w Prudniku w tym czasie lecznice były zawalone, te same obiawy, u psów z różnych domów, które ze soba nie miały kontaktu. Jakiś wirus panował, po tygodniu wszystko przeszło.
KasiuP, nie Nelka wymiotuje tylko Molka. Nela póki co się trzyma. Nie no, parwowiroza to nie jest, bo objawy byłyby cięższe - jak już pisałam wcześniej to KORONAWIROZA !!!!!!!!
Musiałam z Molly podjechać na Tatarkiewicza, zdążyłyśmy w ostatniej chwili, dostała antybiotyk, no-spę i coś tam jeszcze. Znów powtórka przez 3 dni










Piekne
mało powiedziane
piękne
A to się porobiło! Jak wzięłam Gucia to samo było, ale przeżył a reszta wyzdrowiała. A jak Molka robi Tarzana? ?niło mi się dziś, że z nią na lianach tańczę.Za dużo kombinuję jak by tu następnego rottka i stąd te liany chyba
[quote="majqa"]
Molka znacznie łagodniej znosi wszystko co związane z wirusem, łącznie z zastrzykami - Lex na widok samej strzykawki chce zwiać z lecznicy. ONn już praktycznie zdrowy, więc więcej kłuty raczej nie będzie.
Molka waży zaledwie 26 kg, czyli ma jakieś 5-6kg niedowagi.
Nelcia nadal się trzyma i nie choruje - na szczęście, ale lepiej odpukać
[quote="Fikusola"][quote="majqa"]
mój fon Ci podałam jawnie, jak Aleksa ścigałaś ale napiszę jeszcze raz,co tam
Ciekawe, jak tam niunia. "Po co ja ją Gosi oddałam"- takie gupoty mi chodzą po głowie...
Ja tak moze troche nie na temat ale zapytac muszę.... czy Molka szuka domu czy zostaje u Małgosi? Bo jakos mi umkneła ostateczna decyzja
Z tego, co pamiętam to Małgosia mówiła, że tak się cudnie wpasowała w resztę, że ma zostać. Popraw mnie Małgosiu...
Fikuś, ślepota jestem. Owszem, wpisałas fon, ale ja to przeoczyłam zaaferowana dopadnięciem Aleksa.
Ostatecznej decyzji jeszcze nie podjęłam. Bardzo chciałabym, żeby u mnie została a jeszcze bardziej, żeby chciała adoptować ją moja siostra ale czy się uda, nie wiem, bo muszę nad małą popracować. U mnie jak najbardziej mogłaby zostać, tylko jest kilka spraw z tym związanych, które muszę przemyśleć... Póki co mała ma wszystko, co jej potrzeba i jest bezpieczna, więc o nią nikt poza mną martwić póki co się nie musi. Innego / innej na DT raczej i tak już nie zabiorę więc Mola może u mnie posiedzieć (dla niej zrobiłam jeszcze wyjątek) - mnóstwo tych innych potrzebuje domków więc nawet jeśli ktoś by się małą teraz zainteresował to proponujcie te "inne" bardziej potrzebujące.
Wirus u Lex'a i Molly wyleczony, Nela się nie dała i nie zachorowała. Teraz będę musiała wszystkie odrobaczyć (najbardziej Molly) i uzupełnić szczepienia - na co znów pewnie pójdą przynajmniej kolejne trzy stówki... ale jak się uda to może zdołam ją jeszcze wysterylizować na własny koszt za jakiś czas.
Nie chcę jej oddawać ale jeśli przyjdzie mi to zrobić to z wielkim bólem
Obym nie musiała...
Małgosia Wlazła, to trzymamy kciuki, żeby wszystko ułożyło się po Twojej mysli
Małgosiu daj znać co z suczką, chciałabym ją zaproponować do adopcji. czy sprawa jest aktualna?
ja tez miałam dzis pytanie o dzidzie
Niestety jeszcze nie wiem, nie miałam czasu się nawet zastanowić, bo aktualnie co innego zawładnęło moimi myślami... Nie jest to absolutnie związane z psami. Potrzebuję jeszcze trochę czasu.
Rozumiem, że były zapytania, ale zapewne nikt w ciemno nie chce adoptować psa, tylko szuka o nim informacji, więc tak:
1. pamiętajcie, że Mola nie jest jeszcze wysterylizowana a ponieważ brakuje kaski by ratować inne to Was o nią nie proszę
- dla kogo sunia się nie nadaje:
1. dla osób, które po prostu chcą mieć psa - spokojnego i ułożonego - Mola jest raczej psem nadpobudliwym a co za tym idzie wymagającym szczególnej opieki
2. dla osób, które mają małe dzieci a i większe, co się boją kiedy pies wskakuje im na głowę czy w ogóle rzuca się i wyrywa wszystko, co mają w dłoni, co wygląda jak zabawka, piłeczka, patyk - ona nie ma hamulców, tylko siłą można ją powstrzymać, słowne komendy nic nie dają i nie łatwo ją będzie tego oduczyć. Nie potrafi także ich oddawać.
- również dla tych, co planują mieć dzieci, by nie skończyło się na oddaniu jej w momencie narodzin dziecka.
3. w parku i nie tylko, gdzie są ludzie, dzieci, ktoś gra, ktoś się bawi, biega - sunia absolutnie musi być na smyczy bo jak to widzi to od razu się wyrywa, szarpie i chce biec w ich kierunku. Jakie mogłyby być konsekwencje lub reakcje ludzi nie muszę chyba pisać...
4. sunia jest do tego stopnia 'szalona', że nawet próbuje dosięgnąć odbicie światełka przysłowiowego 'zajączka' na suficie czy ścianie - odkryłam to przypadkiem - nie spotkałam jeszcze takiego psa, który by na coś takiego reagował albo rzucał się na niektóre odbicia cienia - wówczas wskuje na co się da i po czym się da by to dosiegnąć - trzeba mieć to na uwadze
5. nie potrafi się bawić z innymi psami, tylko sama, więc jako towarzyszka dla innego psa czy suni się nie nadaje, przy próbach odebrania sobie czegokolwiek przez innego psa nawet potrfi podjąć walkę (mam to szczęście, że Lex z Nelą potrafią się same bawić i Molka nie jest im potrzebna) - były podejmowane...
Jeśli ktoś chce ją adoptować kierując się tylko jej wyglądem lub powierzchownymi informacjami o jej charakterze to pamiętajcie, że może się bardzo rozczarować... Ostatnio tych rozczarowań sporo czy może zbyt wygórowanych czy wyidealizowanych oczekiwań, więc lepiej pytajcie na dzień dobry po co komu pies i same proponujcie te bardziej waszym zdaniem odpowiednie.
Jej zachowanie być może z czasem ulegnie zmianie, ale pewności nigdy nie ma - ja też kiedyś liczyłam, że Lex przestanie rzucać się na wszystko, co jeździ na kółkach, szynach czy czymkolwiek ale niestety, wiem już, że nigdy mu to nie przejdzie... Przyzwyczaiłam się do tego i dla mnie to normalne, chociaż jest to czy bywa bardzo uciążliwe - zwłaszcza, gdy mieszka się w centrum dużego miasta. Gdybym wiedziała o tym przed podjęciem decyzji o jego adopcji to nawet nie tyle dla siebie, co dla jego dobra pewnie nigdy bym się na niego nie zdecydowała. Ale jest i zawsze ze mną będzie, dopóki - wiadomo...
Małgosiu wiem jak proponowac psy, ale dzięki za sugestie . mam jednak zapytanie wprost o Dzidfzię - Molę. Jesli na razie nie jest do adopcji, sciagam ja ze strony rottki, bo to ktores już zapytanie. szkoda czasu na wyjaśnienia, a nie mam go zbyt wiele i kierowanie uwagi na innego psa, jak kieruje ktos uwage własnie na nią. odciąga tez niepotrzebnie w takim razie uwage od innych, bardziej potrzebujących jak piszesz.
daj znac zatem kiedy coś postanowisz, zeby psiak nie zył w takim zawieszeniu. wtedy przywróce ją albo do adopcji albo do nowych domów. teraz nie wiadomo czy ma ten dom czy go nie ma. to nie działa dobrze takze dla psa, gdy mógłby sobie juz oswajać nowych Państwa w razie gdy zrezygnujesz.
z opisu brak specjalnie superlatyw, a przedstawiony negatywnie opis też mu raczej nie pomaga. w razie czego prosze o info dla kogo JEST ten pies. DT wykorzystywane satez własnie do przeprowadzenia sterylki, moim zdaniem nie ma więc absolutnie na co czekać. nagle zapadnie decyzja ze pies do adocpji, trzeba zabrac teraz natychmiast albo jest chętny - cokolwiek, a ona nie bedzie wysterylizowana nawet .
Kasiu, póki co może mimo wszystko nie zdejmuj jej jeszcze ze strony Rottki. Postaram się w wolnych chwilach dostarczać o niej wszelkich nowych informacji.
Napisałam rano przede wszystkim jej jak gdyby 'wady' ponieważ to od ch akceptacji będzie zależało czy ktoś w ogóle będzie się mógł zastanawiać się na jej adopcją.
Nie chcę, żeby w razie czego trafiła do nieodpowidzialnego domu, gdzie przez swoje szaleńcze zachowanie może zyskać ksywkę psa agresywnego, bo np. wskoczy komuś (zwłaszcza dziecku) na głowę, podrapie, złapie za rękę, dłoń - czyli będzie wszelkimi sposobami próbowała odebrać jakąś zabawkę. W parku też trzeba mieć ją nie tylko na oku ale i smyczy jak są ludzie (dzieci) bawiące się piłką, bo Molka na ten widok dostaje 'świra'. Jeśli ktoś nie będzie na to przygotowany to wiadomo jak może być.
Je zalety to np.:
1. jest mini rottką (osobiście takie lubię)
2. zachowuje czystość w mieszkaniu
3. jest bardzo żywiołowa a może raczej nadpobudliwa, więc nudzić się z takim psem nie można, wręcz przeciwnie
4. szczeka / alarmuje jak ktoś dosyć głośno zachowuje się na klatce (co prawda do instynktu terytorialno-obronnego Nelki jej daleko ale zawsze to coś)
5. raczej nie zaczepia innych psów na spacerze a na zaczepki na ogół reaguje warknięciem lub nawet kłapnięciem
6. jak wracam z pracy lub przed wyjściem na sapcer czy nawet na spacerze wydaje z siebie takie dźwięki jakby mi coś opowiadała po swojemu (niesamowite są te dźwięki).
Co do sterylki to na razie niestety nie mam na nią kaski - sporo kosztowało mnie leczenie wirusa, dieta a teraz jeszcze kosztowne będzie przeprowdzenie solidnego odrobaczenia wszystkich. Jeśli ktoś chciałby to zasponsorować to nie ma sprawy, nie mam nic przeciwko. Nie proszę o to, bo z tego co widzę to inne psy są bardziej potrzebujące i im bardziej potrzebna jest kaska (np. na Suzi z Bydgoszczy). Szczerze mówiąc też chciałabym ją jak najszybciej wysterylizować nim dostanie cieczki albo, tak naprawdę nie wiadomo czy już jej nie miała i czy np. nie jest szczenna...
Małgosiu czegos nie rozumiem - domy tymczasowe nie płacą za sterylkę, leczenie, nikt cie nie namawia abyś robiła to na własny koszt, chyba ze sama deklarujesz taką wolę, to jest to niebagatelną pomocą.
Ja chciałam tylko wiedzieć wiedziec czy SUKA JEST DO ADOPCJI? Od tego bedzie np. zalezec pomoc forumowiczow np. w kwestii sterylki i to czy moge oferowac ją do adopcji czy nie. nie chce znaleźć domu jej, poświecic na to masy czasu, robic ogłoszeń, allegro, rozmawiac przez telefon, słać maili, by potem dowiedziec się ze NIE JEST DO ADOPCJI . Jest tyle psów potrzebujących, ze wole im poswiecic ten czas, jesli jeszcze nie zdecydowałaś. rozumiem to, bo decyzja nie moze byc pochopna, jednak sunia przyciąga uwagę i mimo wszytsko ludzie pytaja, czy chce czy nie , dlatego musze te wszystkie czynności wykonywac, za wyjątkiem ogłoszen i allegro, ktorych nie dawałam jeszcze.
Dlatego jezeli sytuacja jej jest niejasna to wolę ją zdjąć ze strony, bo to robota na marne jest. A wysterylizowac tak czy siak trzeba . informacje pisz tak czy inaczej bo wszyscy na nie czekamy / Ale daj mi jasny przekaz na teraz, wczorej i dzisiaj rozmawiałam o suni po 2 razy, bo akurat było sporo telefonow, oddzwaniałam, niepotrzebne to jest jeśli masz wobec niej jakieś plany.
Dobrze, to może rzeczywiście lepiej ją na chwilę obecną zdejmij a jak tylko podejmę decyzję to dam znać. Myślę, że w ciągu najbliższych dni to się wyjaśni...
Myślę, że w ciągu najbliższych dni to się wyjaśni... ok , to trzymam kciuki
to trzymam kciuki za przemyślaną decyzję!
Siostra jej niestety zabrać nie może. Teraz tylko ja się zastanawiam czy dam sobie radę z całą trójką, póki co bez własnego mieszkanka... eh ale ona jest tak urocza i szalona, że oddać ją będzie mi jeszcze trudniej...
Dziś mnie dziabnęła zamiast patyka, była szybsza, mam niewielkiego krwiaka Uścisk szczęki ma bardzo mocny jak na takie małe i chude stworzenie. Ale nie ma się, co dziwić, w końcu ktoś ją wyszkolił na gryzieniu kamieni
czy dam sobie radę z całą trójką,
dasz dasz
że oddać ją będzie mi jeszcze trudniej Gosia zebyś nie załowała jak ja kiedy oddałam Lolke - bierz ja
Dzięki, pewnie dałabym sobie radę, ale mogą być sytuacje, w których jednak z 3 będzie mi za ciężko, więc rozsądek bierze górę nad emocjami proszę SZUKAMY DLA NIEJ DOMKU. Jeśli znajdzie dobry (odpowiedni) to na pewno niczego nie będę żałować, będę mieć wicej czasu dla Lex'a i Neli
Jak znajdę chwilę - pewnie dopiero w weekend to zbiorę wszystkie informacje i postarać się zrobić jakiś krótki, konkretny opis. Teraz tylko jeszcze w skrócie dodam, że Molka lubi kopać dziury i pływać.
A więc szukamy dla niej nowego miejsca w mieszkaniu, gdzie zachowuje się idealnie, czasem tylko szczeka jak słyszy jakieś odgłosy na klatce lub w domku z ogrodem, tylko trzeba uprzedzić, że lubi kopać dziury. Ale z tymi dziurami to być może dlatego, że w parku jest deficyt patyków i kopiąc szuka sobie kamieni, czegokolwiek by mieć się czym bawić. Kamieniami i tak jej nie pozwalam i dobrze, aby w nowi właściciele też nie pozwalali, bo szybko będzie po ząbkach.
Może pójść do domu z dziećmi, ale trzeba mieć na nią oko lub na dziecko by się z nią nie bawiło, bo w zabawie Molka szalona, wydziera wszystko z dłoni i wskakuje na głowę.
Inne psy - moim zdaniem lepiej jeśli będzie z psem aniżeli z sunią, choć być może to tylko kwestia charakteru, że akurat moja Nelka też potrafi być zaczepna i jest więcej konfliktów - tylko w zabawie. Raz musiałam je siłą oddzielić, bo Molka tak się zacietrzewiła, że nie chciała się od Nelki odczepić. Ale żadnej krzywdy na szczęście sobie nie zrobiły. Może to też kwestia przyzwyczajenia i dotarcia się, bo póki co Molka chce się bawić tylko sama, chociaż przeciągać się patykiem już potrafi.
Do obcych ludzi nie zauważyłam u niej żadnej agresji - póki co przynajmniej.
Na spacerach się pilnuje, nie odbiega daleko, ale bez smyczy chodzi tylko na tych wczesno-porannych lub późno-wieczornych, gdy nie ma lub jest mało ludzi a przynajmniej takich, co to się bawią piłkami, itp. Jeśli takowi są to Molka póki co musi być jeszcze na smyczy.
W weekend powtarzamy odrobaczanie. Teraz została jeszcze kwestia sterylizacji. Na chwilę obecną mogę na ten cel przeznaczyć tylko 100 zł. Może ktoś zechce się jeszcze dołożyć. Rottka ma chyba gdzieś zniżki, u siebie nawet nie pytałam ile to kosztuje
ja sie dołożę i uważam, że to dobra decyzja
Jaki jest koszty steryllizacji na Tatarkiewicza?
W mojej lecznicy do 400 zł. W innej - trochę dalszej też 360 - 400 zł. U siebie może uda mi się coś jeszcze wynegocjować ale pewności nie mam... tylko, że jest blisko i nie miałąbym problemu z transportem...
350 zł
Jesli bez pobytu w klinice przez 10 dni po zabiegu to taniej
na Sreniawitow placilam kolo 250, ale moze tatar bez pobytu obnizy te cene
Małgosia daj znać kiedy kasa potrzebna
Kasiu, a może zapytaj ile bez tych 10 dni pobytu na Tatarkiewicza byłby koszt? Jeśli dużo niższy to w sumie nie ma sensu przepłacać.
Tylko z drugiej strony jeszcze jest taka kwestia - nigdy nie steryzlizowałam żadnego zwierza i nie wiem czy lepiej żeby została chociaż na trochę (2-3 dni) po zabiegu w lecznicy czy lepiej ją od razu zabrać? Czy trzeba podawać jej jeszcze jakieś zastrzyki po zabiegu czy nie? Ja nie umiem więc i tak będę musiała chodzić do swojej lecznicy... etc.
A czy w lecznicy mogą pozyczyć takie ubrnako zabezpeieczająće przed rozlizywaniem rany? Czy sama mam je kupić? I gdzie ewentualnie? A moze ktoś z Was ma i mógłby pożyczyć?
Takie ubranko można samemu prosto uszyć:Kawatek podkoszulki bawełnianej lub pieluche tetrową[możnakupić jest tania]do tedo doszyc 6 tasiemek po 3 z każdej strony takiej długości żeby można swobodnie wiazać na grzbiecie.
Czy trzeba podawać jej jeszcze jakieś zastrzyki po zabiegu czy nie Lolka po zabiegu dostała do domu antybiotyk w razie czegoś zeby nic sie nie podziało Duomox trzy razy tabl do pychola i było ok
moja dostala po zabiegu antybiotyk ceporex ktory dlugo dziala i nie trzeba powtarzac, bo zazwyczaj nic sie nie dzieje. ja ubranko niestety wywalilam bo uleglo zniszczeniu strasznie słabe je robią niestety. czasami trzeba dodatkowo kolnierz, bo niektore spryciary "wychodzą" z ubranka
Mysle ze zdecydowanie lepiej jej bedzie w domu, w cieple szczegolnie po narkozie, oni tam wrzucaja te psy do klatki, bez zadnego koca wiec niefajnie
Małgosiu zapytam się Pani doktor ile bez noclegów, ale obawiam się, że nie utargujemy za wiele, ale to nic.
Ubranko kupimy.
Podejmij decyzję kiedy, bo ja 02.04. do niedzieli jestem poza Polską, ale zawsze można zapłacić później.
Pewnie, że najlepiej byłoby zabrać suńkę do domu, to i tak stres i ból. Jednak musisz ocenić swoje siły.
Czekam na odzew z Twojej strony
Ubranka znalazłam, pozostaje tylko zmierzyć, wybrać i zmówić - na szycie nie mam czasu i zdolności... http://vetmozga.com/sklep...der=nazwa&str=1 albo http://www.allegro.pl/ite...a_psa_m_l.html.
KasiuP zapomniałam w ogóle podziękować za wsparcie dla Molizny. A ponieważ Ty dokładasz większość kaski to może mimo wszystko dopytaj o cenę na Tatarkiewicza dla nas, może będzie taniej, nie ma co przepłacać. U mnie w lecznicy chyba w tej cenie pobytu nie ma - nie pytałam, nie wiem czy to standard czy nie...
Gosia ubranko w klinice kupimy! odrazu dopasujemy na wymiar!
oczywiście, że zapytam - każde 10 zł ważne
Akacha, może przywróć już Molkę do adopcji na stronie fundacji. W razie jak ktoś o nią będzie się pytał - o charakter do podaj do mnie telefon 505 516 850. Najlepiej jakby to była osoba, która i tak przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji przyjedzie do mnie i zobaczy jak się mała zachowuje i czy da sobie z nią radę... chociaż wydaje mi się, że jest troszkę lepiej, ale może to ja się przyzwyczaiłam...
... już nigdy nie kupię świńskich, wędzonych uszu a kupiłam pierwszy raz... cała zabawa skończyła się na tym, że w Nelce obudził się 'diabeł' zjadła pół swojego reszty nie chciała - a oddać tym bardziej, chciała za to zjeść Lex'a... wmieszałam się i skończyłam z przegryzionym nadgarstkiem i kolanem
o rany.. Małgosia, ale bardzo poważnie oberwałaś?
Dzidzia na rottce
http://www.rottka.pl/pl/a...ja/350,350.html
No to sterylizujemy czy ona po sterylizacji? Bo już nie wiem?
Steryzlizujemy, informacja jest błędna, nikt nie sprawdzał - wydawało się po łysawym brzuszku, ale brzuszek cięty jeszcze nie był.
Mosii dzięki, przeglądałam szybko i nie zauważyłam. Akacha przepraszam.
Dodam jeszcze, że Molka nie lubi kotów, królików i gryzoni. W sklepie zoologicznym o mało z Nelką nie rozwaliły akwarium, gdzie siedział królik ze świnką - a jak na ich widok się oblizywały... Musiałam pójść i kupić nowe kagańce, bo stare się rozleciały... znów nie znalazłam takich idealnych...
Z tymi kagańcami to prawda, że ciężko niezmiernie dobrać akuratne Na Bonuśka to normalka- no może prawie normalka- dobermanowy był dobry Ale na Bruńcia (choć to przecież kundlowy rottek ) to ciężko było cokolwiek mądrego kupić.
Małgosiu- ważne pytanie mam, bo kiedyś już się z tym spotkałam i nie wiedziałam, jak rozwiązać . Otóż, jak poznałaś, że Molka mimo łysego brzuszka (tak zrozumiałam) nie miała sterylki??
Nie ma żadnej blizny a po steryzlizacji zawsze jakaś zostaje - u Nelki jest wyraźna i widoczna. U niej jest jakaś mała blizna (ok. 1 cm), ale tak na pograniczu wyraźnie owłosionej części brzucha z tą mniej owłosioną... W schronisku też mi powiedzieli, że nie jest wysteryzlizowana, więc zakładam, że nie jest.
Poza tym raczej nikt by jej nie wyrzucił jeśli wcześniej zdecydował się zainwestować w jej sterylkę. Ma tak wielkie sutki, że z pewnością niedawno rodziła...
Ach, czyli po takiej charakterystyce... Myślałam, że może usg robiłaś, albo cuś... Bo np. po moim Bonuśku w ogóle nie widać, że miała sterylkę Wszystko zarosło i żadnej blizny , dlatego też pytam.
Kiedyś tez miałam na tymczasie sukę, z którą miałam problem bo nie wiadomo było, czy miała sterylkę, czy nie, bo mimo, że się długo błąkała to cycuchów nie miała.
polecam kaganiec anatomiczny, na pocztaku troche komicznie to wyglada, bo jest wielki, ale super lekki i pies moze w nim swobodnie ziać (zajać ) i nawet ziewać
trzeba sie przyzwyczaic do wyglądu
polecam kaganiec anatomiczny, na pocztaku troche komicznie to wyglada, bo jest wielki, ale super lekki i pies moze w nim swobodnie ziać (zajać ) i nawet ziewać
trzeba sie przyzwyczaic do wyglądu ja też polecam ostatnio zerwał mi sie w takim pasek i Amor musiał wrócic do skórzanego i starsznie się bidul męczy - wyraźnie daje do zrozumienia, że nie chce go zakładac, a do tamtego sam pychol wkładał
Na Bonuśka już taki mam (daaawno ) , a Bruńcio jeszcze rośnie to czekamy...
Małgosiu, a co Ty na tą propozycję??
to cos takiego: http://www.allegro.pl/ite...ny_okazja_.html
tylko jak ja kupowalam to bylo rozroznienie na rottweiler suka i pies
u mnie pytano się po licytacji i dopasowywano do rasy i płci
Wyglądają jak te z metalu. Z czego one są zrobione??? Nie doczytałam wprost. Lexowi kupiłam 2 m-ce temu zabudowany kaganiec dla małego amstafa, jest dobry, co prawda wygląda jak Hannibal ale śmieci mu w nim trudno zjeść. Suczulom kupiłam wczoraj zwykłe z materiału, przyduę, byle były, bo nie chcę płacić mandatu za ich brak. Generalnie potrzebne mi są tylko na przejście do parku, ewentualnie jak jest dużo ludzi w dzień. Poza tym chodzą, biegają bez bo a jak nie chcę zdjąć to i tak robią wszystko by się ich pozbyć, pazurami, ryją w trawie, tarzają się w błocie, itp. i najgorsze podbiegają by poocierać się o moje nogi...
Jeśli nie są z metalu to może następnym razem zamówię, co pewnie wcale nie za długo znów nastąpi...
o rany.. Małgosia, ale bardzo poważnie oberwałaś?
Kolano mnie boli, mam 3 dziury po kłach z nadgarstkiem jest lepiej. Dobrze, że na ogół wszelkie rany szybko mi się goją, ale przez kilka dni w pracy długi rękaw konieczny
Jeśli nie są z metalu to może następnym razem zamówię,
To sa kagance metalowe powlekane plastikiem... Ja tez polecam bardzo owe kagance..
Ojjj metalowych to raczej nie kupię, bo one jak idą często gęsto ocierają się o siebie by się ich pozbyć albo o mnie, będą siniaki i w ogóle pewnie niezby nieprzyjemnie a ściany na klatce schodowej to już w ogóle będą miały rysy. Zobaczę jak się bedą sprawdzać te z materiału, lepsze w porównaniu do tych skórzanych pasków, że nie wcinają się w zęby i nochal się nie przytyka...
Oj, jak te Twoje psiury takie numery wyprawiają, to gdzie podziała się nauka noszenia kagańca?
Nawet dla samej przyjemności nieobitych wiecznie kolan...
jak idą często gęsto ocierają się o siebie by się ich pozbyć albo no właśnie Amor tak robił przy wszystkich rodzajach kagańców - a przy tym absolutnie nie, po prostu mu nie przeszkadza
no właśnie Amor tak robił przy wszystkich rodzajach kagańców - a przy tym absolutnie nie, po prostu mu nie przeszkadza[/quote]
ten argument mnie przekonuje pomimo metalu a ponieważ cena jest przystępna to następnym razem albo jak po prostu będzie cieplej to je niemal na pewno je zakupię. Chociaż to ocieranie moim zdaniem to nie tylko dlatego, że przeszkadza, tylko, że uniemożliwia zbieranie różnych psich przysmaków, w czym moje psy chyba biją wszystkie Wiecznie głodne, wiecznie im mało i absolutnie nie może się nic zmarnować...
Niestety nie jestem w stanie na chwilę obecną dołożyć się do sterylizacji Molki. Poniosłam spore koszty w związku z koniecznością hotelowania przez kilka dni psiaków.
Moją rodzinę spotkała wielka tragedia, muszę się pozbierać, muszę wesprzeć bliskich...
Psiaki w hotelu były generalnie były grzeczne, uznane za śmieszne i zabawne. Sprawdziłam dwa hotele i znalazłam taki, gdzie mogły siedzieć wszystkie razem. Molka poza tym została określona jako 'kompletny szajbus', bo kiedy były wypuszczane na podwórko znajdowała kamień i cały czas skupiała się na nim, nic więcej się dla niej nie liczyło.
Małgosiu bardzo mi przykro, że dotknęła Was nieszczęście.
Spokojnie zajmij się rodziną, a jak będziesz gotowa do dalszego działania w sprawie sterylki daj znać, z pieniędzmi poradzimy sobie.
Teraz nieszczęście dotknęło i mnie osobiście, od wczoraj ledwo się poruszam nie wiem co za licho weszło mi w kolana Z psami ledwo daję radę za każdym razem kiedy trzaba wyjść na spacer, zawsze prawie biegiem a teraz...
Czy Molką ktokolwiek się interesuje? Tak tylko pytam, bo ona zupełnie czuje się jak się u siebie, nawet jakieś tam spięcia w zabawie między nią a Nelką ustały... Ciekawe czy ktoś w ogóle zechce taką szaloną rottko-skoczkę... uroczą mimo wszystko
Czy Molką ktokolwiek się interesuje? do nas w ostatnim tygodniu nikt nie dzwonił . a wczesneij pytali na wyścigi
Nie dziwię się, że pytali - "Dzidzia" - po tym imieniu i wyglądzie to i ja myślałam, że sunia jest taką prawdziwą 'dzidzią', kochaną, grzeczną, etc. A tu się okazało, że w małej tkwi 'diabełek' - zwłaszcza jaki widzi piłkę (grajacych w piłkę), wiewiórkę, kota, jeża (sporo ich w moim parku a i pod klatką się kręcą), ptaki, lustrzane zajączki, itp. Dlatego teraz pewnie nie będzie łatwo, ale zawsze lepiej uprzedzać o wszystkim.
Zapeszyłam... na spacerze ścięła się z Nelką, Nelka zaczęła.
Mam nadzieję, że nie będę musiała pójść do szpitala w związku z urazem kolan, ale gdyby tak się stało to dla Moli byłby na ten czas potrzebny inny tymczas...
Kasiu, a naprawdę tak pytali na wyścigi??? na wyscigi, jak dla mnie, co oznacza, ze np. w ciągu 2 dni miałam 3-4 zapytania o nią. przy 60 psach to naprawdę wiele.
Kochani, pomóżcie mi czym prędzej znaleźć nowy dom dla Molki !!! Mam coraz większe problemy, ale nie bezpośrednio z psami - spięcia Nelki i Molki da się przeżyć, wczoraj znów wieczorem, kiedy rozmawiałam z potencjalnym chętnym na adopcję, który mnie zaczepił - Nelka naskoczyła na Molkę i urządziły scenę walczących rottków - na szczęście były w kagańcach. Ale na widok kota nie daję już rady ich trzymać
Wrzuciłam ją tylko na ale.gratkę.
Poza tym muszę zapytać publicznie, bo zapomniałam - Czy Mola oficjalnie jest pod opieką Fundcji czy nie???
Kasiu???
Poza tym muszę zapytać publicznie, bo zapomniałam - Czy Mola oficjalnie jest pod opieką Fundcji czy nie??? Małgosia a dlaczego teraz dopiero pytasz
w jakim sensie pod opieką? czy na naszą umowę moze pójść? czy potrzebujesz pomocy z Molką? jakiej? z tego co pamiętam wyciagałaś sunie z Agą, ja wzięłam Torę wczesniej, w czym moge Ci pomóc? jak ogłoszenia to na razie nie dam rady , wyjeżdzam i do niedzieli bede okazjonalnie przy kompie.
Pomoc każda się przyda, nie pogardzę. Ale tak, miałam głównie na myśli o to, na czyją umowę w razie czego ma pójść. Teraz rozumiem, że Agi. A wydawało mi się, że na Fundacji - pewnie przez te rzekome zapytania odnośnie jej adopcji, o których wspominałaś.
rzekome ???
Po czym sadzisz ze sie wydawało? zapytania nie decydują o umowie. Czy sugerujesz ze nie powinniśmy pracować nad psami, ktore nie ida na umowę fundacji? nie bardzo rozumiem więc wyjaśnij - napisałaś też do mnie że chciałabyć karmę od fundacji dla Molly. Tym bardziej nie rozumiem .
Nic nie sugeruję, chciałam tylko to wyjaśnić, bo nie chciałam by wyszło jak z Gilą... Już nic nie chcę w takim razie Poza pomocą w znalezieniu domu...
Gosia a moze jakis fajny opis i zdjecia i poprosimuy lulke o ogloszenie
Okazję na nowe zdjęcia wczoraj przegapiłam - następna dopiero za tydzień. W przygotowywaniu opisów to ja dobra nie jestem, naskrobałam tylko coś takiego:
"Molly (Mola) to radosna, żywiołowa i drobna (30 kg) sunia. Ma ok. 2 lat. Uwielbia spacery i zabawę – zwłaszcza piłkami na punkcie, których ma przysłowiowego ‘bzika’. W parku za wszelką cenę próbuje dołączyć do grających ‘piłkarzyków’. Inne zabawki i patyki też mile widziane – rozgryzać je też bardzo lubi. Kontakt z dziećmi prawidłowy, ale podczas zabawy zabawkami to ona za wszelką cenę chce je mieć i każdemu małemu dziecku z pewnością będzie je odbierać, więc raczej polecam do domu z większymi dziećmi, by były wyrównane szanse na zabawę. Mola potrafi aportować - zwłaszcza ładnie jej to wychodzi, kiedy rzuca się jej patyki na zmianę, jeśli mamy tylko jeden to nie zawsze chce oddawać lub oddaje i od razu chce go odzyskać. W mieszkaniu jest bardzo grzeczna i zachowuje czystość – nie nabrudziła nawet w przypadku problemów żołądkowo-jelitowych - w takich sytuacjach mało który pies potrafi się powstrzymać. Z całą pewnością dobrze by jej było także w domu z ogrodem, bo mogłaby się w nim wyszaleć – zwłaszcza jeśli miałaby do zabawy piłki. Może przebywać z innymi psami i suniami – przyjaznymi, ale koty i gryzonie odpadają. Poza tym Molka uwielbia pływać we wodzie i obserwować lub nawet łapać lustrzane zajączki"
jeśli się nadaje to można go wykorzystać - lepszego nie napiszę
Moja szalona Molcia, oddam tylko do naprawdę dobrego domku - najlepiej gdzieś w / lub okolicy Wawy, żeby potencjalni - nowi właściciele mogli wcześ niej zobaczyć jak się zachowuje podczas spacerów. No i w razie problemów, żeby szybko cała mogła wrócić do mnie.
Ale z powodu coraz silniejszego przyzwyczajenia chciałbym jej znaleźć jak najszybciej ten dobry domek...
Gosiu podaj kontakt, zrobie zaraz allegro
tel. 505 516 850
mail: mwlazla@wp.pl
Dziękuję
Małgosia Wlazła, opis fajny Molcia chyba tez
nie ma za co
juz wystawiona
dam ją jeszcze do GW
Już nic nie chcę w takim razie Poza pomocą w znalezieniu domu...
Molly wyciagnieta na pierwsza strone na www.rottka.pl
Dziękuję za pomoc!!!
Poza tym jednym telefonem cisza póki co... A Molka coraz bardziej się przyzwyczaja do nas...
PILNIE, PILNIE POTRZEBNY DOMEK DLA MOLKI !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Suczydła tak mi się się godzinę temu ścięły w parku, że o mało się nie pozagryzały na śmierć. W życiu się tak nie naklęłam, nie nakrzyczałam i nie naszarpałam z psami... Scena taka, że chyba przez kilka dni w parku się nie pokażę... Znów mam przegryzione 2 palce, kości chyba całe, ale skóra rozpruta, już tak spuchnięte, że nawet nic nie czuję... Oszczędzę Wam więcej szczegółów, tragikomedia jednym słowem...
Musiałam na raty wracać z nimi z parku, bo naraz się nie dało...
Oto nagroda za pomaganie... gdzie diabeł nie może tak chyba mnie posyła
Macie jakiś pomysł na karę i co robić, żeby to się nie powtórzyło??? W mieszkaniu rozdzielone, bo czuję, że jak na siebie spojrzą to będzie jak w parku: ATAK !!!!!!!!!! Widać po bojowych spojrzeniach
Widać ustalają hierarchie między sobą.Molka dojrzewa i może chce rządzić.Mysle że większy przy tym jazgot i kłapanie zebami w powietrzu[przynajmiej tak jest u moich psów]Ja bym nałożyła kagańce i niech się dogadają między sobą.Na gryzienie najlepsza jest woda chocby niewielka ilość[swego czasu chodziłam na spacer z pistolecikiem na wode mojego dziecka].
Tym razem to nie było zwykłe kłapanie, uwierz mi. Zeby je rozdzielić musiałam Molkę w końcu wrzucić do kanału i przyczepić do palika na brzegu i odciągnąć Nelkę - dobrze, że byłyśmy w jego pobliżu, bo nie wiem jakby się to skończyło... Nie wiem jakie mają rany, mam to gdzieś - w każym bądź razie najwięcej krwi polało się z mojej dłoni...
Tak ,niestety zwykle przy rozdzielaniu psów najbardziej poszkodowany wychodzi interweniujący człowiek. A ranki się długo i brzydko goją,współczuje
Wiem coś o gryzących się sukach. Moje dwie: mieszaniec owczarka i husky Friga oraz owczarek niemiecki Donka, najpierw tłukły się co jakiś czas, ustalały hierarchię, szczególnie w okolicy cieczek. Zwykle szybko wygrywała Friga, ale staraliśmy się nie dopuszczac do takich sytuacji i szybko je rozdzielać. Aż pewnego dnia, po dwóch latach mieszkania ze sobą, złapały się tak, że będąc akurat sama nie miałam szans ich rozdzielić. Przy okazji jedna kła w nogę mi wbiła. Żadna woda nie pomogła, nic - tłukły się moim zdaniem na śmierć i życie, a że wszystko działo się w małym przedpokoju, to przygniatając się na zmianę do ściany, drzwi, szafy zrobiły sobie sporo krzywdy. Krew miałam wszędzie dosłownie: na podłodze, drzwiach, ścianach. A jak one warczały. Trwało to z dziesięć minut. Tylko dlatego się to skończyło, że próbowałam drzwi na dwór otworzyć żeby tam wypadły i żarły na większej przestrzeni, gdzie jedna drugiej nie miała do czego przygnieść. Za pierwszym razem zamknęły same te drzwi, za drugim udało się, ale żeby je otworzyć musiałam je przesunąć i wtedy ze zmęczenia odpadły od siebie na chwilę. Wykorzystałam to i szybko jedną wywaliłam, a drugą zamknęłam. Friga położyła się na śniegu i tam gdzie leżała zostawiła wielką plamę krwi. Potem jeszcze w dwóch innych miejscach tyle samo krwi zostawiła. Byłam przerażona. Obie wycierałam starymi prześcieradłami. Co dziwne nie wyszarpały sobie nigdzie jakiś wielkich ran, ale łapały się mocno zębami w konkretne miejsce i trzymały z całych sił. Donka Frige złapała tak za pysk, że trafiła w jakieś naczynie na kufie tuż poniżej oczu i stamtąd miała niezły krwotok. Dziurę jej zrobiła. Miała tak spuchnięty pysk, zakrwiony, zaśliniony, że w pierwszej chwili bałam się pies pyska normalnie nie ma. Donka z kolei nogi miała pogryzione. Od tamtej pory przez pół roku były izolowane, potem przez kolejne pół roku chodziły non stop w kagańcach. Teraz w swoim towarzystwie tylko Donka nosi kaganiec, bo to ona zawsze zaczepia. I się nie gryzą, ale wciąż rywalizują. Jeśli przypadkiem spotkają bez kagańców mamy około pół minuty zanim się nie chwycą. Muszę sobie tak radzić - Donkę wzięliśmy potrąconą z ulicy (sześć tygodni drut w nodze), kilka tygodni wcześniej ktoś ją wyrzucił z samochodu. Leczyliśmy ją z rehabilitacją pół roku. Frigę mieliśmy już dwa lata, od szczeniaka. Na szczęście jakoś z problemem ich rywalizacji sobie radzimy, bo trudno mi oddać psa, któemu życie uratowałam i któy tak na mnie patrzy, jakby był gotowy życie za mnie oddać.
Proponuję żeby Molly nosiła kaganiec, jest chyba młodsza, przyszła druga i musi uznać niższą pozycje w stadzie, całym stadzie, czyli łącznie z ludźmi. Musi to odczuwać na każdym kroku i nie może być faworyzowana. To wrecz Nellę trzeba demonstracyjnie faworyzować, ona musi pierwsza jeść ( najlepiej po kolei nie razem karmienie i to zamykane każda na czas jedzenia w jakimś pomieszczeniu) , pierwsza być głaskana itd. a Molly musi być wręcz chłodno traktowana. Niestety. Nella wsparta przez resztę powinna czuć się pewniej, a to ograniczy ich spięcia. Kaganiec też Molly trochę utemperuje, bo ją ograniczy. Uważam, że tu nie można już lekceważyć sytuacji, bo będzie gorzej. Po tym jak raz się tak chwyciły, będą próbować dalej. A że Molly jest tymczasowo, to jakoś przeżyje z tym kagańcem. Na pewno nie może iść do domu z suką. Widziałam wiele razy jak się dwa psy gryzły, ale nigdy nie widziałam takiej zaciekłości jak u moich suk. Na pewno trochę błędów, które też doprowadziły do tej sytuacji, ale szukając pomocy i rozwiązania, nauczyłam się trochę o suczych zachowaniach, ustalaniu hiererchi. I na tej podstawie radzę: kaganiec dla Molki i ustawić jak najniżej w hierarchi, póki młoda i dopiero zaczyna. Acha, krzyki i szarpanie gryzących się psów, tylko je dopinguje. Trzeba to opanować. Mi się udało raz nie dopuścić do tego, że się małpy pogryzły (kiedy akurat przypadkiem spotkały się nie mając kagańców)zwracając ich uwagę na siebie, zachęcającym głosem wołając je jakbym coś dla nic atrakcyjnego miała (i oczywiście tak odwracam ich uwagę, żeby móc zaraz je odizolować). Ale to działa tylko w pierwszych sekundach po pierwszych sygnałach jednej z nich, że zaraz mogą się skonfrontować (ogon do góry, stanie na sztywnych łapach, stanie "wdłuż siebie"; zjeżenie się i warkot to już alarm). Mniejsze pomieszczenia też sprzyjają konfrontacji, więc jeśli zdarzyło się to w parku, to w mieszkaniu też będzie tak 100 %. Trudno jednak ciągle psy izolować. l datego kaganiec dużo ułatwi. Może na początek niech obie chodzą w kagańcach w domu. Trzeba zaobserwować, która zaczyna. Poza tym przy całkowitej izolacji, każde przypadkowe spotkanie staje się tak naprawdę bardziej niebezpieczne niż przy zmuszeniu ich do przebywania razem, w kagańcach oczywiście i przy ustaleniu hierarchi przez człowieka. Psy muszą pamiętać, że to człowiek jest nad nimi i muszą go przede wszystkim respektować, jako alfę w stadzie. A to znaczy, że człowiek pierwszy je, pierwszy przechodzi w wąskich przejściach, a potem następny w hierarchi pies. Pies musi mu ustąpić, kiedy człowiek idzie, a nie my omijamy psa. Psy tak samo robią między sobą. I Nela musi jeść przed Molly, pierwsza wychodzić na dwór, Molly trzeba przytrzymać,przed wejściem do domu łapy musi mieć wycierane Nelly, potem Molka itd, itp. Na każdym kroku pierwsza Nelly, po człowieku. W ten sposób można pomóc Nellly ustalić pozycje, a Molke utemperować. Jeśli Molly zaczepia Nelly, trzeba ją skarcić, ale nie pozwolić czasem Nelly na pomaganie w tym karceniu. Obie w takich sytuacjach przy okazji przećwiczyć na siad, waruj, zostań, nastawić je na siebie. Mają się słuchać przede wszystkim swojego przewodnika w stadzie, nawet w sytuacjach konfliktowych. W wilczych stadach to świetnie działa, a przecież psy z 90 zachowań 71 mają wspólnych z wilkami. Reszta jest wynikiem życia z człowiekiem przez 10 tys. lat. Bardzo ważne jest uświadomienie sobie, czy czasem sami nie prowokujemy naszych psów do niepożądanych zachowań. Możliwe, że Molly sobie pozwala, bo jako ta biedna i ratowana była traktowana na specjalnych warunkach, a Nelly przy tym poszła trochę w odstawkę i straciła swoją dotychczasową pozycje w stadzie. Ja właśnie taki błąd popełniłam. Życzę Tobie Małogosiu, aby sytuacja się poprawiła.
U mnie niestety kiedyś taka walka skończyła się tragicznie. Sunię trzeba było uśpić Oczywiście była to wojna dwóch ON-ek. U rottków zawsze jest więcej ryków i wygrażania zębani niż faktycznej walki.
Molka siedzi non stop w kagańcu i dodatkowo na smyczy za karę i dopiero chyba rano do niej dotarło, że narozrabiała... Jak wstałam to merdała jak zawsze swoim ogonkiem, ale zupełnie nie zwracam na nią uwagi od tamtego zajścia... siedzi skruszona i stulona, chyba nawet bać się mnie zaczęła - bo sama ją uduszę jak jeszcze raz taki numer mi wywinie i chyba mam to w oczach.
Nelka jak zawsze od razu po zajściu spuściła łeb i wyciągała łapę w ramach przeprosin, ale jak ktoś jej zajdzie za skórę to koniec... Wczoraj tak czy inaczej przy rozdzielaniu obydwie oberwały - Nelka raz odpuściła, ale ta mała wiła mi się w ręcach jak piskorz i kłapała w jej kierunku mordą, że Nelką nie wytrzymała i znów doskoczyła...
Zdarzało mi się ją od czasu do czasu pogłaskać i chyba za bardzo pewnie się jednak poczuła... Ale jeść zawsze dostaje na końcu, pierwszy zawsze dostaje Lex - inaczej się nie da, druga Nela. Na spacerze też częciej to ona nosi kaganiec i ona częściej chodzi na smyczy... Ale wychodząc na spacer najbardziej zawsze muszę uważać na Nelę, bo zdarza jej się wyskakiwac z mordą do ludzi - czasami po prostu za to, że ktoś na nią spojrzy, okaże zainteresowanie albo wręcz przeciwnie strach, czy też biegnie lub utyka, robi nagłe ruchy, itp. Lex z kolei rzuca się na wszystkie pojazdy... Molka dostaje bizka jak widzi kogoś z piłką. Koty i inne gryzonie czy ptaki gonią wszystkie... Generalnie żadne z nich nie jest normalne i muszę uważać na wszystkie - nie da się faworyzować ani Neli ani Lex'a ani tym bardziej Molki. Ale w parku więcej swobody zawsze ma Lex z Nelą... Eh, zobaczę co będzie, izolacja też mnie męczy, na osobne spacery nie mam czasu, ale póki boli mnie dłoń chyba będę musiała jednak chodzić. Mam tylko jeden mocny - zabudowany kaganiec, pozostałe dwa to szmaciaki - kupione o rozmiar większe, by miały wiecej swobody - nie wywalę kasy na zakup kolejnych... Za dużo już mnie te potwory kosztują...
Molka w każdym bądż razie zdegradowana do przedmiotu... Nelka za nieposłuszeństwo też poniekąd...
a taka dzidzia słodka była... trzymaj się i kuruj, żeby i Ciebie nie zechlały następnym razem
No i niestety, znów byłoby to samo, tym razem w domu, ale na szczęście były w kagańcach i szybko udało mi się Molkę odciągnąć i odizolować. Przez chwilę wcześniej było dobrze, powąchały się, pomerdały ogonami ale za chwilę przechodziły obok siebie, jedna drugą trąciła i ataaaaak!!!!!!!!!!!!!!!!! Co za okropne suczydła, jeszcze trochę i obie oddam
A może by Molkę jednak teraz szybko wysterylizować, może by się trochę uspokoiła???
Tylko, że ja nie mam kasy... Czy ktoś by pomógł sfinanoswać zabieg, plissss?
A może na Tatarkiewicza dałoby się załatwić na kredyt póki co?
Niewiem czy sterylizacja coś pomoże szczerze wątpie.Moja sucz jest wysterylizowana a ma takie dwie koleżanki z ,którymi ciągle sie gryzie.Nawet w kagańcu rzuciła się i walczyła zaciekle.I niestety to moja zaczyna
U suk tak to nie działa, ale daj ją na Tatarkiewicza, tylko moze sie uda jej nie zostawiac na 10 dni tylko zabrac szybciej i coś wynegocjowac mniej? ktoś dołopzy do kasrtacji małej Molly? Moze wówczas sieją uda szybciej wydac?
Nie miałam na myśli hormonów, tylko ranę po sterylizacji - jak ją będzie trochę bolało to może nie będzie skakać z mordą do Nelki, bo od wczoraj to ona ewidentnie zaczyna
jak ją będzie trochę bolało to może nie będzie skakać z mordą do Nelki, tego nie wiemy, zreszta rana sie szybko goi wiec i to nie bedzie receptą. tak czy siak trzeba sterylizowac. KasiaP albo Gosiaczek dowiecie sie na Tatarkiewicza?
Iza z Kasią znalazły chyba inną lecznicę, gdzie będzie taniej... tylko i tak póki co kaski brak...
gdzie będzie taniej... tylko i tak póki co kaski brak... Bardzo prosze, jak bedzie taniej to świetnie. Małgosia pisze przeciez kilka razy ze bedziemy zbierac kasę na sterylizacje Molly. Napiszcie tylko co i gdziei za ile i oczywiście KIEDY. I prosimy o pomoc, aby jak se juz trafi chętny sunia była gotowa do adopcji. Przy jej temperamencie nie chciałabym jej mieć na głowie w czasie cieczki... ,Małgosia pewnie też nie
Jesli była by zabrana od razu po zabiegu to koszt 250 zł (tatarkiewicza)
Jesli była by zabrana od razu po zabiegu to koszt 250 zł (tatarkiewicza) Dzieki Gosiaczku, mysle ze na Warszawe to b. dobra cena, to co zbieramy sie na sterylkę Molly? Małgosiu kiedy ją mozesz tam zaprowadzic?
Mogę nawet jutro rano. Ale Iza wspominała coż, że być może uda się jej załatwić sterylkę za jeszcze niższą cenę w innym miejscu... Jak znajdę chwilę to dopytam i ustalimy w końcu.
Podwójne spacery i ciągłe uważanie na suki mnie wykańcza, nie mam siły... Molka non stop na uwięzi, Nela chodzi swobodnie - nie atakuje jej. Ale rczej nie ma już mowy o tym by było jak wcześniej, teraz byle co może wywołać walkę - nie zamierzam ryzykować...
Tak samo było z Gilą (Farbą), od jednego pożądnego spięcia - walki, później wystarczyło jedno dziwne spojrzenie jednej z nich by ruszać do ataku Molka jest cholernie zawzięta, zresztą widać to nawet w zabawie...
Izo, KasiuP dacie radę umówić Molkę na tańszą sterylkę???
Jeśli nie to może jednak zrobimy ja Tatarkiewicza. Chciałabym jak najszybciej...
Jestem wykończona zaliczaniem podwójnych spacerów... Molka w mieszkaniu siedzi jak trusia, oczwiście cały czas na smyczy, zeby nie czepiałą się nie nie prowokowała Neli i jak mają / moga mieć kontakt to Mola jest w kagańcu. Tak niestety już będzie dopóki Mola będzie u mnie, nie zamierzam ryzykować kolejnej walki...
Dziewczyny i co z jej sterylką???
Mam szanse załatwić, jutro przybliże termin.
Dzięki Iza, daj znać jak już będzie coś wiadomo. Tymczasem na osobnych spacerach uczę Molkę cierpliwości w zabawie, ale ciężko idzie, z piłką klapa - nie potrafi się powstrzymać, musi zawsze ją mieć. Z patykiem trochę lepiej, potrafi zrobić siad, waruj ale długo nie wytrzymuje - patyk musi być schowany za moimi plecami, bo jak go widzi to skacze i wydziera Niech poskręca tego, kto ją nauczył takiego zachowania
W mieszkaniu nadal przesiaduje na smyczy ale już nie musi być w kagańcu.
Prawie codziennie pływa we wodzie - raz jak wskoczyła do jeziorka to za diabła nie chciała wyjść tak jej się spodobało.
Ona ma tylko dwie wady, nie lubi się z Nelą - jest o nią zazdrosna, co jest właściwie tylko dla mnie bardzo uciążliwe i szaleje na punkcie piłek (zabawek), zawsze jej mało - grzyzie niszczy, rozrywa...
A co najgorsze, zero zainteresowania. Tydzień temu miałam tylko jeden telefon od P. z Ostrowa Wlkp., który szukał suni do rozmnożenia...
odnowilam allegro, bedzie tez w piatkowej GW
moze tym razem sie uda
Załatwiłam sterylkę, Gosia zadzwoń jutro do mnie.
Iza, dzwoniłam, ale nie odbierasz... A może nie odbierasz zastrzeżonych... jak znajfdę chwilę i będę mogła zadzwonić to zadzwonię później.
Rano próbowałam Molce zrobić trochę nowych zdjęć bo pożyczyłam aparat, ale ona ciągle się rusza, odwraca, w końcu wskoczyła do jeziorka - wypłynęła na środek i za dibała nie chciała wyjść... Nie wiem czy coś uda mi się wybrac z tej sesji...
Lulka, Iza
Dziękujemy
Dla Molly

Gosia, jakie fajne. Dziękujemy
Pojawiła się dziś jakaś szansa na dom a konkretnie mieszkanie w Krakowie, ale zobaczymy czy coś tego w ogóle wyniknie...
Czy jest ktoś chętny na wstawienie nowych fotek Molki???
Przesłałam w sobotę mailem kilku osobom ale chyba nikt nie ma czasu na wstawienie ich. Nie chce by mój wysiłek poszedł na marne a ja wstawiać nie umiem...
Małgosia Wlazła, wczoraj wieczorem wszyscy wróciliśmy z wystawy klubowej. Napewno ktoś wstawi te zdjątka
Aaaaaaa, no to czekamy cierpliwie
Iza, a co ze sterylką? Czy udało Ci się już ją umówić?
Gosiu wysłałam maila do Ciebie.




no nie morda prześliczna widać ze ślepiów ze psotnica
Jest śliczna i jest bardzo fajna, żywiołowa, wesoła i w ogóle.
Nie jest tylko zbyt towarzyska w stosunku do innych psów i najlepiej aby w nowym domu była jedynaczką, nie potrafi się z nimi bawić ani samcem ani tym bardziej samicami, co na przykładzie z Nelą miałam już okazję doświadczyć. Ale moja Nela też aniłokiem nie jest i Lexa też czasem bez powodu atakuje na spacerze jakby chciała się go pozbyć...
No, ale generalnie z Molą jak nie ma za dużo ludzi w parku a zwłaszcza piłkarzyków to o wiele fajniej się spaceruje niż z moimi, które biegają tylko po to by coś dorwać i zjeść...
Gosia zorganizowała mi i Moli spotkanie z zaprzyjaźnionym treserem i wnioski są takie, że w szkolenie Moli trzeba włożyć sporo wysiłku, czasu a przede wszystkim umiejętnego wykonywania różnych ćwiczeń. Właśnie się zastanawiam na ile podołam zadaniu, bo ostatnio brakuje mi zarówno sił jak i czasu, kontrola samej siebie też do łatwych zadań nie należy a w tym głównie tkwi klucz do sukcesu, by nie popełniać błędów... Ale postaram się na ile mogę.
Tak czy inaczej w Moli tkwi niesamowity potencjał - Gosia ona jest podobno jeszcze 'lepsza' w sensie wytrwalsza od twojego Mobila.
Co do wskazań do nowego potencjalnego domku, to tylko dla osoby, która poświęci jej dużo czasu i włoży sporo pracy w jej ułożenie, tj. wykorzysta tkwiący w niej potencjał najlepiej na szkoleniach sporotwych lub innych aktywnościach, ewentualnie do domu z ogrodem, gdzie będzie mogła się wyszaleć i wyciszyć.
Kochani, mam pytanie, moja Nela miała dziś wyjętego kleszcza - nie wiem kiedy się wczepił ale nie był duży - problem w tym, że aktualnie nie była zabezpieczona, ostatnie zabezpieczenie z całą pewnością już nie działało - moja wina...
Ma duży obrzęk w tym miejscu, tzn. bardzo twarde zgrubienie, śrenicy około 2 cm - czy myślicie, że to wróży coś złego??? Zdarzało się to waszym psom???
Vet prosiła by ją obserwować czy nic się nie dzieje i w razie czego wówczas szybko się zgłosić, że póki co nie ma sensu stosować antybiotyku. A może warto zrobić badania, jak myślicie? Problem w tym, że te choroby pokleszczowe nie zawsze od razu się ujawniają. Nie wiem co robić, nie wiem na ile moja vet ma doświadczenia.
Jutro zabezpieczam wszystkie Adventixem, podobno Frontline i Fiprex już nie zabepieczają tak dobrze jak kiedyś...
Oczywiście, że już tego doświadczyłam- w tym roku. Moje też zabazpieczone, a kleszcze i tak się czepiają. Nawet kupiłam jakąś nowość u zaprzyjaźnionego weta, którego suka po tym nie miała ani jednego i co z tego- też łapią
A co do obrzęku- nie martw się na razie. Bruńciowi się na spodzie uda zrobiła taka bania, że myślałam o krwiaku, bo się gdzieś rąbnął A to maleńki kleszczyk, który ledwo się wczepił TRAGEDIA z kleszczami w tym roku!
P.S. Gulki po kleszczach- czy to większe, czy mniejsze- ale zawsze są Grunt, żeby to cholerstwo jak najwcześniej wyjąć!
Dzięki, no to trochę mnie uspokoiłaś. Moja vet była tym trochę zaskoczona, więc się przeraziłam. Kleszczoch podobno nie by taki wielki, ale ok. 5-6 mm już miał.
Słyszałam, że one pomimo zabezpieczenia też się wczepiają ale obumierają szybko i nic się na ogół nie dzieje. Mnie trochę martwi to, że doprowadziłam do zbyt dużj przerwy od ostatniego zabezpieczenia Boję się, żeby się coś z tego 'nie wykluło'...
Bo zabezpieczenie na kleszcza nie polega natym, że kleszcz ma obrzydzenie do psa, tylko na tym, że wczepia się, napije krwi i zdycha. To, że mimo zabezpieczeń wczepiają się jest całkiem normalne
Tyle, że te na moich wcale nie zdychają Chyba za szybko je wyciągam
Moja Nela - wczoraj kleszcz a dziś rano dziabnął ją boxer tylko za to, że spokojnie podeszła i chciała się przywitać
Za to Mola w piątek będzie miała sterylkę, dzięki Izie, która ją umówiła i sponsoringowi KasiP, ja nie nadążam z wydatkami własnymi i psimi...
Czy ktoś z Was działa na jakiś forach psów 'sportowych'? Miałabym prośbę o umieszczenie na takowych Moli. Fajnie by było jakby trafiła do kogoś, kto zrobi z niej najlepszą psią sportsrottkę
Mam jeszcze pytanie apropos kleszcza i czegoś, co przeczytałam:
"Piszę o tym, żeby uspokoić Państwa i powiedzieć, że nie każdy kleszcz jest nosicielem zarazków oraz żeby zaznaczyć, iż dla rozwoju choroby odkleszczowej istotna jest druga doba od skutecznego wbicia się w skórę. Wtedy dopiero kleszcz przekazuje zawarte w ślinie zarazki wywołujące choroby. A zatem szybka eliminacja kleszczy to gwarancja sukcesu, którym jest zdrowy pies."
Jak długo móg siedzieć ten, kóry wbił się skutecznie w Nelę - był wielkości ok. 5-7 mm???
Jutro w południe Molka ma zabieg - kiedy powinnam ją ostatni raz nakarmić???
Już jej nie karm - nic jej nie będzie jak się przegłodzi a lepiej zniesie zabieg i nie będzie wymiotowała. dopilnuj zeby się załatwiła porządnie przed zabiegiem. Mam w domu kołnierz jakbyś potrzebowała.
O'k. Nie mam kołnierza ale pewnie by się przydał, jakieś ubranko mam nadzieję, że od razu dostaniemy w lecznicy... Ja cały tą sterylkę chyba gorzej zniosę niż ona...
A myśmy nie zakładały ani kołnierza, ani ubranka i było OK. A cierpiała chyba 2 tygodnie
Znowu sunia babci wzięta 2 miesiące temu ze schronu miała sterylkę i tylko 2 dni pochodzila smutna, a na trzeci wariatka jak zwykle.
Czylli widzisz Małgosiu- każda inaczej przeżywa- nie przewidzisz...
Znając ją to w sumie pewnie będzie dobrze, ale bez ubranka i przynajmniej kagańca z pewnością samej jej nie zostawię, bo wolę nie myśleć, co mogłoby się stać a nie jestem w stanie non stop siedzieć w mieszkaniu i jej pilnować...
Trzymać kciuki, Molka pod nożem...
Ubranko musowo, kołnierz raczej odpada , bo sa inne psy, które pomoga jej uwolnic się z kołnierza, u mnie tak było ...
Zorganizuj cos przeciwbólowego, dziś będzie znieczulona , ale jutro będzie bolało
Molka od 3h w domu... Ubranko musiało być założone tuż po wybudzeniu, bo od razu zaczęła się interesowć swoimi szwami. Wybudzała się podobno bardzo nerwowo, rzucało nią strasznie i poobijała się trochę o różne sprzęty, ślad widoczny nad okiem. Jak zajechałam przed 17tą to bardzo się ucieszyła na mój widok i wręcz szalała, oczywiście łapanie zajączków, cieni, itp. - norma. W drodze do domu o mało nie rozniosła taksówki, do tego 'śpiewała'...
Najgorsze okazało się, że Mola ma ciążę urojoną, której objawów żadnych nie zauważyłam, zachowywyała się tak jak zawsze od ponad 2 m-cy. Vet stwierdziała, że ma mleko w sutkach
Jakby tego było mało to okazało się jeszcze, że ma wirusa brodawczaka i w pysku, do którego jej nie zaglądałam ma kilka brodawek Zauważyłam ostatnio dwie brzydkie na zewnątrz, bo zaczęły się dziwnie powiększać ale w sumie myślałam, że to blizny od szaleństw z patykami i piłeczkami, tj. przygryzienia bo krwawiły po zabawie Teraz po sterylce jeszcze bardziej jej spadnie odporność, więc może mieć wysyp jak grzybów po deszczu, bo spadek odporności jest jego przyczyną.
Nie miałam o takich rzeczach zielonego pojęcia. Człowiek całe życie się uczy...
Potrzebnych będzie przynajmniej 5 iniekcji z Zylexisu. Czy orientujecie się jaki moze być koszt całej terapii albo ile kosztuje jedna iniekcja? Zapomniałam z tego wszystkiego zapytać a on podobno najszybciej i najlepiej działa
Noc przetrwana, Molka cała - spędziłą ją w kagańcu i dodatkowo mojej koszulce bo ciągle interesowała się tym, co ma pod ubrankiem i podejmowała próby dostania się pod nie, z sukcesem oczywiście - samo ubranko to za mało.
Dziś już wyluzowała, jest bardziej osłabiona i pewnie obolała, ale na krótki spacer wyszła i się wysikała...
ja za Zylexis płaciłam cos ok 50/ 60zł za jeden zastrzyk.
bedzie dobrze.....
Małgosiu moze jedank warto kupic kolnierz, trzymanie psa tyle czasu w kagancu nie jest .......hmm delikatnie mowiac ......zbyt mile
-
Tematy
- intruz
- POMOC dla POZNANIAKA!!!! psa z poznańskiego schroniska
- DWIE Młode sunie w schronisku- Sara ['], Nana w nowym domku
- Nowy chłopak w łódzkim schronie,piekna budowa,lsniąca sierśc
- Piekny i cudowny rottek z Wawy szuka domu. Grozi schronisko.
- ogoniasta Nika z kieleckiego schronu mieszka w Wa-wie
- Krzyczki kolo Nasielska, schronisko w którym mordują psy.
- BRUTUS - mix rottka, doskonały stróż [schronisko Sosnowiec]
- KRUSZYNKA - ponad rok czeka na dom [schronisko Jędrzejewo]
- TOSA - rottka, która kocha koty [schronisko Legnica]
- 12 letnia SOMCIA wegetuje w izolatce! [schronisko Wrocław]